„Niemcy i tak tę wojnę przegrają. Jeszcze Polska nie zginęła!” Polska Marynarka Wojenna w pierwszej powietrzno-morskiej bitwie II wojny światowej
1 września 1939 r. o godz. 4.48 Schleswig-Holstein oddał pierwszą salwę w kierunku Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. Na polską załogę ruszyło natarcie kompanii szturmowej Kriegsmarine, rozpoczęła się bohaterska obrona placówki, która miała przejść do legendy polskiego oręża. Zanim mjr Sucharski przekazał kontradm. Unrugowi radiowy meldunek o rozpoczęciu działań wojennych, wystrzał z niemieckiego pancernika usłyszeli pozostający w gotowości bojowej na stanowiskach artyleryjskich obrońcy Helu, a także członkowie załóg wszystkich nawodnych polskich jednostek. Kilkanaście minut później potężna eskadra bombowców Heinkel He 111 zaatakowała bazę polskiego lotnictwa morskiego w Pucku. Podczas nalotu zginął kmdr por. pilot Edward Szystowski, dowódca Morskiego Dywizjonu Lotniczego, pierwszy polski oficer poległy w czasie II wojny światowej. Ocalałe polskie wodnosamoloty kontradm. Unrug nakazał przebazować do Jastarni, ale działania Luftwaffe uniemożliwiły ich załogom postawienie jakiegokolwiek oporu. 20 minut po nalocie na Puck, dowódca Dywizjonu Okrętów Podwodnych kmdr por. Aleksander Mohuczy wydał dowódcom jednostek rozkaz opuszczenia portu w Helu i przejścia do wyznaczonych sektorów.
Stalowe drapieżniki rozpoczęły zajmowanie pozycji zgodnie z planem „Worek”. OORP „Wilk” i „Orzeł” oddały kilkanaście, niestety niecelnych strzałów z ciężkich karabinów maszynowych do trzech niemieckich samolotów Heinkel He 59. Ok. godz. 13.00 dwie eskadry niemieckich bombowców, po przeprowadzeniu lotu rozpoznawczego, przypuściły zmasowany nalot na Hel. „Zarządziłem alarm przeciwlotniczy – wspominał kapitan Przybyszewski. – W kilka chwil później samoloty rozpoczęły silne bombardowanie baterii z lotu nurkowego (...). Przez cały czas były one ostrzeliwane przez broń maszynową baterii, której obsługa zachowała się bez zarzutu. (...) Duch załogi był bardzo dobry. Mimo że żadnego samolotu nie strącono, jednak znaleziono na terenie baterii dużą ilość odłamków części samolotowych”. Niemieckie sztukasy zaatakowały polskie pozycje artylerii nadbrzeżnej na całej długości półwyspu; na baterię im. kmdr. Laskowskiego i port w Helu spadło ok. stu bomb. Byli zabici i ranni, ale Niemcom nie udało się zniszczyć polskich placówek.
Ok. godz. 15.00 dowódca ORP „Gryf”, kpt. Stefan Kwiatkowski, otrzymał sygnał do rozpoczęcia planu „Rurka” – postawienia zagrody minowej w Zatoce Gdańskiej i zaminowania dostępu do portów w Gdyni i Helu. Osłonę dla „Gryfa” miał stanowić ORP „Wicher”, obie kanonierki i zespół trałowców. Operacja „Rurka” miała rozpocząć się pod osłoną nocy ok. godz. 22.00. Niestety, nie udało się zaskoczyć Niemców, gdyż do dowódcy 1. Floty Powietrznej Luftwaffe gen. Alberta Kesserlinga dotarła wiadomość o ruchach polskich okrętów. Ładownie „Gryfa” wypełniało ponad 290 min, z których każda zawierała ok. 140 kg materiałów wybuchowych. Dochodziła godz. 17.00, kiedy sygnalista „Wichra”, starszy marynarz Leopold Tomczyk, zameldował obecność niemieckich samolotów na kursie. Nadlatujące ze Słupska 33 bombowce nurkujące Junkers JU 87 z wściekłością zaatakowały polskie okręty. Pikujące niemieckie maszyny zrzuciły pierwszy śmiercionośny ładunek celując w „Gryfa”, bomby spadły jednak do morza. Sztukasom odpowiedział natychmiast ogniem dział przeciwlotniczych i broni pokładowej „Wicher”. „Ster zero cała naprzód”– wydał komendę dowódca „Wichra” kmdr Stefan de Walden. „Osłonić ogniem ‘Gryfa’!” – rozkazał, zdając sobie doskonale sprawę, iż trafienie w stawiacz min spowoduje piekielną detonację, od której zginie zarówno załoga „Gryfa”, jak i wszystkie pozostałe... Jedna z niemieckich bomb wybuchła niebezpiecznie blisko burty „Wichra”, powodując jedynie niegroźne uszkodzenia. Statek nadal jednak manewrował, unikając trafienia i nie przerywając ognia. Na „Gryfie” kmdr Stefan Kwiatkowski, stojąc na mostku kapitańskim, spokojnie wydawał rozkazy, po mistrzowsku manewrując potężną jednostką. Marynarze z godnym podziwu opanowaniem wypełniali jego rozkazy. „Gryf” przechylał się z burty na burtę, silne wybuchy niemieckich bomb wstrząsały nim od stępki po główny maszt. Stawiacz min szedł jednak dalej, a marynarze z obsługi broni przeciwlotniczej z zaciętością bronili się przed niemieckimi bombami i seriami karabinów maszynowych. Nagle kolejna bomba uderzyła w wodę tuż przy burcie „Gryfa”. Kmdr Kwiatkowski zachwiał się i upadł, znacząc pokład krwią. Odłamki trafiły go w pierś i urwały nogę. Kilku marynarzy, mimo wciąż trwającego niemieckiego ostrzału, natychmiast ruszyło na ratunek dowódcy. Pod seriami niemieckich karabinów maszynowych zanieśli rannego do kajuty.
Dowództwo objął zastępca komandora, kpt. Wiktor Łomidze, z pochodzenia Gruzin. Manewrował statkiem tak, aby przewidując atak uniknąć ostrzału. Niemieccy piloci ostrzeliwani ogniem polskich jednostek byli teraz ostrożniejsi. Nie odważyli się obniżać lotu, jednak jedna z bomb wybuchła tuż przy rufie „Gryfa”, uszkadzając ster, co znacznie zmniejszyło zwrotność okrętu. „Gryf” walczył jednak nadal, osłaniany przez „Wichra” i idące w rozluźnionym szyku trałowce, przez cały czas ostrzeliwujące sztukasy z broni pokładowej. W końcu piloci Luftwaffe, zaskoczeni siłą oporu Polaków, dali za wygraną i odlecieli do bazy. Żaden z polskich okrętów nie został trafiony bezpośrednio, mimo iż na samego „Gryfa” Niemcy zrzucili aż 30 bomb! Śmiercią bohaterów polegli dowódca „Gryfa” i 20 marynarzy z jego załogi, a także sześciu marynarzy z silnie uszkodzonego trałowca „Mewa”, który znajdując się najbliżej „Gryfa” ofiarnie walczył w jego obronie. Tak zakończyła się pierwsza powietrzno-morska bitwa II wojny światowej.
Dr Monika Makowska
Prezentowany tekst jest fragmentem artykułu „Heroiczna walka o Hel” opublikowanego w miesięczniku „Wpis” nr 143 (26 września-25 października 2022 r.)
Rok 1939. Od beztroski do tragedii
Dla Polski rok 1939 był rokiem przedziwnym; przede wszystkim tragicznym, gdyż agresja na nasz kraj Niemiec dokonana 1 września, a następnie Związku Sowieckiego – 17 września spowodowała śmierć milionów rodaków jak również zamordowała prężnie rozwijającą się II Rzeczpospolitą. Ten straszny rok kojarzy nam się zatem głównie z początkiem II wojny światowej.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.