Leszek Sosnowski: psim obowiązkiem tej władzy jest nas bronić!

Nasi autorzy

Leszek Sosnowski: psim obowiązkiem tej władzy jest nas bronić!

Marsz Niepodległości. Fot.: Adam Kliczek, http://zatrzymujeczas.pl (CC-BY-SA-3.0) Marsz Niepodległości. Fot.: Adam Kliczek, http://zatrzymujeczas.pl (CC-BY-SA-3.0)

Ostatnie wybory oczywiście nie są żadną klęską, ale, według mojej oceny, nie powinny być też uznawane za sukces prawicy; szczególnie w kontekście tego, jaką wartość, a lepiej powiedzieć: jaką marność, prezentował przeciwnik. Wgraliśmy, ale zaledwie 1:0. To byłby dobry wynik, owszem, gdybyśmy walczyli przeciwko wybitnej drużynie. Wygraliśmy natomiast z zespołem trzecioligowym i to znajdującym się w strefie spadkowej.

Oczywiście można dąć w fanfary co sił, głosić historyczne zwycięstwo – np. na ekranach telewizji publicznej. Ale już wieczorem 13 października br., zaraz po wyborach, pociągła mina Prezesa mówiła wszystko. Mimo to nie brakowało (i nie brakuje) redaktorów-pochlebców i pyszałkowatości, która jednak oznacza nie tylko oszukiwanie siebie, ale wszystkich ludzi z naszego, na szczęście coraz większego, obozu patriotycznego. To samozadowolenie bałamuci także samych polityków prawej strony, przekonuje ich, że są niemal bez skazy. Widać, co gorsza, że wielu z nich jest gotowych w to uwierzyć. 

Padają nieustannie drwiące sformułowania o przeciwniku. Zasłużone, to jasne, ale nie wnoszą one de facto nic do meritum sprawy. Maskują one natomiast niedostatki naszej wyborczej strategii, jej małą skuteczność. Jeżdżenie od gminy do gminy parę tygodni przed wyborami po naszym, jednak dość dużym, kraju, nie zastąpi codziennej działalności mediów, zwłaszcza regionalnych – ich skuteczność w kampaniach wyborczych jest olbrzymia, dotyczy to nie tylko Polski. Mogą one bowiem systematycznie i latami całymi, nie od wielkiego dzwonu, lansować ludzi, przybliżać kandydatów. Raz się udało, w 2015 r., z tym wędrowaniem po kraju, zresztą wielką przysługą też wtedy była marność przeciwnika. Nie zrozumiano jednak, że teraz sytuacja jest inna, że teraz trzeba obrać nową, bardziej zaawansowaną strategię wyborczą. Jak to jednak wykonać, skoro stan posiadania prasy regionalnej przez prawicę wynosi prawie zero? Niemcy wiedzieli, dlaczego ją wykupują.

Był i jest problem z komunikacją w regionach, zwłaszcza z mieszkańcami dużych miast – przyznano po wyborach. No, ale czy może go nie być, jeśli nie posiada się mediów regionalnych? Na przeważnie nudne spotkania wyborcze i przeważnie marnie zorganizowane, przychodzi nieraz po 20 – 30 osób. Te garstki nie są przecież żadnym większym potencjałem wyborczym. Publiczne radio i telewizja w terenie nie kwapią się natomiast, by respektować patriotyczną linię. Pełno w nich wielbicieli dawnej Unii Wolności lub Platformy, którzy teraz siedzą cicho, ale szkodzą jak mogą – a mogą wiele. Pozmieniano tu i ówdzie dyrektorów i na tym zmiany się zakończyły.

Prawica nie ma dostępu nawet do bilbordów! Nawet o to nie zadbano. Wystarczy powiedzieć, że największym udziałowcem w rynku bilbordów jest firma AMS, posiadająca 23 tys. nośników stacjonarnych i należąca do Agory…

Te niedostatki i zaniedbania nie są charakterystyczne tylko dla rozgrywki wyborczej, ale w ogóle dla sposobu walki na co dzień z obozem przeciwnym. Tym sposobem nie tylko niczego więcej nie osiągniemy, ale możemy bardzo, bardzo wiele stracić za cztery lata, a kto wie, czy nie wcześniej. Można fascynować się, że Schetyna jest największym przegranym wyborów, ale, przepraszam, co mnie to obchodzi. Ja mam przeżywać porażki tego typa?! A oglądając np. telewizję publiczną jestem do tego zmuszany każdego dnia i wieczora. Co to za propaganda, pytam się?

W tej chwili najważniejsze staje się zatem szybkie ustalenie prawdziwych przyczyn Pyrrusowego rozstrzygnięcia. Sądzę, że trafna diagnoza i trafne wnioski będą kluczem do przyszłości. (…)

To, co szczególnie powinno zastanawiać i niepokoić po tych wyborach, to fakt że niemal dokładnie tyle samo osób co po naszej stronie, znalazło się po stronie obozu cudzoziemskiego! De facto obozu zdominowanego przez różnej maści postkomunistów.

Skoro wszystkie partie i partyjki stające do walki przeciwko nam (kiedy piszę w tym artkule „my”, mam na myśli cały obóz patriotyczny) zjednoczyły się w obóz cudzoziemski, to i ludzi na nich głosujących trzeba by zaliczyć do tej formacji. Ale tyle milionów ludzi po stronie postkomuny… Jak to możliwe? W wolnej Polsce… A więc co – Polacy zdurnieli do reszty? Bo przecież o łapówkach można mówić w przypadku jednostek, czy partii, ale nie da się przekupić milionów. Doświadczył tego również PiS, który nie przekupywał co prawda, ale przez niemal cztery lata szczodrze rozdawał różne dobra milionom Polaków, i słusznie zresztą. Wdzięczności za to przy urnach wyborczych jednak nie doświadczył.

Niektórzy Polacy na pewno po prostu zdurnieli, nie da się ukryć, lecz nie dajmy sobie wmówić, że dotyczy to całego narodu albo jakiejś jego poważnej części. Popatrzmy na te wybory również od drugiej strony.

Każdy naród ma swoją zbiorową świadomość, powiązaną z tożsamością. I właśnie ta świadomość wraz z tożsamością zostały w polskim narodzie poważnie zaburzone. Raczej trzeba więc powiedzieć, że połowa Polaków, oczywiście połowa głosujących, dała się otumanić. Dała się, bo zastosowano wobec niej najnowocześniejsze i masowe narzędzia bałamucenia, ogłupiania i manipulowania. Zastosowano paralizatory mózgu – publikatory.

Prosta definicja encyklopedyczna trafnie określa świadomość jako „podstawowy i fundamentalny stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, takich jak własne procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie”.

Stratedzy obozu cudzoziemskiego od dawna posługują się z kliniczną niemal metodycznością truciznami zaburzającymi procesy myślowe milionów „jednostek”, czyli Polaków. Przede wszystkim w przekazie o rzeczywistości stosuje się fragmentaryczność i zniekształcenia. Żyjemy w czasach, gdy rzeczywistość tę poznajemy w mniejszym stopniu dzięki własnym zmysłom i własnej wiedzy, a w coraz większym stopniu za pośrednictwem mediów (cóż w tym dziwnego, skoro Europejczyk średnio spędza przed telewizorem prawie 4 godziny, Polacy jeszcze trochę więcej, a Rumuni nawet ponad 5 godzin…). To zaś stwarza pole do praktycznie nieograniczonego przekazu fikcji oraz iluzji jako stanów faktycznych. Publikatory wyćwiczyły się w omamianiu ludzi, są całe gałęzie nauki (?) podpowiadające, jak to czynić. Pojmujemy rzeczywistość tak, jak one nam ją zinterpretują. Pod ich wpływem ulegamy krańcowym nastrojom od euforii do lęków, od uwielbienia do agresji. Nawet nasza orientacja w czasie i miejscu zostaje zaburzona. Znakomicie w tym pomagają pseudonaukowe teorie, np. o postprawdzie, które nawet na uniwersytetach (sic!) są poważnie rozważane, sankcjonując de facto metody manipulowania ludzką świadomością i psychiką.

Również zanegowanie i nieraz wprost postponowanie sprawdzonych i szanowanych autorytetów (vide św. Jan Paweł II) bardzo przyczynia się do fałszywego pojmowania rzeczywistości. Jak tak dalej pójdzie, jeśli ktoś się temu skutecznie nie przeciwstawi, to w praktyce będziemy mieli niebawem do czynienia nie z czytelnikami lub widzami, ale z osobami poważnie chorymi, z pacjentami.

To wszystko prowadzi nie tylko do zaburzeń świadomości, ale także do poważnych zaburzeń tożsamości. W tym jest oczywiście pewien zamysł, bowiem wówczas podpowiada się konsumentom mediów jakąś tożsamość nową, np. europejską, genderową, postkomunistyczną…

Skąd się bierze świadomość człowieka, kto i jakimi sposobami ją kształtuje? – to są kluczowe pytania współczesności. Zwłaszcza w systemach demokratycznych. Uważam, że bez prawidłowej odpowiedzi na nie, nie może być na dłuższą metę również dobrego rządzenia, dobrej zmiany, w ogóle nic dobrego nie może być.

Prof. Andrzej Nowak snuje taką oto refleksję (na łamach miesięcznika „Wnet” w rozmowie z Krzysztofem Skowrońskim): „Kiedy się widzi wyniki rządów PiS w dziedzinie gospodarczej, społecznej, to ocena poprzednich wypada tak szokująco wyraziście, że wciąż się zastanawiam, jak to możliwe, że blisko 30 procent obywateli jest gotowych głosować na rządy tak fatalne, jak te, które sprawowała Platforma Obywatelska, czy też Koalicja Obywatelska, jeśli używać jej obecnej nazwy. Ten monstrualny deficyt, te gigantyczne zmarnotrawione pieniądze rozprowadzane gdzieś wśród swoich… Z jednej strony to mnie nieustająco zastanawia, ale jednocześnie widzę dość przygnebiającą odpowiedź: skuteczność mediów, które pracowały od 30 lat nad sformatowaniem mózgów dużej części z nas i potrafiły ten cel osiągnąć. (…) Udało się stworzyć pewną grupę wyborców, do której dane rzeczywistości nie docierają”.

Roztrzaskane Lustro - Upadek cywilizacji zachodniej

Roztrzaskane Lustro - Upadek cywilizacji zachodniej

Wojciech Roszkowski

Czy to już koniec naszej cywilizacji?
Trzymamy w ręku książkę, która jest jednym z najważniejszych dzieł współczesnej humanistyki, nie tylko polskiej. Wybitny uczony i pisarz, wielki erudyta, prof. Wojciech Roszkowski, dokonuje w niej bilansu naszej cywilizacji. Bilans to dramatyczny.

 

Nasi politycy powinni zdawać sobie sprawę, że to nie marketing polityczny, w który tak wierzą, buduje świadomość – choć próbuje ją podstępnie wykorzystywać – lecz kształtują ją głównie mass media. Coraz mniej dom, coraz mniej szkoła. Ambona też przeważnie przemilcza bardziej kłopotliwe sprawy; generalnie w Kościele święty spokój jest w wysokiej cenie. (…) 

„Potężny front był przeciwko nam” – powiedział Prezes po wyborach. Co miał na myśli? Tajfun nad Polską, inwazję zbrojną ze wschodu lub zachodu? Nie. Miał na myśli media! Niby tylko media, a – „potężny front…”. Tak, potężny. Określenie „front” też jest właściwe, jeśli rozumiemy je jako pojęcie militarne, nie atmosferyczne. To drugie bowiem oznacza coś, na co nie ma się wpływu, co jest niszczycielską i nieobliczalną siłą wyższą. Front militarny natomiast jest jak najbardziej do przeforsowania – trzeba tylko traktować go właśnie jako pojęcie bitewne i przystąpić do walki z mocną wolą zwycięstwa. Jak zaś był traktowany ten front w ostatnich czterech latach i co mu zostało przeciwstawione przez reprezentujących nas polityków? Pytanie retoryczne. Niestety „potężny front” uznali oni za siłę wyższą, swoiste tsunami, na które nie ma rady, przed którym można tylko uciekać, by potem co najwyżej odbudowywać zniszczenia. Media jednak siłą wyższą na pewno nie są i ucieczka przed nimi to nic innego jak kapitulanctwo.

Oczywiście żeby walczyć – trzeba mieć strategię wojenną i dobrze się uzbroić. Ani tego, ani tego nie było w szeregach władzy, choć cały obóz patriotyczny oczekiwał z coraz większą niecierpliwością na jakieś stanowcze kroki. A przecież znacznie łatwiej, szybciej i taniej jest uzbroić się w media niż np. w atomowe okręty podwodne (które też są potrzebne). Trzeba jednak wiedzieć jak się do tego zabrać, mieć koncepcję i zespół ludzi kreatywnych, pomysłowych i znających się na rzeczy, nie zaś tzw. ekspertów nasłanych nie wiedzieć przez kogo czy grupę dowcipnych felietonistów.

Wobec naszych decydentów, odkąd cztery lata temu sięgnęli po władzę, stosowana jest przez media obozu cudzoziemskiego sprawdzająca się metoda uprzedzania przewidywanych, a niekorzystnych dla tego obozu zmian. Spodziewając się i obawiając np. regulacji na rynku mediowym, gazeta wiadomo jaka dramatycznie obwieściła kilka dni temu: „Teraz atak pójdzie na media!”. Widać, że boją się tych zmian, nazywanych przez nich atakiem, niczym diabeł święconej wody. Działacze PiS-u jednak zamiast pójść za ciosem i faktycznie uderzyć w niegodziwców – wymiękają. Reagują na ich dictum zawsze w ten sam sposób, czyli oznajmiają triumfalnie: a nieprawda, znów się mylicie, nie będzie tak, jak piszecie! Chcą jakby oczyścić się z posądzenia o przypisywane im „niecnych” planów. Wieszczyliście, że będziemy reformować rynek mediowy, a my pokażemy wszystkim, że znów kłamaliście i nic nie zmienimy – oto tryb naiwnego rozumowania. Tym sposobem obóz cudzoziemki od razu jest górą. Praktycznie bez walki uzyskuje to, co chciał, czyli pozostawienie status quo. Na Czerskiej zacierają ręce, że znów wykiwali pisiorów. Na każde takie „posądzenie” powinno się natomiast odpowiedzieć zdecydowanie: tak, tak właśnie zrobimy! I dołożyć jeszcze: zlikwidujemy was, zatopimy!

Zwykłemu zjadaczowi chleba nie mieści się w głowie, że najordynarniejsze i najbardziej chamskie ataki antypolskich mediów uchodzą na sucho, że są bezkarne, ba!, że są przełykane przez rządzących bez skrzywienia – jakby byli masochistami. Fedorowicz grozi, że odejście od Platformy to „zaryzykowanie swojego życia, swoich dzieci i wnuków”, a nowy rzecznik prasowy PiS-u odpowiada na to jak ostatni naiwniak i mięczak: „Oczekiwalibyśmy wycofania się z tych słów”. Poczeka sobie jeszcze trochę…

Gdyby taka wypowiedź jak Fedorowicza padła z ust polityka PiS-u, byłaby natychmiast wykorzystywana w całej Europie. Już padałyby ogniste gromy w prasie niemieckiej i francuskiej, znów by nas zwyzywano od faszystów, w posadach drżałby Europarlament. A tu rzecznik władzy ględzi, że „pan senator się zagalopował”. Pan senator nie pierwszy dał wyraz temu, co inni mówią od dawna, że oni są gotowi zabijać! Te rzeczy trzeba traktować poważnie oraz wykorzystywać politycznie. Z tego powinna być draka na całą Europę! Dlaczego zatem nie wykorzystano tej okazji? Ktoś to ewidentnie wyhamował. Na razie, jak widać, funkcjonuje stara „strategia”: siedźmy grzecznie, spokojnie, bo nam jeszcze bardziej dokopią.

To takie postawy potulnych baranków miały i mają gwarantować sukces polityczny? Nie, drodzy przyjaciele, to jest droga donikąd. Ową tolerancję zła podpowiadali wam ewidentnie bardzo wybitni doradcy i eksperci – z piątej kolumny. Nie można pokonać zła poprzez jego unikanie. Trzeba stawić mu czoła.

Szeregowy członek obozu patriotycznego sadystyczne ataki mass mediów odbiera bardzo osobiście. Ludzie cierpią z tego powodu. Są świadomie szarpani za trzewia. Odbierają te ataki nie tyle jako napaść na konkretną partię, ale na nich samych, na ich rodziny, na Ojczyznę, na poświęcenie ich przodków, na Najświętszą Panienkę. Taki właśnie wymiar ma wojna publikatorów obozu cudzoziemskiego toczona o genderyzację życia Polaków, za czym, rzecz jasna, kryje się brutalna walka o pełnię władzy. Cierpią z tego powodu miliony Polaków, katolików, uczciwych ludzi w każdym wieku. To nam wszystkim plują w twarz! I psim obowiązkiem tej władzy jest nas bronić, nawet jeśli sama siebie nie chce szanować. Umizgi do lewactwa, jakie teraz widzimy, nie tylko nie podbudowują patriotycznego elektoratu, ale oznaczają zaniechanie obrony tego obozu. Nie pójdziemy przecież szukać pomocy za granicą.

 

Cały artykuł ukazał się w aktualnym wydaniu miesięcznika "Wpis".

Leszek Sosnowski

Autor jest polonistą, germanistą, dziennikarzem, artystą fotografikiem (laureat 57 międzynarodowych nagród), wydawcą i publicystą. Wydawał i rozprowadzał książki, płyty i filmy w podziemiu w latach 1980. Autor scenariuszy filmów dokumentalnych w tym pełnometrażowego „Przyjaciel Boga”. Organizator kilkudziesięciu wystaw plenerowych poświęconych św. Janowi Pawłowi II, Krakowowi i Polsce. Autor kilkunastu książek z zakresu kultury, religii i polityki. Laureat m.in. „Książki Roku” za „Krainę Benedykta XVI”. Wieloletni działacz katolicki i patriotyczny. Znawca rynku mediów, spraw krajów niemieckojęzycznych oraz życia i dzieła św. Jana Pawła II, redaktor blisko 100 książek Jemu poświęconych. Autor ponad tysiąca artykułów i esejów. Założyciel (przed 25 laty) i prezes Białego Kruka. Pomysłodawca i publicysta miesięcznika „Wpis”. Odznaczony m.in. medalem „Pro Patria” oraz Orderem Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.

Numer 10/2019

Wiara Patriotyzm i Sztuka

Numer 10/2019

 

Komentarze (1)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Franciszek

    "Psim obowiazkiem Wladzy jest nas bronic" Tak to prawda ! Jednakze Wladza ta dzialajaca dopiero od czterech lat jest zbyt slaba nie mowiac bezsilna wobec "ulica i zagranica" a takze "targowicy". (Bruxela lub Strasburg). Tego nie ma w zadnym innym panstwie aby donosilo sie na wlasna Ojczyzne. (szczegolnie Roza von xyz) Kazdy broni swoich interesow. Wiadomo co sie stalo w innych krajach tzw.obozu socjalistycznego (czy mamay mowic o Rumunii lub DDR ?) W Polsce powstal "Okragly stol".(Bolek, Jaruzelski,Kiszczak i wielu innych,65% nowych,starych poslow w sejmie) Komunizm upadl. a co stalo sie z komunistami ? Bedzie bardo ciezko,szczegolnie po nowych wyborach. Polecam TVP Info,szczegolnie "W tylewizji",a takze Wyd.Bialy Kruk

  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.