Wielka bitwa i wielkie zwycięstwo. 611 lat temu polskie wojska tryumfowały pod Grunwaldem

Nasi autorzy

Wielka bitwa i wielkie zwycięstwo. 611 lat temu polskie wojska tryumfowały pod Grunwaldem

Bitwa pod Grunwaldem doczekała się wielu inscenizacji. fot. Adam Bujak, Bitwa pod Grunwaldem doczekała się wielu inscenizacji. fot. Adam Bujak, "Chwała Grunwaldu", wyd. Biały Kruk Z okazji 611. rocznicy zwycięskiej dla Polaków bitwy pod Grunwaldem publikujemy fragment tekstu prof. Krzysztofa Ożoga pochodzący z album "Chwała Grunwaldu". Fotografie do tej wyjątkowej publikacji wykonał mistrz Adam Bujak. 

Chwała Grunwaldu

Chwała Grunwaldu

Adam Bujak, Krzysztof Ożóg, Leszek Sosnowski

Fotografie: monumentalny album (296 stron, ponad 300 fotografii) wydany w roku 600-lecia bitwy pod Grunwaldem z wykorzystaniem zdjęć z inscenizacji bitwy w obiektywie Mistrza Adama Bujaka. Opis fotograficzny działań wojennych od Krakowa po Malbork, z fotografiami ponad 40 zamków i warowni, m.in. Wawelu, tzw. Orlich Gniazd, Malborka, Gniewu, panoram, fotografie inscenizacji: wyprowadzenia wojsk, bitwy, zwycięstwa, wspaniałych krajobrazów z okolic Grunwaldu i z całej Polski.


Kampania wojenna roku 1410 i bitwa pod Grunwaldem

Mobilizacja i koncentracja rycerstwa pol­skiego odbywała się z dala od krzyżac­kich oczu pod osłoną puszcz w Wolborzu jeszcze przed zakończeniem rozejmu 24 czerwca 1410 r. W tym dniu, przypa­dającym w święto św. Jana Chrzciciela, przybył tam Władysław Jagiełło, który kilka dni wcze­śniej (19 czerwca) modlił się gorliwie o zwycięstwo w ulubionym sanktuarium na Świętym Krzyżu. Za królem przyjechali do Wolborza posłowie Zygmun­ta Luksemburskiego: Mikołaj Gara, palatyn węgier­ski i Ścibor ze Ściborzyc, wojewoda siedmiogrodzki (polski rycerz, który pozostał w służbie króla Węgier), prosząc o przedłużenie rozejmu na kolejne 10 dni, na co Jagiełło przystał. Po czym odprawił wspomnianych posłów do Prus, aby nie mogli zorientować się, gdzie zamierza skierować swą armię. 26 czerwca wyruszył z wojskiem na północ w stronę Czerwińska przez Lubochnię, Wysokienice, Samice i Kozłów. Oddziały z Wielkopolski i Kujaw od razu zdążały na Mazowsze pod Czerwińsk, gdzie dołączyły do głównego członu armii koronnej. Natomiast Witold zgromadził siły z Wielkiego Księstwa Litewskiego pod Wilnem, a po­tem przekroczył Niemen, kierując się na Podlasie, i tam zapewne dołączyły doń oddziały ruskie i tatar­skie. Według planu brzeskiego spławiono z Kozienic przygotowany most pontonowy i w ciągu pół dnia ustawiono go nieco powyżej Czerwińska. Umożliwiło to szybką przeprawę wojsk koronnych od 30 czerw­ca do 2 lipca na prawy brzeg Wisły i połączenie się z siłami Wielkiego Księstwa Litewskiego. Następnie król nakazał rozebrać most i spławić go do Płocka, aby później wykorzystać w zależności od rozwoju sy­tuacji. Krzyżacy nie spodziewali się tak szybkiej ope­racji i wielki mistrz Ulryk von Jungingen, gdy Dobie­sław Skoraczewski, wysłannik posłów węgierskich do obozu Jagiełły pod Czerwińskiem, doniósł mu, że armia polska przeprawiła się przez Wisłę, nie chciał uwierzyć. Pojawienie się wojsk polsko-litewskich na Mazowszu od strony Prus upewniło dowództwo krzy­żackie, że z tego kierunku nastąpi główne uderzenie na ziemie zakonne.

W święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, przypadające na 2 lipca, biskup płocki Jakub z Kur­dwanowa wygłosił w kościele kanoników regularnych w Czerwińsku kazanie po polsku do zgromadzonego rycerstwa: „rozprawiając bardzo wiele na temat wojny sprawiedliwej i niesprawiedliwej […] jasnymi dowoda­mi wykazał, że wojna podjęta przez króla z Krzyżaka­mi jest jak najbardziej słuszna” (J. Długosz, Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, przekł. J. Mruk, ks. 10-11, Warszawa 1982, s. 76). Niewąt­pliwie spożytkował w tym kazaniu uczoną refleksję o wojnie sprawiedliwej Stanisława ze Skalbmierza, o czym była mowa wyżej. Jagiełło z Witoldem rozpo­częli marsz nad granicę pruską 3 lipca. W dwa dni później, gdy armia polsko-litewska była koło wsi Jeże­wo, do króla przyjechali ponownie posłowie Zygmun­ta Luksemburskiego: Mikołaj Gara, Ścibor ze Ścibo­rzyc i Krzysztof von Gersdorf, proponując przerwanie wojny i mediację w konflikcie. Władysław Jagiełło zgodził się przyjąć tę propozycję, ale pod warunkiem zwrotu przez zakon ziemi dobrzyńskiej, Żmudzi i wy­płaty odszkodowań za zniszczenia ziem polskich, dokonane przez Krzyżaków w trakcie wojny w po­przednim roku. Z woli króla posłowie zostali w pol­sko-litewskim obozie jeszcze następnego dnia, aby mogli zobaczyć przegląd wojsk z Wielkiego Księstwa Litewskiego, połączony z próbnym alarmem zarzą­dzonym przez Witolda. Ponadto Jagielle zależało, aby Krzyżacy z opóźnieniem dowiedzieli się o kierunku marszu armii polsko-litewskiej od tych posłów, którzy 6 lipca zostali odprawieni i udali się do Torunia, gdzie przebywał wielki mistrz, oczekując na rozwój wypad­ków. Ulryk von Jungingen nie przystał na warunki króla polskiego i butnie oświadczył wobec mediują­cych posłów: „Zwalibyśmy się bowiem kobietami, nie mężami, gdybyśmy nie chcieli odnieść nad naszymi wrogami zwycięstwa, które samo się nam nastrę­cza” (Kronika konfliktu Władysława króla polskiego z Krzyżakami w roku Pańskim 1410, przekł. J. Dan­ka, A. Nadolski, Olsztyn 1987, s. 17). Przez Bieżuń i Bądzyń, gdzie zatrzymano się na dwa dni, 9 lipca armia polsko-litewska przekroczyła granicę Prus i, rozwinąwszy wszystkie chorągwie oraz znaki, stanęła na równinie i wówczas rycerstwo, według relacji Jana Długosza, uroczyście odśpiewało Bogurodzicę. Tego samego dnia wojsko dotarło do Lidzbarka Welskiego, zdobywając go pod wieczór.

Po przeprawie czerwińskiej wywiad krzyżacki za­uważył, że armia pod wodzą Jagiełły i Witolda kieruje się bezpośrednio na Malbork i zamierza przeprawić się przez górną Drwęcę koło miasteczka Kurzętnik, dlatego wielki mistrz, ściągając zasadnicze siły spod Świecia, zdołał zablokować tę dogodną przeprawę przez rzekę, która już w drugiej połowie czerwca zo­stała umocniona. Polski podjazd szczęśliwie rozpo­znał sytuację, bowiem Krzyżacy nie spodziewając się jeszcze armii królewskiej, nie zachowali wystarczają­cej przezorności i stracili 50 rumaków oraz pachoł­ków, którzy poili je w Drwęcy. Aby upewnić się, że pod Kurzętnikiem znajduje się wielki mistrz z głównymi siłami zakonu, król wysłał rycerza Piotra Korzboga w charakterze parlamentariusza z zapytaniem o skut­ki węgierskiego pośrednictwa. Obecni w obozie krzy­żackim posłowie Zygmunta Luksemburskiego odpo­wiedzieli Korzbogowi, że wielki mistrz nie zgodził się na przedstawione mu warunki. Mieli jeszcze konty­nuować wysiłki, a o ich rezultacie powiadomić króla następnego dnia. Dzięki tej misji Piotra Korzboga Ja­giełło zyskał pewność, że na drugim brzegu Drwęcy przebywa wielki mistrz z armią. Wobec niedogodnych warunków do rozegrania walnej bitwy z Krzyżakami przy przeprawie przez rzekę król, wielki książę i wów­czas powołana ścisła rada, złożona z siedmiu dostoj­ników polskich (Krystyn z Ostrowa, Jan z Tarnowa, Sędziwój z Ostroroga, Mikołaj z Michałowa, Zbigniew z Brzezia, Piotr Szafraniec i Mikołaj Trąba), podjęli odważną decyzję o zmianie pierwotnego planu wy­prawy i wycofaniu się tą samą drogą do Lidzbarka Welskiego, a potem obejścia Drwęcy i ponownego marszu na Malbork.

Bliskość wojsk krzyżackich skłoniła Jagiełłę do za­ostrzenia dyscypliny i podniesienia gotowości bojowej swych chorągwi. Rankiem 11 lipca ku zaskoczeniu Krzyżaków nastąpił odwrót spod Kurzętnika i pod wieczór armia polsko-litewska rozbiła obóz koło wsi Wysoka w pobliżu Działdowa, 12 lipca odpoczywając po długim marszu. Tu dotarł wysłannik posłów wę­gierskich Frycz z Repty, oznajmiając królowi, że wiel­ki mistrz ostatecznie odrzucił polskie warunki poko­jowe i równocześnie doręczył Jagielle list Zygmunta Luksemburskiego, wypowiadający wojnę Królestwu Polskiemu w razie zerwania pokoju z zakonem, wy­stawiony w Budzie z datą 21 czerwca 1409 r. Fakt ten król zachował w tajemnicy, informując tylko członków ścisłej rady, obawiał się bowiem reakcji Małopolan.

Ulryk von Jungingen, nie bardzo wiedząc, co za­mierza król, ruszył w górę Drwęcy i pod Bratianem przeprawił się ze swoimi wojskami po 12 mostach na lewy brzeg rzeki, oczekując od 13 lipca pod Lubawą na rozwój sytuacji. Natomiast siły polsko-litewskie rano 13 lipca skierowały się na północ ku miasteczku Dą­browno, aby przejść między jeziorami Wielka i Mała Dąbrowa. Wieczorem to obwarowane miasteczko zo­stało wzięte szturmem przez oddziały polskie i w trak­cie tej akcji zaczęło płonąć. Po jednodniowym pobycie (14 lipca) nad jeziorem Wielka Dąbrowa, król zarządził wymarsz jeszcze przed świtem, ale jego kierunek jest przedmiotem sporu wśród wybitnych znawców proble­matyki. Zdaniem nieżyjącego już Andrzeja Nadolskie­go pożar uniemożliwił przeprawę armii przez wąskie uliczki zdobytego Dąbrowna i Jagiełło nakazał marsz w stronę jeziora Łubień, aby wejść na trakt w kierun­ku Olsztynka. Z kolei szwedzki historyk Sven Ekdahl uważa, że wojsko polsko-litewskie przeszło przez wspo­mniane miasteczko na północ i drogą przez Samin ku Stębarkowi. Ta różnica w wyznaczeniu marszruty armii polsko-litewskiej w dniu 15 lipca skutkuje tak­że odmiennymi koncepcjami co do pola samej bitwy. Jednakże rekonstrukcja Andrzeja Nadolskiego wydaje się bardziej prawdopodobna. W nocy z 14 na 15 lipca przeszła burza i deszcz padał jeszcze, gdy przed świtem armia polsko-litewska wyruszała w drogę. Po przemar­szu 2 mil (prawie 15 km) deszcz ustał, wojska dotarły około 8.00 nad południowy skraj jeziora Łubień. Tam król zarządził postój, gdyż chciał wysłuchać porannych Mszy św., jak to miał w codziennym zwyczaju. Polową kaplicę w formie namiotu postawiono „na wznioślej­szym wzgórku zwróconym ku jezioru Łubień” (Jan Długosz), zapewne koło wsi Ulnowo. Pierwszą Mszę św. odprawił Bartosz, proboszcz kłobucki, stryj Jana Długosza, a drugą Jarosław, prepozyt kaliski.

Chwała Grunwaldu (ang) // The glory of Grunwald

Chwała Grunwaldu (ang) // The glory of Grunwald

Adam Bujak, Krzysztof Ożóg, Leszek Sosnowski

Fotografie: monumentalny album (296 stron, ponad 300 fotografii) wydany w roku 600-lecia bitwy pod Grunwaldem z wykorzystaniem zdjęć z inscenizacji bitwy w obiektywie Mistrza Adama Bujaka. Opis fotograficzny działań wojennych od Krakowa po Malbork, z fotografiami ponad 40 zamków i warowni, m.in. Wawelu, tzw. Orlich Gniazd, Malborka, Gniewu, panoram, fotografie inscenizacji: wyprowadzenia wojsk, bitwy, zwycięstwa, wspaniałych krajobrazów z okolic Grunwaldu i z całej Polski.

 

Armia krzyżacka, działając bez dobrego rozezna­nia, chciała powstrzymać wojska polsko-litewskie, dlatego wkrótce po północy 15 lipca wyruszyła z Lu­bawy przez Marwałd i Frygnowo w stronę Stębarku. Po forsownym marszu i przebyciu 23 km znalazła się ok. 8.00 rano o kilka kilometrów od odpoczywających na postoju wojsk Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Spotkanie się armii było pew­nym zaskoczeniem zarówno dla króla, jak i wielkie­go mistrza. Władysław Jagiełło właśnie sposobił się do uczestnictwa w Mszy św., gdy zwiadowcy zaczęli donosić wieści o oddziałach krzyżackich. Król rozka­zał marszałkowi koronnemu Zbigniewowi z Brzezia, dowodzącemu przednią strażą, aby z czterema lub sześcioma chorągwiami wyruszył naprzeciw tym od­działom. Niebawem w obozie polskim upewniono się, że są to główne siły krzyżackie. Armia szykowała się do bitwy, zaś Jagiełło nie zrezygnował z wysłuchania dwóch Mszy św. Z przebiegu wypadków jasno wynika, że nie może być mowy o świadomym wyborze miej­sca bitwy przez którąkolwiek stronę. Obaj wodzowie zdecydowali się na walną rozprawę. Król nie spieszył się z rozpoczęciem bitwy, uznając, że czas działa na jego korzyść. Krzyżacy ustawili swe wojska między Stębarkiem a Łodwigowem wzdłuż Doliny Wielkiego Strumienia frontem ku południowemu wschodowi, zaś naprzeciw ku północnemu zachodowi szykowa­ły się chorągwie polsko-litewskie. Strona krzyżacka rozstawiła również artylerię, aby jej użyć w pierwszej fazie starcia.

Według mniej prawdopodobnej koncepcji Svena Ekdahla armie zajęły pozycje po obu stronach drogi łączącej Grunwald z Łodwigowem, przy czym Krzy­żacy byli od strony Stębarka, a wojska sprzymierzo­nych nieco na południowy zachód od Grunwaldu. Poszczególne chorągwie zarówno krzyżackie, jak i polsko-litewskie uformowane były w głębokie szyki kolumnowo-klinowe, a nie w tzw. płot, czyli płytką rozciągniętą kolumnę. Takie ustawienie umożliwia­ło manewrowanie oddziałami i zapewniało im odpo­wiednią siłę uderzenia. Czoło szyku kolumnowo-kli­nowego i jego boki stanowili kopijnicy, zaś wnętrze kolumny lżej zbrojni strzelcy, z reguły nie posiadający broni drzewcowej, lecz kusze i broń sieczną. Niewąt­pliwie ostrzeliwali oni wroga ponad głowami kopij­ników, a potem po dokonaniu wyłomu w szeregach przeciwnika przez rozpędzoną kolumnę włączali się w walkę wręcz bronią sieczną.

Po zakończeniu modłów król podał wojskom wspól­ne zawołanie bojowe: „Kraków” i „Wilno”, a także jako znak rozpoznawczy nakazał założyć na zbroje słomia­ne powrósła. Następnie osobiście dokonał pasowania wielu rycerzy i siedząc na koniu odbył spowiedź przed podkanclerzym koronnym Mikołajem Trąbą. Dosiadł bojowego rumaka, gdy od strony krzyżackiej nadje­chali heroldowie, jeden Zygmunta Luksemburskiego, a drugi Kazimierza księcia szczecińskiego z oświad­czeniem, że reprezentują wielkiego mistrza i wielkiego marszałka i mają do przekazania królowi Władysławo­wi oraz wielkiemu księciu Witoldowi dwa miecze z wy­zwaniem do bitwy. Przywołano Witolda oraz Mikołaja Trąbę, który jako duchowny już wyruszył do taborów. Wtedy heroldowie przekazali owe miecze jako „wspar­cie i zachętę do walki”, wyrażając gotowość cofnięcia własnych wojsk tak, aby rycerstwo polskie i litewskie nie musiało się kryć w lesie i mogło wystąpić na otwar­te pole. Król i wielki książę przyjęli miecze, zaś Jagiełło oświadczył, że mu mieczów nie brakuje, „w Imię Boga jednak dla uzyskania większej pomocy, opieki i obrony w mej słusznej sprawie, przyjmuję także dwa miecze przyniesione przez was, a przysłane przez wrogów pra­gnących krwi i zguby mojej oraz mego wojska” (J. Dłu­gosz, Roczniki, ks. 10-11, s. 120). Ta scena, dokładnie opisana przez historiografów, stała się ważnym ele­mentem propagandowym dla strony polsko-litewskiej, ukazywała bowiem pychę wielkiego mistrza i pokorę Władysława Jagiełły.

Na prawym skrzydle wojsk sprzymierzonych stanę­ły chorągwie z Wielkiego Księstwa Litewskiego pod wodzą Witolda, a na lewym z Królestwa Polskiego. Od strony litewskiej na lewym wewnętrznym skrzydle ustawione były trzy chorągwie smoleńskie pod wodzą kniazia Semena Lingwena, brata Jagiełły, łączące się z prawym wewnętrznym skrzydłem wojsk koronnych, tj. chorągwią św. Jerzego z zaciężnych rycerzy i cho­rągwią „gończą” (czyli należącą do przedniej straży). Władysław Jagiełło z niewielką eskortą zajął miejsce w pewnej odległości od swoich wojsk na wzgórku, aby sprawnie dowodzić wszystkimi działaniami, a w razie niebezpieczeństwa końmi rozstawnymi szybko wymknąć się w kierunku Działdowa, bo, jak napisał Jan Długosz, króla „uznano za wartego dziesięciu tysięcy rycerzy” (J. Długosz, Roczniki, ks. 10-11, s. 121).

Tuż przed rozpoczęciem starcia przez prawe skrzy­dło litewskie rycerstwo polskie odśpiewało Bogurodzi­cę. W upalne południe do pierwszego boju ruszyły cho­rągwie litewskie z pomocą kilku chorągwi polskich, w tym zaciężną św. Jerzego i „gończą”, a za nimi do akcji wkroczyły oddziały koronne z lewego skrzydła, uderzając na prawe skrzydło wojsk krzyżackich. Ich artyleria zdołała dwukrotnie odpalić bombardy, ale kamienne kule nie wyrządziły szkód rycerstwu pol­skiemu i litewskiemu. Mocne uderzenie rycerstwa polskiego na lewym skrzydle odrzuciło siły zakonne o staje (staropolska miara długości – przyp. red.) od linii bombard. Słabiej uzbrojone chorągwie litewskie po godzinnej walce zaczęły ulegać przewadze wojsk krzyżackich i cofać się. Część rozbitych chorągwi z Wielkiego Księstwa podjęła ucieczkę, którą starał się powstrzymać Witold. Za uciekającymi ruszyły w pościg niektóre oddziały krzyżackie, rozpraszając swe szyki przy braniu jeńców i łupów. Wtedy także chorągiew św. Jerzego z zaciężnych czesko-moraw­skich, dowodzona przez Jana Sarnowskiego, opuściła pole bitwy, ale od ucieczki powstrzymał ją podkanc­lerzy koronny Mikołaj Trąba. Część oddziałów litew­skich nie uległa jednak panice i wykonywała rozkazy wielkiego księcia. Bohatersko zmagały się trzy chorą­gwie smoleńskie dowodzone przez Semena Lingwe­na i przy ogromnych własnych stratach utrzymały pole oraz łączność z wojskiem koronnym. Władysław Jagiełło skierował na zagrożone prawe skrzydło zna­mienitą chorągiew krakowską, a także sandomierską, halicką, wieluńską i inne. Starły się one w ciężkim boju z mocno napierającymi oddziałami krzyżackimi. Wówczas nastąpił krytyczny moment, bowiem wielki gonfanon (prostokątna chorągiew z bokiem przeciw­ległym do drzewca wyciętym w kształcie „ogonów” – przyp. red.) z białym ukoronowanym orłem, naj­ważniejszy znak w armii królewskiej, dzierżony przez chorążego krakowskiego Marcina z Wrocimowic pod naporem wroga padł na ziemię. Krzyżacy sądząc, że zwycięstwo należy już do nich, gdyż utrata tej chorą­gwi mogła rychło wywołać odwrót i ucieczkę wojsk polskich, zaśpiewali pieśń triumfalną Christ ist er­standen (Chrystus zmartwychwstał). Jednak wielki gonfanon nie został zdobyty przez Krzyżaków, zaś ry­cerze krakowscy szybko go podnieśli i tocząc twardy bój zaczęli zyskiwać przewagę nad przeciwnikami. Do walki ponownie włączały się powracające na pole bitwy chorągwie litewskie, zadając znaczne straty rozsypanym w pościgu oddziałom krzyżackim.

Ponieważ szala zwycięstwa po ponad trzech go­dzinach zmagań przechylała się na stronę polsko- litewską, wielki mistrz zdecydował się poprowadzić rozstrzygające uderzenie na czele hufca złożonego z 15 lub 16 chorągwi, które zapewne brały już udział w pierwszej fazie bitwy, a potem zostały zluzowane. Ulryk von Jungingen, mając obok siebie najważniej­szych dostojników zakonnych, skierował najpierw od­wód na wschód, a potem łukiem w prawo, aby uderzyć z wielkim impetem we flankę sił polskich. Przy tym manewrze hufiec wielkiego mistrza znalazł się blisko dowodzącego z pagórka Władysława Jagiełły i jego niewielkiego orszaku. Aby Krzyżacy nie rozpoznali osoby króla, zwinięto mały proporzec z białym orłem, a ponadto, jak przekazał Jan Długosz, sekretarz mo­narszy Zbigniew Oleśnicki podążył błyskawicznie do pobliskiej chorągwi nadwornej prosić ją o pomoc, ale bezskutecznie, ta bowiem przygotowywała się właśnie do starcia z siłami wielkiego mistrza. Wielki mistrz zaś nie zamierzał atakować małego oddziału na pa­górku, ale z odwodu odłączył się znany rycerz Dypold von Köckritz z Łużyc, „gość” zakonu, i ruszył w stronę króla z wymierzoną weń kopią. Jagiełło ranił przeciw­nika swą kopią w czoło, zaś powalił go na ziemię Zbi­gniew Oleśnicki, uderzając w bok złamanym drzew­cem kopii, a dobili rycerze „trzymający straż przed królem” (J. Długosz, Roczniki, ks. 10-11, s. 130).

Nie wszystkie oddziały polskie, które widziały zbli­żające się wojsko, były przekonane, że to Krzyżacy, dlatego Dobiesław z Oleśnicy wyskoczył z własnej cho­rągwi i podążył naprzeciw hufcowi, a rozpoznawszy Krzyżaków skrzyżował kopie prawdopodobnie z wiel­kim mistrzem, który jednak sprytnie uniknął ciosu, wytrącając kopię Dobiesławowi, ten zaś zawrócił do swego oddziału. Atak krzyżacki nie zaskoczył polskich chorągwi, które zdołały odwrócić front w kierunku nieprzyjaciela i nastąpiło decydujące starcie, w któ­rym poległ Ulryk von Jungingen i wielu dostojników zakonu, zaś siły krzyżackie były skutecznie rozbija­ne przez chorągwie koronne i powracające na pole bitwy wojska litewskie. Nie powiodła się oddziałom krzyżackim próba obrony taboru, który bardzo szyb­ko został zdobyty przy wielkich stratach zakonu. Jego armia praktycznie przestała istnieć, bowiem wielu ry­cerzy poległo, spora ich liczba poddała się lub została pochwycona albo zabita w trakcie panicznej ucieczki. W przejętym taborze krzyżackim król nakazał rozbić beczki z winem, aby nie dopuścić do pijatyki rycer­stwa i zachować je w gotowości do dalszych działań militarnych.

Chwała Grunwaldu (niem) // Der Ruhm Tannenbergs

Chwała Grunwaldu (niem) // Der Ruhm Tannenbergs

Adam Bujak, Krzysztof Ożóg, Leszek Sosnowski

Fotografie: monumentalny album (296 stron, ponad 300 fotografii) wydany w roku 600-lecia bitwy pod Grunwaldem z wykorzystaniem zdjęć z inscenizacji bitwy w obiektywie Mistrza Adama Bujaka. Opis fotograficzny działań wojennych od Krakowa po Malbork, z fotografiami ponad 40 zamków i warowni, m.in. Wawelu, tzw. Orlich Gniazd, Malborka, Gniewu, panoram, fotografie inscenizacji: wyprowadzenia wojsk, bitwy, zwycięstwa, wspaniałych krajobrazów z okolic Grunwaldu i z całej Polski.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.