Leszek Sosnowski: Apel do prezydenta Andrzeja Dudy – USA nie mogą być sojusznikiem tylko militarnym.
Za parę dni polska delegacja na czele z prezydentem RP będzie rozmawiać z prezydentem Trumpem oraz innymi członkami władz USA. Wiadomo, że chodzi przede wszystkim o rozbudowę amerykańskich sił natowskich w Polsce. W czasach, gdy osobiste kontakty międzynarodowe liczone są na godziny, a resztę załatwiają asystenci, doradcy i łączność digitalna, długość polskiej wizyty jest wyrazem szczególnie dobrych stosunków. Delegacja polska na czele z prezydentem będzie się przemieszczać zgodnie z XIX-wiecznym hasłem: Go West! Od Waszyngtonu aż po Ocean Spokojny.
Niewątpliwie ważne będą różne sprawy gospodarcze. Amerykanie cechują się tym, że w interesach nie szukają współpracy, lecz ponad wszystko zysku. Aby coś u nich „ugrać”, trzeba twardo stawiać na swoje, być nieustępliwym – taką postawę sobie cenią, budzi ona szacunek.
Tymczasem w nadwiślańskich mediach znów podnosi się lament na temat wiz do USA dla Polaków. Moim zdaniem jest to temat zastępczy i rozliczanie sukcesów lub porażek na linii Warszawa – Waszyngton na podstawie stanu negocjacji „wizowych” nie ma znaczenia dla prawdziwych efektów naszej współpracy. Mój pogląd jest taki, że otwarcie amerykańskich granic doprowadzi w szybkim czasie do jeszcze większego wyludnienia Polski, że w ciągu paru miesięcy kolejny milion lub dwa naszych rodaków spakuje się i powędruje za ocean. W obecnej sytuacji na rynku pracy nic gorszego nie mogłoby spotkać naszą gospodarkę. Z tego trzeba zdawać sobie sprawę. To byłby krach. Dlatego też należy się spodziewać, że tzw. opozycja – działająca wedle zasady „im gorzej dla Polski, tym lepiej dla targowicy” – będzie w swych publikatorach, których ma mnóstwo, wyć na temat „niezałatwionych” wiz i „rozliczać” z tego władzę. Tym nie należy się jednak przejmować.
Sąsiedzi Rzeczypospolitej od trzech wieków cechują się szczególnym rozumieniem pojęcia „sąsiedzkie współżycie”, więc musimy zdecydowanie wzmacniać swoje granice, by się przed tymi braćmi chronić. Tzw. Fort Trump byłby sporą gwarancją naszego bezpieczeństwa. Będzie nas jednak kosztował miliardy; zyskamy za to ochronę przetrwania. Amerykanie zaś umocnią się jako światowe mocarstwo. A także zarobią w sensie czysto finansowym na montowanej tu bazie wojskowej.
USA muszą rzecz jasna dbać o swoją obecność i siłę również w naszej części świata; nie mogą rezygnować z mocarstwowości. Gdyby bowiem stracili swą potęgę, natychmiast zostaliby rozdrapani na kawałki. Nikt tego lepiej nie rozumie niż Polacy, których przodkowie w XVIII wieku po zrezygnowaniu z mocarstwowości, szybko poddani zostali rozbiorom. Prawda historyczna jest taka, że jeśli wielki słabnie, staje się łupem szybciej niż mały lub średni.
Pytanie zasadnicze brzmi, czy tzw. Fort Trump jest dla nas dobrym interesem? Powiedziałbym, że to może być dla nas dobry interes, nawet bardzo dobry, o ile zostanie powiązany z innymi porozumieniami.
Dziś mamy taką sytuacje, że my, obóz patriotyczny, katolicy zwłaszcza – a więc ponad 90% społeczeństwa! – czujemy się zagrożeni, nawet fizycznie. Dopiero dzisiaj nożem został zaatakowany ksiądz w drodze na Mszę św. W większości jednak to czy faktycznie ktoś strzela do nas lub zrzuca na nas bomby? Nic takiego na razie się nie dzieje. Jednak jesteśmy pod bardzo ostrym ostrzałem – ostrzałem medialnym. A publikatory są w naszych czasach nad wyraz skutecznymi armatami. One potrafią również w systemach demokratycznych zmieść z powierzchni niejedną władzę, często zresztą służąc demokracji tylko pozornie. Najskuteczniejsza armata, która do nas strzela jest – amerykańska. Tak, to niestety jest armata naszego sojusznika.
Mówię o TVN, która to stacja należy do wielkiego amerykańskiego koncernu Discovery Inc. z Silver Spring w stanie Maryland. Firma ta specjalizuje się w całym świecie w programach edukacyjnych i dokumentalnych, ale w Polsce – słynie z mieszania w polityce (choć oczywiście ma i inne programy). Dzięki TVN-owi, który Discovery niedawno nabyła, usiłuje – jakby chcąc nie chcąc – kreować rząd, parlament i samorządy, nie mówiąc o polityce kulturalnej. TVN od wielu lat nigdy, nawet na krótki czas, nie stanął po prawej stronie, także wtedy, gdy dokonania prawicy w Polsce okazywały się niepodważalne. Zaraz po amerykańskim zakupie wydawało się jednak, ze polska stacja będzie musiała przynajmniej trochę się przeprofilować. Przyjechała do Warszawy członki kierownictwa Discovery i stwierdziła optymistycznie, że Polska może czuć się szczęśliwa, bo wydała tak wielką postać, jak Jan Paweł II; sądziła, że to jest bogaty i stały temat dla nowego członu koncernu, TVN. Potem wyjechała.
TVN faktycznie zintensyfikował programy wokół osoby polskiego papieża, ale chyba nie tak, jak sobie to wyobrażał ktoś w Silver Spring. Kontynuowano odzieranie św. Jana Pawła II z autorytetu, banalizowano jego myśl, a potem nastąpiła akcja popularyzacyjna wszelkich chamskich i brutalnych napaści na „największego z rodu Polaków”, wyrażanych przeważnie pod postacią tzw. eksperymentów artystycznych, a teraz już wprost przez ultralewackich polityków. Chciałbym wiedzieć, czy ten przekaz dociera do Silver Spring, do właścicieli? Czy ktoś tam w ogóle orientuje się w prawdziwym „mieszaniu” TVN? Bardzo wątpię; tam ewidentnie patrzą tylko na bilanse. Zresztą TVN jest jednym z mniejszych trybów koncernu, szefa tej stacji nie ma nawet w Radzie Dyrektorów.
Sytuacja zatem wygląda dzisiaj tak, że niebawem amerykański producent broni na nas zarobi i będzie zarazem chronił nasze państwo, a producent mediów już na nas zarabia, ale nasze państwo będzie demontował (trudno np. inaczej nazwać gorące popieranie podziału Polski na kawałki, co „ordynuje” naszemu krajowi tzw. opozycja, wspierana każdego dnia przez nadwiślański człon Discovery).
Wszystko to dzieje się rzecz jasna w imię wolności mediów, jakżeby inaczej. Ale jakich mediów? W przypadku TVN-u amerykańskich! Choć nadających po polsku. Powiem zatem tak: Amerykanie, brońcie, proszę, takie media u siebie, jeśli taka wasza wola. Bo na razie dokonuje się wielka ingerencja zagranicznej stacji z USA w polską politykę! W nasze życie. TVN to nie jest nasza stacja, lecz wasza! To nie są polskie zyski (ok. pół miliarda zł rocznie!), lecz wasze. Przypomnijmy sobie jak ambasador Mosbacher ledwie zainstalowała się w Warszawie, rozpoczęła naiwną kampanię w obronie jakoby zagrożonego TVN – jako amerykańskiej firmy, jako zatroskana o jej dochody.
Niezależność mediów jest niby świętością. Ale niezależność od czego? Od prawdy? Nie opowiadajmy sobie bajek. TVN od dawna dąży nie do dyskusji, nie do wymiany poglądów, lecz do obalenia legalnie wybranej władzy – zresztą to nie tylko moje odczucie. W sposób nad wyraz oczywisty sprzyja zupełnie bezkrytycznie wrogom demokratycznego parlamentarnego wyniku wyborczego, który zresztą został parą dni temu potwierdzony w wyborach do Europarlamentu.
Niebawem nad Wisłą mają być ulokowane prawdziwe armaty, militarne. Wygląda jednak na to, że nim one zagrzmią, choćby na poligonie, wcześniej obóz patriotyczny może zostać wystrzelany przez armaty medialne.
A przecież Amerykanom naprawdę nie powinno być wszystko jedno, kto w Polsce rządzi, bo przejęcie władzy przez tzw. opozycję, nawet koalicyjne, ewidentnie uniemożliwi budowanie jakże ważnego przyczółku militarnego w tej części Europy – niezbędnego ze strategicznego punktu widzenia. Sojusznik nasz nie powinien robić sobie co do tzw. opozycji polskiej złudzeń; miał zresztą dowody jej wrogości już wcześniej (np. w sprawie budowy tarczy antyrakietowej), kiedy sprawowała rządy jako koalicja PO-PSL.
Do zarządu Discovery powinna już dawno trafić interwencja polskiego wiceministra odpowiedzialnego za funkcjonowanie mediów w Polsce, bowiem z zarzutów urągających np. obiektywności TVN można stworzyć długą listę. Wielkim błędem było samowolne wycofanie kary dla TVN 24 przez przewodniczącego KRRiT, bo to byłby dokument w sam raz dla dyrekcji Discovery w Silver Spring. Ale podczas najnowszej polskiej wizyty w USA pojawia się nowa, świetna okazja porozmawiania jak sojusznik z sojusznikiem na różne tematy, także na temat amerykańskiej armaty medialnej walącej w Polaków – na czyje naprawdę zlecenie?
Często nie mniej ważne od oficjalnych mogą być spotkania czysto towarzyskie, przy stole, albo podczas zwiedzania, nie zawsze z udziałem prezydenta, ale np. jego pierwszego ministra Krzysztofa Szczerskiego… Czas najwyższy doprecyzować to sojusznictwo ze Stanami Zjednoczonymi, bo miliony Polaków wciąż pytają ze zdumieniem: cóż to za dziwny sprzymierzeniec, ci Amerykanie?
Oczywiście media winny być niezależne, ale nie mogą być niezależne od obiektywnych faktów, nie mają prawa nieustannie zwalczać legalnego wyniku wyborów, bo wtedy przekształcają się w narzędzie politycznego nacisku i nic więcej. Jak to jest możliwe, że jedna stacja telewizyjna jest co najmniej od 12 lat ślepo przywiązana do jednej partii (PO)? Jeśli się przy niej afiliowała, to proszę bardzo, czemu nie, ale proszę to otwarcie przyznać i ogłosić. To będzie postawa uczciwa. Choć na pewno tragiczna dla oglądalności… Zarzuca się telewizji publicznej, że jest prorządowa; a jaka ma być telewizja państwowa? Antypaństwowa?! Ale TVP nie ukrywa swej państwowości, nie ukrywa, że nie chce Polski dla kosmopolitycznych biznesów, lecz dla Polaków – i to tak razi stację amerykańską? Czy tylko polskich jej zarządców?
Zapytajmy w ogóle, czy w naszych czasach można znaleźć pluralizm w konkretnych mediach? Otóż tam go nigdzie nie ma, co najwyżej redakcje jeszcze udają, że jest. Nie tylko w Europie, także w Stanach Zjednoczonych. Pluralizm obecnie funkcjonuje lub powinien funkcjonować, miedzy mediami, które wyraźnie powinny określać swe oblicze. Widz, słuchacz, czy czytelnik może wtedy wybierając różne media, wybierać świadomie między opcjami politycznymi, światopoglądowymi, kulturalnymi itd.
Na rynku polskim natomiast nie ma żadnej równowagi. Wprost przeciwnie – i to jest wielki problem, którego nie znają Amerykanie. U nas jest olbrzymi przechył antypolski, antypisowski, antynarodowy, antyprawicowy, teraz doszedł antykatolicki. Ten balans jest zachwiany w dużym stopniu przez omawianą tu amerykańską stację telewizyjną. Przyjmuję każdy zakład, że nie mają o tym pojęcia właściciele TVN-u z Silver Spring. Trzeba ich zatem uświadomić o samowoli i politycznym rozbijactwie, niech nie oglądają wyłącznie bilansów, bowiem mediów nie należy traktować tylko jako przedsiębiorstwo. Media są czwartą władzą, co same chętnie podkreślają, i w związku z tym muszą być traktowane jak władza i podlegać regulacjom stosownym dla dysponentów władzy. To wszystko trzeba z Amerykanami obgadać i znaleźć jakieś rozwiązanie; może sprzedaż stacji Polakom za rozsądną cenę? To jest warunek dobrej współpracy – jeśli im na niej zależy, jeśli ona ma trwać. Jeśli Fort Trump ma być również dla nas dobrym interesem.
Leszek Sosnowski
Autor jest polonistą, germanistą, dziennikarzem, artystą fotografikiem (laureat 57 międzynarodowych nagród), wydawcą i publicystą. Wydawał i rozprowadzał książki, płyty i filmy w podziemiu w latach 1980. Autor scenariuszy filmów dokumentalnych w tym pełnometrażowego „Przyjaciel Boga”. Organizator kilkudziesięciu wystaw plenerowych poświęconych św. Janowi Pawłowi II, Krakowowi i Polsce. Autor kilkunastu książek z zakresu kultury, religii i polityki. Laureat m.in. „Książki Roku” za „Krainę Benedykta XVI”. Wieloletni działacz katolicki i patriotyczny. Znawca rynku mediów, spraw krajów niemieckojęzycznych oraz życia i dzieła św. Jana Pawła II, redaktor blisko 100 książek Jemu poświęconych. Autor ponad tysiąca artykułów i esejów. Założyciel (przed 25 laty) i prezes Białego Kruka. Pomysłodawca i publicysta miesięcznika „Wpis”. Odznaczony m.in. medalem „Pro Patria” oraz Orderem Odrodzenia Rzeczypospolitej.
Roztrzaskane Lustro - Upadek cywilizacji zachodniej
Czy to już koniec naszej cywilizacji?
Trzymamy w ręku książkę, która jest jednym z najważniejszych dzieł współczesnej humanistyki, nie tylko polskiej. Wybitny uczony i pisarz, wielki erudyta, prof. Wojciech Roszkowski, dokonuje w niej bilansu naszej cywilizacji. Bilans to dramatyczny.
Komentarze (1)
Ok Discowery amerykańskie ale jak się popatrzy na drabinkę właścicieli to dochodzi sie w końcu do oligarchów sovieckich ! A co do kosztów bezpieczeństwa, warto o tym pamietać że do bezpiecznego kraju napływaja INWESTYCJE, do bałaganu nie. Z kalifatu zachodnio-europejskiego niedługo beda uciekac firmy i POlska będzie dla nich ZIEMIA OBIECANĄ !
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.