Leszek Sosnowski: Lepiej, gdyby abp Polak nic nie mówił. 5 osób w kościele, przy 30 w autobusie lub 60 w sklepie, to forma ateizacji społeczeństwa.
W kościołach takich jak np. świątynie Mariackie w Gdańsku lub w Krakowie albo łagiewnickie Sanktuarium Bożego Miłosierdzia 5 osób obecnych na Mszy św. oznacza oddalenie od siebie o co najmniej 50 metrów, a nie wymagane w okresie epidemii 2 m. Równocześnie w sklepie, gdzie jest 20 kas (a bywa i dwa razy tyle) może przebywać w jednym czasie 60 osób. Wszelkie większe sklepy posługują się klimatyzacją, która wyjątkowo sprzyja rozsiewaniu zarazków, nikt nie zakazał jej używania. Tymczasem w kościołach nie ma klimatyzacji, w żadnym. W autobusie na 60 miejsc aż połowa z nich może być zajęta, mimo iż daleko metrażowi autobusu do metrażu kościoła, a i to jest w zgodzie z nową normą.
Przepis o obecności na Mszy św. maksymalnie 5 osób jest przede wszystkim niedostosowany do wielkości świątyń, z których wiele jest naprawdę dużych, przestrzennych, wysokich, o kilku szerokich wejściach i gromadzi normalnie po kilkuset albo i więcej wiernych. Limit 5 osób jest tam zatem szykaną, a nie konieczną formą zachowania bezpieczeństwa. Tylko demagog wrogi wierze może tu zaprzeczyć. Władze kościelne mogły już dawno ustalić z Ministerstwem Zdrowia sensowne limity dla poszczególnych kościołów; parafie są przecież teraz wszystkie zdygitalizowane. To robota na kilka godzin.
Nie opracowano ponadto żadnych regulacji przy wchodzeniu i wychodzeniu z kościoła, używania wody święconej (np. rozdawania jej bezpiecznie do domów!), stosowania maseczek. Nie ma zasad wpuszczania – lub nie – osób starszych lub kaszlących. A może trzeba było zrobić grafiki dla parafian, według których ludzie przynajmniej raz na dwa, trzy tygodnie mogliby udać się na Mszę św.? Chyba wszystkie świątynie mają nagłośnienia, więc może stawajmy podczas Mszy świętych także przed kościołami – w rozproszeniu? Nie pomyślano o znacznym o zwiększeniu liczby Mszy św. poprzez ich skrócenie o kazania. One nie są warunkiem niezbędnym Mszy św., a zabierają czas oraz wymagają sporego trudu ze strony kapłana od przygotowania po wygłoszenie. Mogłoby być zalecenie rezygnacji z kazań w tym czasie.
W telewizji publicznej rozpoczęto zdalne nauczanie szkolne – nie słychać nic o zdalnej, systematycznej katechezie. Powiedziałbym, że wprost przeciwnie. Korzystając z miliardów przyznanych TVP przez państwo, powołano do życia nowy twór organizacyjny nazywający się Centrum Kultury i Historii, który upowszechnia w okresie epidemii dziwny rodzaj rekolekcji, które nazwałbym pluralistyczną, multikulturalną wersją wiary (już na pewno nie katolickiej).
Kościół zdumiewająco łatwo zgodził się z wykluczaniem wiernych z Mszy świętych bez racjonalnej analizy zagrożenia i sposobów zabezpieczenia się. Najlepiej schować się do mysiej dziury – taki jest aktualny przekaz.
Potwierdza to niestety ostatnia wypowiedź prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka. I to wypowiedź na antenie radia „Zet”, na co dzień wrogiego Kościołowi, uwielbiającego „dzieła” w rodzaju „Kler” Smarzowskiego. Prymas pogodzony z losem, bierny, nie zaprezentował na antenie żadnego pomysłu usprawnienia organizacji Mszy św. Za to wyraził skłonność do przesunięcia w czasie wyborów prezydenckich. Dlatego pewnie był dobrym partnerem do rozmowy właśnie w tym radiu.
Abp Polak choć nie wypowiedział się wprost, to oględnie dał do zrozumienia, że chciałby przesunięcia terminu 10 maja br., bo „uważam, że jeśli jest ryzyko dla życia i zdrowia, to nie powinniśmy narażać ani siebie, ani innych”. Nie powiedział, jak to zrobić w zgodzie z prawem. Nie odniósł się także do koncepcji wyborów korespondencyjnych. Powołując się na abp. Gądeckiego poparł za to zawieszenie rywalizacji politycznej, „co dotyczy także wyborów”. Prawdę powiedziawszy spodziewałbym się głębszego podejścia do tej jakże ważnej sprawy. Zawieszenie rywalizacji politycznej jest jak najbardziej wskazane, ale oczywiście nie jest i nie będzie respektowane.
Chodzi jednak o coś ważniejszego; prymas Polski nie powinien sugerować, że ludzie mają wybierać prezydenta na podstawie kampanii przedwyborczej, czyli przeważnie chamskich pyskówek, pomówień i samochwalstw. Powinni wybierać, i to trzeba uświadamiać i upowszechniać, na bazie wieloletniej obserwacji działalności poszczególnych kandydatów i ich dokonań. A ludzie z dokonaniami mogą się obejść bez kampanii wyborczej. Kto zaś nie ma dokonań, ten powinien siedzieć w domu, a nie ubiegać się o największe stanowiska.
W mojej ocenie okres epidemii jest wykorzystywany do dalszej ateizacji społeczeństwa. Przy biernym podejściu części władz kościelnych. Ci, którzy chcą być bierni, lepiej niech całkiem milczą, a nie głoszą, że na wybory nie pójdą ze strachu – jak czyni to w finale wywiadu abp Wojciech Polak, deklarując: „nie będę narażał swojego życia i zdrowia”. Sadzę, że znacznie bardziej je naraził przeprowadzając rozmowę z radiem „Zet.”, niż gdyby wysyłał kopertę z kartką do głosowanie, na której by zaznaczył swego kandydata na prezydenta.
Leszek Sosnowski
______________________________________________________________________________
Obszerna rozmowa z immunologiem prof. Januszem Marcinkiewiczem o odporności, szczepionkach i zagrożeniu wirusowym. Czytaj TUTAJ.
___________________________________________________________________________
Rekolekcje z abpem Markiem Jędraszewskim. Zobacz TUTAJ!
___________________________________________________________________________
Idiotokracja - Czyli zmowa głupców
Głupcy zawsze istnieli, niektórzy z nich sięgali nawet po władzę, ale nigdy jeszcze w dziejach świata ród ludzki nie miał do czynienia z prawdziwą inwazją głupoty. Zjawisko to stało się bardzo groźne, albowiem objęło niektóre kręgi władzy. Powstały fałszywe elity składające się w całości z durniów i dewiantów różnej maści, którzy trzymają się razem, wspierają i rządzą lub choćby próbują rządzić.
Komentarze (5)
Calkowicie sie z Panem zgadzam. Ciesze sie, ze ktos ma odwage o tym pisac.
Calkowicie sie z panem zgadzam. Piec osob w kosciele to jest dyskryminacja i nie powinnismy byc na nia obojetni. Ciesze sie, ze sa ludzie, ktorzy maja odwage o tym pisac.
Calkowicie zgadzam sie z artykulem. 5 osob w kosciele to wstyd i hanba dla Prymasa Polski. To jest dyskryminacja katolikow i nie powinnismy byc na nia obojetni. Dziekuje za odwage i ten artykul.
Szanowny Panie, z zainteresowaniem śledzę Pana zaangażowanie (Wydawnictwo BIAŁY KRUK, Wiara-Patriotyzm i Sztuka (WPiS). Pana artykuły, praca redaktora naczelnego Wspieram Pana głos w sprawie "wagi milczenia" abp Wojciecha Polaka. Aż trudno uwierzyć, że ten kapłan określany jest Prymasem Polski. Jego sakramentalna posługa i takoweż obowiązki nie podlegają dyskusji. Natomiast jego nijakość, jako człowieka o obowiązkach polskich, jego krótkowzroczność pseudo dyplomacja i polityczna prowokacyjność, niekiedy jego ostentacyjne wręcz opowiadanie się za jedną stroną (a pomniejszając wartość szalonej bo niewiarygodnie oddanej służby Narodowi, wykonywanej przez grupę katolików aktualnego Rządu - to moje główne argumenty za jego MILCZENIEM w sprawach Ojczyzny. Bardzo ważne wg. mnie, aby dostrzegł swoją szansę w Milczeniu. Natomiast nie zgadzam się z Panem w kwestii "pojemności" kościołów i wiernych na metr kwadratowych (sześciennych także ;) ) Dostrzeżenie wagi obecności tabernakulum w naszym życiu religijnym podczas ważnego dla Narodu postu jest tak drastyczne, że sprzyja powrotowi do form pobożności tradycyjnej. Mobilizuje wręcz do żywego uczestnictwa. Jest wiele dobrych doświadczeń wynikających z "postu eucharystycznego". Nie trzeba biadolić w tej sprawie. Doczekamy się Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego. W nas. Zapewniam Pana. Z szacunkiem - Jerzy Binkowski
We Włoszech całkiem zabronili uczestniczenia we Mszy św. i mają problem „z głowy „ . Co więcej policja pilnuje kościołów żeby jakiś „nadgorliwy” kapłan się nie wyłamał ...pod latarnią najciemniej!
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.