Co tym razem chcą ukryć Rosjanie? Wieloletnia korespondentka BBC wydalona z Moskwy
Praca dziennikarzy w Rosji jest wyjątkowo trudnym zajęciem. Fot. Pixabay „Właśnie zostałam wydalona z Rosji jako osoba stanowiąca „zagrożenie dla bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej”, napisała Sarah Rainsford w obszernym reportażu dla BBC. „Biorąc pod uwagę, iż pracowałam w Moskwie od 20 lat jako niezależny korespondent BBC ciągle nie mogę w to uwierzyć. Podejrzewałam, że coś jest „nie tak” kiedy rok temu rosyjskie ministerstwo ds. zagranicznych zadecydowało o przyznawaniu mi jedynie krótkoterminowych wiz. Wszystkie były zatwierdzane dosłownie w ostatniej chwili. W pewnym momencie urzędniczka powiedziała mi, że to moja ostatnia wiza, jednak chwilę później przyznała, że się pomyliła. Jednak 10 sierpnia podczas kontroli paszportowej na lotnisku Szeremietiewo w Moskwie poinformowano mnie, że Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej zabrania mi pobytu na terenie Rosji. Oficer przeczytał treść tego rozkazu bez słowa wyjaśnienia. „Ma pani bezwzględny zakaz wjazdu na teren Federacji Rosyjskiej na czas nieokreślony. Jest to konieczne dla ochrony bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej”, powiedział wyjaśniając, że zostałam deportowana. Odpowiedziałam mu, że jestem dziennikarką: „czy wyglądam na kogoś niebezpiecznego?” – zapytałam. „My tylko wykonujemy rozkazy”, powiedział żołnierz. „O resztę proszę pytać Federalną Służbę Bezpieczeństwa”, odpowiedział.
Tego dnia wracałam do Moskwy z Białorusi, gdzie przygotowywałam materiał o tłumieniu masowych protestów przeciwko reżimowi Aleksandra Łukaszenki. Bliski współpracownik Władimira Putina zorganizował doroczną „konferencję prasową” transmitowaną na żywo przez białoruską telewizję, na którą udało mi się dostać; wykorzystałam szansę, aby zadać następujące pytanie: „Jak to możliwe, że nadal jest pan prezydentem po tym, jak z pana rozkazu torturowano i więziono pokojowo protestujących ludzi?” Wówczas Łukaszenko nazwał mnie „zachodnią propagandystką”, po czym jego zwolennicy otoczyli mnie zwartym kordonem; wszystko to działo się podczas prowadzonego na żywo programu.
Tego samego wieczoru, kiedy przygotowaliśmy materiał, rosyjski minister spraw zagranicznych ogłosił nałożenie nowych sankcji na Wielką Brytanię; grupa przebywających na terenie Rosji obywateli UK została oskarżona o „działania antyrosyjskie”. To była opóźniona odpowiedź Rosji na brytyjskie sankcje za łamanie praw człowieka w Czeczenii i za korupcję na najwyższych szczeblach władzy. Kiedy kończyła się ważność mojej ostatniej wizy miałam powody do zdenerwowania...
Kilka godzin później moi koledzy przejechali granicę bez żadnych problemów, ja natomiast zostałam zatrzymana. Mogłam swobodnie poruszać się po hali lotniska (mimo że odebrali mi paszport), podczas kiedy funkcjonariusze podjęli gorączkowe negocjacje w celu anulowania mojej deportacji. Byłam pewna, że to nic nie da – nakaz deportacji został wydany przez potężną Federalną Służbę Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Z tego powodu podpisałam oświadczenie, że „jeśli kiedykolwiek pojawię się na terenie Rosji będzie to złamaniem prawa”. Protestowałam, ale nie miałam wyboru. 12 godzin później zadzwonili do mnie z FSB, że mogę przekroczyć granicę – ale tylko po to, żeby zabrać swoje rzeczy i zlikwidować mieszkanie w Moskwie.
Deportowano mnie po 20 latach pracy; Rosja była częścią mojego życia odkąd przyjechałam do Moskwy jako 18-latka już po rozpadzie ZSRR. W latach dziewięćdziesiątych jako studentka widziałam wszystko, co się działo tuż po upadku ZSRR: niekończące się kolejki, bójki na ulicach... pracowałam w St Petersburgu w knajpie, która, jak się okazało, była meliną dla bandytów. To był trudny czas, ale wielu Rosjan miało wówczas nadzieję na wolność. Ale wówczas pojawił się Władimir Putin.
Od czasów kiedy 20 lat temu „został wybrany” pracowałam jako niezależny korespondent BBC w Moskwie. Widziałam w jaki sposób Putin dąży do wzmocnienia swojej władzy; presja na działaczy wolnościowych, przeciwników politycznych a teraz także dziennikarzy zintesyfikowała się zwłaszcza przez ostatni rok odkąd doszło do otrucia Aleksieja Nawalnego, a następnie – do masowych protestów na Białorusi po sfałszowanych wyborach. Kreml postanowił zatem natychmiast ukrócić krytykę; uciszenie niezależnej prasy stało się dla Rosji kluczowym zadaniem.
W dniu, w którym się dowiedziałam, że zostałam zmuszona do opuszczenia Rosji największa niezależna rosyjska stacja telewizyjna - Telewizja „Dożd” została napiętnowana jako „sterowana przez obcy wywiad”. Oznacza to, że dołączono ją do czarnej listy mediów, które za każdym razem, kiedy cokolwiek podają do publicznej wiadomości, muszą pod karą grzywny i ścigania z urzędu deklarować swój „wrogi” status. „Ogłoszenie statusu „obcego szpiega” oznacza, że jesteśmy uważani za wroga państwa”, powiedział mi Tichon Dziadko [redaktor naczelny telewizji Dożd]. „To wszystko oznacza, że władze nie potrzebują niezależnych mediów. To fatalna wiadomość, a będzie jeszcze gorzej”, dodał.
Kiedy odwołałam się do ministerstwa spraw zagranicznych odpowiedziano mi, że „to nic osobistego”, ale nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie co sprawiło, że zostałam uznana za „zagrożenie”. Zauważyłam jednak, że wielu Rosjan, z którymi przeprowadziłam wczesniej wywiady, wyjechało z Rosji – „dla bezpieczeństwa”. Teraz i ja muszę wyjechać. Być może na dobre, choć mam nadzieję że nie."
Źródło: BBC/ Sarah Rainsford, MM
Wirusa, jaki szerzy się często także w kręgach władzy diagnozuje w swojej książce znakomity autor Janusz Szewczak:
Idiotokracja, czyli zmowa głupców
Głupcy zawsze istnieli, niektórzy z nich sięgali nawet po władzę, ale nigdy jeszcze w dziejach świata ród ludzki nie miał do czynienia z prawdziwą inwazją głupoty. Zjawisko to stało się bardzo groźne, albowiem objęło niektóre kręgi władzy. Powstały fałszywe elity składające się w całości z durniów i dewiantów różnej maści, którzy trzymają się razem, wspierają i rządzą lub choćby próbują rządzić.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.