Wielka bitwa i wielkie zwycięstwo. 611 lat temu polskie wojska tryumfowały pod Grunwaldem
Bitwa pod Grunwaldem doczekała się wielu inscenizacji. fot. Adam Bujak, "Chwała Grunwaldu", wyd. Biały Kruk Z okazji 611. rocznicy zwycięskiej dla Polaków bitwy pod Grunwaldem publikujemy fragment tekstu prof. Krzysztofa Ożoga pochodzący z album "Chwała Grunwaldu". Fotografie do tej wyjątkowej publikacji wykonał mistrz Adam Bujak.
Chwała Grunwaldu
Fotografie: monumentalny album (296 stron, ponad 300 fotografii) wydany w roku 600-lecia bitwy pod Grunwaldem z wykorzystaniem zdjęć z inscenizacji bitwy w obiektywie Mistrza Adama Bujaka. Opis fotograficzny działań wojennych od Krakowa po Malbork, z fotografiami ponad 40 zamków i warowni, m.in. Wawelu, tzw. Orlich Gniazd, Malborka, Gniewu, panoram, fotografie inscenizacji: wyprowadzenia wojsk, bitwy, zwycięstwa, wspaniałych krajobrazów z okolic Grunwaldu i z całej Polski.
Kampania wojenna roku 1410 i bitwa pod Grunwaldem
Mobilizacja i koncentracja rycerstwa polskiego odbywała się z dala od krzyżackich oczu pod osłoną puszcz w Wolborzu jeszcze przed zakończeniem rozejmu 24 czerwca 1410 r. W tym dniu, przypadającym w święto św. Jana Chrzciciela, przybył tam Władysław Jagiełło, który kilka dni wcześniej (19 czerwca) modlił się gorliwie o zwycięstwo w ulubionym sanktuarium na Świętym Krzyżu. Za królem przyjechali do Wolborza posłowie Zygmunta Luksemburskiego: Mikołaj Gara, palatyn węgierski i Ścibor ze Ściborzyc, wojewoda siedmiogrodzki (polski rycerz, który pozostał w służbie króla Węgier), prosząc o przedłużenie rozejmu na kolejne 10 dni, na co Jagiełło przystał. Po czym odprawił wspomnianych posłów do Prus, aby nie mogli zorientować się, gdzie zamierza skierować swą armię. 26 czerwca wyruszył z wojskiem na północ w stronę Czerwińska przez Lubochnię, Wysokienice, Samice i Kozłów. Oddziały z Wielkopolski i Kujaw od razu zdążały na Mazowsze pod Czerwińsk, gdzie dołączyły do głównego członu armii koronnej. Natomiast Witold zgromadził siły z Wielkiego Księstwa Litewskiego pod Wilnem, a potem przekroczył Niemen, kierując się na Podlasie, i tam zapewne dołączyły doń oddziały ruskie i tatarskie. Według planu brzeskiego spławiono z Kozienic przygotowany most pontonowy i w ciągu pół dnia ustawiono go nieco powyżej Czerwińska. Umożliwiło to szybką przeprawę wojsk koronnych od 30 czerwca do 2 lipca na prawy brzeg Wisły i połączenie się z siłami Wielkiego Księstwa Litewskiego. Następnie król nakazał rozebrać most i spławić go do Płocka, aby później wykorzystać w zależności od rozwoju sytuacji. Krzyżacy nie spodziewali się tak szybkiej operacji i wielki mistrz Ulryk von Jungingen, gdy Dobiesław Skoraczewski, wysłannik posłów węgierskich do obozu Jagiełły pod Czerwińskiem, doniósł mu, że armia polska przeprawiła się przez Wisłę, nie chciał uwierzyć. Pojawienie się wojsk polsko-litewskich na Mazowszu od strony Prus upewniło dowództwo krzyżackie, że z tego kierunku nastąpi główne uderzenie na ziemie zakonne.
W święto Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny, przypadające na 2 lipca, biskup płocki Jakub z Kurdwanowa wygłosił w kościele kanoników regularnych w Czerwińsku kazanie po polsku do zgromadzonego rycerstwa: „rozprawiając bardzo wiele na temat wojny sprawiedliwej i niesprawiedliwej […] jasnymi dowodami wykazał, że wojna podjęta przez króla z Krzyżakami jest jak najbardziej słuszna” (J. Długosz, Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, przekł. J. Mruk, ks. 10-11, Warszawa 1982, s. 76). Niewątpliwie spożytkował w tym kazaniu uczoną refleksję o wojnie sprawiedliwej Stanisława ze Skalbmierza, o czym była mowa wyżej. Jagiełło z Witoldem rozpoczęli marsz nad granicę pruską 3 lipca. W dwa dni później, gdy armia polsko-litewska była koło wsi Jeżewo, do króla przyjechali ponownie posłowie Zygmunta Luksemburskiego: Mikołaj Gara, Ścibor ze Ściborzyc i Krzysztof von Gersdorf, proponując przerwanie wojny i mediację w konflikcie. Władysław Jagiełło zgodził się przyjąć tę propozycję, ale pod warunkiem zwrotu przez zakon ziemi dobrzyńskiej, Żmudzi i wypłaty odszkodowań za zniszczenia ziem polskich, dokonane przez Krzyżaków w trakcie wojny w poprzednim roku. Z woli króla posłowie zostali w polsko-litewskim obozie jeszcze następnego dnia, aby mogli zobaczyć przegląd wojsk z Wielkiego Księstwa Litewskiego, połączony z próbnym alarmem zarządzonym przez Witolda. Ponadto Jagielle zależało, aby Krzyżacy z opóźnieniem dowiedzieli się o kierunku marszu armii polsko-litewskiej od tych posłów, którzy 6 lipca zostali odprawieni i udali się do Torunia, gdzie przebywał wielki mistrz, oczekując na rozwój wypadków. Ulryk von Jungingen nie przystał na warunki króla polskiego i butnie oświadczył wobec mediujących posłów: „Zwalibyśmy się bowiem kobietami, nie mężami, gdybyśmy nie chcieli odnieść nad naszymi wrogami zwycięstwa, które samo się nam nastręcza” (Kronika konfliktu Władysława króla polskiego z Krzyżakami w roku Pańskim 1410, przekł. J. Danka, A. Nadolski, Olsztyn 1987, s. 17). Przez Bieżuń i Bądzyń, gdzie zatrzymano się na dwa dni, 9 lipca armia polsko-litewska przekroczyła granicę Prus i, rozwinąwszy wszystkie chorągwie oraz znaki, stanęła na równinie i wówczas rycerstwo, według relacji Jana Długosza, uroczyście odśpiewało Bogurodzicę. Tego samego dnia wojsko dotarło do Lidzbarka Welskiego, zdobywając go pod wieczór.
Po przeprawie czerwińskiej wywiad krzyżacki zauważył, że armia pod wodzą Jagiełły i Witolda kieruje się bezpośrednio na Malbork i zamierza przeprawić się przez górną Drwęcę koło miasteczka Kurzętnik, dlatego wielki mistrz, ściągając zasadnicze siły spod Świecia, zdołał zablokować tę dogodną przeprawę przez rzekę, która już w drugiej połowie czerwca została umocniona. Polski podjazd szczęśliwie rozpoznał sytuację, bowiem Krzyżacy nie spodziewając się jeszcze armii królewskiej, nie zachowali wystarczającej przezorności i stracili 50 rumaków oraz pachołków, którzy poili je w Drwęcy. Aby upewnić się, że pod Kurzętnikiem znajduje się wielki mistrz z głównymi siłami zakonu, król wysłał rycerza Piotra Korzboga w charakterze parlamentariusza z zapytaniem o skutki węgierskiego pośrednictwa. Obecni w obozie krzyżackim posłowie Zygmunta Luksemburskiego odpowiedzieli Korzbogowi, że wielki mistrz nie zgodził się na przedstawione mu warunki. Mieli jeszcze kontynuować wysiłki, a o ich rezultacie powiadomić króla następnego dnia. Dzięki tej misji Piotra Korzboga Jagiełło zyskał pewność, że na drugim brzegu Drwęcy przebywa wielki mistrz z armią. Wobec niedogodnych warunków do rozegrania walnej bitwy z Krzyżakami przy przeprawie przez rzekę król, wielki książę i wówczas powołana ścisła rada, złożona z siedmiu dostojników polskich (Krystyn z Ostrowa, Jan z Tarnowa, Sędziwój z Ostroroga, Mikołaj z Michałowa, Zbigniew z Brzezia, Piotr Szafraniec i Mikołaj Trąba), podjęli odważną decyzję o zmianie pierwotnego planu wyprawy i wycofaniu się tą samą drogą do Lidzbarka Welskiego, a potem obejścia Drwęcy i ponownego marszu na Malbork.
Bliskość wojsk krzyżackich skłoniła Jagiełłę do zaostrzenia dyscypliny i podniesienia gotowości bojowej swych chorągwi. Rankiem 11 lipca ku zaskoczeniu Krzyżaków nastąpił odwrót spod Kurzętnika i pod wieczór armia polsko-litewska rozbiła obóz koło wsi Wysoka w pobliżu Działdowa, 12 lipca odpoczywając po długim marszu. Tu dotarł wysłannik posłów węgierskich Frycz z Repty, oznajmiając królowi, że wielki mistrz ostatecznie odrzucił polskie warunki pokojowe i równocześnie doręczył Jagielle list Zygmunta Luksemburskiego, wypowiadający wojnę Królestwu Polskiemu w razie zerwania pokoju z zakonem, wystawiony w Budzie z datą 21 czerwca 1409 r. Fakt ten król zachował w tajemnicy, informując tylko członków ścisłej rady, obawiał się bowiem reakcji Małopolan.
Ulryk von Jungingen, nie bardzo wiedząc, co zamierza król, ruszył w górę Drwęcy i pod Bratianem przeprawił się ze swoimi wojskami po 12 mostach na lewy brzeg rzeki, oczekując od 13 lipca pod Lubawą na rozwój sytuacji. Natomiast siły polsko-litewskie rano 13 lipca skierowały się na północ ku miasteczku Dąbrowno, aby przejść między jeziorami Wielka i Mała Dąbrowa. Wieczorem to obwarowane miasteczko zostało wzięte szturmem przez oddziały polskie i w trakcie tej akcji zaczęło płonąć. Po jednodniowym pobycie (14 lipca) nad jeziorem Wielka Dąbrowa, król zarządził wymarsz jeszcze przed świtem, ale jego kierunek jest przedmiotem sporu wśród wybitnych znawców problematyki. Zdaniem nieżyjącego już Andrzeja Nadolskiego pożar uniemożliwił przeprawę armii przez wąskie uliczki zdobytego Dąbrowna i Jagiełło nakazał marsz w stronę jeziora Łubień, aby wejść na trakt w kierunku Olsztynka. Z kolei szwedzki historyk Sven Ekdahl uważa, że wojsko polsko-litewskie przeszło przez wspomniane miasteczko na północ i drogą przez Samin ku Stębarkowi. Ta różnica w wyznaczeniu marszruty armii polsko-litewskiej w dniu 15 lipca skutkuje także odmiennymi koncepcjami co do pola samej bitwy. Jednakże rekonstrukcja Andrzeja Nadolskiego wydaje się bardziej prawdopodobna. W nocy z 14 na 15 lipca przeszła burza i deszcz padał jeszcze, gdy przed świtem armia polsko-litewska wyruszała w drogę. Po przemarszu 2 mil (prawie 15 km) deszcz ustał, wojska dotarły około 8.00 nad południowy skraj jeziora Łubień. Tam król zarządził postój, gdyż chciał wysłuchać porannych Mszy św., jak to miał w codziennym zwyczaju. Polową kaplicę w formie namiotu postawiono „na wznioślejszym wzgórku zwróconym ku jezioru Łubień” (Jan Długosz), zapewne koło wsi Ulnowo. Pierwszą Mszę św. odprawił Bartosz, proboszcz kłobucki, stryj Jana Długosza, a drugą Jarosław, prepozyt kaliski.
Chwała Grunwaldu (ang) // The glory of Grunwald
Fotografie: monumentalny album (296 stron, ponad 300 fotografii) wydany w roku 600-lecia bitwy pod Grunwaldem z wykorzystaniem zdjęć z inscenizacji bitwy w obiektywie Mistrza Adama Bujaka. Opis fotograficzny działań wojennych od Krakowa po Malbork, z fotografiami ponad 40 zamków i warowni, m.in. Wawelu, tzw. Orlich Gniazd, Malborka, Gniewu, panoram, fotografie inscenizacji: wyprowadzenia wojsk, bitwy, zwycięstwa, wspaniałych krajobrazów z okolic Grunwaldu i z całej Polski.
Armia krzyżacka, działając bez dobrego rozeznania, chciała powstrzymać wojska polsko-litewskie, dlatego wkrótce po północy 15 lipca wyruszyła z Lubawy przez Marwałd i Frygnowo w stronę Stębarku. Po forsownym marszu i przebyciu 23 km znalazła się ok. 8.00 rano o kilka kilometrów od odpoczywających na postoju wojsk Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Spotkanie się armii było pewnym zaskoczeniem zarówno dla króla, jak i wielkiego mistrza. Władysław Jagiełło właśnie sposobił się do uczestnictwa w Mszy św., gdy zwiadowcy zaczęli donosić wieści o oddziałach krzyżackich. Król rozkazał marszałkowi koronnemu Zbigniewowi z Brzezia, dowodzącemu przednią strażą, aby z czterema lub sześcioma chorągwiami wyruszył naprzeciw tym oddziałom. Niebawem w obozie polskim upewniono się, że są to główne siły krzyżackie. Armia szykowała się do bitwy, zaś Jagiełło nie zrezygnował z wysłuchania dwóch Mszy św. Z przebiegu wypadków jasno wynika, że nie może być mowy o świadomym wyborze miejsca bitwy przez którąkolwiek stronę. Obaj wodzowie zdecydowali się na walną rozprawę. Król nie spieszył się z rozpoczęciem bitwy, uznając, że czas działa na jego korzyść. Krzyżacy ustawili swe wojska między Stębarkiem a Łodwigowem wzdłuż Doliny Wielkiego Strumienia frontem ku południowemu wschodowi, zaś naprzeciw ku północnemu zachodowi szykowały się chorągwie polsko-litewskie. Strona krzyżacka rozstawiła również artylerię, aby jej użyć w pierwszej fazie starcia.
Według mniej prawdopodobnej koncepcji Svena Ekdahla armie zajęły pozycje po obu stronach drogi łączącej Grunwald z Łodwigowem, przy czym Krzyżacy byli od strony Stębarka, a wojska sprzymierzonych nieco na południowy zachód od Grunwaldu. Poszczególne chorągwie zarówno krzyżackie, jak i polsko-litewskie uformowane były w głębokie szyki kolumnowo-klinowe, a nie w tzw. płot, czyli płytką rozciągniętą kolumnę. Takie ustawienie umożliwiało manewrowanie oddziałami i zapewniało im odpowiednią siłę uderzenia. Czoło szyku kolumnowo-klinowego i jego boki stanowili kopijnicy, zaś wnętrze kolumny lżej zbrojni strzelcy, z reguły nie posiadający broni drzewcowej, lecz kusze i broń sieczną. Niewątpliwie ostrzeliwali oni wroga ponad głowami kopijników, a potem po dokonaniu wyłomu w szeregach przeciwnika przez rozpędzoną kolumnę włączali się w walkę wręcz bronią sieczną.
Po zakończeniu modłów król podał wojskom wspólne zawołanie bojowe: „Kraków” i „Wilno”, a także jako znak rozpoznawczy nakazał założyć na zbroje słomiane powrósła. Następnie osobiście dokonał pasowania wielu rycerzy i siedząc na koniu odbył spowiedź przed podkanclerzym koronnym Mikołajem Trąbą. Dosiadł bojowego rumaka, gdy od strony krzyżackiej nadjechali heroldowie, jeden Zygmunta Luksemburskiego, a drugi Kazimierza księcia szczecińskiego z oświadczeniem, że reprezentują wielkiego mistrza i wielkiego marszałka i mają do przekazania królowi Władysławowi oraz wielkiemu księciu Witoldowi dwa miecze z wyzwaniem do bitwy. Przywołano Witolda oraz Mikołaja Trąbę, który jako duchowny już wyruszył do taborów. Wtedy heroldowie przekazali owe miecze jako „wsparcie i zachętę do walki”, wyrażając gotowość cofnięcia własnych wojsk tak, aby rycerstwo polskie i litewskie nie musiało się kryć w lesie i mogło wystąpić na otwarte pole. Król i wielki książę przyjęli miecze, zaś Jagiełło oświadczył, że mu mieczów nie brakuje, „w Imię Boga jednak dla uzyskania większej pomocy, opieki i obrony w mej słusznej sprawie, przyjmuję także dwa miecze przyniesione przez was, a przysłane przez wrogów pragnących krwi i zguby mojej oraz mego wojska” (J. Długosz, Roczniki, ks. 10-11, s. 120). Ta scena, dokładnie opisana przez historiografów, stała się ważnym elementem propagandowym dla strony polsko-litewskiej, ukazywała bowiem pychę wielkiego mistrza i pokorę Władysława Jagiełły.
Na prawym skrzydle wojsk sprzymierzonych stanęły chorągwie z Wielkiego Księstwa Litewskiego pod wodzą Witolda, a na lewym z Królestwa Polskiego. Od strony litewskiej na lewym wewnętrznym skrzydle ustawione były trzy chorągwie smoleńskie pod wodzą kniazia Semena Lingwena, brata Jagiełły, łączące się z prawym wewnętrznym skrzydłem wojsk koronnych, tj. chorągwią św. Jerzego z zaciężnych rycerzy i chorągwią „gończą” (czyli należącą do przedniej straży). Władysław Jagiełło z niewielką eskortą zajął miejsce w pewnej odległości od swoich wojsk na wzgórku, aby sprawnie dowodzić wszystkimi działaniami, a w razie niebezpieczeństwa końmi rozstawnymi szybko wymknąć się w kierunku Działdowa, bo, jak napisał Jan Długosz, króla „uznano za wartego dziesięciu tysięcy rycerzy” (J. Długosz, Roczniki, ks. 10-11, s. 121).
Tuż przed rozpoczęciem starcia przez prawe skrzydło litewskie rycerstwo polskie odśpiewało Bogurodzicę. W upalne południe do pierwszego boju ruszyły chorągwie litewskie z pomocą kilku chorągwi polskich, w tym zaciężną św. Jerzego i „gończą”, a za nimi do akcji wkroczyły oddziały koronne z lewego skrzydła, uderzając na prawe skrzydło wojsk krzyżackich. Ich artyleria zdołała dwukrotnie odpalić bombardy, ale kamienne kule nie wyrządziły szkód rycerstwu polskiemu i litewskiemu. Mocne uderzenie rycerstwa polskiego na lewym skrzydle odrzuciło siły zakonne o staje (staropolska miara długości – przyp. red.) od linii bombard. Słabiej uzbrojone chorągwie litewskie po godzinnej walce zaczęły ulegać przewadze wojsk krzyżackich i cofać się. Część rozbitych chorągwi z Wielkiego Księstwa podjęła ucieczkę, którą starał się powstrzymać Witold. Za uciekającymi ruszyły w pościg niektóre oddziały krzyżackie, rozpraszając swe szyki przy braniu jeńców i łupów. Wtedy także chorągiew św. Jerzego z zaciężnych czesko-morawskich, dowodzona przez Jana Sarnowskiego, opuściła pole bitwy, ale od ucieczki powstrzymał ją podkanclerzy koronny Mikołaj Trąba. Część oddziałów litewskich nie uległa jednak panice i wykonywała rozkazy wielkiego księcia. Bohatersko zmagały się trzy chorągwie smoleńskie dowodzone przez Semena Lingwena i przy ogromnych własnych stratach utrzymały pole oraz łączność z wojskiem koronnym. Władysław Jagiełło skierował na zagrożone prawe skrzydło znamienitą chorągiew krakowską, a także sandomierską, halicką, wieluńską i inne. Starły się one w ciężkim boju z mocno napierającymi oddziałami krzyżackimi. Wówczas nastąpił krytyczny moment, bowiem wielki gonfanon (prostokątna chorągiew z bokiem przeciwległym do drzewca wyciętym w kształcie „ogonów” – przyp. red.) z białym ukoronowanym orłem, najważniejszy znak w armii królewskiej, dzierżony przez chorążego krakowskiego Marcina z Wrocimowic pod naporem wroga padł na ziemię. Krzyżacy sądząc, że zwycięstwo należy już do nich, gdyż utrata tej chorągwi mogła rychło wywołać odwrót i ucieczkę wojsk polskich, zaśpiewali pieśń triumfalną Christ ist erstanden (Chrystus zmartwychwstał). Jednak wielki gonfanon nie został zdobyty przez Krzyżaków, zaś rycerze krakowscy szybko go podnieśli i tocząc twardy bój zaczęli zyskiwać przewagę nad przeciwnikami. Do walki ponownie włączały się powracające na pole bitwy chorągwie litewskie, zadając znaczne straty rozsypanym w pościgu oddziałom krzyżackim.
Ponieważ szala zwycięstwa po ponad trzech godzinach zmagań przechylała się na stronę polsko- litewską, wielki mistrz zdecydował się poprowadzić rozstrzygające uderzenie na czele hufca złożonego z 15 lub 16 chorągwi, które zapewne brały już udział w pierwszej fazie bitwy, a potem zostały zluzowane. Ulryk von Jungingen, mając obok siebie najważniejszych dostojników zakonnych, skierował najpierw odwód na wschód, a potem łukiem w prawo, aby uderzyć z wielkim impetem we flankę sił polskich. Przy tym manewrze hufiec wielkiego mistrza znalazł się blisko dowodzącego z pagórka Władysława Jagiełły i jego niewielkiego orszaku. Aby Krzyżacy nie rozpoznali osoby króla, zwinięto mały proporzec z białym orłem, a ponadto, jak przekazał Jan Długosz, sekretarz monarszy Zbigniew Oleśnicki podążył błyskawicznie do pobliskiej chorągwi nadwornej prosić ją o pomoc, ale bezskutecznie, ta bowiem przygotowywała się właśnie do starcia z siłami wielkiego mistrza. Wielki mistrz zaś nie zamierzał atakować małego oddziału na pagórku, ale z odwodu odłączył się znany rycerz Dypold von Köckritz z Łużyc, „gość” zakonu, i ruszył w stronę króla z wymierzoną weń kopią. Jagiełło ranił przeciwnika swą kopią w czoło, zaś powalił go na ziemię Zbigniew Oleśnicki, uderzając w bok złamanym drzewcem kopii, a dobili rycerze „trzymający straż przed królem” (J. Długosz, Roczniki, ks. 10-11, s. 130).
Nie wszystkie oddziały polskie, które widziały zbliżające się wojsko, były przekonane, że to Krzyżacy, dlatego Dobiesław z Oleśnicy wyskoczył z własnej chorągwi i podążył naprzeciw hufcowi, a rozpoznawszy Krzyżaków skrzyżował kopie prawdopodobnie z wielkim mistrzem, który jednak sprytnie uniknął ciosu, wytrącając kopię Dobiesławowi, ten zaś zawrócił do swego oddziału. Atak krzyżacki nie zaskoczył polskich chorągwi, które zdołały odwrócić front w kierunku nieprzyjaciela i nastąpiło decydujące starcie, w którym poległ Ulryk von Jungingen i wielu dostojników zakonu, zaś siły krzyżackie były skutecznie rozbijane przez chorągwie koronne i powracające na pole bitwy wojska litewskie. Nie powiodła się oddziałom krzyżackim próba obrony taboru, który bardzo szybko został zdobyty przy wielkich stratach zakonu. Jego armia praktycznie przestała istnieć, bowiem wielu rycerzy poległo, spora ich liczba poddała się lub została pochwycona albo zabita w trakcie panicznej ucieczki. W przejętym taborze krzyżackim król nakazał rozbić beczki z winem, aby nie dopuścić do pijatyki rycerstwa i zachować je w gotowości do dalszych działań militarnych.
Chwała Grunwaldu (niem) // Der Ruhm Tannenbergs
Fotografie: monumentalny album (296 stron, ponad 300 fotografii) wydany w roku 600-lecia bitwy pod Grunwaldem z wykorzystaniem zdjęć z inscenizacji bitwy w obiektywie Mistrza Adama Bujaka. Opis fotograficzny działań wojennych od Krakowa po Malbork, z fotografiami ponad 40 zamków i warowni, m.in. Wawelu, tzw. Orlich Gniazd, Malborka, Gniewu, panoram, fotografie inscenizacji: wyprowadzenia wojsk, bitwy, zwycięstwa, wspaniałych krajobrazów z okolic Grunwaldu i z całej Polski.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.