Leszek Sosnowski: To nie kryzys, lecz oczyszczenie, a tym samym wzmocnienie prawicy! Czas na trwałą zmianę

Nasi autorzy

Leszek Sosnowski: To nie kryzys, lecz oczyszczenie, a tym samym wzmocnienie prawicy! Czas na trwałą zmianę

Ciekawe, że panuje powszechne biadolenie z powodu kryzysu w Zjednoczonej Prawicy, natomiast nikt nie rozważa poglądu, że być może jest odwrotnie, że prawicowa koalicja właśnie się wzmacnia. Pesymizm wywołują lewackie media sugerujące, że coś się rozpada, a nie, broń Boże, przekształca i rośnie w siłę; w ten ton weszły też, nie wiedzieć czemu, media prawicowe. Mało kto zwrócił uwagę na wypowiedź rzecznika rządu Piotra Müllera, który oświadczył: „Czas oczyszczenia atmosfery w koalicji się przyda”. Otóż to!  

Co zatem zrobić, żeby drużynę wzmocnić?

Potrzebni są albo nowi zawodnicy, albo nowy trener. Trenera nikt nie chce zmieniać, a więc należy poszukać nowych, bojowych, kreatywnych zawodników. Nie trzeba za nimi jeździć za granicę, jak po piłkarzy, znajdzie się ich we własnym obozie. Byle nie dokonywać wyboru np. wg metryki (co zaczyna się dziać), lecz na podstawie dorobku. Mam na myśli konkretne dokonania, a nie to, że ktoś gdzieś „był”. Mamy tu prawdziwych kolekcjonerów, którzy byli już co najmniej w kilkunastu dobrych drużynach, i tym szermują dziś na prawo i lewo, ale de facto nigdzie niczego nie dokonali, nie pozostawili po sobie żadnego dzieła. Wszędzie szybko im dziękowano. Kto zaś choć trochę był lepszy i działał dłużej, myślał od razu, że jest niezastąpiony. Woda sodowa uderzała niejednemu.

Pozbywajmy się więc leni, cwaniaków i nieudaczników, ludzi o chorobliwych ambicjach, a marnym dorobku. To się nazywa oczyszczaniem, i to się, mam nadzieję, dokonuje. Innymi słowy: wzmacniajmy się, pamiętajmy, że zmiany to jeszcze nie żadna klęska, porażka lub rozpad. Zmiany nie są konieczne z powodu zwierząt futerkowych, jak niektórzy mniemają, ale w celu nabrania sił.

Za porażkę Zjednoczonej Prawicy trzeba uznać natomiast co innego, choćby powstanie Konfederacji. Powstała bez trudności, ponieważ osłabła postawa patriotyczna i konserwatywna Zjednoczonej Prawicy, nad czym ostro pracowała zafascynowana genderyzacją grupka Jarosława Gowina (wbrew oczekiwaniom zysków z tego nie było żadnych). Podobnie jego majowe manewry niemal doprowadziły do upadku Andrzeja Dudy, wyniosły na szczyty Trzaskowskiego i poratowały Platformę. Takich rzeczy trzeba się obawiać i w porę przeciwdziałać, bo są naprawdę groźne.

Sadzę zresztą, że w wyniku obecnego oczyszczenia wielu posłów może być do przejęcia – z Konfederacji, a w razie czego także z Porozumienia oraz Solidarnej Polski. Trzeba jednak wzmocnić bardzo swoje prawicowe oblicze. Za dużo było łagodności w tym wizerunku; od czasu do czasu trzeba przecież pokazać oblicze groźne, a przede wszystkim zdecydowane. Trzeba wyglądać porządnie, spokojnie, owszem, i na tego, kim się jest, ale nie na łagodnego lawiranta i hochsztaplera. Przesadzono z tą łagodnością, skorzystały na tym przeróżne elementy antypolskie i demoralizatorskie. Zwróćmy uwagę, że ani razu nie zastosowano np. paragrafu 133 KK przewidującego kary za szkalowanie Rzeczypospolitej, narodu, głowy państwa. A to szkalowanie ma miejsce niemal każdego dnia! Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro w innych sprawach taki stanowczy, tu nie reagował. A jako prokurator generalny powinien na przykład już ścigać Michnika za jego wczorajsze publiczne wystąpienia w Hiszpanii przeciwko polskiemu państwu i narodowi. Za nawoływania w stylu: „Ja mam przekonanie, że ingerować trzeba. Tylko w taki sposób, żeby to było skuteczne” – należy się postępowanie nie tylko z paragrafu 133. A tu cisza.

Cisza, bo prawica ma chroniczny lęk przed mediami, a już przez Michnikiem i TVN w szczególności.

Przy strasznej nierównowadze na rynku mediowym – około 1 do 10 na korzyść publikatorów niemieckich i antypolskich oraz lewackich – trudno się dziwić, żeby było inaczej. Dziwić natomiast musi to, że nic nie zrobiono, żeby zmienić ten stan rzeczy. Przecież przy równowadze medialnej (już nie mówię o naszej większości) miernoty życia publicznego byłyby tylko miernotami, a nie bożyszczami, tak jak to jest obecnie. Wtedy zaś moglibyśmy się martwić inaczej: że w wyborach parlamentarnych zdobywamy 68% głosów a nie 80%.

Trzeba ponadto zdawać sobie sprawę z tego, że Europarlament, Unia, zachodnia opinia publiczna widzą nas prawie tylko poprzez media wydawane i emitowane w Polsce, zawsze miażdżące rząd i prawicę – a tam obszernie cytowane. Jak zafałszowany jest ten obraz, wiemy nie od dziś. My wiemy, ale na Zachodzie nie. I to jest przyczyną wielu nieszczęść oraz porażek. W razie czego zresztą winien jest zawsze PiS i Kaczyński, a nie Zjednoczona Prawica.

Nie rozumiem, czemu taki blady strach padł na niektórych naszych polityków i komentatorów z powodu groźby nowych wyborów. A co, za 3 lata będzie lżej? Cofnięcie się teraz, to dopiero byłaby utrata dobrego wizerunku! Jeśli faktycznie byłyby teraz wybory, to czas wystartować wreszcie jako PiS, a nie, broń Boże, jako nie wiadomo co, bo właśnie nie wiadomo czym stała się Zjednoczona Prawica.

Prawdę powiedziawszy, trudno o lepszy moment na nowe wybory; dogodniejszego wbrew pozorom nie będzie! Przeciwnik jest teraz rozbity, niedogadany, Hołownia to żadna organizacja, a mit Trzaskowskiego, którego desygnowano na przywódcę, padł. Pojawia się okazja, żeby odbić Senat!

Czyżbyśmy nie wierzyli w rządy sprawowane dłużej niż najbliższe 3 lata? Zapytajmy więc, o co walczymy? O stałą suwerenność, czy po prostu o władzę i dlatego uznajemy, że jeszcze 3 lata, to już jest coś? O wartości, czy o stołki?

Niezależnie jednak od tego, kiedy będą kolejne wybory, najważniejsze pozostaje pytanie, czy Polska sama wybierze swoją drogę, czy Polsce droga ta zostanie ponownie wybrana przez siły zewnętrzne? Tak jak było np. pod koniec XVIII wieku czy w połowie lat 1940. Oto jest pytanie!

Czas dobrej zmiany minął, teraz potrzebna jest zmiana trwała.

Leszek Sosnowski

Autor jest polonistą, germanistą, dziennikarzem, artystą fotografikiem (laureat 57 międzynarodowych nagród), wydawcą i publicystą. Wydawał i rozprowadzał książki, płyty i filmy w podziemiu w latach 1980. Autor scenariuszy filmów dokumentalnych w tym wielokrotnie nagrodzonego pełnometrażowego „Przyjaciela Boga”. Organizator kilkudziesięciu wystaw plenerowych poświęconych św. Janowi Pawłowi II, Krakowowi i Polsce. Autor kilkunastu książek z zakresu kultury, religii i polityki. Laureat m.in. „Książki Roku” za „Krainę Benedykta XVI”. Działacz katolicki i patriotyczny. Znawca rynku mediów, spraw krajów niemieckojęzycznych oraz życia i dzieła św. Jana Pawła II, redaktor blisko 100 książek Jemu poświęconych. Autor ponad tysiąca artykułów i esejów. Założyciel (przed 25 laty) i prezes Białego Kruka. Pomysłodawca i publicysta miesięcznika „Wpis”. Odznaczony m.in. medalem „Pro Patria”.   

***

Znany z bystrej inteligencji i ciętego języka autor Janusz Szewczak w swojej najnowszej książce opisuje niebezpieczeństwa, jakie powoduje dopuszczenie do władzy niewłaściwych ludzi:

Idiotokracja - Czyli zmowa głupców

Idiotokracja - Czyli zmowa głupców

 

Głupcy zawsze istnieli, niektórzy z nich sięgali nawet po władzę, ale nigdy jeszcze w dziejach świata ród ludzki nie miał do czynienia z prawdziwą inwazją głupoty. Zjawisko to stało się bardzo groźne, albowiem objęło niektóre kręgi władzy. Powstały fałszywe elity składające się w całości z durniów i dewiantów różnej maści, którzy trzymają się razem, wspierają i rządzą lub choćby próbują rządzić.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.