Marksizm – agresywna próba zajęcia miejsca należnego Bogu!

Nasi autorzy

Marksizm – agresywna próba zajęcia miejsca należnego Bogu!

Nicolas-Antoine Taunay,

Nicolas-Antoine Taunay, "Triumf gilotyny w piekle", wersja po aktualizacji historycznej; "matką" rewolucji bolszewickiej była przecież wielka rewolucja francuska..., fot. Wikimedia/fotomontaż z książki "Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu" prof. Wojciecha Roszkowskiego, str. 2.

Ideologia marksistowska okazała się skutecznym narzędziem zmiany politycznego, społecznego i  kulturowego krajobrazu świata. Jej sukcesy wynikały z kilku złudzeń charakterystycznych dla specyficznego sposobu myślenia o świecie i ludziach. Trocki napisał: „marksizm uważa się za świadomy wyraz nieświadomego procesu historycznego”. Miała to być ideologia wyjaśniająca wszystkie zawiłości naszego życia i nadająca mu sens w duchu ateistycznym. Miała ujawnić i wyjaśnić przyczyny zła bez odwoływania się do teologii chrześcijańskiej, a nawet zastępując ją własnym objaśnieniem przez wskazanie problemów tkwiących w rzeczywistości społecznej: w wyzysku, niesprawiedliwości, wykluczeniach i ograniczeniach wolności. Marksizm szukał zła w społeczeństwie, a nie w ludzkich duszach, nie w indywidualnych wyborach ludzi. Dlatego stał się atrakcyjnym sposobem zagłuszania sumienia. Zrzucał ludzką winę na stosunki społeczne czy ograniczenia materialne.

Jak ujawniła praktyka, marksizm okazywał się niezdolny do wyjaśnienia „procesu historycznego” i prawdziwych przyczyn ludzkich problemów. Problemy społeczne nie są bowiem przyczyną zła, ale skutkiem zła popełnianego przez ludzi. Stąd też ideolodzy marksistowscy stale szukali kamienia filozoficznego i często wikłali się w mglistych lub sprzecznych w istocie terminach. Często woleli mówić, czym marksizm nie jest, niż jakich absurdów i sprzeczności dotyka.

System, w którym każdy otrzymałby tyle, ile pragnie, a byłby zobowiązany do wysiłku proporcjonalnego do swych zdolności, jest absurdem. W skali społecznej ludzkie potrzeby mają charakter nieograniczony, a ludzka zdolność do poświęceń jest ograniczona. Wobec tego podaż nigdy nie dogoniłaby popytu. Pomysł, że nacjonalizacja oznacza „uspołecznienie”, jest równie absurdalny.

Marksistowski „naukowy światopogląd” miał przekonać ludzi, że możliwości nauki są nieograniczone, jednak przez narzucanie swojej ideologii marksiści sami ograniczali możliwości nauki. W marksizmie pomieszano pojęcia „subiektywny” i „obiektywny”. Gnostycki dualizm absolutnego zła (na przykład „burżuazyjny wyzysk”, „reakcja” czy „wrogowie ludu”) i absolutnego dobra („postęp”, „raj”, „społeczeństwo bezklasowe” czy „uspołecznienie”) był gwałtem na racjonalności, do której marksiści tak chętnie się odwoływali. Materialistyczne rozumienie rzeczywistości i moralne uzasadnienie ostatecznego celu rewolucji stały w oczywistej sprzeczności. Wiara w urzeczywistnienie historycznej konieczności była czystą metafizyką, z którą skądinąd marksiści walczyli. Wiara, że ludzie mogą zrealizować raj na ziemi przy pomocy przemocy, jest oczywistym absurdem.

Wszystkie te sprzeczności i absurdy tłumaczono „dialektyką”. Miała ona pomóc udowodnić, że marksizm ma zawsze rację, a także wykazać, czym jest lub nie jest w zależności od okoliczności. W rezultacie przyjęcia ideologii marksistowskiej dyktatorska władza stała się dla komunistów celem samym w sobie, bez niej bowiem nie można było realizować nierealnych celów. Wszystko stawało się polityką w sensie skuteczności. Cele uświęcały środki. Idealistyczne cele ulokowano poza horyzontem, zaś rzeczywistość zaczęto nazywać „socjalizmem realnym”.

Ten rodzaj nierealnej rzeczywistości, tak świetnie zilustrowanej w tytule powieści Aleksandra Zinowiewa „Przepastne wyżyny”, funkcjonował przez dziesięciolecia dzięki skutecznej, choć rabunkowej eksploatacji zasobów. Kiedy jednak tych zasobów siły roboczej, środowiska czy wreszcie środków finansowych zaczęło brakować, system doznał implozji. Grzechem pierworodnym komunizmu, tkwiącego korzeniami w filozofii marksistowskiej, był jednak moralny relatywizm. Dawny czołowy funkcjonariusz komunistyczny Milovan Dżilas zauważył to także, zastanawiając się nad sumieniem i jego brakiem w rozumowaniu Stalina. Być może to przyjęcie założenia, że normy moralne są zjawiskiem historycznym, a więc względnym, było najważniejszym czynnikiem, który doprowadził do katastrofy komunizmu. Niestety, założenie to jest nadal wszechobecne u współczesnych wyznawców ideologii pochodnych od marksizmu.

Materialistyczne i rewolucyjne korzenie marksizmu są wciąż pożywką dla kolejnych nurtów ideologicznych. Wyznawcy marksizmu często powtarzają, że komunizm sowiecki, trockizm, maoizm, szkoła frankfurcka, feminizm czy transhumanizm nie mają wiele wspólnego z marksizmem. Nawet jeśli są tylko pochodnymi myśli Marksa, to wynikają z jego fundamentalnych założeń, że świat można wyjaśnić bez Boga oraz że można go naprawić przez zasady wymyślone w trakcie walki politycznej, w której wszystkie chwyty są dozwolone. W praktyce nigdzie się to nie udało, a – przeciwnie – ten sposób myślenia zawsze prowadził ludzi na manowce.

Ten fragment znajdziesz w „Zakończeniu” najnowszej książki prof. Wojciecha Roszkowskiego, zatytułowanej „Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu”. Autor tej publikacji z niebywałą logiką objaśnia fałszywe rozumowanie Marksa i jego epigonów oraz unaocznia jego tragiczne skutki. Prof. Roszkowski i jego najnowsze dzieło skłaniają do refleksji – dokąd prowadzi koncepcja świata bez Boga oraz koncepcja władzy opartej tylko na propagandzie, która posługuje się przymusem, a nawet terrorem (zalecanym od początku przez marksistów). Trudno o lepsze argumenty niż te, które przedstawia autor tej książki, w dyskusji nad kształtem współczesnego świata zachodniego, który wydaje się zmierzać ku upadkowi; Polska niestety różnymi sposobami została w ten proces uwikłana. Czas najwyższy się zatrzymać. Wciągający tekst uzupełniają 124 oryginalne ilustracje, dokumentujące idee, wydarzenia i osoby. 

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu

Wojciech Roszkowski

Nikt nie zrozumie, co złego dzieje się we współczesnym świecie zachodnim, a więc i w Polsce, nie znając przyczyn. Tkwią one jeszcze w ideach rewolucji francuskiej, a później w coraz bardziej lewicowej filozofii, zwłaszcza Karola Marksa. Poglądy tego ostatniego miały, jak wiadomo, tyleż wielki, co tragiczny wpływ na życie wielu narodów, choć myśliciel z Trewiru (zmarły w 1883 r.) sam tego nie doczekał.

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.