Prof. Wacław Leszczyński: Oni nie chcą żadnego kompromisu, uznają go jedynie za słabość strony rządzącej
Protest aborcjonistów w Krakowie, fot. Adam Wojnar Zorganizowane ostatnio przez obcą agenturę i opozycję burdy oraz manifestacje już wydają zgniłe owoce – liczba dobowych, wykrytych zakażeń koronowirusem wzrosła o 35%. Owe więcej o ponad 6 tysięcy chorych dziennie oraz podwojona liczba zgonów, to wynik zarażania się ludzi właśnie w czasie tychże „protestów”. Odpowiedzialni są za to ich organizatorzy. To oni mają krew na rękach, co przyznał sam przywódca opozycji. Krew na rękach mają też głupi i nieodpowiedzialni pseudonaukowcy z uczelni oraz fałszywi szkolni wychowawcy, namawiający młodzież do pójścia na protesty, a mało tego – stwarzający im taką możliwość. Za takie postępowanie, sprzeczne z ich obowiązkami oraz wbrew prawu, powinni oni ponieść stosowne konsekwencje a także odpowiedzieć materialnie za stracony czas pracy. Na tym przykładzie jaskrawo też widać, jak niezbędna i konieczna jest reforma edukacji. Nauczyciele winni zostać uznani za funkcjonariuszy państwowych – są wszak opłacani przez państwo, zawód nauczyciela to zawód sfery budżetowej – którzy mają z tego statusu wynikające prawa, ale i obowiązki!
Starano się określić, jakie grupy społeczne najliczniej uczestniczyły w bezprawnych protestach. W oparciu o plugawy język, wulgarne zachowanie i jednakowe hasła niesione na transparentach, przypuszczać należy, że większość protestujących stanowiły „pracownice” domów publicznych, akademickie „cichodajki” oraz licealne „galerianki”. Wraz z nimi demonstrowali ich „goryle” – ochroniarze i alfonsi. Pracownice domów publicznych żądają prawa do aborcji, bo nie chcą mieć dzieci, przezywanych „ty…synu!”. „Protesty” odbywają się pod symbolami nazistowskimi, bo to wódz nazistów Adolf Hitler wprowadził w 1933 r. aborcję chorych dzieci nienarodzonych. W burdach biorą też udział zwykli kryminaliści i bandyci, pewni swej bezkarności z racji zblatowania się z niektórymi funkcjonariuszami aparatu państwowego. „Protestowali” ponadto różni zboczeńcy i paranoicy, po części na ulicach, a po części w internecie. Przykładem choroby psychicznej jednej z uczestniczek był filmik w internecie, na którym jego autorka, kanibalka, pożera po kawałku ciało dziecka poddanego aborcji! Nazwać takie „dzieło” „zezwierzęceniem” byłoby zbyt obraźliwe dla zwierząt. Taka paranoja powinna być leczona w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym!
Przy okazji tychże „protestów” wyszła na jaw ponadto „nierówność społeczna” panująca w tym środowisku. Gdy gromady młodych kobiet biegały po zimnie zarażając wirusem siebie wzajemnie a następnie swoich bliskich, podstarzałe „burdel mamy” siedziały w cieple, na wygodnych fotelach śledząc na monitorach przebieg kierowanych przez siebie awantur. Rękami splamionymi krwią liczyły potem brudne pieniądze, które otrzymywały jako premie i nagrody za szkodzenie Polsce i Polakom.
W ciepłych, domowych pieleszach rezydowało ponadto „intelektualne zaplecze protestów”, o poziomie odpowiednim do „intelektualnych” podstaw demonstracji. Są wśród nich wygrzebane skądś mumie, które walczyły o aborcję jeszcze wspólnie z komunistami, są też tajni agenci służb PRL. Jest również pewna matka wielu dzieci, która przypuszczalnie żałuje, że kiedyś nie usunęła jednego z nich, teraz już dorosłego. Jest w tym gronie też aktywistka, która w swoim życiu pracowała „cały jeden dzień”. Rzeczywiście, same „potęgi intelektualne”!
Poglądy tego „intelektualnego” zaplecza są wyjątkowo „postępowe”, gdyż stanem wiedzy sięgają XVIII wieku. „Intelektualiści” owi chcą powrotu działających w tym okresie „babek”, umiejących wywołać sztuczne poronienie. Są też osoby posiadające dyplomy lekarskie, ale nie respektujące zasad etyki, chętne zastępować owe „babki” w ich procederze. Przedstawiciele tego „zaplecza” przekonywali ponadto, że rynsztokowy język, jakim posługują się organizatorzy i uczestnicy ulicznych demonstracji jest odpowiedni. Rzeczywiście, jest odpowiedni, ale tylko dla tej awanturującej się „hołoty”, jak nazwał tę wzniecającą burdy swołocz były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Widać, że na ulicę wypełzł zdziczały margines społeczny i rozkoszuje się bezkarnością swego wulgarnego chamstwa oraz możliwością niszczenia wszystkiego, co pod ręką i co ma jakiekolwiek znaczenie dla Polaków oraz ich przyjaciół (te głupie i niewykształcone bolszewickie ciemniaki zniszczyły nawet pomnik żołnierzy węgierskich!).
Są ludzie, którzy chcieliby porozumieć się z organizatorami protestów w sprawie kompromisu. To daremny trud. Oni nie chcą żadnego kompromisu, uznają go bowiem tylko za słabość strony rządzącej. Oni chcą szkodzić Polsce i Polakom, zgodnie z zaleceniami swych zagranicznych sponsorów. Obok akcji „ulica” (tzn. robienie na nich burd, awantur i zniszczeń), prowadzą też akcję „zagranica”. Domagają się w Europarlamencie i w niemieckich mediach odebrania Polsce należnych jej funduszy unijnych zgodnie z tym, jak chcą tego Niemcy. Zależy im wyłącznie na dobrej opinii o nich ich niemieckich (i nie tylko!) protektorów. Niektórzy z nich już mają za swą działalność dobrze płatne posady w strukturach europejskich…
Trzeba, nie oglądając się na tę dzicz i agenturę, jak najszybciej, zgodnie z prawem, opublikować wyrok Trybunału Konstytucyjnego i uchwalić ustawę o pomocy matkom dzieci niepełnosprawnych.
***
Pytania o przyszłość naszej, niepokojonej tego typu wydarzeniami, cywilizacji, stawia w swojej najnowszej książce prof. Wojciech Roszkowski:
Bunt barbarzyńców. 105 pytań o przyszłość naszej cywilizacji
Czy cywilizacja zachodnia, do której wszak należymy, już upadła? A jeśli tak, to czy będzie w stanie się podnieść i pod jakimi warunkami? Pytania te nurtują wielu ludzi, także wybitnego intelektualistę i świetnego pisarza prof. Wojciecha Roszkowskiego. Autor rozważał je już w skrzącym się imponującą erudycją dziele „Roztrzaskane lustro”, które stało się bestsellerem ubiegłego roku.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.