Prof. Wacław Leszczyński: grabież i germanizacja mieszczą się w tradycji niemieckiej „praworządności”. Polacy chcą żyć po polsku!
W Traktacie Unii nie ma wiązania funduszy unijnych z „praworządnością”. Jej pojęcie też nie było nigdy, nigdzie zdefiniowane. Po przyjęciu tego projektu, kraje Unii straciłyby suwerenność, a ich „praworządność” ocenialiby, według politycznych sympatii, urzędnicy unijni; a więc głównie niemieccy, jest ich tam tysiące na przeróżnych stanowiskach, na czele z szefową KE von der Leyen. Sprzeciw Polski i Węgier oburza Niemców, wzywających oba kraje do europejskiej solidarności. Ale to wbrew niej, Bundestag właśnie kazał nadal budować Nord Stream 2! Europarlament podjął rezolucję krytykującą polski Trybunał Konstytucyjny za wyrok w sprawie aborcji eugenicznej. Według niej, prawo kobiet do aborcji należy do „praworządności”. Władze Unii (Niemcy) mogą więc szantażować Polskę odebraniem funduszy, przy zakazie aborcji, choć niemiecki Trybunał uznał aborcję za sprzeczną z konstytucją. Ale to dotyczy Niemiec, a nie Polski. Polsce nie wolno np. tak mianować sędziów, jak Niemcy, bo oni mają inną, „wyższą od Polski kulturę prawną”, jak twierdzą ich politycy. Niemcy postępują zgodnie z prawami przez siebie i sobie ustanowionymi i zgodnie własną „kulturą prawną”.
Z niemiecką praworządnością i „kulturą prawną” Polacy spotykali się wielokrotnie w XX wieku. W 1901r. niemieccy nauczyciele „praworządnie” bili we Wrześni polskie dzieci, bo nie chciały się modlić po niemiecku. Od 1904r. zgodnie z niemiecką „kulturą prawną” Polacy nie mogli na własnej ziemi się budować, stąd wóz Drzymały. Od 1908r. Niemcy „praworządnie” mogli wywłaszczać Polaków z ich ziemi. W czasie I Wojny Światowej Niemcy walczyli nie przeciw Polsce, ale przeciw Rosji. To im nie przeszkadzało, by 4 sierpnia 1914 r. „praworządnie” spalić Kalisz i mordować jego mieszkańców. Niedawno niemiecka minister mówiła, że trzeba „zagłodzić Polaków”. Niemcy mają w tym wielkie doświadczenie. Już w latach 1916-18, zgodnie ze swą „kulturą prawną” obrabowali ziemie polskie z żywności, w wyniku czego w okupowanych przez nich miastach, np. w Warszawie, panował głód.
1 września 1939 r. Niemcy „praworządnie” napadli na Polskę, już rano pierwszego dnia agresji nalotami w 75% niszcząc bezbronne miasto Wieluń. Potem wymordowali pracowników Poczty Polskiej w Gdańsku i wielu inteligentów polskich na rynkach miast Wielkopolski, Pomorza i Śląska. Mordowali „praworządnie” Polaków w Piaśnicy, Palmirach, Ponarach i na ulicach Warszawy, a naukowców w Sonderaktion Krakau i we Lwowie. Niemcy z ziem, które sobie „praworządnie” przywłaszczyli, wygnali ponad milion Polaków, zagrabiając ich własności. „Praworządnie” Niemcy łapali Polaków i wywozili ich (ponad 2 miliony) do niewolniczej pracy w Niemczech. „Niemiecka kultura nie zabrania, na ulicach polowania” bo, oni z kulturą, od XIX wieku nie mieli nic wspólnego, tylko z barbarzyństwem.
Polaków „rasy żydowskiej” Niemcy spędzili „praworządnie” do Gett i stąd wieźli ich na śmierć. „Praworządnie” Niemcy palili żywcem polskich chłopów, ratujących Żydów. Rabowali polskie dzieci z Zamojszczyzny na zniemczenie. Mordowali Polaków w niemieckich obozach śmierci - Stutthof, Auschwitz i innych. W ramach niemieckiej „kultury prawnej” (istotnie „innej”!) zniszczyli Warszawę, mordując ponad 200 tysięcy cywilów (kobiety, starców, dzieci). Sprawca zamordowania wtedy 40-60 tysięcy mieszkańców dzielnicy Wola po wojnie był za to przez Niemców awansowany.
„Praworządnie” zamordowali Niemcy ponad 5 milionów obywateli polskich, zagrabiając w Polsce kosztowności, pieniądze, dzieła sztuki, urządzenia fabryczne, meble. Niemcy powinni pamiętać, że ich pomyślność i stan gospodarki opiera się w znacznej mierze na zrabowanych w Polsce dobrach i niewolniczej pracy Polaków w niemieckim przemyśle i rolnictwie. Jeżeli więc chcą teraz „praworządności”, to niech oddadzą Polsce zagrabione mienie i zapłacą odszkodowanie w wysokości ok. 2 bilionów (2 tysiące miliardów) dolarów.
„Polska” opozycja to są pomocnicy Niemiec, czujący się, jak sami o sobie mówią, „Europejczykami polskiego pochodzenia”. Jeśli oni uważają, że w Polsce jest źle i że im Polska nie odpowiada, niech się przeniosą do swej „europejskiej ojczyzny”. Tam będą mieli takie prawa, jakich domagają się w Polsce: małżeństwa jednopłciowe z adopcją dzieci, aborcję na życzenie, imigrantów pod dostatkiem, a na starość eutanazję. Tam swym zwolennikom Niemcy znajdą pracę - zbieranie szparagów. A Polsce niech dadzą spokój. Już dość naszkodzili występując przeciw Polsce za granicą i w Europarlamencie, a w miastach wzniecając wulgarne zamieszki. To oni walczą z Kościołem i religią, to oni rzucają oszczerstwa pod adresem Wielkiego Polaka, św. Jana Pawła II. To oni ogłupiają młodzież tak, jak tego biednego 17-latka, dla którego „patriotyzm jest złem”.
Polacy nie życzą sobie panoszenia się w Polsce Niemców i ich „praworządności”, ani ich popleczników. Polacy chcą żyć po swojemu, po polsku!
Prof. Wacław Leszczyński
Więcej o stosunku Niemców do Polski i Polaków piszą w swojej książce prof. Wojciech Polak i prof. Sylwia Galij - Skarbińska:
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.