Odnaleźć „niezatapialnego”. 35. rocznica odkrycia wraku Titanica

Nasi autorzy

Odnaleźć „niezatapialnego”. 35. rocznica odkrycia wraku Titanica

RMS RMS "Titanic" Najsłynniejsza katastrofa morska wszechczasów do dziś rozpala wyobraźnię. W nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 r. „niezatapialny” RMS „Titanic”, prawdziwy cud inżynierii okrętowej, po zderzeniu się z górą lodową zaczął nabierać wody w przerażającym tempie. Uszkodzenia kadłuba nie dały słynnemu liniowcowi żadnych szans na utrzymanie się na powierzchni, a niewystarczająca ilość łodzi ratunkowych przesądziła o tragicznym losie ok. 1500 pasażerów, którzy ponieśli śmierć w lodowatych wodach Atlantyku. Wielu zachowało się z honorem, nie brakowało też aktów prawdziwego heroizmu, tak jak w przypadku księdza Thomasa Bylesa, który mając możliwość zejścia do szalupy, wolał pozostać na pokładzie tonącego „Titanica” i do końca udzielać ostatnich sakramentów osobom, które nie miały szans na ratunek... Statek, który miał symbolizować nie tylko potęgę morską Wielkiej Brytanii, ale i ponadczasowy triumf ludzkiego geniuszu, stał się ikonicznym symbolem tragicznej klęski ludzkiego zaufania pokładanego jedynie w rozumie i własnych możliwościach. „Titanic” bywa dziś niekiedy nazywany „niezatapialną Wieżą Babel”, bowiem na obu jego burtach były umieszczone bluźniercze napisy, wśród których nie brakowało aktów jawnego odrzucenia Boga („No God, no Lord” – „ani Boga, ani Pana”). Mało kto dziś jednak pamięta, iż 5 kwietnia 1912 r., jeszcze przed wyjściem legendarnego liniowca w morze, na jego pokładzie odbyło się wystawne przyjęcie z udziałem burmistrza i municypalności miasta Southampton. „Titanic” stanął w pełnej gali, efektownie udekorowany na przyjęcie znakomitych gości. Było to dokładnie w Wielki Piątek 1912 r...

Sprawa odnalezienia słynnego wraku została poruszona po raz pierwszy już 5 dni po zatonięciu statku. Pomysłodawcą przedsięwzięcia był Vincent Astor, syn multimilionera Johna Jacoba Astora, jednej z ofiar katastrofy. W 1913 r. powstał projekt podniesienia wraku przy pomocy łodzi podwodnych wyposażonych w silne magnesy, które miały wyciągnąć stalowego kolosa na powierzchnię. Okazało się to jednak niewykonalne. Wkrótce wybuch Wielkiej Wojny sprawił, iż zainteresowanie wrakiem zeszło na dalszy plan. Przed wybuchem kolejnej, jeszcze bardziej przerażającej wojny światowej przedstawiano kolejne koncepcje podniesienia wraku. Jednak żadna z nich nie okazała się realna, tym bardziej iż ostatnie wysłane w eter przez radiooperatora Jacka Philipsa współrzędne określające położenie statku były niedokładne. Nikt zatem tak naprawdę nie wiedział, gdzie znajduje się „Titanic”. Zainteresowanie słynnym wrakiem wzrosło w 1955 r., po ukazaniu się książki Waltera Lorda „A night to remember”. Ponownie zaczęto przedstawiać koncepcje wyciągnięcia „Titanica” na powierzchnię, wśród których nie brakowało tak ekstrawaganckich pomysłów jak podczepienie wraku stalowymi linami i doczepienie do niego nylonowych balonów wypełnionych powietrzem (Douglas Woolley, 1966 r.) lub zamrożenia go, żeby sam wypłynął... we wnętrzu sztucznej góry lodowej (Arthur Hickey, lata 60.). Pierwsza naukowa wyprawa w poszukiwaniu „Titanica” była jednak możliwa dopiero w 1980 r. Sfinansował ją znany z fantazji i niecodziennych pomysłów magnat przemysłu naftowego Jack Grimm (sponsorował m.in. ekspedycje poszukiwawcze potwora z Loch Ness czy też Arki Noego). Ekipa naukowa za pomocą sonaru przebadała wówczas obszar 600 mil kwadratowych dna morskiego północnego Atlantyku, jednak wraku „Titanica” nie udało się odnaleźć. Niepowodzeniem zakończyły się także kolejne wyprawy finansowane przez Grimma.  

W 1985 r. francusko-amerykańska ekipa naukowa na pokładzie statku US Navy wyekwipowanego w ulepszony sonar do przeszukiwania dna morskiego zamontowany na wyposażonej w system kamer podwodnej sondzie Argo podjęła kolejną wyprawę w poszukiwaniu słynnego wraku. Oceanograf dr Robert D. Ballard, członek ekipy, zaproponował nową metodę przeszukiwania dna morskiego opartą o tzw. teorię rozsianych szczątków. Dr Ballard wyszedł z założenia, iż tonący statek nie opada prosto na dno, ale zanurza się pod pewnym kątem. Wiele zatem przedmiotów odrywa się bądź też wypada z niego, tworząc tzw. pas szczątków, ciągnący się za wrakiem. Metoda Ballarda okazała się słuszna; po dwóch tygodniach żmudnych poszukiwań, na początku września 1985 r., sonar zasygnalizował obecność ogromnej masy stali na dnie oceanu... Były to kotły parowe „Titanica”, które wypadły z niego podczas opadania statku na dno. Kilka dni później podwodne kamery Argo zarejestrowały imponujący widok dziobu „Titanica”; żurawiki do opuszczania szalup i inne urządzenia pokładowe wydawały się nietknięte... Ballard i ekipa po raz pierwszy wówczas stwierdzili, iż wbrew dotychczasowym opiniom, według których statek zatonął w całości, „Titanic” przełamał się na dwie części w rejonie śródokręcia, a dziób i rufa spoczęły na dnie w sporej odległości od siebie... Kadłub „Titanica” był także mocno skorodowany. Odkrycie wraku legendarnego liniowca było niewątpliwie jednym z największych sukcesów dr. Roberta Ballarda. Uczony podjął jeszcze kolejne wyprawy badawcze do wraku „Titanica”, jednak ze względu na pamięć ofiar nigdy nie zabrał nic ze statku, przez co nie zagwarantował sobie prawa własności wraku. Niestety, otworzyło to spore pole do nadużyć. Dziś, po 35 latach od historycznego odkrycia, kiedy zrealizowano kolejne liczne wyprawy, wydobyto ze statku liczne artefakty, James Cameron rozsławił na nowo „Titanica” bijącym rekordy popularności filmem, a postęp nauki umożliwił organizację nawet turystycznych wycieczek do wraku, okazuje się, że „Titanic” niszczeje w o wiele szybszym tempie niż zakładano. 21 stycznia 2020 r. rząd Wielkiej Brytanii poinformował o wejściu w życie umowy z USA, która ma chronić legendarny wrak przed nielegalnymi eksploracjami. Czy jednak kiedykolwiek uda się opracować skuteczny sposób na ocalenie go dla przyszłych pokoleń?

Źródło: Peter Smith, Titanic from rare historical reports; D.A. Butler, Niezatapialny. Pełna historia RMS Titanic, tłum. M. Urbański; britannica.com/biography/Robert-Ballard-American-oceanographer; titanic.com.pl, MM  

Dla wielu "Titanic" jest świadectwem tego, jak ludzka pycha i odrzucenie Boga mogą prowadzić do upadku. O tych i innych zagrożeniach dla naszej cywilizacji pisze w swojej bestsellerowej książce prof. Wojciech Roszkowski: 

Roztrzaskane Lustro - Upadek cywilizacji zachodniej

Roztrzaskane Lustro - Upadek cywilizacji zachodniej

Wojciech Roszkowski

Czy to już koniec naszej cywilizacji?
Trzymamy w ręku książkę, która jest jednym z najważniejszych dzieł współczesnej humanistyki, nie tylko polskiej. Wybitny uczony i pisarz, wielki erudyta, prof. Wojciech Roszkowski, dokonuje w niej bilansu naszej cywilizacji. Bilans to dramatyczny.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.