Leszek Sosnowski: od 19.30 spotkałem się po prostu z manipulowaniem skojarzeniami oraz przemilczeniami. Szykuje się potężny atak na umysły Polaków
Warszawa, gmach TVP Fot. Wikimedia
Tym, że realizacja telewizyjnego programu „19.30” – w miejsce „Wiadomości” – była siermiężna, nie należy się sugerować. To dopiero początek, oni w końcu siłą odbiją studia na Woronicza oraz gdzie indziej i będą w pełni korzystać ze zdobyczy techniki. Szykuje się potężny atak na umysły Polaków.
Jak się bowiem okazuje nie wystarczają wielkie publikatory w stu procentach niemieckie jak np. onet.pl, dziennik „Fakt”, radio RMF albo inne cudzoziemskie media typu TVN, Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza itd. – mnóstwo ich jest. Przewaga różnych mediów zagranicznych w stosunku do polskich wynosi ok. 9 do 1! Mediów różnych rodzajowo (telewizje, gazety, czasopisma, radia, portale), ale jednolitych we froncie antypatriotycznym. To wszystko jednak okazuje się za mało, by do końca zbałamucić Polaków, a polskość zlikwidować. Stąd atak na media publiczne, które choćby nie wiem jak oceniać, to jedno jest pewne: nie były antypolskie. Wprost przeciwnie. Dlatego mają zniknąć. Do tego celu znaleziono – i tu historia się powtarza – stosownych politruków ekranowych.
Przemilczania oraz budowanie stosownych skojarzeń – na takim założeniu został skonstruowany produkt telewizyjny pt. „19.30”. Nawiasem mówiąc nawet nazwy nie byli w stanie dla siebie wymyśleć. Mogę im całkiem gratis coś podpowiedzieć; np. „Nachrichten-TV” – o, jakby pani przewodnicząca von der Leyen się cieszyła, jakby znów czule spojrzała na Donalda! Może by nawet jeszcze jakieś parę milionów dorzuciła do jałmużny dla Polaków…
Swoją twarz likwidowaniu „Wiadomości” dał niejaki Marek Czyż. Twarz, trzeba przyznać, bardzo stosowna do tej niecnej akcji, nie budząca skojarzeń z inteligencją. Nikt do czwartku prawie gościa nie znał, a teraz proszę, jaka (nie)sława! Czyż ogłosił, że będzie budował z grupą mu podobnych wspólnotę narodową. Nie określił wszakże o jaki naród mu chodziło. „Musimy po prostu informować”, obwieści na początek. Po prostu.
Zaczęli od uspokajającego komentarza o nowym ładzie medialnym – po prostu koniecznym. O wtargnięciu siłą i podstępem do obiektów telewizji przemilczeli, ani słówka. Za to pokazali nowego ministra kultury (ten od „ch…j, d…a i kamieni kupa” itp. sentencji), który określił się osobą prawo-mocną w kwestii obsadzania stanowisk w mediach. Czy mocną to się jednak dopiero okaże, natomiast prawo dla Bartłomieja Sienkiewicza niewątpliwie mieści się w wyżej zaprezentowanym jego cytacie. Bo jeśli nawet ktoś kwestionuje kompetencje Rady Mediów Narodowych, i chce powrotu dawnej sytuacji, sprzed 2016 roku, a więc okresu przed powołaniem RMN, to musi pamiętać, że wówczas o obsadzie zarządów mediów publicznych decydowała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, a nie minister. Po prostu. Obecna KRRiT natomiast wyraziła już swoje zdecydowanie negatywne zdanie o działaniach nowego ministra kultury (sic!). W odpowiedzi zablokowano jej kontakty internetowe ze światem.
Najlepszy był komentarz wygłoszony chłopięcym głosem gdzieś z tyłu ekranu, że Rada Mediów Narodowych wybrana została przez… PiS. Otóż wybrana została przez sejm, zatwierdzona przez senat oraz prezydenta, który do tej rady desygnuje dwie osoby (trzy osoby ustanawia parlament). Po prostu.
Po prostu żałosna była przedstawiona w programie „19.30” inscenizacja zorganizowanej w ponurej ciemności manifestacji – pod jakimś bocznym wejściem do (chyba) telewizji publicznej. Dosłownie kilkanaście osób łaziło w tę i z powrotem z identycznymi tabliczkami „TVP łże”. Manifestacja jak się patrzy! Biorąc pod uwagę wiek „manifestantów” być może te tabliczki zostały im z czasów PRL-u. Oczywiście prawdziwych protestów wokół gmachu TVP nie pokazywano. Bo nowe media publiczne „muszą po prostu informować” – no, ale przecież nie o wszystkim!
Mamy koniec roku, więc bardzo pilnym tematem jest oczywiście uchwalenie budżetu państwa. To, co inni opracowywali przez kilka miesięcy nowa władza zdołała zmienić w 4 dni! Niejaki Witold Tabaka nie powiedział na antenie jednak jak było możliwe takie tempo, ale kiedy pokazał liczby wszystko stało się jasne: nowe opracowanie polegało na zwiększeniu rocznego zadłużenia budżetu państwa o 20 miliardów zł. Dopisali swoje wydatki do tego co już było, po prostu, i nowy budżet był gotowy. Nie baczyli na to, że przekraczają przewidzianą normami unijnymi wielkość dziury budżetowej.
Dziurę budżetową pokazano na planszach tak sprytnie, że odnosiło się wrażenie, iż jest ona wynikiem zobowiązań PiS-u. Najpierw bowiem wyliczono słuszne darowizny dobrej władzy rzucone ludowi typu podwyżki dla nauczycieli i tzw. budżetówki, a potem doliczono fanaberie (w domyśle) typu 800 plus albo trzynasta emerytura. Po prostu informowali – bardzo dbając przy tym o taki układ informacji, żeby wywoływać w umysłach odbiorców stosowne skojarzenia. To metoda stara jak kino, metoda takiego zestawiania obrazów lub całych ujęć, żeby spowodować w umyśle widza określone skojarzenia.
Aby wywołać wrażenie troski o los Polaków udano się na… Białoruś. Pokazano – posługując się starymi nagraniami – naprawdę smutny los Andrzeja Poczobuta, ale nie wspominając ani słowem o roli Kremla w podtrzymywaniu dyktatury na Białorusi i olbrzymiej skali prześladowań. Dla równowagi nie zapomniano o oczernieniu Donalda, ale Trumpa.
Bezprawie sądowe w postaci „olania” prezydenckiego ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika wsparte następnie błyskawicznym działaniem Hołowni skwitowano słowami, że obaj „nie są już posłami”. Po prostu.
Żebyśmy za długo nie zastanawiali się nad tym, jak to jest możliwe, że w wolnym kraju, jakoby demokratycznym, odbiera się posłom immunitety, jakby to były legitymacje przynależności do kółka gimnastycznego, zaserwowano nam reportaż z Betlejem, wykazując przy tym wielką troskę o tamtejszych… sklepikarzy. No, bo z powodu wojny w Izraelu podupada tam handel. Nawet się nikt nie zająknął o narodzinach Syna Bożego, Jezusa… To samo w przedświątecznym przekazie z Polski – najważniejsze były ceny warzyw, wędliny albo ozdób choinkowych. Tu przekaz też nabrał zdecydowanie innego wymiaru niż jeszcze miesiąc temu, kiedy to zdaniem tych samych reporterów wszystko było piekielnie drogie, a teraz nagle podwyżki okazują się mikroskopijne. Cuda po prostu!
No i zobaczyliśmy starych (dosłownie) znajomych, od paru lat brylujących tylko w TVN, jak np. niezawodny Leszek Miller oraz – uwaga – Krystyna Janda. Ta ostatnia błysnęła charakterystyczną dla siebie inteligencją i elokwencją, stwierdzając z dumą i satysfakcją, że przez 8 lat nie otworzyła żadnego kanału telewizji publicznej. Nie widziała żadnych programów TVP, ale była śmiertelnym ich wrogiem… Po prostu. Zdolności intelektualne tej wysłużonej aktorki można śmiało postawić w jednym szeregu z Kidawą-Błońską.
O czym nie powiedziano w „19.30” nie będę się tu rozpisywał, bo zostało to już wypunktowane w wielu artykułach i wypowiedziach.
„Obiecaliśmy państwu nową jakość w mediach publicznych”, oznajmił Czyż. Obiecali i dotrzymali. Ta nowa jakość to właśnie umiejętne przemilczanie i subtelna manipulacja. Po prostu.
Jeśli są jeszcze po tamtej stronie sceny politycznej jacyś ludzie niezależnie myślący i oczekujący obiektywizmu oraz równowagi w polskim przekazie medialnym, to powinni ze wszystkich sił optować za telewizją publiczną trzymającą stronę prawicy (nie tylko PiS-u). Bo jest to jedyna przeciwwaga dla pozostałego przekazu na rynku telewizyjnym (i nie tylko telewizyjnym!) zdominowanym od lat przez wyznawców liberalizmu i neomarksizmu, przez Tuska, Berlin, przeciwników Kościoła katolickiego, zwolenników imigrantów w Polsce, opluwania naszej historii, wypaczania obyczajowości, kultury i moralności.
Pluralizm i obiektywizm mierzy się już od dawna nie wewnątrz redakcji, ale pomiędzy poszczególnymi publikatorami. Opowieści o mediach bez politycznych wpływów to bajeczki dla naiwnych. Po prostu. Wciąż obowiązują jednak ciężko chore przepisy, które prywatnemu nadawcy pozwalają być nieobiektywnym i tendencyjnym, to jest w porządku, a nadawca państwowy nie może nawet bronić polskości przed człowiekiem, który polskość nazwał nienormalnością.
Póki co trzeba polecić Informacje Dnia Telewizji „Trwam” po Apelu Jasnogórskim. Po prostu rzeczowe, prawdziwe, wyczerpujące i respektujące potrzeby Polaków. Oby takie same jak najszybciej wróciły w TVP. Są to, zdaje się, pobożne życzenia – a więc jakże stosowne przed Bożym Narodzeniem!
……………………………………………
Leszek Sosnowski, ur. 1948. Jest polonistą, germanistą, dziennikarzem, artystą fotografikiem (laureat 57 międzynarodowych nagród), menagerem - wydawcą i publicystą. Wydawał i rozprowadzał książki, płyty i filmy w podziemiu w latach 1980. Autor scenariuszy filmów dokumentalnych w tym wielokrotnie nagrodzonego pełnometrażowego „Przyjaciela Boga”. Organizator kilkudziesięciu wystaw plenerowych poświęconych św. Janowi Pawłowi II, Krakowowi i Polsce. Autor kilkunastu książek z zakresu kultury, religii i polityki. Laureat m.in. „Książki Roku” za „Krainę Benedykta XVI”. Działacz katolicki i patriotyczny. Znawca rynku książek i mediów, problematyki krajów niemieckojęzycznych oraz życia i dzieła św. Jana Pawła II; redaktor ponad 100 książek Jemu poświęconych. Autor przeszło tysiąca artykułów i esejów. Założyciel (przed 28 laty) Białego Kruka, który został wybrany przez pismo branżowe „Magazyn Literacki Książki” „ Wydawcą 10-lecia 2001 – 2010”. Pomysłodawca i publicysta miesięcznika „Wpis”. Odznaczony m.in. medalem „Pro Patria”, Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP i medalem papieskim „Per Artem ad Deum”. Wybrany do 30-ki najbardziej wpływowych osobowości polskiego rynku książki po 1989 r. Nigdy nie należał do żadnej partii politycznej ani jej młodzieżowych przybudówek.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.