Ignorowanie prawdy ma konsekwencje – o kulisach objęcia władzy przez Władimira Putina.
Prezydent Federacji Rosyjskiej Vladimir Putin. Fot. Wikimedia
W Parlamencie Europejskim, z inicjatywy eurodeputowanej PiS, Anny Fotygi odbyła się konferencja Czeczenia. Początek", przedstawiająca kulisy objęcia władzy przez Władimira Putina Udział w dyskusji wzięli znani eksperci do spraw Rosji, historyk Jurij Felsztyński, wieloletni amerykański korespondent w Moskwie David Satter, premier Republiki Czeczeńskiej na uchodźstwie, Achmet Zakajew, a także Adam Borowski, działacz opozycji antykomunistycznej od lat wspierający Czeczenów
„Według naszej wiedzy, wojny czeczeńskie były początkiem agresywnej postawy Rosji, zarówno w polityce zagranicznej, jak i wewnętrznej” – powiedziała Anna Fotyga, która wraz z czeskim europosłem Alexandrem Vondrą była współgospodarzem spotkania. Była szefowa polskiej dyplomacji zwróciła uwagę, że znajomość faktów o Czeczenii jest bardzo istotna. „Jest to bardzo ważne, by zrozumieć współczesne działania Rosji na Ukrainie, a także niektóre kampanie informacyjne skierowane przeciwko krajom zachodnim, w tym przeciwko Polsce” - podkreśliła.
Europosłanka stwierdziła, że tego rodzaju spotkania powinny być powtarzane. „Reżim Władimira Putina i władza w Rosji powinny być dobrze znane Parlamentowi Europejskiemu, ekspertom i pozostałym instytucjom unijnych. To właśnie druga wojna czeczeńska, dokładnie dwadzieścia lat temu, wyniosła Putina do władzy” - podsumowała Anna Fotyga.
"Rosja, niestety, nigdy w swojej historii nie była demokracją. Jelcyn, nawet gdyby chciał, w co wątpię, nie miał szans na wprowadzenie demokracji w Rosji, był otoczony przez oficerów KGB, którzy mieli inne interesy i cele" mówił dr Jurij Felsztyński. Zdaniem amerykańskiego historyka, takim celem jest odbudowanie imperium, co wymaga kontroli nad władzą wykonawczą. "W 1994 roku KGB ustaliło, iż najpewniejszą gwarancją reelekcji Jelcyna, jest wojna. Stąd koncepcja I wojny czeczeńskiej, która była swego rodzaju polisą ubezpieczeniową, gdyby trzeba było przełożyć lub zawiesić wybory. Jelcyn podpisał nawet wówczas specjalny dekret, nigdy nieopublikowany" – dodawał historyk. Felsztyński, współatuor wraz z Aleksandrem Litwinienko głośnej książki "Wysadzić Rosję", przypomniał także, iż drugą wojnę czeczeńską poprzedziły ataki terrorystyczne, które jak dzisiaj wiemy, przeprowadziły rosyjskie służby. „Wiemy, że ani jeden Czeczen nie był zaangażowany w te akty terroru, a mimo to, Jelcyn wypowiedział wojnę Czeczenii, oddając stery państwa Putinowi” – mówił Felsztyński,. "Także w tym przypadku, zaraz po wyborach, wojnę zakończono." – dodał historyk. W jego opinii, to był także koniec marzeń, że Rosja będzie demokracją. "Nie można być demokracją, gdy dokonuje się aktu terroryzmu przeciwko własnym obywatelom" – zakończył dr Felsztyński.
Jeden z wiodących korespondentów amerykańskich specjalizujących się w sprawach rosyjskich, David Satter powiedział że wojna dla Rosji w czasach posowieckich jest instrumentem polityki wewnętrznej. „Wojna jest też sposobem, w jaki przywódcy rosyjscy konsolidują swoją władzę” - mówił. Jak dodał, najlepszym tego przykładem były wydarzenia z roku 1999, czyli II wojna czeczeńska. „Te wydarzenia były istotne, bo skonsolidowały przestępczą Rosję za czasów Jelcyna i stworzyły warunki do trwałej dyktatury pod rządami Putina” - zauważył.
Amerykański dziennikarz wspominał, iż po 8 latach władzy Jelcyn był znienawidzony przez społeczeństwo rosyjskie, nikt go nie wspierał. "O Putinie nikt wówczas praktycznie nie słyszał, nie miał on doświadczenia, charyzmy. Jego nazwisko w kontekście przyszłej prezydentury padało co prawda na szczytach władzy, ale powszechnie w mediach uważano, że to dowcip " – wspominał Satter, "W lecie 1999 roku w Moskwie słyszałem plotki, że coś dużego się wydarzy. Jelcyn nie chciał, by władzę przejął ktoś, kto będzie ścigał go i rodzinę za ogromną korupcję. Były różne pogłoski, zapowiadające wprowadzenie stanu wyjątkowego. Faktycznie wysadzono budynki, ale nie rządowe, tylko cywilne" – relacjonował Amerykanin. Satter szczegółowo przedstawił fakty związane z czterema zamachami na budynki mieszkalne, które we wrześniu 1999 roku pochłonęły życie ponad 300 osób. "W Riazaniu miejscowe służby udaremniły kolejny zamach, złapały nawet osoby, które podłożyły ładunki wybuchowe. Byli nimi agenci FSB" - mówił Satter, który prowadził wówczas własne śledztwo w tej sprawie. „Byłem w Riazaniu. Wbrew temu, co mówiły później władze, to nie były ćwiczenia. Detonatory, materiały wybuchowe, przypadkowy sposób wykrycia ładunków jasno wskazują, iż mieszkańców bloku w Riazaniu miał spotkać podobny los, co czterech innych budynków wysadzonych wcześniej w Rosji. Ginęły także dowody, w tym skradziono samochód służący do przewożenia materiałów wybuchowych. Na żadnym szczeblu nie było informacji o ewentualnych ćwiczeniach. Miejscowe służby mówiły wprost o udaremnionym zamachu, zmieniając wersję dopiero po ujawnieniu związków zatrzymanych z FSB” – szczegółowo wyliczał Satter. Dziennikarz ujawnił także, iż z odtajnionych dokumentów wynika, iż zachodnie służby i politycy zignorowali ostrzeżenia, wskazujące, że ataki były mocno podejrzane. „Ignorowanie prawdy ma konsekwencje. Władze rosyjskie pokazały, że indywidualne życie ludzkie nie ma dla nich żadnego znaczenia. Potwierdziły to później wielokrotnie" – mówił Satter. "Sterroryzowano w ten sposób cały kraj. Oskarżono o zamachy Czeczenów, którzy nie mieli z atakiem nic wspólnego. Przed atakiem mało kto z Rosjan wspierał drugą inwazję na Czeczenię. Ataki zmieniły jednak wszystko – wybuchła wojna, Putin został prezydentem, rodzina Jelcyna pozostała bezkarna" – konkludował Amerykanin. David Satter stwierdził, że jedną z największych wad polityki zachodniej wobec Rosji jest to, że nie wiemy, jakie są korzenie tej władzy, a nawet nie chcemy się tego dowiedzieć. „W efekcie tego, nasza polityka wobec Rosji nie opiera się na podstawowych faktach historycznych” - oświadczył. "Żaden reżim oparty na korupcji i kłamstwie nie może trwać długo. Taki system podtrzymywać mogą tylko równie fałszywe ideologie, jak miało to miejsce w przypadku wojen czeczeńskich. Naszym zadaniem jest głoszenie prawdy historycznej. Dla dobra nie tylko Czeczenii, ale nas wszystkich" – zakończył dziennikarz.
Ahmed Zakajew premier czeczeńskiego rządu na uchodźstwie, podziękował Polakom za udzielane od lat wsparcie. Zakajew mówił, że w chwili obecnej Czeczenia znajduje się pod rosyjską okupacją i nie jest tajemnicą, że przez te lata rosyjskim służbom specjalnym udało się podzielić społeczeństwo czeczeńskie na podstawie religijnej, umiejętnie podsycając radykalizm, dzieląc Czeczenów na „dobrych” i „złych” muzułmanów " „Udało im się także podzielić tych, którzy byli u początków ruchu narodowo-wyzwoleńczego” - powiedział. Czeczeński dyplomata przypomniał, iż Rosja podpisała z Czeczeńską Republiką Iczkerii szereg bilateralnych porozumień, gwarantując także, iż wszystkie spory rozstrzygane będą na gruncie prawa międzynarodowego. „To uznanie de facto niepodległości. Niestety, czynnik czeczeński został wykorzystany przez Rosję dla wewnętrznych celów" – mówił. Ahmed Zakajew przekazał, że ta rosyjska polityka kosztowała życie 250 000 czeczeńskich cywilów. „40 000 z nich to dzieci. Tysiące zostało również rannych i niepełnosprawnych, a na ulicach pozostały setki tysięcy ludzi” - wyliczał. "To nie była wojna przeciwko terroryzmowi, a przeciwko ludności cywilnej, łamiąc postanowienia konwencji genewskiej, statutów Rady Europy i wielu innych zasad prawa międzynarodowego i humanitarengo” – mówił czeczeński lider. Zakajew poinformował, iż Rosjanie wprowadzili prawo kolektywnej odpowiedzialności, dając wolną rękę do pacyfikacji kraju dla zainstalowanego przez siebie reżimu Kadyrowa. „Dziś 80 proc. mieszkańców Czeczenii jest bez pracy. Ludzie uciekają z Czeczenii, wiedzą o tym wszystkie urzędy imigracyjne w Europie. Pobudowane w Groznym wieżowce, stadiony budynki, stoją w nocy ciemne, bo nikt tam nie mieszka. To kamuflaż zbrodni wojennych, zniszczonych w całości miast i wiosek, bibliotek, domów kultury”- mówił. „Dziś sprawa Czeczenii zeszła na bok, szczególnie biorąc pod uwagę wydarzenia w Gruzji, na Ukrainie, rosyjską aktywność w Syrii. Putin przestał być problemem wyłącznie czeczeńskim już dawno temu” - zakończył premier czeczeńskiego rządu na uchodźstwie,
Oleg Panflow, uznany dziennikarz i założyciel centrum wspierającego dziennikarstwo w sytuacjach ekstremalnych zwrócił uwagę, iż tak naprawdę nie wiemy, co od lat dzieje się w Czeczenii. „Pierwszą wojnę Czeczeni wygrali także dzięki dziennikarzom, pokazującym ogrom zniszczeń i cierpienia ludności cywilnej. Putin wprowadził zaś całkowitą blokadę informacyjną, przywrócił najgorsze czasy Związku Sowieckiego. Pustkę informacyjna podczas wojny wypełniło 6 centrów propagandowych”- mówił Panfilov. Według przedstawionych przez niego danych, w Czeczenii zginęło co najmniej 32 dziennikarzy, zaginęło 11, 25 porwano, 43 zostało rannych, a kilkudziesięciu zostało pobitych. „Z propagandą tą znów walczyła Anna Politkowska, której chciałbym oddać hołd. Pamiętajmy, że każda nieukarana zbrodnia prowadzi do dalszych” - zakończył Panfilow.
Następnie głos zabral Adam Borowski, który od lat dokumentuje zbrodnie popełniane w Czeczenii. „Długie doły wypełnione zwłokami, jak w Katyniu, ale zamiast oficerów, leżały tam ciała zabitych kobiet, dzieci, starców” - Borowski przypomniał o jednym ze zdjęć, które w 2008 roku przywiózł do Parlamentu na wystawę „Czeczenia. Ostateczne rozwiązanie”. „Wówczas obraz ten uznany został za zbyt drastyczny i po kilku godzinach wystawa została zdjęta. Dlatego tym bardziej dziękuję Annie Fotydze, że po tylu latach w Brukseli znów mówi się o tragedii narodu czeczeńskiego” – wypowiadał się przewodniczący Komitetu Polska-Czeczenia. Borowski przypomniał także c o czterech powstaniach czeczeńskich w XIX wieku oraz deportacji całego narodu przez Stalina. „Rosja może zrobić wiele rzeczy, ale nie zabije wolności w duszy czeczeńskiej” - mówił. „Czeczenia nie jest wewnętrzną sprawą Rosji. Chciałbym wspomnieć polityków, których dzisiaj powszechnie potępia się za współpracę z Hitlerem. Tak samo będzie z tymi, którzy nie chcą dostrzec prawdy i współpracują dziś z Putinem” – przestrzegał Borowski.
Kolejnym mówcą był Georg Nikoladze. Gruzińsko-kanadyjski naukowiec wskazał, iż Putin znalazł metody, jak rozbić powstanie. „Wprowadził strategię wojny totalnej, która zniszczyła morale. Świat milczał o tej wojnie. Rosja mordowała cywilów, kobiety i dzieci. Zamordowała prezydenta Maschadowa, osobę bardzo pokojową, gotową do negocjacji” – mówił Nikoladze. „Ta cisza ma jednak swoje konsekwencje - także w moim kraju - Gruzji, na Ukrainie, w Syrii. To co Rosjanie robią w Aleppo, bombardują szkoły, szpitale, ludność cywilną - tak jak w Czeczenii ma złamać morale. Asad jest bezpieczny dzięki rosyjskim zbrodniom wojennym” – zakończył Nikoladze.
Ostatnim elementem konferencji była projekcja filmu dokumentalnego z dwóch wojen w Czeczenii, autorstwa czeskiego dziennikarza i polityka Jaromira Stetiny. „Pracowałem z Anną Politkowską. Putin nie chciał powiedzieć prawdy o wojnie nie tylko światu, ale również Rosjanom. Wówczas, w 2000 roku, jeszcze mogli oni zareagować inaczej. Widząc prawdziwy ogrom cierpień cywilnych, ale także skalę strat własnych, wątpię, żeby zdecydowali się na wybór Putina” – mówił Stetina.
Źródło: EKR
Rok 1939. Od beztroski do tragedii.
Dla Polski rok 1939 był rokiem przedziwnym; przede wszystkim tragicznym, gdyż agresja na nasz kraj Niemiec dokonana 1 września, a następnie Związku Sowieckiego – 17 września spowodowała śmierć milionów rodaków jak również zamordowała prężnie rozwijającą się II Rzeczpospolitą. Ten straszny rok kojarzy nam się zatem głównie z początkiem II wojny światowej.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.