Leszek Sosnowski: apeluję do prezydenta Andrzeja Dudy o powołanie Narodowej Sieci Księgarń!

Nasi autorzy

Leszek Sosnowski: apeluję do prezydenta Andrzeja Dudy o powołanie Narodowej Sieci Księgarń!

Narodowe Czytanie 2020 – od początku byłem przeciwnikiem tej akcji. Od początku, czyli od 2012 r., kiedy to w typowy dla siebie tromtadracki sposób ówczesny prezydent Komorowski zaordynował Polakom w Parku Saskim w Warszawie czytanie niewielkiego fragmentu „Pana Tadeusza”. Miało być to wielką promocją utworu wieszcza i w ogóle polskiej literatury. Pomysłodawcy [rodem z PO] pragnęli bowiem, by literatura narodowa nie była tylko przedmiotem nauczania szkolnego, ale by stała się obecna w szeroko rozumianym życiu społecznym – tak wtedy pisano i tak jest to formułowane do dziś. To sformułowanie zawierało (i zawiera) jednak fałsz – było typowe dla ówczesnej władzy.  

Proszę zauważyć, że stwierdzono, chyba niechcący, że nauczanie szkolne nie powoduje wprowadzenia literatury narodowej do obiegu społecznego, co wydaje się wszak podstawowym zadaniem szkoły. Jakże jednak mogło być inaczej, skoro władza wycofywała ze spisu lektur pozycję za pozycją, wyrzucono z niej nawet „Trylogię” Sienkiewicza zastępując ją kryminałami Arthura Conan Doyle’a! Ilość obowiązkowych lektur zminimalizowano do 3 – 6 rocznie. Działo się to wszystko pod presją działających w Polsce zagranicznych mediów zatroskanych o to, by polska młodzież nie była przemęczona, oraz pod naciskiem związków zawodowych zatroskanych z kolei o to, żeby nauczyciele nie byli przemęczeni. Tu muszę zauważyć, że za moich (dawnych) czasów, aby wykazać się na lekcjach języka polskiego w liceum, trzeba było rocznie przeczytać ok. 40 – 50 książek i nikt – ani uczniowie, ani rodzice, ani nauczyciele – nie uważał tego za wielki wyczyn, a już tym bardziej za szykanę. 

W 2012 r. akcja prezydenta rodem z PO miała spowodować niby nagłą i powszechną znajomość literatury narodowej. Dlaczego, w jaki sposób? – nie wiadomo. Akcja ta bez wątpienia powodowała natomiast poprawę wizerunku Bronisława Komorowskiego.

Polska literatura narodowa jest niezwykle bogata i różnorodna, jakże jednak przeczytanie publiczne w Parku Saskim kawałeczka narodowej epopei przez ówczesnego prezydenta miało tego dowieść czy też to przekonanie upowszechnić? Nawet jeśli zabieg ten powtórzono w 700 miejscowościach z udziałem lokalnych władz, wciąż była to tylko akcja, tylko chwila. Przecież sama idea akcyjności nie zawiera w sobie jeszcze żadnej systematycznej pracy, pogłębiania wiedzy, utrwalania wartości. Akcja, to akcja – szybko przemija. Gdyby co tydzień czytać nową lekturę i równie mocno owo czytanie nagłaśniać, jakiś efekt byłby na pewno. Tymczasem „Narodowe Czytanie” nie wyglądało na wprowadzanie literatury narodowej do życia społecznego a raczej na… walkę z analfabetyzmem. No, ale na analfabetyzm na razie nie cierpimy. Poziom czytelnictwa zaś jak zsuwał się po równi pochyłej, tak jedzie w dół do dziś.

O wartości, jaką niesie ze sobą polska, tysiącletnia kultura pisze w swojej najnowszej książce Bohdan Urbankowski:

Gniazdo polskie – Wspólna pamięć narodu

Gniazdo polskie – Wspólna pamięć narodu

Bohdan Urbankowski

Od tysiąca lat Polska jest potęgą kulturową na kontynencie europejskim. – Zaskakujące zdanie? – Jeśli tak, to koniecznie trzeba zabrać się za lekturę tej wyjątkowej książki.

 

W ramach bezkrytycznego przejmowania części schedy po Platformie również Kancelaria Prezydenta Andrzeja Dudy niestety nie wysiliła się, by znaleźć jakąś nową, a przede wszystkim skuteczną formę promocji książki i do dziś kontynuuje coś, co w sposób zupełnie nieuzasadniony nazywa się „narodowym czytaniem”. Chyba, że rozumowanie jest takie: prezydent reprezentuje naród, więc jak on czyta, to tak jakby czytali wszyscy… Nazwijmy zatem ową akcję prawdziwie: „Symboliczne Narodowe Czytanie”. Dziwię się tylko bardzo, że para prezydencka godzi się na tę fikcję, bo oboje państwo Dudowie są osobami czytającymi sporo i to od czasów szkolnych. Wiem również, iż kupują książki; prywatnie oczywiście, bo Kancelaria Prezydenta unika takich zakupów nawet na potrzeby polskiej dyplomacji czy w ramach nowej polityki historycznej.

Sytuacja żartobliwa nie jest. O dramatycznej sytuacji książki, zwłaszcza polskiej, pisałem szczegółowo wielokrotnie, nie czas i miejsce, by się powtarzać. Jednak w obliczu kolejnej edycji tzw. narodowego czytania muszę przypomnieć kilka wielce bolesnych i dramatycznych danych. Nie tylko to, że aż 63 proc. (!) Polaków nie przeczytało w roku nawet jednej książki i że akcje prezydenckie w ogóle tego nie zmieniły. Trzeba przypomnieć również to, że mamy dzisiaj ok. 4-krotnie mniej księgarń niż 10 lat temu; w prawie 40 milionowym kraju księgarń z prawdziwego zdarzenia nie ma nawet tysiąca (a np. sklepów z alkoholem tylko w samym Krakowie jest ok. 2,5 tys.). Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego wychodzi w statystykach ok. 1700 księgarń, ale mają wynik zafałszowany, bo wliczono do tej statystyki sklepy np. przy muzeach, które oferują po 50-80 tytułów (normalna księgarnia ma ich co najmniej 5 tys.), sklepy papiernicze, sklepy z grami komputerowymi, a nawet kawiarnie – byle znalazło się tam parę półek z książkami. Dramatycznie zmalała ponadto ilość księgarń niezależnych, a tzw. sieciówki niechętne są prawdziwie polskiej, zwłaszcza patriotycznej książce, wolą zagraniczne thrillery, erotyki itp.

Obiecywane jeszcze w maju przywrócenie stawki zerowej VAT-u na książki, rzecz bardzo proinwestycyjna, okazuje się, niestety, mamieniem środowiska. Stała cena książki (na okres jednego roku i oczywiście na każdy tytuł inna) też nie wiedzieć czemu nie znajduje łaskawości władzy w tym przypadku ustawodawczej. Stała cena spowodowałaby regulacje rynku oraz bardzo by pomogła wszystkim mniejszym i niezależnym wydawcom oraz księgarzom – po prostu byłaby dla nich ratunkiem. Bez tego za chwilę zaleje nas tandeta rodem z Amazona.

Zakup interwencyjny książek na okres pandemii lub coś w rodzaju bonu turystycznego (taki bon na książki funkcjonuje od lat np. we Włoszech) też zostało przez stosownych urzędników odrzucone. Na wszystko mają oni tę samą odpowiedź: „Unia nie pozwala”. 

Padł również mit o sprzedaży internetowej, która miała zastąpić księgarnie. Sprzedaż internetowa jako taka wzrosła, to fakt, ale cóż z tego, skoro sprzedaż summa summarum maleje z roku na rok. Problem bowiem w tym, że nigdzie na świecie sprzedaż książek w internecie nie zastąpiła sprzedaży w księgarniach, choć stała się dla rynku bardzo ważnym uzupełnieniem i pomocą. Uzupełnieniem – podkreślam. Tymczasem u nas jacyś szemrani eksperci, od których aż roi się w naszym kraju, obwieścili z nonszalancją, że księgarnie mogą padać – bo jest internet. Wszyscy, na czele z politykami, w to uwierzyli nie patrząc na to, jak sytuacja wygląda w innych krajach i nie reagując na to, co u nas naprawdę się dzieje. A gdzie indziej sytuacja wygląda o niebo lepiej, ponieważ za granicą księgarnie nie padły, a internet od początku uważano za uzupełnienie, a nie środek zastępczy.

Nasz rynek książki posiada wbrew pozorom, moim zdaniem, olbrzymi potencjał. Ale żeby ten potencjał uruchomić, potrzebna jest jednak duża ilość prawdziwych księgarń. Niech internetowe placówki rozwijają się jak najlepiej, są bowiem bardzo potrzebne, ale nie mogą być jedyne. Nie mogą, bowiem stacjonarna księgarnia nigdy nie była tylko sklepem, to była de facto placówka kultury, miejsce najlepszej i permanentnej promocji książki, bezpośredniego z nią kontaktu. Bez tego kontaktu nie ma mowy o dobrej sprzedaży. Ponadto książka w internecie istnieje najwyżej kilka dni, a w księgarni – kilka lat. Łatwo kupuje się w e-sklepie, to prawda, ale tylko wtedy, gdy daną pozycję się już zna. Co jednak zrobić, żeby rzucić okiem na te setki i tysiące ukazujących się rocznie tytułów i dokonywać pośród nich samodzielnego wyboru? Trzeba regularnie wstępować do księgarni – nie ma innego wyjścia.

Tak naprawdę chodzi nie tylko o popularyzację czytania, ale przede wszystkim o sprzedaż książek – to jest zadanie pierwsze. Po realizacji tego zadania wzrost czytelnictwa nastąpi automatycznie. Bez wzrostu sprzedaży nie tylko księgarnie upadną, ale i wydawcy; wielu zresztą już praktycznie nie funkcjonuje lub działa w ograniczonym zakresie.

Dlatego zwracam się z apelem do prezydenta Andrzeja Dudy o zainicjowanie budowy Narodowej Sieci Księgarń. Po roku efekt będzie nieporównywalny do efektów tzw. narodowego czytania, choćby na początek powstało tylko 100 nowych placówek, i będzie to bez wątpienia efekt trwalszy. Może ktoś wreszcie okaże zrozumienie dla książki w Polsce! Panie prezydencie, pozwolę sobie powołać się tu na naszą rozmowę sprzed kilku miesięcy i obietnicę powrotu do tej sprawy rynku książki po wyborach.  

Leszek Sosnowski

Autor jest polonistą, germanistą, dziennikarzem, artystą fotografikiem (laureat 57 międzynarodowych nagród), wydawcą i publicystą. Wydawał i rozprowadzał książki, płyty i filmy w podziemiu w latach 1980. Autor scenariuszy filmów dokumentalnych w tym wielokrotnie nagrodzonego pełnometrażowego „Przyjaciela Boga”. Organizator kilkudziesięciu wystaw plenerowych poświęconych św. Janowi Pawłowi II, Krakowowi i Polsce. Autor kilkunastu książek z zakresu kultury, religii i polityki. Laureat m.in. „Książki Roku” za „Krainę Benedykta XVI”. Działacz katolicki i patriotyczny. Znawca rynku mediów, spraw krajów niemieckojęzycznych oraz życia i dzieła św. Jana Pawła II, redaktor blisko 100 książek Jemu poświęconych. Autor ponad tysiąca artykułów i esejów. Założyciel (przed 25 laty) i prezes Białego Kruka. Pomysłodawca i publicysta miesięcznika „Wpis”. Odznaczony m.in. medalem „Pro Patria”.  

Bilansu naszej cywilizacji dokonuje w swojej bestsellerowej książce prof. Wojciech Roszkowski:

Roztrzaskane Lustro - Upadek cywilizacji zachodniej

Roztrzaskane Lustro - Upadek cywilizacji zachodniej

Wojciech Roszkowski

Czy to już koniec naszej cywilizacji?
Trzymamy w ręku książkę, która jest jednym z najważniejszych dzieł współczesnej humanistyki, nie tylko polskiej. Wybitny uczony i pisarz, wielki erudyta, prof. Wojciech Roszkowski, dokonuje w niej bilansu naszej cywilizacji. Bilans to dramatyczny.



 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.