Prof. Wacław Leszczyński: Oni chcą, aby Polacy sami wymierzyli im sprawiedliwość, bo aparat państwowy tego nie czyni

Nasi autorzy

Prof. Wacław Leszczyński: Oni chcą, aby Polacy sami wymierzyli im sprawiedliwość, bo aparat państwowy tego nie czyni

"Postępowa" lewica usiłuje wmówić ludziom, że ludzki zarodek to nie człowiek i można zabić go bezkarnie w ramach tzw. "aborcji". Na zdjęciu manifestanci domagający się większej swobody w zabijaniu nienarodzonych, fot. Adam Wojnar Postęp to rozwój, udoskonalenie, przejście od niższego do wyższego etapu”. Ale marksiści kiedyś ogłosili, że to oni są nosicielami postępu, rozumianego jako rozwój społeczeństwa. Bo była wspólnota pierwotna, potem niewolnictwo, potem feudalizm, a po nim kapitalizm. Oni walczyli przeciw niemu, w imieniu wyzyskiwanego proletariatu. W wyniku wywołanej krwawej rewolucji stworzyli socjalizm, niewydolny gospodarczo. Do Polski wszedł on na rosyjskich bagnetach. Wyznaczeni przez okupanta jego namiestnicy (Bierut, Gomułka) byli niewykształceni. Tworzyli więc „nową inteligencję” - artystów i intelektualistów, z tego co mieli – z oddanych im ludzi z marginesu społecznego. Mianowali sędziów i prokuratorów, po krótkich kursach, naukowców, z agentów „służb”, a resztę, z osobników lojalnych i nieco bardziej rozgarniętych. Ich dzieci były już kształcone na wyższych studiach, wskutek tego zdaje się im do dziś, że stanowią „elitę” (a w rzeczywistości pustą w środku, pozłacaną z wierzchu, „elytę”).

Po socjalizmie miał nastąpić komunizm, zwany „rajem”, bo ludzie mieli w nim chodzić nago i boso, a żywić się kradzionymi jabłkami. Szczęśliwie system, już na etapie „realnego socjalizmu”, się zawalił. Jego działacze rozgrabili majątek narodowy, stali się kapitalistami i nie dbają o ludzi pracy. Głoszą, że „na tym etapie” postęp to pełny brzuch i bez wysiłku osiąganie wygody, przyjemności, a zwłaszcza seksu i „kasy”. Takie cele szczególnie są atrakcyjne dla ludzi prymitywnych i niedojrzałej młodzieży.

Aby móc zapanować nad umysłami ludzkimi, rządzący neomarksiści zwalczali wszelkie wyższe idee i wartości, zwłaszcza religię i świadomość narodową. Wmawiając, że nadal są „postępowi”, religii przeciwstawiali ateizm rodem z XVIII i XIX wieku! Przy ówczesnym poziomie wiedzy wydawał się on wtedy możliwy do przyjęcia. Rozwój nauki XX i XXI wieku wykazał jednak, że pogląd ten nadaje się już tylko do lamusa, bo coraz to nowe okrycia w dziedzinie biologii, fizyki i astronomii potwierdzały istnienie jakiegoś Stwórcy. Przewidział to 140 lat temu polski poeta pisząc: „za każdym krokiem w tajniki stworzenia, coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia i większym staje się Bóg”. Ale żeby o tym nie wiedziało społeczeństwo, obniżano poziom edukacji szkolnej. Młodzieży wmawiano, że nie ma sensu uczyć się przedmiotów typu biologia czy historia, bo nie są one jej do niczego potrzebne. Szkoda też czasu na czytanie książek, bo wszystko jest w Internecie. Wynikiem tego jest wiedza „smartfonowa” (czyli żadna) większości społeczeństwa. Dzięki temu można ludziom wmawiać różne bzdury typu, że zarodek ludzki nie jest człowiekiem i można go zamordować w procesie „aborcji”.

Poziom intelektualny „nowej inteligencji” jest taki sam, jak większości ludzi. Oto, gdy „W pustyni i puszczy” Sienkiewicza stało się szkolną lekturą, przeczytali ją również po raz pierwszy (!) opozycyjni, „postępowi intelektualiści” i poddali druzgocącej krytyce, że jest rasistowska itp. Gdyby przeczytali oni jeszcze parę innych książek, to by zapewne utworzyli „spis ksiąg niepoprawnych” tak, jak robili to ich ojcowie w PRL i jak robili to naziści, pod których znakiem działa opozycja. Trafiłyby tam podobnie „rasistowskie” dzieła takie, jak „Otello” Szekspira, „Trylogia” Sienkiewicza, Szklarskiego „Tomek w krainie kangurów”, większość powieści Londona, Kiplinga, Marka Twaina i wiele innych. Na szczęście, opozycyjne „elity intelektualne”, jak z tego widać, książek nie czytają (no bo i po co?).

Te „elity” swój „intelekt” wysilają na to, aby krytykować budowę tunelu w Świnoujściu i wszystko co szkodzi interesom Niemiec. Prowadzą też oszczerczą nagonkę na szefa polskiego przedsiębiorstwa, bo jest konkurencyjne dla zagranicznych koncernów. Ponownie czynią starania, aby odebrać Polakom należne im fundusze unijne. Kiedyś udawali, że „bronią Konstytucji”, a teraz wzywają do jej łamania twierdząc, że prawo unijne jest ponad nią i że jej zapisy (i orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego) nie obowiązują. Jak kiedyś, tak i teraz, „postępowi” działacze wywodzą się ze środowisk patologicznych i sami w zagranicznej prasie opowiadają o swym dzieciństwie, wśród pijaków. Stąd u nich ten wulgarny język nienawiści, charakterystyczny dla środowiska z jakiego pochodzą. Dlatego są za aborcją i atakują Kościół, dewastując jego symbole oraz pomniki polskich bohaterów narodowych. Oni chcą, aby Polacy sami wymierzyli im za to sprawiedliwość, bo aparat państwowy tego nie czyni. I tylko na to czekają, aby móc udawać ofiary „polskiej nietolerancji” i żeby zaszkodzić Polsce, której nienawidzą.     
         

Prof. Wacław Leszczyński 

Drogę wyjścia z meandrów lewicowego myślenia opisuje w swojej książce Manfred Kleine‐Hartlage: 

Dlaczego przestałem być lewakiem

Dlaczego przestałem być lewakiem

Manfred Kleine‐Hartlage

Napisana żywym językiem, niepozbawiona ironii książka niemieckiego autora Manfreda Kleine-Hartlage to barwny opis jego drogi od zagorzałego socjalisty, działacza SPD, do wyznawcy wartości konserwatywnych i chrześcijańskich. Od groteski do normalności. Od oszustwa do prawdy.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.