Prof. Wacław Leszczyński: 15 października odbędzie się „mecz stulecia” między sojuszem Niemiec z Rosją, a Polską suwerenną
Zbliżają się wybory parlamentarne w Polsce i nasi obaj sąsiedzi, Niemcy oraz Rosja, starają się usilnie, aby nie wygrała ich Zjednoczona Prawica. Chcieliby, żeby do władzy powróciła obecna opozycja, która gdy rządziła, to na polecenie Niemiec dokonywała resetu z Rosją. Rosja stara się naszej opozycji pomóc, nasyłając na polską granicę „imigrantów”, mających wywołać chaos w Polsce. Opozycja żądała ich wpuszczenia, nazywając „mordercami” Straż Graniczną i Wojsko Polskie, za chronienie granicy. Opozycja sprzeciwiała się też stawianiu bariery na granicy z Białorusią, jako zbędną i szkodliwą dla środowiska. Gdy dzięki ochronie granicy tylko nielicznym „imigrantom” udało się przeniknąć do Polski, to Moskwa sprowadziła nad polską granicę Grupę Wagnera, do dokonywania prowokacji.
Opozycja drwiła z obecnych władz Polski, że „boją się garstki wagnerowców, nie stanowiącej zagrożenia”, ale liczyła na wprowadzenie z tego powodu stanu wyjątkowego, co odwlekłoby wybory, do których nie jest przygotowana. By ułatwić Moskwie prowokacje, domagała się zestrzelenia dwóch białoruskich helikopterów, naruszających polską przestrzeń powietrzną. Mogłoby to doprowadzić do globalnej wojny, o spowodowanie wybuchu której można by oskarżać Polskę. Już wcześniej politycy opozycji, zgodnie z propagandą rosyjską mówili, że to Polska wywołała wybuch II Wojny Światowej („przez złe polskie słowo”).
Opozycja też kolportowała rosyjskie kłamstwa, że Polska zamierza zająć część Ukrainy i że to USA uszkodziły Nord Stream. Za to wcześniej, oskarżała Zjednoczoną Prawicę o rusofobię, zamianę okupacji sowieckiej na amerykańską, tworzenie „prywatnej armii Macierewicza”, czyli Wojsk Obrony Terytorialnej i „zbędne” zbrojenie się i to w broń nie niemiecką i francuską, ale w amerykańską, południowo-koreańską i polską. Dziś wybiela zbrodnie namiestników Rosji w PRL, broni ich sprawców i domaga się dla nich przywilejów emerytalnych.
Nie tylko Rosja chce zmiany rządów w Polsce, chcą tego również Niemcy. Oni wiedzą, że tzw. opozycja w razie zwycięstwa zrobi wszystko, co się jej każe. Przerwie napędzające gospodarkę inwestycje, przez które nie ma bezrobocia i Polacy nie zbierają w Niemczech szparagów (nad czym Niemcy bardzo ubolewają). Nie będzie budować portów konkurujących z niemieckimi, nie wykorzysta Odry do żeglugi i zamknie kombinat Turów. Już teraz, opozycja odstępuje od żądania odszkodowań od Niemiec za straszny rabunek i zniszczenia w czasie II Wojny Światowej. Obiecuje, że jak obejmie władzę, to otrzyma należne Polsce fundusze KPO, dotąd blokowane przez nią i przez Niemcy. (Trzeba jednak wiedzieć, że akceptacja całego planu KPO oznaczać będzie genderyzację życia w Polsce oraz pełne uzależnienie od Brukseli – przyp. red.). Opozycja korzysta z pomocy Niemiec, a przedstawiciele tego kraju w UE, Ursula von der Leyen i Manfred Weber, oficjalnie ją popierają, wbrew dobrym obyczajom i dyplomacji ingerując w wybory w Polsce (Niemcy nie znają pojęcia „dobrych obyczajów” i kultury w dyplomacji). Niemcy żądają, aby Polska płaciła za naukę niemieckiego dla dzieci mniejszości niemieckiej, ale nie chcą dawać środków na naukę polskiego dla dzieci mniejszości polskiej w Niemczech. Ale Niemcy to przecież, jak pamiętamy z niedawnej historii, „nadludzie”, im się wszystko należy i tak samo uważa związana z nimi polska (?) opozycja.
Tak Rosji, jak i Niemcom nie odpowiada pomoc Polski Ukrainie w walce z moskiewskim najeźdźcą. Dlatego opozycja na ich polecenie stara się podburzyć Polaków przeciw Ukraińcom, że biorą od Polski różne świadczenia typu 500+ ponoć odbierają Polakom pracę. Tymczasem powszechnie wiadomo, że u nas w tej chwili brakuje rąk do pracy, zwłaszcza w dużych miastach. Tak Niemcy, jak i „polska” opozycja sprzeciwili się, pokryciu przez Unię Europejską części kosztów utrzymania Ukraińców. Opozycja twierdziła, że premier Morawiecki po to ściągnął do Polski półtora miliona Ukraińców, aby oni w wyborach głosowali na Prawicę. I wielu wyborców opozycji, choć Ukraińcy musieliby najpierw zostać obywatelami RP, by mieć prawo głosowania, w to uwierzyło, co świadczy poziomie ich intelektu. Jednak polskie władze traktują Polaków i siebie odpowiedzialnie i wyjaśniły, że prawo głosu w wyborach mają tylko polscy obywatele. Niemcy mają też swych ludzi na Ukrainie. Tam we władzach są potomkowie zbrodniarzy banderowskich, tak jak ich przodkowie wrogo nastawieni do Polski. I oni wszczynają wojnę zbożową z Polską, mając poparcie Niemiec, przeciwnych zakazowi importu ukraińskiego zboża do Polski, po to by to Polsce zaszkodziło.
W Niemczech, nazistowskie bojówki zniszczyły pomniki w niemieckim obozie koncentracyjnym Langenstein-Zwieberge. W Polsce, ich ideowi pobratymcy z opozycji, niszczą biura parlamentarzystów Prawicy, kościoły, kaplice, pomniki bohaterów walk o niepodległość Polski i auta organizacji pro-live. To wynik kampanii nienawiści kierowanej przez opozycję przeciw rządowi, Kościołowi, patriotyzmowi i ochronie życia. 15 października 2023 r. odbędzie się „wyborczy mecz” między sojuszem Niemiec z Rosją, a wolną Polską, między „totalną opozycją”, a Zjednoczoną Prawicą, między Polską podległą IV Rzeszy Niemieckiej, a Polską suwerenną. Od jego wyniku zależy los przyszłych pokoleń Polaków.
Prof. Wacław Leszczyński
Rok 1939. Od beztroski do tragedii
Dla Polski rok 1939 był rokiem przedziwnym; przede wszystkim tragicznym, gdyż agresja na nasz kraj Niemiec dokonana 1 września, a następnie Związku Sowieckiego – 17 września spowodowała śmierć milionów rodaków jak również zamordowała prężnie rozwijającą się II Rzeczpospolitą. Ten straszny rok kojarzy nam się zatem głównie z początkiem II wojny światowej.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.