Czerwony Front w walce ze zdrowym rozsądkiem. Prof. W. Roszkowski w kapitalnej książce odpowiada fałszywym proroctwom marksistowskim.
Plakaty Czerwonego Frontu w Krakowie. Fot. Biały Kruk
W Krakowie, a prawdopodobnie także w innych miastach, w ostatnich dniach można zauważyć akcję plakatową tzw. Czerwonego Frontu, czyli polskiej grupy marksistowsko-komunistycznej, która próbuje zwrócić na siebie uwagę i szuka nowych członków. W krzykliwych hasłach i retoryce oraz oprawie graficznej rodem z sowieckich wieców partyjnych namawia przechodniów: „Jesteś marksistą? Organizuj się!” albo „Dołącz do marksistów!”
Osoby tak jawnie odwołujące się do haseł komunistycznych w Polsce na szczęście są marginalne, aczkolwiek zadziwiające jest, że w ogóle mogą legalnie funkcjonować, bo przecież artykuł 13 Konstytucji mówi wprost, że „zakazane jest istnienie partii politycznych i innych organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk działania nazizmu, faszyzmu i komunizmu.” Tymczasem na stronie internetowej Czerwonego Frontu napisano bez ogródek: „Interesuje cię marksizm? Masz dość wyzysku i kierunku, w którym zmierza świat? A może po prostu jesteś komunistą? Jeżeli tak, zorganizuj się i dołącz do Czerwonego Frontu.” Co więcej, znaczna część tej strony jest poświęcona wybielaniu postaci Lenina, który wedle współczesnych marksistów opierał swoją działalność „na otwartej i wolnej dyskusji politycznej na każdy temat” oraz wcale nie chciał podbić Polski i pozbawić jej niepodległości, lecz po prostu spieszył na pomoc polskim robotnikom wyzyskiwanych przez „polskiego pana”.
Jest to narracja ślepo przejęta z bolszewickiej propagandy z okresu po I wojnie światowej, wielokrotnie obalana przez świadków wydarzeń, a potem przez historyków, w tym przede wszystkim przez prof. Andrzeja Nowaka (np. w książkach „Polska i Rosja” albo „Klęska imperium zła”), który udowadnia przez autentyczne źródła (dokumenty, rozkazy, listy Lenina czy Stalina), że celem młodego Związku Sowieckiego był podbój Polski, aby połączyć się z niemieckimi rewolucjonistami i dalej wprowadzić system komunistycznej w całej Europie.
Fałszowanie przeszłości jest domeną lewicy, któremu być może nie warto się bliżej przyglądać, aby tego nie nagłaśniać. George Orwell w „Roku 1984” doskonale przedstawił literacko, jak te mechanizmy funkcjonują. Warto jednak zwrócić uwagę na inną kwestię, którą nie tylko Wielki Brat opanował po mistrzowsku, ale także bolszewicy starej i nowej daty – jest to manipulacja za pomocą języka. I tak Czerwony Front na swojej stronie informuje, że Piłsudski był „katem polskiej rewolucji” i „awanturniczym przedstawicielem polskiej burżuazji”. Zwolennicy Petlury to „reakcyjny mordercy”, którzy próbowali „utopić rewolucję rosyjską we krwi”. Współczesny świat neobolszewicy opisują tak: „Pieniądze bogaczy i rządów wszystkich krajów rokrocznie płyną strumieniem do kompleksu przemysłowej produkcji kłamstw, wypluwających stertę oszczerstw w formie książek i pamfletów, które ostatecznie i fundamentalnie ‘obalają komunizm’, jego ojców i nauczycieli, na czele z Leninem.” Retoryka rodem ze Związku Radzieckiego.
Przykładów jest oczywiście więcej, całe słownictwo Frontu trąci taką sowiecką „myszką”. I oczywiście, można się z tego śmiać, ale przecież stoi za tym myśl głębsza, że poprzez zmianę języka zmienia się także postrzeganie świata u jednostek. I dzieję się to także dzisiaj. Kto by pomyślał jeszcze pięć lat temu, że w USA ludzie będą narzucać innym, jakimi zaimkami mają się do nich zwracać?
Skoro ostatecznie jedynym językiem komunikacji człowieka jest język, potrzebne są narzędzia, który pozwolą ten obszar odwojować tym, którzy miłują zdrowy rozsądek. Cenną pomocą jest tu najnowsza książka prof. Wojciecha Roszkowskiego pt. „Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu”, która dopiero co się ukazała. W tym niezwykle aktualnym dziele Roszkowski zwraca uwagę na fakt, jak marksizm ukradł dla siebie wiele pojęć:
„Jednym z największych grzechów marksizmu jest to, że wywołał niespotykane dotychczas w historii pomieszanie języków. Wprowadził mnóstwo własnych, niejasnych określeń, a także powykręcał znaczenia słów dotąd używanych. Nie było to działanie przypadkowe. Rządzące dyktatorsko przez prawie pół wieku partie, mające ‘komunizm na sztandarach jako swój szczytny cel, rzadko definiowały, na czym ma on polegać i jakimi metodami go osiągnąć. Najwyraźniej zdawano sobie sprawę z tego, że byłyby to zbyt karkołomne zabiegi słowne i logiczne, zwłaszcza dla nieobytych z językiem ideologii towarzyszy, czyli innymi słowy dla mas. Natomiast rzeczywistość wynikającą z przejęcia przez siebie władzy nazywano najczęściej ‘socjalizmem’.” Te praktykę prof. Roszkowski nazywa „skłonnością marksistów do formułowania ogólnikowych tez w niejasnym, właściwym sobie języku i do narzucania go adwersarzom. Tego rodzaju ‘dialektyka’, gwałcąca zasady logiki oraz wiedzę w konkretnych kwestiach, stała się mistrzowskim narzędziem marksistów w polityce, jeśli przyjąć, że w polityce nie chodzi o rację, tylko o władzę.”
O to chodzi w dobie post-polityki – nie o rację, ale o władzę. I niestety obserwujemy to obecnie również w Polsce. „Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu” nie jest więc lekturą historyczną, jakby mogło się wydawać, ale jak najbardziej aktualną. Aktualną i potrzebną, aby ludzie, zwłaszcza młodzi, nie dali się znów omamić utopijnym ideom i politycznej propagandzie.
Adam Sosnowski
Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu
Nikt nie zrozumie, co złego dzieje się we współczesnym świecie zachodnim, a więc i w Polsce, nie znając przyczyn. Tkwią one jeszcze w ideach rewolucji francuskiej, a później w coraz bardziej lewicowej filozofii, zwłaszcza Karola Marksa. Poglądy tego ostatniego miały, jak wiadomo, tyleż wielki, co tragiczny wpływ na życie wielu narodów, choć myśliciel z Trewiru (zmarły w 1883 r.) sam tego nie doczekał.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.