Leszek Sosnowski: TVP Kultura nadaje dziwne rekolekcje. Były kapelan Komorowskiego twierdzi: nie znoszę filmu religijnego.

Nasi autorzy

Leszek Sosnowski: TVP Kultura nadaje dziwne rekolekcje. Były kapelan Komorowskiego twierdzi: nie znoszę filmu religijnego.

Kadr filmu Kadr filmu "Droga Mleczna".

Reakcja na pandemię powinna budzić również zastanowienie nad światem. W związku z tym TVP Kultura zwarła szyki i szybko przygotowała głośno lansowaną serię „Myśli na ten czas” [zarazy], czyli 5 – 7-minutowe odcinki „rozważań przygotowanych specjalnie na okres Wielkiego Postu”. Cykl ma prezentować „rozważania o wierze, kulturze i sztuce.” Brzmi dobrze; należało oczekiwać, że podczas tych, można powiedzieć, narodowych rekolekcji, których poszczególne, krótkie odcinki są każdego dnia kilkakrotnie eksponowane na kanałach telewizji publicznej, zaprezentują się wielkie narodowe autorytety. Wypowiedzi okazują się nie być jednak głosami autorytetów. Nie ma w nich też nic narodowego.

Jeden z rekolekcjonistów był nawet łaskaw w poniedziałek (z powtórką we wtorek) z całym przekonaniem powołać się w swych rozważaniach na znanego antagonistę Polaków (Polaczków, jak pisywał z pogardą) i zwolennika zlikwidowania polskości, Fiodora Dostojewskiego. Połączono to zręcznie z reklamą książek tego znanego pisarza. Taka bazująca na narodowej rosyjskiej twórczości refleksja jest w pewnym stopniu zrozumiała u duchownego prawosławnego, jakim jest omawiany tu rekolekcjonista ks. Henryk Paprocki. Szkoda wszakże, że redakcja nie uznała za stosowne objaśnić widzów, że mają do czynienia z kapłanem prawosławnym, bo dla zwykłego telewidza ksiądz to ksiądz. Katolicki oczywiście. Jeśli ktoś się przy tym dowie, że ten ksiądz ma dzieci, a ks. Paprocki ma, co prawosławie dopuszcza, to widz będzie dodatkowo zgorszony.

Ale to nie szkodzi, nie wszystko, co powstaje w telewizji, musi przechodzić do historii. Jedno (jak na razie) wystąpienie jest wszakże naprawdę godne większego odnotowania i można powiedzieć, że jest historyczne.

Już osoba mówcy musiała budzić poruszenie: kapelan samego prezydenta! I to nie obecnego, by ktoś nie pomyślał, że chodzi o jakiś tani element kampanii wyborczej, lecz Bronisława Komorowskiego. Odezwał się na antenie telewizji publicznej przemawiający zazwyczaj w TVN-ie ks. Andrzej Luter. Redakcja postanowiła nie zapowiadać wcześniej, kto w serii wystąpi, bo należy przypuszczać, że osoba tego kapłana, zasłużonego bojownika z „dyktaturą” PiS-u, mogłaby budzić gwałtowny sprzeciw. A tak po cichutku, znienacka, doktor teologii ekumenicznej (jest taka, owszem, specjalizuje się w różnicach między wyznaniami chrześcijańskimi), rzucił w nas sentencjami powalającymi z nóg. Kilka lat temu, już jako kapelan prezydenta Komorowskiego, zasłynął lansowaniem poglądu, że „Kościół jest zaczadzony PiS-em” i twierdzeniem, że „polski patriotyzm musi łączyć ze sobą Gombrowicza z kardynałem Wyszyńskim”, czyli innymi słowy trzeba zderzać szyderstwo z Ojczyzny z jej uwielbieniem. Oczywiście w celu wychłodzenia i zakwestionowania prawdziwego patriotyzmu. Ks. Luter jeszcze nie tak dawno podkreślał z mocą, że nie jest w stanie choćby słuchać „o wrakach, o zamachach, o trotylu i o nitroglicerynie”, a co dopiero rozważać temat katastrofy smoleńskiej. Takich tematów nie rozważa, ale nie jest przecież w ogóle pozbawiony refleksyjności: w omawianej tu audycji przeszedł samego siebie.

Idiotokracja - Czyli zmowa głupców

Idiotokracja - Czyli zmowa głupców

 

Głupcy zawsze istnieli, niektórzy z nich sięgali nawet po władzę, ale nigdy jeszcze w dziejach świata ród ludzki nie miał do czynienia z prawdziwą inwazją głupoty. Zjawisko to stało się bardzo groźne, albowiem objęło niektóre kręgi władzy. Powstały fałszywe elity składające się w całości z durniów i dewiantów różnej maści, którzy trzymają się razem, wspierają i rządzą lub choćby próbują rządzić.

 

Kapłan ów z uśmiechem i pogodnym obliczem pouczał innych księży: „jesteś takim samym stworzeniem, jak każdy człowiek”. „Stworzeniem” jest, rzecz jasna, takim samym, ale czyżby ksiądz nie był osobą konsekrowaną? Pośrednikiem miedzy Chrystusem a człowiekiem? To stanowisko degradujące pozycję kapłana we współczesnym świecie jest niestety modne w postępowych, lewicujących kręgach Kościoła. A ks. Luter jest w stanie dużo zrobić, aby wykazać się postępowością. Usiłuje nawet zniechęcić swoich współbraci do głoszenia pouczających kazań mówiąc stanowczo: „moralizatorstwo jest największym grzechem”. No, dużo powiedziane! I nie tylko do księży.

Redakcja TVP Kultura może nie wie, co jest największym grzechem. Nie wie na przykład, że za królową grzechów uchodzi pycha, ale mogłaby wiedzieć, co w ogóle grzechem jest. A jest nim bez najmniejszej wątpliwości zarówno życie bez moralności jak i zalecanie życia bez przejmowania się moralnością. Zwłaszcza, jeśli taki pogląd wygłasza kapłan Kościoła rzymsko-katolickiego! A więc mamy tu do czynienia z grzechem nie tylko ks. Lutra, ale i redaktorów.

„Co to znaczy film religijny? – zastanawia się ks. Luter. – Ja osobiście nie znoszę czegoś takiego, jak film religijny”. Nie znosi filmu religijnego – nieźle jak na rekolekcjonistę i księdza. Ks. Luter tłumaczy, że w ogóle film oparty na jakiejś idei to nuda, dodając: „może to jest kontrowersyjne”. Natychmiast jednak rozstrzyga wszelkie ewentualne wątpliwości telewidza tłumacząc mu bardzo logicznie, „ale to tak jest”. Doprawdy przekonująca argumentacja.

Były przewodnik duchowy byłego prezydenta ewidentnie pragnie wykazać się otwartością na świat i pokazać wszystkim, że nie ma na niego wpływu żaden polski zaścianek. Dlatego jako na godny polecenia w Wielkim Poście film wskazuje utwór zdecydowanego antyklerykała i ateisty, choć skądinąd bardzo zdolnego reżysera, Luisa Bunuela „Mleczna droga”. To jeden z tych filmów, o których lewicowi krytycy zwykli pisać, że są one głęboką refleksją nad chrześcijaństwem. Tak głęboką, że negującą istnienie Boga, a tym samym kwestionującą boskość Chrystusa: sprowadzają Jezusa do jednej z wielu znanych postaci historycznych – i na tym koniec refleksji. Nie da się zaprzeczyć, że jest to przykład jakichś kombinacji myślowych, w tym przypadku ks. Lutra, tyle, że prowadzących do całkowicie antyreligijnych wniosków i postaw. „Mleczna droga” to po prostu zręcznie zrealizowana antykościelna prowokacja czy nawet antyklerykalna propaganda – nie wiadomo dlaczego zdaniem ks. Lutra szczególnie przydatna w Wielkim Poście…

Ks. Luter serwuje nam jedna za drugą refleksję, która szokują swą odkrywczością. Otóż nie przeczy on, iż Bunuel stworzył arcydzieło bluźniercze, ale „poprzez pewne bluźnierstwo, w dobrym znaczeniu tego słowa oczywiście, możemy dostrzec bardzo wiele spraw, które są dla nas bardzo ważne”. Oto rekolekcjonista odkrył dobre znaczenie słowa bluźnierstwo! Doprawdy, choćby nie wiem jak długo szukać po najbardziej uczonych księgach, nie znajdzie się pozytywnej wykładni pojęcia bluźnierstwa. Być może współcześnie tzw. kościół otwarty operuje takimi interpretacjami (na przykładzie ks. Lutra widać, że tak), ale za bluźnierstwo od zawsze pod dziś dzień wymierzane są kary, nieraz bardzo surowe, nawet śmierć. Twierdzenie o „dobrym znaczeniu słowa bluźnierstwo”, to relatywizowanie zła, to pomieszanie pojęć, które prowadzi do siania zamętu w ludzkich umysłach, do zacierania różnicy między dobrem a złem. To kwintesencja postprawdy. Szczególnie zdumiewająco brzmi to w ustach kapłana, nawet jeśli kształtował on swe poglądy w intelektualnym blasku prezydentury Bronisława Komorowskiego.

Sam Wielki Post też, oczywiście, może stać się przedmiotem refleksji podobnych swą głębią do przemyśleń na temat „Mlecznej drogi”. Ks. Luter pyta, jakby retorycznie: „co można zrobić o Wielkim Poście [jaki film], nie tak wprost, nie tak kawa na ławę, nie tak jak w niektórych amerykańskich filmach, których nie mogę oglądać” (tu na twarzy kapłana pojawił się zamiast uśmiechu grymas niesmaku). Rekolekcjonista wyraźnie daje do zrozumienia, że Wielki Post jako taki nie może stać się żadnym dobrym tematem dla interesującego filmu. Całe szczęście, że ks. Luter nie robi filmów, a jedynie o nich pisze…

Szkoda wszakże, iż w imię światowości oraz w duchu modnej postprawdy, w zgodzie z lewicowymi koncepcjami życia i sztuki, pogardza on całą prawdziwie religijną twórczością – bo nie sądzę, by jej nie znał – której wybitnych, wzruszających przykładów jest bardzo, bardzo wiele. Choć raczej nie z ostatnich kilku, kilkunastu lat. Kinematografia zachodniej cywilizacji (więc i nasza) za wszelką cenę usiłuje wcisnąć widzom genderowy światopogląd i prawie nie tworzy dzieł, które by choć w niewielkim zakresie nie zwalczały odwiecznego systemu wartości i nie kolidowały z nauczaniem Kościoła. Kinematografia obok mass mediów stała się powszechnym narzędziem prania mózgów z chrześcijańskich wartości, stała się silnym narzędziem ateizacji. Wcześniej też tym bywała, ale teraz jest to zjawisko masowe, na dodatek wspierane przez niektórych dziwnych kapłanów.

„Historia nie jest nauczycielką życia” – ks. Luter neguje kolejny, znany już od starożytności pogląd, także i tym razem nie dowodząc dlaczego. Pogląd jego jest natomiast równoległy do światopoglądu, jaki chcą nam zaszczepić unijni i utopijni ideolodzy z Brukseli oraz Strasburga, którzy w obliczu pandemii świecą jednak bezradnością. Nie są nawet w stanie szybko rozdzielić środków finansowych najbardziej potrzebującym, są za to w stanie w dalszym ciągu robić połajanki Węgrom. Rzecz jasna, jeśli ktoś historii nie zna, jeśli dla niego historia zaczyna się od Oświecenia czy też dopiero od momentu powstania Unii Europejskiej, to kogoś takiego historia rzeczywiście niczego nie nauczy. Ks. Lutra właśnie, jak sam przyznaje, niczego nie nauczyła.

Zaledwie klika minut wypowiedzi, a tyle odkrywczych, nowoczesnych refleksji rzuconych tysiącom odbiorców telewizji publicznej! Telewizji uważanej za prawicową. TVP Kultura dużo robi, aby obraźliwe określenie „prawicowa” przypisywane telewizji publicznej, nie przylgnęło do niej na dłużej; nie daj Boże na stałe! Redakcja stara się przy tym wykazywać przed salonem kosmopolitycznymi poglądami, by ratować TVP przed konserwatywną degrengoladą.

Nad utrzymaniem takiej linii programowej czuwa redaktor naczelny ukształtowany przez osiem lat pracy w TVN (Krzysztof Kuba Sufin, były redaktor naczelny Agencji TVN i szef portalu tvn24.pl). W ogóle nad TVP Kultura ideową kontrolę przejmuje TVN. Oto od nowego roku swoistym nadzorcą nad TVP Kultura, ale i nad TVP Historia został niejaki Grzegorz Płaza, który jest dyrektorem nowo utworzonego Centrum Kultury i Historii w TVP. Można i trzeba zapytać: po co?! Obie stacje zatrudniają w redakcjach już ok. 50 osób – by serwować telewidzom nieustające powtórki i prowadzić dyskusje o wydumanych problemach lub zgoła o niczym. Teraz dostali jeszcze naddyrekcję – z TVN-u. Płaza dyrektorskie szlify zdobywał właśnie w Grupie TVN (dyrektor programowy platform N i NC+). Wiadomo zatem, czego można się spodziewać w telewizji publicznej i jak zostaną rozdysponowane pieniądze z puli 2 miliardów publicznego grosza…

Jeśli ktoś myśli jednak, że TVP pozyskuje po prostu dobrych fachowców, neutralnych światopoglądowo, to się grubo myli. Po pierwsze TVN nie zatrudnia – zwłaszcza do konstruowania programu – ludzi nieczułych na lewackie i antypisowskie idee. Po drugie telewizja publiczna potrzebuje dyrektorów i redaktorów zaangażowanych patriotycznie, oddanych narodowej tradycji (żeby była jasność: mam na myśli polski naród). Po trzecie wreszcie jakim wybitnym fachowcem był dyr. Płaza świadczy najlepiej to, że NC+ dołuje totalnie, firma jest na sprzedaż, tylko kto ją kupi?

Na co dzień TVP Kultura jest stacją nudną jak flaki z olejem, przesyconą czczymi gadaninami, alergicznie nastawioną do wydarzeń patriotycznych, a z czułością obchodzącą się z postmodernistycznymi bzdurami. W czasie pandemii zmuszona została do wzbogacenia swego programu o klasykę i stała się trochę ciekawsza. Trochę, bowiem tej klasyki wciąż bardzo mało. Szefowie redakcji rekompensują sobie ten wymuszony, chwilowy powrót do klasyki, powrót do sprawdzonych wartości, dziwacznymi rekolekcjami i propagandą tzw. kościoła otwartego, co dla niezorientowanych wciąż jeszcze szlachetnie brzmi, ale oznacza po prostu totalne ustępstwo wobec lewackich ideologii.

Natomiast jeżeli ktoś po tym wszystkim nabrał ochotę na prawdziwie katolickie rekolekcje to zapraszam do odsłuchania rozważań abpa Marka Jędraszewskiego:

  

Leszek Sosnowski

Autor jest polonistą, germanistą, dziennikarzem, artystą fotografikiem (laureat 57 międzynarodowych nagród), wydawcą i publicystą. Wydawał i rozprowadzał książki, płyty i filmy w podziemiu w latach 1980. Autor scenariuszy filmów dokumentalnych w tym pełnometrażowego „Przyjaciel Boga”. Organizator kilkudziesięciu wystaw plenerowych poświęconych św. Janowi Pawłowi II, Krakowowi i Polsce. Autor kilkunastu książek z zakresu kultury, religii i polityki. Laureat m.in. „Książki Roku” za „Krainę Benedykta XVI”. Działacz katolicki i patriotyczny. Znawca rynku mediów, spraw krajów niemieckojęzycznych oraz życia i dzieła św. Jana Pawła II, redaktor blisko 100 książek Jemu poświęconych. Autor ponad tysiąca artykułów i esejów. Założyciel (przed 25 laty) i prezes Białego Kruka. Pomysłodawca i publicysta miesięcznika „Wpis”. Odznaczony m.in. medalem „Pro Patria” oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.

Św. Jan Paweł II Wielki na drodze Chrystusa

Św. Jan Paweł II Wielki na drodze Chrystusa

abp Marek Jędraszewski

Zamieszczone w tej książce rozważania Drogi Krzyżowej zostały napisane przez krakowskiego metropolitę abp. Marka Jędraszewskiego na nabożeństwo, które w roku 2020 miało zostać odprawione w Nowej Hucie. Nie mogło być odprawione z powodu pandemii koronawirusa. Ale te bardzo ciekawe, warte utrwalenia rozważania ukazują się w postaci książkowej.


Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.