410 lat temu zajęliśmy Kreml. Rocznica historycznego zwycięstwa polskiej armii

Nasi autorzy

410 lat temu zajęliśmy Kreml. Rocznica historycznego zwycięstwa polskiej armii

Carowie Szujscy składają hołd królowi Zygmuntowi III Wazie w Wielkiej Sali Senatu Zamku Królewskiego w Warszawie. W centrum widoczny hetman Żółkiewski, który prezentuje władcy jeńców. Car Wasyl pada na kolana i czołem uderza w posadzkę, zaś jeden z jego braci pochyla się w głębokim ukłonie. Obok króla siedzi jego syn, królewicz Władysław. Malował Jan Matejko. Carowie Szujscy składają hołd królowi Zygmuntowi III Wazie w Wielkiej Sali Senatu Zamku Królewskiego w Warszawie. W centrum widoczny hetman Żółkiewski, który prezentuje władcy jeńców. Car Wasyl pada na kolana i czołem uderza w posadzkę, zaś jeden z jego braci pochyla się w głębokim ukłonie. Obok króla siedzi jego syn, królewicz Władysław. Malował Jan Matejko.

W 410. rocznicę zdobycia przez polską armię Kremla publikujemy fragmenty książki prof. Wojciecha Polaka "Żółkiewski. Pogromca Moskwy", by przybliżyć kontekst wydarzeń sprzed wieków. 

6 sierpnia 1610 r. doszło do bezpośredniego spotkania hetmana Stanisława Żółkiewskiego i bojarów moskiewskich w osobach kniazia Fiodora Mścisławskiego, kniazia Wasyla Golicyna, Fiodora Szeremietiewa, diaka Wasyla Telepniewa, diaka Tomiły Ługowskiego i kniazia Daniela Mezeckiego. Bojarzy złożyli oficjalną prośbę do króla o zezwolenie na objęcie tronu przez królewicza Władysława. Wysunęli przy tym wiele warunków. (…)

Rokowania kontynuowano 13 sierpnia 1610 r. już od wczesnych godzin rannych, w umówionym na dzień poprzedni miejscu, o wiorstę od stolicy. Prowadzono je w namiocie rozbitym przez Moskwę. (…)

Ugodę ostatecznie podpisano i zaprzysiężono 27 sierpnia 1610 r. A oto najważniejsze punkty porozumienia: bojarzy, duchowieństwo i wszystkie stany Państwa Moskiewskiego miały, za pośrednictwem specjalnego poselstwa, prosić królewicza Władysława o objęcie tronu carskiego. Władysław miał się koronować w cerkwi według obrządku prawosławnego. Wiara prawosławna miała zachować wszystkie swoje przywileje. W całości powinny pozostać majątki cerkwi, klasztorów, urzędów duchownych. Ustanowienie jednego kościoła rzymskokatolickiego dla Polaków i Litwinów z otoczenia nowego cara miało być przedmiotem osobnych rokowań. Zabronione było prowadzenie akcji misyjnych przez katolików. Żydom zabroniono wstępu do Państwa Moskiewskiego. Miejscowe obyczaje i podziały stanowe miały być niezmienione. Gwarantowano pozostanie wszystkich dotychczasowych urzędników i niezastępowanie ich Polakami i Litwinami. Dobra i domy ludzi różnych stanów miały pozostać nienaruszone. Nowemu carowi nie wolno było nakładać innych podatków niż dotychczas istniejące. Władysławowi nie wolno też było stosować „prawa kaduka” w przypadku, gdy istnieli dalsi krewni zmarłego. Tradycyjny miał też pozostać system sądowy, przy czym bojarom gwarantowano zasadę neminem captivabimus. Zasada ta, istniejąca w Rzeczypospolitej od lat 1431–1433 (statuty jedlneńsko-krakowskie), gwarantowała nietykalność osobistą szlachcie. Żaden przedstawiciel tego stanu nie mógł być uwięziony bez wyroku sądowego.

Ponadto ustanawiano wieczysty sojusz między Rzecząpospolitą a Moskwą. W sprawach dotyczących pogranicza oba państwa powinny konsultować się ze sobą. W grodach pogranicznych Moskwy pewne urzędy mieli obejmować Polacy, aż do pełnego uspokojenia całego kraju. Król polski mógł czynić zaciągi wśród moskiewskich Kozaków, ale dopiero po uzgodnieniu z carem. Na końcu traktat regulował sprawy aktualne. Ustanawiano wymianę jeńców, bez żadnego wykupu. Mieszkańcy Państwa Moskiewskiego nie mogli być wywożeni do Rzeczypospolitej. Moskwa miała też zwrócić królowi polskiemu nakłady na wojnę, po uprzednich rokowaniach. Najwięcej kontrowersji wzbudził później punkt dotyczący zamków moskiewskich zajętych przez Polaków: (…)

Przysięga, którą złożyli bojarzy i inne stany moskiewskie, wymieniała jako hospodara jedynie osobę królewicza Władysława. Była to kolejna ważna różnica w stosunku do ugody spod Smoleńska. Jak wiadomo, tam bojarzy przysięgali także królowi, co czyniło go niejako tymczasowym władcą Moskwy. W przysiędze moskiewskiej Zygmunt jest wprawdzie wymieniany, ale już nie jako hospodar.

Ceremonia zaprzysiężenia umowy była bardzo uroczysta. Odbyła się na polach pod Moskwą. (…)

Na zakończenie rokowań Żółkiewski wyprawił uroczysty bankiet w swoim obozie. Zaproszeni nań byli wszyscy co znaczniejsi bojarzy z Moskwy. (…)

Króla cieszyły sukcesy hetmana, jednak z dużą rezerwą podchodził do jego poczynań dyplomatycznych. Monarcha obawiał się po prostu, że Żółkiewski zbyt ufa bojarom. W liście do hetmana upominał go m.in., aby „na wiary śliskość narodu tego, tych zwłaszcza, których przy wojsku swem ma, ostrożnie poglądał, gdy jeśli kiedy pewnie na tym terminie potrzeba mieć na ich subtelności oko, aby zbytnią konfidentią Jego Mościa Pana Hetmana ponura powolność ich wielu nie zaszła i nie zaprowadziła w fortel, upatrzywszy czas, mniejszą potęgę jako złączonych sił swoich” (list Zygmunta III do Stanisława Żółkiewskiego, b.d., spod Smoleńska, Biblioteka Czartoryskich vol. 105). Wątpliwości króla (mające niewątpliwie mocną podstawę) podtrzymywali zapewne krytycy układu, który hetman zawarł pod Carowym Zajmiszczem. Generalnie uważali oni warunki tej kapitulacji za zbyt łagodne i sugerowali, że twierdzę tę Żółkiewski mógł przejąć na ręce króla, a nie królewicza Władysława. W głosach tych było zapewne dużo racji, ale i sporo zwykłej ludzkiej zawiści, zwłaszcza wśród stronników konkurujących z Żółkiewskim Jana i Jakuba Potockich.

Króla, jak również jego otoczenie, nurtował ciągle problem – jaką politykę prowadzić wobec Moskwy? Łączyła się z tym druga sprawa, a mianowicie zagadnienie, co zrobić z królewiczem Władysławem. Obalenie Szujskiego i rokowania z bojarami prowadzone przez Żółkiewskiego jeszcze ostrzej postawiły te pytania. Hetman domagał się przysłania królewicza. Zygmunt III się wahał. Wiedział, że osadzenie Władysława na tronie carskim nie jest wielkim problemem. Problemem będzie utrzymanie tronu. (…)

Pod Smoleńskiem król zgodził się na Władysława na tronie carskim, ale równocześnie, za zgodą bojarów, objął sam rządy w Państwie Moskiewskim w zastępstwie nieobecnego królewicza. Jako „tymczasowy car” wydawał setki przywilejów i dyplomów nadań. Zygmuntowi III zależało na tym, aby okres tych tymczasowych rządów przedłużyć aż do uspokojenia państwa, choć zapewne czasami wracał do myśli o osobistym objęciu tronu na stałe. Tego ostatniego nie traktował jednak jak dogmatu, na co wskazują jego późniejsze listy i instrukcje. Także jako tymczasowy władca Moskwy Zygmunt chciał być koronowany (wskazuje na to jeden z jego późniejszych listów), zapewne w celu przyzwyczajenia jej do katolickiego cara na tronie. Porozumienia Żółkiewskiego nie przewidujące okresu tymczasowych rządów Zygmunta III niweczyły właściwie plany królewskie. Chociaż z drugiej strony wypadki pod stolicą biegły szybko, a hetman miał zapewne dość niejasne instrukcje. W miarę rozwoju sytuacji Żółkiewski oczekiwał wyraźniejszych dyspozycji od króla, choć nie zabiegał o nie zbyt energicznie. Po układzie w Carowym Zajmiszczu Zygmunt III miał sporo czasu, aby odpowiednio i konkretnie poinstruować hetmana, lecz nie zrobił tego. Dlaczego? Trwające szturmy Smoleńska i kilkunastodniowa choroba Zygmunta nie tłumaczą tu niczego. Król zapewne się wahał. Zdawał sobie sprawę, że z punktu widzenia doraźnych interesów korzystne byłoby obiecanie Moskwie szybkiego przysłania Władysława. Z drugiej jednak strony sam chciał objąć tron, chociażby tymczasowo. Czas mijał, a Żółkiewski prowadził samodzielną grę polityczną. (…)

Żółkiewski jeszcze we wrześniu podjął decyzję o opuszczeniu Moskwy w celu odbycia osobistej rozmowy z królem. W liście do Zygmunta III z 26 września 1610 r. hetman nie podejmował rzeczowej obrony zawartego traktatu. Wykazywał tylko, że ustępstwa były konieczne jako pierwszy stopień do uzyskania bardziej zadowalających rozwiązań. (…) Tymczasem przysięgę królewiczowi składały także liczne zamki moskiewskie: Nowogród Wielki, Czaranda, Wielki Ustiug, Perejasław Riazański, Jarosław, Wołogda, Białe Jezioro, cała ziemia riazańska, Niżny Nowogród, inne zamki nad Oką i Wołgą, a także Kołomna, Tuła, Sierpuchow, Wielkie Łuki i Toropiec. Z zamków tych wypuszczono różnego rodzaju więźniów politycznych. (…)

Żółkiewski, zgodnie z zaleceniem króla, zastanawiał się też nad obsadzeniem Moskwy wojskiem. Niepokoiło go przede wszystkim pospólstwo, które mogło spowodować jakieś rozruchy. Swoje wątpliwości hetman przekazał wojsku na specjalnej naradzie przedstawicieli pułków. Szczególnie obawiał się dużych zgromadzeń z okazji sądów w Moskwie, gdy w jednym miejscu skupiało się nawet po 20 tysięcy ludzi. W takim tłumie mogło łatwo dojść do niepokojów, które mogły się z kolei przekształcić w antypolskie rozruchy. Do takiego zdania dochodzili też sami bojarzy moskiewscy. (…)

Wkrótce doszło do wydarzeń, które jeszcze bardziej uzasadniały konieczność wprowadzenia załogi polskiej do Moskwy. Gosiewski z towarzyszami (m.in. Mikołajem Strusiem) miał zająć się przede wszystkim przygotowaniem gospód w mieście. Gdy pertraktowali oni z bojarami, któryś z mieszkańców miasta zaczął bić w dzwony na trwogę. Uczynił to prawdopodobnie z namowy Szujskich i patriarchy Hermogenesa. Bojarzy zareagowali bardzo gwałtownie na ten incydent. Udali się do Szujskich, których chcieli nawet zabić, ale zaniechali tego w wyniku interwencji Żółkiewskiego. Jak pisze anonimowy autor, „wielce się nad nimi znęcali i nie tylko rzeczy ich wszystkie do kaźni [skarbca] carskiej Panu Borkowskiemu i Domaradzkiemu odebrać zlecili, ale nawet i to, w czem chodzili, z nich zdarli”. Następnie Szujscy zostali przekazani hetmanowi, z sugestią wydalenia ich z Moskwy. Żółkiewski skwapliwie z niej skorzystał, zwłaszcza że była zgodna z zaleceniami królewskimi. Wasyl Szujski został wysłany do Osipowa, a stamtąd pod Smoleńsk, gdzie przedstawiono go królowi. Dymitra, jego małżonkę Katarzynę Szujską i najmłodszego brata obalonego cara, Iwana, wysłano do Białej pod opiekę p. Niewiadomskiego, a następnie do Rzeczypospolitej. Carowej Marii Szujskiej nie wydano Żółkiewskiemu, lecz umieszczono ją w Monasterze Pokrowskim w Suzdalu.

Pomimo różnych incydentów wojska polskie wkroczyły do Moskwy. „Dnia 9 Octobris [października] potem weszliśmy cicho do stolicy zwinąwszy chorągiew nieznacznie, żeby nie wiedziała Moskwa o liczbie małej wojska naszego” – pisał Samuel Maskiewicz (S. Maskiewicz, Pamiętnik, s. 135). Hetman i Aleksander Gosiewski, starosta wieliski, stanęli w głównym zamku – Krymgorodzie. Pułki Ciechanowskiego i Ludwika Weihera w Biełgorodzie (inaczej: Białe Mury), a Aleksandra Zborowskiego – w Kitajgrodzie. Jan Hrydzicz zwracał uwagę na fakt, że oddziały polskie były dobrze zabezpieczone przed ewentualnym buntem w stolicy.

Żółkiewski pogromca Moskwy – biografia

Żółkiewski pogromca Moskwy – biografia

Wojciech Polak

Gdy w Moskwie słyszeli nazwisko hetmana Żółkiewskiego, to blady strach padał na jej mieszkańców. W świeżej pamięci mieli bowiem geniusz wojskowy i furię bitewną dzielnego wodza Rzeczypospolitej, który rozgromił Rosjan wielokrotnie, a pod Kłuszynem wprost zdemolował ich oraz wspomagających Moskali Szwedów.

 

Komentarze (1)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Anka

    Zdecydowalibyście się w końcu - tytuł przeczy tekstowi a historykom tak nie przystoi. Moskwy NIE zdobyliśmy a do Moskwy wkroczyliśmy, co wprost wynika choćby i z owego tekstu i z samych pamiętników Maskiewicza. "Dnia 9 Octobris potem weszliśmy cicho do stolicy zwinąwszy chorągiew nieznacznie, żeby nie wiedziała Moskwa o liczbie małej wojska naszego”

  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.