Na Ukrainie zginął żołnierz, który zgłosił się na ochotnika. Miał polskie korzenie.

Nasi autorzy

Na Ukrainie zginął żołnierz, który zgłosił się na ochotnika. Miał polskie korzenie.

Departament Stanu USA dziś oficjalnie potwierdził śmierć trzeciego obywatela Stanów Zjednoczonych niosącego pomoc walczącej Ukrainie. Stephen Zabielski, weteran US Army polskiego pochodzenia, walczył na południowo-wschodnich terenach Ukrainy, które stały się głównym teatrem działań wojennych po udanej ukraińskiej obronie Kijowa i odbiciu zajętych przez Rosjan miejscowości w rejonie kijowskim. Zabielski służył w Międzynarodowym Legionie Obrony Terytorialnej (International Legion of Territorial Defense) złożonym z ochotników. Zginął 15 maja na skutek wybuchu rosyjskiej miny. Według informacji podanych przez amerykański miesięcznik „Rolling Stone” Zabielski służył w anglojęzycznym szwadronie; żołnierze-ochotnicy z tego szwadronu sami siebie nazywają „The Wolverines” w nawiązaniu do partyzanckiej grupy bohaterów filmu „The Red Dawn” („Czerwony Świt”, reż. John Milius). „The Wolverines” stanowią elitarną jednostkę bojową złożoną z weteranów; każdy z nich ma za sobą doświadczenie bojowe – większość zdobywała je na misjach w Iraku i w Afganistanie. „Stephen był najstarszy z nas, miał 52 lata, ale miał nieprawdopodobną kondycję”, wspomina jego towarzysz broni, Tristan Nettles, weteran US Marine Corps, świadek jego śmierci. Ze względów bezpieczeństwa liczba amerykańskich ochotników, którzy walczą po stronie Ukrainy, nie jest podawana do publicznej wiadomości. Większość z nich walczy w ramach Międzynarodowego Legionu, zorganizowanego zgodnie z Konwencją Genewską; niektórzy ochotnicy dołączyli jednak do militarnych i paramilitarnych oddziałów, które weszły w skład Sił Zbrojnych Ukrainy. W kwietniu w walce zginął także weteran US Marines Willy Cancel; także i on służył w Międzynarodowym Legionie Obrony Terytorialnej. Los kilku innych weteranów US Army walczących na Ukrainie pozostaje nieznany; prawdopodobnie wpadli oni w ręce rosyjskie.

Podczas bitwy w rejonie Siewierodoniecka Wolverines otrzymali niebezpieczne zadanie oczyszczenia z rosyjskich min terenów w okolicach Dorozianki; w ten sposób miała powstać bezpieczna droga przejazdu dla ukraińskich i międzynarodowych pojazdów wojskowych, w związku z planowanym na następny dzień szturmem na pozycje rosyjskie. Tej nocy, mimo pełni księżyca, była gęsta mgła. Zabielski i jego kolega Gary otrzymali zadanie utworzenia punktu obserwacyjnego. Mieli obserwować znajdujące się niedaleko rosyjskie pozycje, podczas gdy pozostali Amerykanie zaznaczali, gdzie znajdują się miny, które należy unieszkodliwić. Niebezpieczna praca zakończyła się o drugiej nad ranem; dowódca podjął jednak decyzję o przełożeniu szturmu, który miał nastąpić rano, ze względu na gęstą mgłę. To oznaczało, że Zabielski i Gary mieli kontynuować obserwację pozycji wroga przez cały następny dzień, mimo braku snu. Tristan Nettles wspominał, iż nie spali od dwudziestu czterech godzin. Dwóch żołnierzy udało się na posterunek, aby przekazać Zabielskiemu i Gary’emu treść rozkazu i zaopatrzyć ich w wodę i baterie do sprzętu. Zabielski i Gary postanowili zatem zmienić punkt obserwacyjny na bardziej dogodny. Niestety, obaj byli przemęczeni, ponadto gęsta mgła nie pozwoliła na prawidłową ocenę odległości: „Stephen niechcący nastąpił na niewidoczny przewód detonatora, który doprowadził do wybuchu miny; Stephen zginął na miejscu, Gary jest ciężko ranny”, powiedział Tristan Nettles. Niestety, jeden z kanadyjskich weteranów, który podjechał wozem opancerzonym w kierunku miejsca zdarzenia, aby ewakuować kogo się dało, także najechał na minę. Wóz stanął w płomieniach; okazało się jednak, że Kanadyjczyk, choć poważnie ranny i poparzony, przeżył; zarówno jego, jak i ciężko rannego Gary’ego udało się ewakuować. „To było bardzo niebezpieczne”, mówi Tristan Nettles. „Cud, że wszyscy nie zginęliśmy, bo wybuch naszego wozu nastąpił bardzo blisko rosyjskich pozycji, płomienie i hałas były widoczne i słyszalne w promieniu co najmniej kilkuset metrów, mimo mgły. Gdyby Rosjanie mieli choć trochę taktycznych umiejętności, to na pewno posłaliby za nami kilku uzbrojonych ludzi, którzy mogliby po prostu wystrzelać nas jak kaczki”. Gary i kanadyjski ochotnik mimo ciężkich obrażeń zostali uratowani przez ukraińskich lekarzy; ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Udało się także odzyskać ciało Zabielskiego; po przetransportowaniu do Kijowa odesłano je do USA. „To był naprawdę świetny gość”, wspomina kolegę Tristan Nettles. „Wszyscy go bardzo lubili”.

Źródło: Army Times/Davis Winkie; Rolling Stone/Seth Harp

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.