Szef niemieckiej komisji ds. szczepień: Nie zaszczepiłbym swoich dzieci

Nasi autorzy

Szef niemieckiej komisji ds. szczepień: Nie zaszczepiłbym swoich dzieci

W Niemczech, podobnie jak w Polsce, jest rozważane szczepienie dzieci między 5 a 11 rokiem życia. Wielkim zaskoczeniem w tej debacie jest głos prof. Thomasa Mertensa, wirusologa i szefa Stiko (Ständige Impfkommission), czyli instytucji odpowiedzialnej za rekomendację szczepień w Niemczech. W rozmowie z „Frankfurter Allgemeine Zeitung” ogłosił on bowiem, że obecnie nie zaszczepiłby swojego dziecka. „Oprócz danych pochodzących z badań producenckich, w których uczestniczyło mało dzieci, nie ma obecnie żadnych danych mówiących o tym, jak szczepionka wpłynie na dzieci między 5 a 11 rokiem życia. Dostępne publikacje pokazują, że stwierdzenie ewentualnych skutków długofalowych jest praktycznie niemożliwe,” powiedział prof. Mertens.

Jest to głos znamienny, nie pochodzi bowiem od antyszczepionkowca czy zwolennika teorii spiskowych, lecz od szefa niemieckiego programu szczepień. To on podejmował decyzje o wprowadzeniu wszystkich dostępnych szczepionek w Niemczech, jest zwolennikiem szczepionek przeciwko koronawirusowi i sam oczywiście również jest zaszczepiony.

Do 11 grudnia prof. Mertens i Stiko chcą podjąć decyzję czy dzieci w Niemczech będą mogły być zaszczepione. „Trzeba przyznać, że infekcje koronawirusem u dzieci zazwyczaj są zupełnie niegroźne, dlatego tym bardziej trzeba być pewnym, że szczepienie w dłuższej perspektywie im nie zaszkodzi. To jest ta decyzja, przed którą teraz stoimy. Zmienne nastroje wśród społeczeństwa czy polityków nie mogą służyć za miarę w podjęciu przez nas decyzji. Nietrafione rozporządzenia polityczne nie mogą zostać skorygowane przez szczepionkę. Nie można też wyrównać brak chęci zaszczepienia się wśród 18- do 59-latków szczepieniem najmłodszych,” nie szczędził krytyki prof. Thomas Mertens.

Podkreślił także, że w tej chwili jeszcze nie wie, jaką decyzje podejmie ws. szczepień dla dzieci. Przeciwko pozytywnej decyzji przemawia „zupełny brak danych” dotyczących wpływu szczepienia na dzieci. W Stanach Zjednoczonych i w Izraelu zaczęto co prawda już szczepić dzieci poniżej 11 roku życia, ale danych z tego procesu na ten moment jeszcze nie ma.

„Ponadto ostanie badania wśród dzieci kolejny raz potwierdziły, że obciążanie chorobą dla nich jest więcej niż znikome,” dodał prof. Mertens. „Negatywne skutki długofalowe wśród dzieci po przechorowaniu covida są do tej pory praktycznie nieznane. Jeżeli zatem choroba z medycznego punktu widzenia nie stanowi obciążenia, to tym bardziej trzeba być absolutnie przekonanym, że szczepienie także w dłuższej perspektywie nie wyrządzi szkód. A tego nie wiemy. W badaniach producenckich brała udział mała grupa dzieci i obserwowano je tylko przez krótki okres. Nie zapominajmy bowiem, że szczepienie jest interwencją medyczną, a w przypadku takiej podstawy do jej wykonania powinny być pewne.”

Wiemy jednak, że Stiko zarekomenduje szczepienia dla dzieci z chorobami towarzyszącymi albo z osłabionym systemem odpornościowym. Dla nich przechorowanie covida wiąże się bowiem z dużym ryzykiem zdrowotnym. „Natomiast przed wydaniem ewentualnej rekomendacji dla całej grupy wiekowej 5-11 sprawdzaliśmy wszystkie dostępne badania na temat skutków długofalowych przechorowania covida u dzieci, w tym te najświeższe ze Zjednoczonego Królestwa, i stąd wiemy, że ta choroba dla zdrowych dzieci nie stanowi zagrożenia. Dlatego w tym momencie ja bym swoich dzieci nie zaszczepił,” zakończył rozmowę prof. Mertens.

Źródło: Frankfurter Allgemeine Zeitung

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.