Piszą szeregowi pracownicy: łajdactwa jakie odbywały się przez lata i odbywają się w traktowaniu ludzi przez Discovery TVN są jeszcze większe

Nasi autorzy

Piszą szeregowi pracownicy: łajdactwa jakie odbywały się przez lata i odbywają się w traktowaniu ludzi przez Discovery TVN są jeszcze większe

Czy ludzie gromadzący się na manifestacjach Czy ludzie gromadzący się na manifestacjach "w obronie TVN" mają pełną świadomość tego, co robią i czego bronią? fot. Adam Wojnar Wczoraj dostałem bulwersujący list od p. Macieja Żukowskiego, który przepracował w stacji TVN ponad 20 lat. Przedstawia on i potwierdza dramatyzm 1800 osób zatrudnionych w tej firmie na tzw. umowy śmieciowe. Autor słusznie zwraca uwagę, że dużo się mówi w mediach o kwestiach własnościowych, ale o sytuacji szeregowych pracowników trwa milczenie. Pokazuje się tylko tzw. frontmanów, zarabiających krocie, a nie ma kto stanąć w obronie szeregowych pracowników, którzy m.in. nie są w stanie uzbierać kapitału na godziwą emeryturę, bo funkcjonują na umowach śmieciowych. Z listu jasno wynika, że sytuacja ta bardzo się pogorszyła w ciągu ostatnich trzech lat, gdy stacja została w całości i z pominięciem obowiązującego w Polsce prawa zakupiona przez amerykańskiego molocha mediowego Discovery Inc. Oto ów list:

„Panie Redaktorze. Jestem świeżo po lekturze Pana wczorajszego artykułu wPolityce.pl o Discovery i TVN. Nazywam się Maciej Żukowski i wraz z kilkoma osobami, w tym z Kamilem Różalskim od trzech lat tworzymy grupę sygnalistów Discovery TVN. Nie jesteśmy powiązani z żadną partią polityczną ani ugrupowaniem. Jesteśmy grupą ludzi walczących o naszą godność, naszych kolegów i koleżanek. Działania, które podejmujemy są w pełni przemyślane. Bardzo dziękujemy, że wspomniał Pan w artykule o haniebnej formie zatrudnienia jaką są umowy o dzieło i niezgodne z prawem B2B. Pracujemy w TVN od ponad 20 lat jako operatorzy kamer i dźwiękowcy. A raczej pracowaliśmy, ponieważ część z nas w związku z naszymi działaniami doznała odwetu ze strony Discovery i TVN. O łamaniu prawa w TVN przez długi czas informowaliśmy zarząd Discovery oraz Davida Zaslava [od 2007 prezes i dyrektor generalny Discovery Inc. – przyp. LS]. na czele, wykorzystując do tego o zgrozo Kodeks etyki Discovery, do którego stosowania byliśmy zobligowani! Oczywiście bez skutku. A raczej z odwrotnym skutkiem. Złamano naszą, niby nam gwarantowaną anonimowość, i doznaliśmy odwetu.

Dwa lata temu złożyliśmy do ZUS i Państwowej Inspekcji Pracy zawiadomienia o 1800 osobach w TVN, których forma zatrudnienia jest łamaniem prawa. ZUS do tej pory udaje, że coś robi, ale tylko w przypadku naszej grupy. Do tej pory nie zajął się ściągnięciem należnej skarbowi państwa kwoty 450-500 mln z ostatnich 5 lat. W naszym przypadku przeciąga postępowanie, nie przesłuchuje zgłoszonych świadków, wydaje orzeczenia bez wzięcia pod uwagę wszystkich dowodów. Co do PIP, przeprowadzone zostało postępowanie kontrolne i PIP a raczej GIP przyznał nam pisemnie, że w TVN było 1800 osób nieprawidłowo zatrudnionych, a część z nas powinna mieć umowę o pracę. Z czego w tym roku podobno przymusił danie etatów 500 osobom z tych 1800. Jak twierdzi nic dalej nie może zrobić.

Jednak nikt, podkreślam nikt nie jest zainteresowany odzyskaniem pieniędzy dla ludzi (emerytury!) oraz budżetu Państwa. Z naszych informacji wynika, że do marca tego roku w TVN odbywała się kontrola urzędu celno-skarbowego. Także cicho jest o jej wynikach. Zmowa milczenia jest ogromna. 

A łajdactwa, jakie odbywały się przez lata i odbywają się w traktowaniu ludzi przez Discovery TVN są jeszcze większe. Pisaliśmy także do senatorów USA w tym do przewodniczącej P. Harris. Nasze pisma trafiły też do odpowiednika Ministerstwa Pracy w USA. Nie muszę dodawać, że Polaczkom nie trzeba odpowiadać nawet grzecznościowo.

Dziwi nas, że w tak niewielkim stopniu używa się naszej sprawy w argumentowaniu tzw. sytuacji Lex TVN. 

Kluczem w tej sprawie jest ZUS i ewentualnie urząd skarbowy. ZUS posiada wszelkie narzędzia i szeregi pracowników, aby w miesiąc, podkreślam w miesiąc, odzyskać 500 mln zł. A jeżeli zastosują domiar za celowe działanie Discovery i TVN to nawet prawie 1 mld złotych.

Panie Redaktorze. Każde działanie informujące o stanie faktycznym sprawy oraz formalny i nieformalny nacisk na ZUS będzie korzystnym dla Państwa Polskiego i pokrzywdzonych ludzi. Jesteśmy zdeterminowani, aby doprowadzić naszą sprawę do końca oraz aby Polacy dowiedzieli się co robi i robił TVN przez lata. 

Nie będę nawet wspominał, że znalezienie w Polsce kancelarii prawnej lub prawnika, który nie boi się, lub nie jest uwikłany, i będzie występował w naszym imieniu przeciwko TVN oraz Discovery graniczy z cudem. A jeśli taka współpraca następuje, to w dość krótkim czasie grzęźnie w upływie czasu.

Za każdą formę zaangażowania z Pana strony, i mediów z którymi Pan współpracuje, z góry dziękujemy. Wyrażam zgodę na opublikowanie powyższego listu w całości lub fragmentach przez Pana Leszka Sosnowskiego. Z wyrazami szacunku. Maciej Żukowski.”

Niepokój budzić może dzisiejsza wypowiedź Pawła Szrota, nowego szefa Gabinetu Prezydenta RP. Po pierwsze, poszedł na rozmowę, a raczej przesłuchanie, do Radia Zet, zblatowanego ze stacją TVN. Oczywiście, nikt nie zająknął się tam nawet słowem o sytuacji pracowniczej w amerykańskiej filii Discovery w Polsce. Szrot stwierdził, że „prezydent publicznie prezentował swoje zastrzeżenia do tego projektu, więc nie jest tajemnicą, że ma argumenty zarówno za, jak i przeciwko tej ustawie”. Przeciwko tej ustawie może być tylko jeden argument: że chroni TVN, bo daje jej właścicielowi, czyli Discovery, nie wiedzieć czemu wydłużony czas na szukanie kupca na 51 proc. udziałów. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w ogóle nie miała prawa przyznawać TVN 24 (a potem kolejnym członom TVN) koncesji. Uczyniła to wyraźnie wbrew art. 35 ustawy o radiofonii i telewizji, w którym stwierdza się jasno, że koncesja może być udzielona, jeśli „udział kapitałowy osób zagranicznych w spółce lub udział osób zagranicznych w kapitale zakładowym spółki nie przekracza 49%”. Na końcu tego artykułu zaznaczone jest, że ograniczenia te nie dotyczą krajów EOG, a więc krajów unijnych oraz Norwegii, Islandii i Liechtensteinu. Discovery nie ma siedziby w Lichtensteinie, lecz w Ameryce, w pięknym stanie Maryland.

Paweł Szrot stwierdził jeszcze, że „otoczenie międzynarodowe Polski jest bardzo ważną sprawą, a w zakresie bezpieczeństwa od lata tego roku wiele się zmieniło, niestety na niekorzyść Polski”. Po pierwsze, jeśli się nic nie poprawiło, to proszę się bić we własne piersi, nie w cudze, bo wszyscy wiemy w czyjej gestii jest polityka zagraniczna w III RP. Po drugie, jak to jest: polskie prawo mamy stosować, lub nie, w zależności od widzimisię każdej większej zagranicznej firmy?! To chyba jakaś paranoja. To czymże ta nasza Polska jest? Jakimś popychadłem cwaniaków z Marylandu, którzy nie chcą stracić ani grosika z 450 mln zł, jakie do nich płyną rocznie z TVN? Inna sprawa, że ktoś odpowiedzialny z naszych władz powinien już dawno porozmawiać na ten temat i wyjaśnić sytuację nie z Georgette Mosbacher, przelotną ambasador USA w Warszawie, ale z kompetentnymi ludźmi z Sekretariatu Stanu USA. To jest psi obowiązek polskich służb dyplomatycznych.

W tej sprawie głównie chodzi o pieniądze – reszta to banialuki i demagogia. Zastanawia mnie więc takie stanowisko, dość typowe!, zawarte w korespondencji pod moim poniedziałkowym artykułem na tych łamach: „A skąd takie dochody? Ano stąd, że stacja oferuje ciekawy program, który przyciąga widzów i w konsekwencji reklamodawców. W 2020 TVN zapłaciło 33 mln podatków, 4 razy więcej niż TVP! I to boli PiS”. Niby proste, prawda? Jednak jak TVN płaci państwu polskiemu, można to poznać m.in. z zamieszczonego wyżej listu. 450 mln czystego zysku grupy TVN bierze się z małych kosztów oraz z zawyżonych wpływów reklamowych. TVN unika jak diabeł święconej wody tworzenia spektakli teatralnych lub innych ambitnych przedsięwzięć kulturalnych, relacjonowania imprez, jeśli nie gromadzą milionowych widowni (np. sport jest u nich śladowy), „ciekawy program” opiera się na darmowych pyskówkach w studio, opluwaniu kogo się da, i odczytywaniu informacji przez spikerkę. To prawie nic nie kosztuje. Do tego jeszcze dwa, trzy wozy reporterskie i telewizja gotowa. Wszystko, co byłoby trochę droższe, nie istnieje w TVN. Porównywanie programów TVN i TVP to zestawianie myszy ze słoniem – to zresztą temat na osobny artykuł.

Każdy nadawca prywatny, a więc i TVN, ma prawo przerywać filmy fabularne reklamami. Wiemy dobrze, jakie to irytujące. Telewizji publicznej robić tego, dzięki Bogu, nie wolno. Ale przez to TVP bardzo dużo traci, ponieważ to są reklamy najlepiej płatne. We Francji na przykład proceder przerywania filmów opodatkowano dodatkowo, aby wyrównać szanse nadawcy publicznego. W Polsce zostałoby to uznane przez mainstream za okrutne naruszenie wolności mediów – a ten paranoiczny pogląd nagłośniliby oczywiście nadawcy prywatni. O zaniżaniu wyników oglądalności programów TVP, by zmniejszać stawki za reklamę, pisano już wiele. Niestety do dziś nic nie zrobiono w tej kwestii.

Casus TVN obejmuje, moim zdaniem, także kwestię art. 38 ust. 1 pkt. 2 ustawy o radiofonii i telewizji. Ustawodawca wyklucza w tym miejscu przyznawanie koncesji, jeśli „nadawca rażąco narusza warunki określone w ustawie lub koncesji”. Członek KRRiT prof. Janusz Kawecki wielokrotnie zwracał na to rażące naruszanie uwagę, ale zawsze przeważało zdanie przewodniczącego Rady Witolda Kołodziejskiego, który w sposób rażący roztacza nad TVN parasol ochronny.

Leszek Sosnowski

***

O różnych koncepcjach prowadzenia polityki, a także o ich skutkach od starożytności po współczesność pisze w swojej ksiażce prof. Andrzej Nowak:

Między nieładem a niewolą. Krótka historia myśli politycznej

Między nieładem a niewolą. Krótka historia myśli politycznej

Andrzej Nowak

Napisana barwnym, literackim językiem, świetnie ilustrowana książka jednego z najwybitniejszych intelektualistów europejskich. Pełna refleksji nad współczesnością historia od starożytnych myślicieli chińskich i filozofów greckich, przez świętych Augustyna i Tomasza, renesansowych humanistów, zachodnich filozofów baroku i oświecenia, po myślicieli polskich (np. Mistrz Wincenty, Paweł Włodkowic, Józef Piłsudski).


Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.