Przeważał podziw – Refleksja wnuka Powstańca Warszawskiego po zwiedzeniu Muzeum Powstania.

Nasi autorzy

Przeważał podziw – Refleksja wnuka Powstańca Warszawskiego po zwiedzeniu Muzeum Powstania.

"Opuszczeni bohaterowie Powstania Warszawskiego" - fragment okładki.

Tekst pochodzi z książki „Opuszczeni Bohaterowie Powstania Warszawskiego” (wyd. Biały Kruk):

Szczerze powiedziawszy, niewiele oczekiwałem po tej wizycie w muzeum i niezbyt cieszyłem się na wycieczkę do Warszawy. Dużo już o nim słyszałem, jakież to jest nowoczesne i multimedialne, i że podobno można je nawet porównać do największych tego typu instytucji w Europie. W reklamie zazwyczaj jest dużo obietnic, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej.

Z Dworca Centralnego do Muzeum Powstania Warszawskiego przy ul. Grzybowskiej dotarłem pieszo. Sylwetka tego wielkiego budynku z wypalonej cegły wyróżnia się na tle szarej okolicy, tworząc groteskowy kontrast ze szklanymi cudami dzisiejszej, nowoczesnej architektury i drapaczy chmur.

(…)

Przekroczyłem próg i natychmiast zostałem odcięty od świata zewnętrznego. Wszedłem do budynku i zostałem wprost obezwładniony. Drzwi zatrzasnęły się za mną, a ja w tym samym momencie pozostawiłem za sobą nie tylko dzienne światło, ale i nieistotną codzienność. Odczuwali to samo inni zwiedzający, dzięki czemu atmosfera była niezwykła. Natychmiast po wejściu wyciszali się w zadumie, rozmawiając co najwyżej szeptem.

Na początku długiej, ale w żadnym wypadku nudnej, wędrówki po Warszawie 1944 roku, na zwiedzających czekają na malutkich drewnianych stołkach aparaty telefoniczne z lat czterdziestych, z których można się połączyć, a nad nimi wiszą portrety powstańców. Naciskając guziki, mogłem zadawać różne pytania (np. „Co Pan pamięta z pierwszych dni Powstania” albo „Gdzie Pan był o godzinie W?”) i rozpocząłem interaktywny wywiad z naocznymi świadkami. Ich wypowiedzi są oczywiście nagrane, ale i tak stanowi to mocne przeżycie.

Rozglądam się wokół i spostrzegam duży ekran, na którym pokazywany jest dokument o żołnierzach AK. Zakładam słuchawki i wtapiam się w ten świat. Na ścianach wiszą sięgające sufitu wielkie plakaty przedstawiające zdjęcia z przebiegu Powstania oraz cytaty z wypowiedzi powstańców. Obok klasycznych eksponatów muzealnych typu medale, dzienniczki, dokumenty, broń i mundury znajdujemy tu nawet rzeczywistych wymiarów kopię bombowca z czasów drugiej wojny światowej.

W przeciwieństwie do wielu innych podobnych miejsc, tutaj czuje się i przeżywa historię. Wyposażenie hal i pawilonów budzi emocje, skądinąd też dlatego, że wielu Polaków ma osobiste powiązania z Powstaniem.

Mój dziadek ze strony ojca walczył w Powstaniu. Był członkiem AK i dowodził kilkuosobową grupą. Spóźnili się o dwa dni i nie zdążyli na godzinę „W”, ale gdy tylko przybyli do Warszawy, od razu rozpoczęli walkę. Pewnego dnia niemieccy żołnierze wyparli mojego dziadka wraz z jednym z jego przyjaciół do zbombardowanej kamienicy. Wbiegali po piętrach, ale na trzecim kończyła się już dalsza droga ucieczki. Zdecydowali się na skok z okna na zagruzowane podwórko. Towarzysz mojego dziadka złamał przy tym obie nogi, dziadek miał więcej szczęścia. Na wysokości pierwszego piętra zawisł na pasie, na wystających drutach. Uwolnił się, chwycił przyjaciela za ramiona i jakoś razem udało im się schronić przed hitlerowcami. Ten pas, jak opowiadał dziadek, należał do Niemca, którego zabił w walce. Pas był niezwykle okazały, brązowy, skórzany, z potężną metalową klamrą, na której wygrawerowany był napis: „Gott mit uns”. Ironia losu?

Mój dziadek walczył przez całe Powstanie, uratował się podczas kapitulacji, przepływając wpław na drugi brzeg Wisły, na którym stali Sowieci i czekali. Ci, tak zwani sojusznicy, którzy zabronili aliantom, chcącym zaopatrzyć powstańców w żywność, broń i amunicję, korzystać ze swoich lotnisk; ci, którzy w szyderczy sposób zrzucali ze swoich samolotów paczki żywnościowe nie zabezpieczając ich spadochronami, tak że roztrzaskiwały się o ziemię i stawały się bezużyteczne; tak, ci „sojusznicy” przez cały czas trwania Powstania stali na drugim brzegu Wisły, patrzyli i czekali aż Polska wykrwawi się w walce z Niemcami. Na szczęście i o tym opowiada muzeum.

Mój dziadek dostał się do sowieckiej niewoli. Bo, jak się okazało, wciąż był na liście NKWD, według której rozstrzelano niemal całą jego rodzinę we wrześniu 1939 r. Mógłbym jeszcze długo o nim opowiadać i tym samym przybliżyć jeden z wielu pojedynczych losów powstańczych. Poprzestanę jednak na tym, dodając jedynie, że w końcu dziadkowi „udało się”, bo znając biegle rosyjski, okazał się przydatny i został wcielony do… Armii Czerwonej.

Chodząc pośród murów Muzeum widziałem wiele twarzy młodych mężczyzn i kobiet, uwiecznionych na zdjęciach. Wszyscy walczyli w Powstaniu, a ci, którzy przeżyli, są dzisiaj dziadkami i babciami. Jestem młodym studentem z Krakowa, moje pokolenie i pokolenie moich rodziców odczuwają jeszcze dzisiaj ścisłe więzy z tymi wydarzeniami. Niejeden z nas miał w bliższej lub dalszej rodzinie warszawskiego powstańca. Widziałem obok mnie wielu młodych ludzi, a w ich oczach odbijały się te same uczucia, które i ja w sobie nosiłem. Duma, współczucie, smutek, złość. Ale wśród tych wszystkich emocji przeważało jedno: podziw.

Adam Sosnowski

Filary Niepodległości

Filary Niepodległości

Andrzej Nowak

"Filary niepodległości" to zbiór rozmów prof. Andrzeja Nowaka, gdzie wybitny historyk prowadzi arcyciekawe spotkania z współczesnymi bohaterami Polski odrodzonej i suwerennej - premierem Mateuszem Morawieckim, prezydentem Andrzejem Dudą, abpem Markiem Jędraszewskim i ministrem Antonim Macierewiczem oraz Anną Walentynowicz, Janem Olszewskim, Wiesławem Chrzanowskim, Lechem Kaczyńskim, Jarosławem Kaczyńskim i Jarosławem Markiem Rymkiewiczem.


Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.