Rozważania o kalendarzu, nazwach miesięcy i dni tygodnia. Niedziela wywodzi się od wyrażenia „nie działać”

Nasi autorzy

Rozważania o kalendarzu, nazwach miesięcy i dni tygodnia. Niedziela wywodzi się od wyrażenia „nie działać”

Kalendarz na rok 1415 w formie koła z umieszczonym w centrum wizerunkiem Chrystusa; w czterech rogach karty iluminator umiejscowił atrybuty czterech ewangelistów, w dolnej zaś części – wizerunki świętych. Fot. Wikimedia Kalendarz na rok 1415 w formie koła z umieszczonym w centrum wizerunkiem Chrystusa; w czterech rogach karty iluminator umiejscowił atrybuty czterech ewangelistów, w dolnej zaś części – wizerunki świętych. Fot. Wikimedia Nowy Rok zawsze skłania nas do refleksji. Jednym z tematów rozmyślań i rozmów, które wówczas podejmujemy, jest upływ czasu. Definicji czasu tak właściwie nie ma. Wszyscy wiemy, czym on jest, ale nazwać go nie potrafimy. Zazwyczaj w potocznych rozmowach podkreślamy, że czas upływa w sposób „nieubłagany”, stały, jednostajny. Wydaje się nam, że jest to kategoria absolutna i „nienaruszalna”. Jednakże już od dawna wiemy, że czas nie jest czymś absolutnym. Dla chrześcijan stworzenie świata równoznaczne było z początkiem czasu. Ale świat będzie przecież miał swój koniec. A koniec świata będzie końcem czasu.

Kłopoty z czasem

Dla fizyków czas rozpoczął się z początkiem Wszechświata (Wielki Wybuch). Ustalenia te pięknie pokrywają się z tym, co mówi Pismo Święte. Fizyk zawsze doda, że czas jest jednym z czterech dostępnych dla nas wymiarów Wszechświata (trzy pozostałe określają położenie danego ciała w przestrzeni). Podobno jest jeszcze siedem innych wymiarów, ale są „zwinięte”. Nie wiemy, czego dotyczą i nie potrafimy objąć ich rozumem. Współczesny fizyk, na podstawie teorii względności Einsteina, podpowie nam, że czas zwalnia wraz z szybkim przemieszczaniem się ciała lub pod wpływem wielkiej grawitacji. Tak naprawdę czas płynie więc z różną szybkością w różnych miejscach i sytuacjach, ale człowiek nieuzbrojony w bardzo specjalistyczny sprzęt nie jest w stanie tych różnic wychwycić. Osobnym zjawiskiem jest subiektywne odczuwanie szybkości upływającego czasu. Wielu ludzi zgodnie twierdzi, że w ich dzieciństwie i młodości płynął on bardzo wolno, potem jednak zaczął bardzo przyspieszać.

Kalendarze

Ludzie zawsze próbowali mierzyć czas. Potrzebowali jednak jakiegoś umownego punktu początkowego. Takie punkty tworzono już w starożytności. Dla Rzymian była nim data założenia Rzymu (rachuba Ab Urbe condita).

W dzisiejszym świecie najbardziej rozpowszechniony jest pomiar czasu od Narodzin Jezusa Chrystusa. Mnich, teolog, prawnik i doktor Kościoła Dionizjusz Mały wyliczył, że wydarzenie to miało miejsce 25 grudnia 753 roku od założenia Rzymu. Dzisiaj historycy i teologowie zgodnie twierdzą, że Dionizjusz pomylił się. Trwa tylko spór, o ile. Padają daty od trzech do siedmiu lat wcześniejsze. Nikt jednak nie będzie zmieniał rachuby przyjętej już od wieków.

Warto wspomnieć jeszcze o jednej sprawie. Dionizjusz Mały nie znał pojęcia zera. To pojęcie matematyczne rozpowszechniło się w Europie dopiero w XI wieku. Rok Narodzin Jezusa Chrystusa (a więc 753 rok od założenia Rzymu) stał się pierwszym (a nie zerowym) rokiem ery chrześcijańskiej. Musimy o tym pamiętać, gdy np. określamy długość życia człowieka, który narodził się przed Chrystusem, a umarł już w erze chrześcijańskiej.

Trzeba jednak zaznaczyć, że w innych kulturach stosuje się odmienne punkty początkowe w kalendarzach. Np. starożytni Grecy odmierzali czas według igrzysk olimpijskich, z których pierwsze odbyły się w 776 roku przed Chrystusem. Dla muzułmanów począt kiem ery jest rok 622, w którym Mahomet emigrował z Mekki do Medyny. Żydzi datują początek świata (i ery kalendarzowej) na rok 3761 przed Chrystusem, według wyliczeń rabina Hillela. W krajach, gdzie wyznaje się buddyzm, początek ery oznacza się według daty śmierci Buddy (624 lub 560 rok przed Chrystusem). Niektóre kalendarze zasadniczo odrzucają jednak daty początkowe, a mają charakter cykliczny. W kalendarzu chińskim taki cykl trwa sześćdziesiąt lat.

W różnych krajach i kulturach tworzono kalendarze oparte na cyklu księżycowym, słonecznym lub mieszanym. Kraje kultury chrześcijańskiej (i nie tylko) posługują się kalendarzem juliańskim, wprowadzonym przez Juliusza Cezara w 45 r. przed Chrystusem w Imperium Rzymskim. Rzeczywistym autorem nowego systemu był astronom grecki Sosygenes. Kalendarz ten został zmodyfikowany w 1582 r. bullą papieża Grzegorza III i nosi nazwę gregoriańskiego. Kalendarz juliański w pierwotnej wersji używany był w Rosji do 1918 r., a w Grecji do 1923 r. Obecnie jest on stosowany, tylko w kalendarzu liturgicznym, przez Kościoły chrześcijańskie obrządku wschodniego.

Reforma gregoriańska

Kalendarz juliański ustalał długość roku na 365 dni oraz jeden dzień dodatkowy co 4 lata, w latach przestępnych. Pojawił się jednak problem. Kalendarz musi zawierać w sobie pełne 24-godzinne doby. Nie do końca odpowiada to rytmowi obrotu Ziemi dookoła Słońca (rok słoneczny). Przez pojawiającą się różnicę kalendarz juliański spóźnia się o 1 dzień na 128 lat. Reforma gregoriańska spowodowała, że opóźnienie kalendarza wynosi 1 dzień aż na 3322 lata. Na czym polegał praktyczny wymiar tej reformy? Otóż w klasycznym kalendarzu juliańskim 366 dni liczą tylko lata przestępne, a więc te podzielne bez reszty przez cztery. W kalendarzu gregoriańskim zrobiono w tym względzie wyjątek dla lat kończących stulecie (czyli z dwoma zerami na końcu). Takie lata są przestępne (liczą 366 dni) tylko wtedy, gdy liczba utworzona z dwóch cyfr z początku zapisu roku jest podzielna przez cztery bez reszty. W momencie wprowadzania reformy „zlikwidowano” jednorazowo 10 dni, aby wyrównać różnicę między rokiem kalendarzowym a słonecznym. Po czwartym października 1582 r. nastąpił od razu 15 października. Pojawiła się więc od razu dziesięciodniowa różnica pomiędzy kalendarzem juliańskim a gregoriańskim. Rok 1600 był przestępny w obu kalendarzach (16 jest podzielne przez 4 bez reszty). W XVII wieku różnica między kalendarzem juliańskim a gregoriańskim nadal wynosiła 10 dni, ale w 1700 r. zwiększyła się do 11 dni, w 1800 r. do 12 dni, a w 1900 r. do 13 dni. Jednakże rok 2000 był znowu przestępny dla obu kalendarzy i w wieku XXI różnica pozostała niezmienna – nadal wynosi 13 dni.

Miesiące i tygodnie

Kalendarz juliański (przypomnijmy: wprowadzony w 45 roku przed Chrystusem) pozostawiał podział roku na miesiące, w czym nawiązywał do poprzednio obowiązującego rzymskiego kalendarza księżycowego. Większość języków europejskich przejęła nazwy miesięcy z łaciny: Ianuarius (poświęcony bogu Janusowi), Februarius (od łacińskiego Februa – dnia 15 lutego, podczas którego dokonywano obrzędów oczyszczających), Martius (poświęcony bogu Marsowi), Aprilis (od łacińskiego słowa aperire – otwierać, co nawiązywało do otwierania się ziemi na okres wegetacji roślinnej), Maius (od rzymskiej bogini o imieniu Maia), Iunius (zapewne na cześć rzymskiej bogini Junony), Iulius (na cześć Juliusza Cezara), Augustus (na cześć Oktawiana Augusta), September (po łacinie „siódmy”), October (po łacinie „ósmy”), November (po łacinie „dziewiąty”), December („dziesiąty”).

Szczególne wątpliwości muszą budzić cztery ostatnie nazwy. Przecież są to miesiące o numeracji IX–XII, a nie – jakby to wynikało z ich nazw – VII–X! Wyjaśnienie jest proste. Otóż w Rzymie pierwotnie pierwszym miesiącem roku był marzec; każdego 15 marca rozpoczynali urzędowanie konsulowie. W 153 r. przed Chrystusem dokonano reformy, gdy początek roku i urzędowania konsulów wyznaczono na 1 stycznia. Jednakże stare nazwy owych numerowanych miesięcy pozostały.

W Polsce przejęliśmy jedynie dwie łacińskie nazwy – dla miesięcy marzec i maj. Inne są pochodzenia rodzimego. W styczniu wycinano w lasach „tyki”, czyli pozyskiwano drewno użytkowe. Luty – to w dawnym języku polski „srogi”, „ostry”, „mroźny”. W dawnych czasach był to bowiem zdecydowanie najzimniejszy miesiąc w roku. Znaczenia nazwy kwietnia nie trzeba oczywiście wyjaśniać. Warto jednak dodać, że w języku czeskim květen to maj. Czerwiec zaczerpnął nazwę od owada – czerwca polskiego, pozyskiwanego w tym miesiącu. Otrzymywano z niego czerwony barwnik do tkanin. W lipcu oczywiście kwitną lipy, a w sierpniu przeprowadza się żniwa (dawniej wyłącznie przy pomocy sierpów). We wrześniu kwitną wrzosy, a w październiku po obróbce lnu i konopi pozostawały stosy odpadów, czyli paździerzy. W listopadzie, rzecz jasna, spadały liście z drzew, a w grudniu często zamarzała już ziemia, którą w takiej postaci nazywano grudą.

Siedmiodniowy tydzień został wprowadzony w starożytnym Babilonie i przejęty m.in. w kulturze hebrajskiej, a potem chrześcijańskiej. Na ziemie słowiańskie tygodnie wprowadzili misjonarze chrześcijańscy w VII wieku. Uważa się powszechnie, że słowiańskie nazwy dni tygodnia opracował św. Metody. Słowo niedziela wywodzi się od wyrażenia „nie działać” tzn. nie pracować. Po niedzieli następuje poniedziałek, a drugim (wtórym) dniem „po niedzieli” jest wtorek. Środkowym dniem tygodnia jest środa, potem idą czwarty i piąty dzień „po niedzieli”, czyli czwartek i piątek. Ostatnim dniem tygodnia jest sobota, której nazwa wywodzi się oczywiście od żydowskiego szabatu. W takiej konstrukcji wszystkie nazwy mają swój sens. Niedziela jest dniem świątecznym, nadzwyczajnym, a dni nazwane w sposób numeratywny są liczone „po niedzieli”. Niestety dzisiaj, gdy powszechnie za pierwszy dzień tygodnia uznaje się poniedziałek, sens powyższych nazw uległ zatarciu!

Nowy Rok

Dzień 1 stycznia jest dniem świątecznym, zarówno w sensie religijnym (Święto Świętej Bożej Rodzicielki Maryi), jak i cywilnym (Nowy Rok). Świętujemy ten dzień modląc się i wyrażając nadzieję, że rozpoczynający się rok będzie lepszy od poprzedniego. Mijające miesiące i lata doświadczyły nas bardzo mocno – straszliwa epidemia, rosyjski bandycki najazd na Ukrainę i jego ludobójcze, polityczne, finansowe i gospodarcze skutki, szykanowanie Polski na forum Unii Europejskiej i niemiecka polityka blokowania naszego rozwoju gospodarczego. Musimy jednak być pełni optymizmu, a zarazem chęci do pracy i aktywności na większą Chwałę Bożą, dla dobra Ojczyzny i Bliźnich. Słusznie bowiem pisał Henryk Sienkiewicz w zakończeniu „Potopu”: „Nie masz takowych terminów, z których by się viribus unitis przy boskich auxiliach podnieść nie można”.

*

Powyższy artykuł prof. Wojciecha Polaka ukazał się w miesięczniku WPiS nr 147.

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

(AD)

Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po miesięcznik WPiS oraz po książki o ciekawych aspektach historii:

Prenumerata elektroniczna WPiSu na cały 2025 rok (11 numerów, w tym jeden podwójny)

Prenumerata elektroniczna WPiSu na cały 2025 rok (11 numerów, w tym jeden podwójny)

 

Miesięcznik „Wpis” już od trzynastu lat pozostaje wierny swym założeniom i przedstawia Czytelnikom podstawowe wartości, a więc wiarę, patriotyzm i sztukę.
Publikują u nas tak znakomici autorzy, jak m.in.: Adam Bujak, ks. prof. Waldemar Chrostowski, Leszek Długosz, prof. Ryszard Kantor, dr Marek Klecel, ks. prof. Janusz Królikowski, prof. Grzegorz Kucharczyk, dr Monika Makowska, prof. Aleksander Nalaskowski, prof.


Historia cenzury. Od starożytności do XXI wieku

Historia cenzury. Od starożytności do XXI wieku

Jakub Maciejewski

Polacy w ciągu minionych dwóch stuleci zmagali się z bezwzględnie egzekwowaną antynarodową, ale też antyreligijną cenzurą stosowaną wobec nas przez obcych (zaborców, komunistów). Niewiele jednak powstało na ten temat książek, a to jest pierwsze całościowe opracowanie. Czyżby sam temat cenzury był zawsze niewygodny i cenzurowany? – pyta autor niniejszej książki, Jakub Maciejewski.

PAKIET Świętości, upadki i nawrócenia tom 1+2 za 118 zł

PAKIET Świętości, upadki i nawrócenia tom 1+2 za 118 zł

 

Historia chrześcijaństwa. Świętości, upadki i nawrócenia, Tom 1 Od narodzin Jezusa do upadku Konstantynopola wyd. 2022
Żeby mieć argumenty, trzeba posiąść wiedzę. Żeby skutecznie bronić Kościół, trzeba poznać jego historię. Najlepiej taką, która wyszła spod pióra wybitnego pisarza i przekonanego wyznawcy, a nie zdeklarowanego lub zamaskowanego wroga.

PAKIET Orzeł, lew i krzyż. Historia i kultura krajów Trójmorza. Tom 1 i 2 za 138 zł

PAKIET Orzeł, lew i krzyż. Historia i kultura krajów Trójmorza. Tom 1 i 2 za 138 zł

Wojciech Roszkowski


Orzeł, lew i krzyż. Historia i kultura krajów Trójmorza. Tom 1

Od Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem w poprzek całego kontynentu zapadła żelazna kurtyna – tymi słynnymi słowami Winston Churchill opisał nową rzeczywistość geopolityczną po drugiej wojnie światowej. Ten kawałek świata nazywany bywa Międzymorzem, zaś dzisiaj coraz częściej można spotkać się z nazwą Trójmorza (Czarne – to trzecie morze).

 

Bohaterowie i zdrajcy. Wspólna pamięć narodu

Bohaterowie i zdrajcy. Wspólna pamięć narodu

Bohdan Urbankowski

Wiele wspaniałych postaci z naszej historii, dawniejszej i najnowszej, przewija się na kartach tej księgi – typowej dla Bohdana Urbankowskiego kolejnej kapitalnej syntezy naszych dziejów. Są wśród nich: najpopularniejszy w Europie poeta polskiego baroku (kto dziś o nim wie?) cny Sarmata Maciej Kazimierz Sarbiewski, artyści, myśliciele, działacze i wielcy wodzowie jak Chodkiewicz, Żółkiewski, Kościuszko, aż po Piłsudskiego.

Gniazdo polskie – Wspólna pamięć narodu

Gniazdo polskie – Wspólna pamięć narodu

Bohdan Urbankowski

Od tysiąca lat Polska jest potęgą kulturową na kontynencie europejskim. – Zaskakujące zdanie? – Jeśli tak, to koniecznie trzeba zabrać się za lekturę tej wyjątkowej książki.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.