Za nami Środa Popielcowa. Wkroczyliśmy w Wielki Post A.D. 2021
Chrystus Ukrzyżowany, rzeźba Zygmunta Langmana z 1909 r. z kościoła św. Józefa w Krakowie-Podgórzu. fot. Adam Bujak, "Droga krzyżowa" W Środę Popielcową, rozpoczynamy kolejny Wielki Post naszego życia. Aby ułatwić głębokie przeżycie tego czasu publikujemy fragment rozważań ks. Wacława Buryły zamieszczonych w książce "Droga krzyżowa":
***
Kwiaty i drzewa nie mają kłopotu z podróżami, są przypisane do jednego miejsca. W przypadku człowieka jest inaczej: człowiek to ktoś ciągle (lub często) zmieniający miejsce, a więc ktoś ciągle wybierający drogę. Ale żeby wybierać drogę, najpierw trzeba znać cel, miejsce, do którego chce się dotrzeć. Życie nie może być wędrowaniem na ślepo, na oślep, byle gdzie. Bo wtedy można się zagubić. Bo wtedy można narazić się na takie czy inne niebezpieczeństwa, czy nawet na śmierć. Góry znają wiele imion tych, którzy okazali się lekkomyślni, żeby nie powiedzieć dosadniej: głupi, którzy zlekceważyli szlak, którzy postanowili wędrować własnymi drogami. Doszli jedynie do śmierci: głupiej, niepotrzebnej, przedwczesnej. A przecież oni także mogli wejść na szczyt, do granic zachwytu, gdzie można oglądać niczym nie zamącone piękno.
W życiu chrześcijanina także jest wiele dróg – mniej czy bardziej ważnych. Droga do domu, droga do sklepu, do szkoły, do zakładu pracy… Droga do kina, teatru, nad morze czy w góry… Ale te drogi wcale nie są najważniejsze. To są drogi ważne tylko w danym momencie, na chwilę, na krótki ułamek życia. Te drogi są ważne tylko w perspektywie doczesności, ważne tylko dla ciała.
Wiara powinna wychodzić poza doczesność, poza materię. Prawdziwy chrześcijanin zawsze wędruje (powinien) ku wieczności. Dla człowieka wierzącego zawsze najważniejsza jest droga zbawienia, a ta jest drogą krzyża. Chrystus nie zbawił nas na dyskotece, w czasie robienia zakupów, w czasie wypoczynku, na plaży. On zbawił nas na krzyżu. Na autostradach jakże często można spotkać wielokilometrowe korki. Na drodze krzyża nie ma zbyt wielkiego tłoku, bo współczesny człowiek chce mieć życie lekkie, łatwe, przyjemne, nie bolące, spokojne. Tylko że takie życie może nie zakończyć się zbawieniem. Nie ma Chrystusa bez krzyża, a więc nie może być chrześcijaństwa bez krzyża. Człowiek, który ucieka od krzyża, to człowiek, który ucieka od Chrystusa.
Perły rodzą się w bólu, w cierpieniu. Wiara, zbawienie także rodzą się w bólu. Chrystus samotnie wędrował drogą krzyża, bez naszego udziału, bez naszego wsparcia. My możemy wędrować razem z Nim, możemy oprzeć się na Jego krzyżu, na Jego miłości. I to jest nasza największa szansa. Warto z niej skorzystać. W życiu chrześcijanina nie ma większego, wspanialszego celu niż zbawienie. A zbawić można się tylko za życia, tylko teraz i tylko tutaj. Warto mieć to poczucie niepowtarzalności czasu i miejsca.
Obyśmy nie zrezygnowali z drogi krzyża. Abyśmy kiedyś mogli usłyszeć te wspaniałe słowa, które znamy z kart Ewangelii: „Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23, 43).
***
Droga Krzyżowa
Adoracja i refleksja splatają się nierozłącznie podczas przeżywania nabożeństwa Drogi Krzyżowej. Pasyjna modlitwa wznosi nas ku cierpiącemu za nasze grzechy Bogu, pozwala przechodzić przez poszczególne stacje Chrystusowej męki, rozważać je w kontekście tamtych wydarzeń, ale i w kontekście własnego życia, by przepraszać za własne winy.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.