Mec. Zbigniew Cichoń: nie znalazłem w orzecznictwie Trybunału Praw Człowieka orzeczeń dotyczących tak drastycznego filmu
Mec. Zbigniew Cichoń Fot. Archiwum BK
Stanisław Widomski / Wpis: Po emisji w kinach filmu Agnieszki Holland ”Zielona granica” zawrzało. Trudno się dziwić głosom oburzenia i potępienia, skoro w filmie sponiewierano godność polskich funkcjonariuszy strzegących granicy z Białorusią prezentując ich jako pozbawionych ludzkich uczuć sadystów naruszających elementarne prawa człowieka. Oczywiście znaleźli się też obrońcy tego „dzieła”; powołują się na prawo swobody wypowiedzi artystycznej także w ważkich problemach polityki zagranicznej, czy praw człowieka. Jest Pan uznanym specjalistą od tych praw, prowadził pan z sukcesem wiele spraw przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Jakie jest pana zdanie w tej kwestii:
Mec. Zbigniew Cichoń: Zdaje się, że ci obrońcy nie wiedzą lub specjalnie pomijają jedno. Zresztą nie tylko w tym przypadku. Otóż prawo stanowi również – w art.10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – iż korzystanie z tej wolności p o c i ą g a za sobą obowiązki i odpowiedzialność.
A więc nie jest tak, że w ramach wolności słowa, można powiedzieć wszystko, co się komu żywnie podoba?
Powiedzieć można, ale trzeba ponosić konsekwencje swojej wypowiedzi, trzeba brać odpowiedzialność za to co się mówi lub pisze. Innymi słowy trzeba korzystać w sposób odpowiedzialny z gwarantowanej wolności wypowiedzi. Wspomniana Konwencja wyraźnie to podkreśla, takie samo jest też orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, którego – przestrzegam – nie należy mylić z Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), które to ciało jest znacznie bardziej upolitycznione i niezbyt przychylne Polsce. Podobne rozwiązanie co Europejska Konwencja zawiera także nasza Konstytucja. I to stanowi odpowiedź na pytanie, jakie mi zadają jako adwokatowi, obrońcy praw człowieka, byłemu senatorowi i obecnemu kandydatowi do senatu znajomi, przyjaciele i wyborcy: Czy można w twórczości artystycznej przekazywać dowolne treści także wręcz oszczercze dla innych osób w tym ogromnej ilości funkcjonariuszy umundurowanych, strzegących granicy.
No właśnie – można?
Przyznam, że nie znalazłem w orzecznictwie Trybunału Praw Człowieka orzeczeń dotyczących tak drastycznego filmu, stanowiącego zarzewie do eskalacji konfliktu w i tak już podzielonym społeczeństwie. Przypomnę jednak te wyroki, które na zasadzie podobieństwa wskazują, że autorzy wypowiedzi muszą się liczyć z odpowiedzialnością, a państwo jest uprawnione do ingerencji w wypowiedź w razie zaistnienia przesłanek tej interwencji wymienionych w dalszej części art. 10 EK PCz. Podstawową przesłanką jest konieczność interwencji w demokratycznym społeczeństwie, nie w np. w dyktaturach. Chodzi o ochronę takich bezdyskusyjnych wartości, jak m. in. bezpieczeństwo państwowe, integralność terytorialna lub bezpieczeństwo publiczne, ale także ochrona dobrego imienia i praw innych osób.
Poproszę zatem o jakiś konkretny przykład.
Najbardziej podobna do analizowanego filmu ze względu na to, iż chodziło również o film i że wywołała ona gwałtowne sprzeciwy społeczeństwa, była sprawa Otto Preminger Institut przeciwko państwu austriackiemu. Chodziło o prześmiewcze i obrazoburcze przedstawienie w filmie Matki Bożej i Chrystusa, co wywołało oburzenie i gwałtowne protesty społeczności katolickiej w Tyrolu. Film został skonfiskowany decyzją władz państwowych. Trybunał podkreślił, że zajęcie i konfiskata filmu, były uprawnione, wynikały z zastosowania austriackiego kodeksu karnego, a kroki te zostały podjęte dla ochrony praw ludzi wierzących, których uczucia religijne w katolickim Tyrolu zostały obrażone. Trybunał podkreślił, że interwencja państwa służyła zapewnieniu pokoju społecznego i była konieczna w demokratycaznym społeczeństwie. Sędziowie odwołali się nawet do historii i do przykładu wojen religijnych, których powtórki nikt chyba by nie chciał. Państwo z jednej strony musi wykazywać dbałość o zachowanie swobody wypowiedzi, z drugiej zaś karać za przekroczenie granic tej swobody. Nie zawsze równowaga jest tu zachowana.
Tymczasem w Polsce niektórzy uznali dodatkowo, że skoro film pisuje się w bieżąca kampanię wyborczą, to wolno w nim zohydzić nawet służbę żołnierską, bo taka kampania jakoby likwiduje wszelkie granice w szkalowaniu przeciwnika.
Granic przyzwoitości nic nie powinno likwidować. Niewątpliwie film „Zielona granica” wspiera przeciwników rządu PiS, to jest oczywiste, ale to na pewno nie zwalnia autorów z odpowiedzialności za to, co przekazują oni publicznie z ekranów, nie zwalnia od tego także żadna kampania wyborcza. To powinien rozumieć każdy rozsądny człowiek, jeśli ma być zapewnione przynajmniej jakieś minimum spokoju społecznego.
Do zachowania tego spokoju przyczynia się też mur na granicy z dyktatorskim państwem, a mimo tego wielu chce jego zburzenia.
Niektórzy w walce politycznej tracą nawet zdrowy rozsądek. Warunkiem naszego bytowania i rozwoju jest bezpieczeństwo. Patrząc na to, co się dzieje nad i za naszą wschodnią granicą, tylko wróg naszego kraju może domagać się likwidacji zabezpieczeń, jak np. muru na granicy z Białorusią.
Utopia europejska. Kryzys integracji i polska inicjatywa naprawy
Wychodząc z pierwotnych koncepcji wspólnoty europejskiej, nawiązując do myśli tzw. Ojców Założycieli, autor Krzysztof Szczerski, politolog i polityk, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego przestrzega - zgodnie z tym, co mówił w polskim Sejmie św. Jan Paweł II - przed redukowaniem wizji zjednoczonej Europy wyłącznie do jej aspektów ekonomicznych, politycznych oraz przed bezkrytycznym stosunkiem do konsumpcyjnego modelu życia.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.