Od Bujaka do Nowaka, od Nalaskowskiego do Roszkowskiego; plejada wielkich autorytetów argumentuje, dlaczego głosuje na Dudę.
Prezydent RP Andrzej Duda Fot. Adam Wojnar
Piętnastu wybitnych i zasłużonych dla Polski artystów, intelektualistów, głęboko zaangażowanych patriotów polskich tłumaczy, dlaczego sami zagłosują na Andrzeja Dudę i dlaczego innych do tego zachęcają. Wymieńmy ich nazwiska, bo same mówią za siebie: Adam Bujak, Leszek Długosz, prof. Bogusław Dopart (szef AKO w Krakowie), prof. Janusz Kawecki, generałowa Krystyna Kwiatkowska, Halina Łabonarska, prof. Aleksander Nalaskowski, prof. Andrzej Nowak, prof. Krzysztof Ożóg, Jan Pietrzak, prof. Wojciech Polak, prof. Wojciech Roszkowski, Czesław Ryszka, prof. Krzysztof Szczerski, Bohdan Urbankowski. Wszyscy skupieni w środowisku Białego Kruka, jego autorzy i przyjaciele, wbrew pozorom nie wszyscy z Krakowa. Ludzie o wielkim dorobku i miłości do książki, których głos powinien wybrzmiewać daleko i dźwięcznie. Przytoczmy fragmenty ich argumentacji (w całości można ją znaleźć w najnowszym, czerwcowym numerze miesięcznika „Wpis”).
Adam Bujak jak zwykle nie owija w bawełnę. „Wybieram Andrzeja Dudę, bo jest za Polską, bo za swą dewizę obrał hasło „Bóg, Honor i Ojczyzna”, które również i mnie jest najbliższe. Broni rodziny, a to w obecnej chwili jest najważniejsze. Ponad 40 lat spędziłem u boku św. Jana Pawła II, patrona rodziny, który już za swego życia ostrzegał przed istnieniem poważnych sił politycznych biorących sobie za cel nadrzędny dewastację rodziny i degenerację człowieka już w najmłodszym wieku. Jeżeli do tego dopuścimy, zniszczymy zarówno własną Ojczyznę, jak i całą ludzkość. (…) Główny kontrkandydat prezydenta Andrzeja Dudy jest wyjątkowo małym człowiekiem, bo dąży do realizacji diabelskich wizji "
Leszek Długosz wyjawia: "Dysponuje przymiotami, które go do przywództwa kraju upoważniają – jego uformowanie, kompetencje zawodowe, walory osobowościowe. (…) Na koniec moja „prywata”. Zdarzyło się tak w moim życiu, że jako sąsiad z zamieszkania dr Andrzej Duda (studiujący, potem pracujący na Wydziale Prawa UJ) stał się poniekąd naturalnym, sprawdzonym moim wyborem. Byłem na listach wszystkich Jego komitetów wyborczych – „od prostego posła do prezydenta”. Jakże zatem w tych wyborach prezydenckich mogłoby być inaczej? Dlatego z całym przekonaniem piszę i mówię: Prezydent Duda? TAK!"
Prof. Bogusław Dopart pyta: "Andrzej Duda reprezentuje tę zbiorowość obywatelską w Polsce i ten obóz polityczny, które opowiadają się za utwierdzaniem polskiej suwerenności. Uosabia więc odpowiedzialne podejście do naszej państwowości i poważne traktowanie kluczowych zobowiązań konstytucyjnych. Reprezentuje opcję zgodną z głównym nurtem polskich tradycji politycznych. O kim jeszcze spośród kandydatów można to samo powiedzieć?"
Prof. Janusz Kawecki analizuje: ">Polska na wirażu dziejów< – mówił do rektorów polskich uniwersytetów św. Jan Paweł Wielki podczas specjalnej audiencji w styczniu 1996 r. Nadal pokonujemy ten wiraż. (…) O tym, jak może być prowadzona destrukcja w czasie tej jazdy, mogliśmy się wszyscy przekonać, obserwując działania przede wszystkim marszałka Senatu oraz większości (choć nieznacznej) „totalniaków opozycyjnych”. (…) A przecież prezydent ma uprawnienia znacznie większe, więc osoba wybrana na ten urząd z szeregów „totalnych” i uczestnicząca w takich działaniach obstrukcyjnych oznaczałaby kraksę w czasie jazdy, i to na wirażu."
Generałowa Krystyna Kwiatkowska zauważa: "Zmiany w systemie edukacji i rozpoczęcie nauki na powrót od 7. roku życia miały ogromne znaczenie." A Halina Łabonarska dodaje: "Andrzej Duda cytuje św. Jana Pawła II: >Nie lękajcie się, bo tylko wtedy będziemy wolni!<. Wierzę mu. Jest szczery, kiedy mówi, że nasze korzenie są bardzo mocne, oparte na ponad tysiącletniej historii. Dlatego będę głosować na Andrzeja Dudę, bo wierzę tak jak on w głęboką siłę naszego narodu!"
Prof. Aleksander Nalaskowski: "Po raz pierwszy głosowałem na Andrzeja Dudę, bo mam zaufanie do Kaczyńskiego i wiem, że on by Polsce prosiaka nie podłożył. (…) Tutaj dodam, że nie jestem emerytem, mam bardzo dorosłe dzieci, nie jestem przedsiębiorcą, a zatem nie jestem beneficjentem żadnej z dużych akcji redystrybucyjnych publicznych środków. Obietnice przedwyborcze z roku 2015 mnie w zasadzie nie dotyczyły. Ale sam kandydat był już wystarczającą obietnicą, że nareszcie uda się przerwać ten obrzydliwy show wychowanków Geremka, Mazowieckiego, Kuronia czy Michnika. (…) I jeszcze rzecz dla mnie ważna – oddając ten głos mam najzupełniej spokojne sumienie, nie dotyczy mnie wybór jakiegoś „mniejszego zła” i nie konstruuję swojej tożsamości na negacji drugiej strony. Spokojne sumienie i jasne przesłanki to ogromny komfort."
Prof. Andrzej Nowak jak zwykle ostrzega przez zamianą niepodległości na podległość: "Stają naprzeciw niego kandydaci, którzy – jak niegdyś komuniści – przeciwstawiają Polskę 'nową' i 'starą'. Według nich to, co dobre w 'tym kraju' – czyli podniesiona do roli fetyszu 'modernizacja – pojawia się wyłącznie dzięki Unii Europejskiej, ewentualnie nieco wcześniej, dzięki 'emancypacyjnej' polityce mocarstw rozbiorowych (lub Związku Sowieckiego po 1944). To jest ta nowa, postępowa, dobra Polska – w której jest coraz mniej polskości (czytaj, za klasykiem: 'nienormalności'). (…) Niepodległość służąca polskim obywatelom – to jest najważniejszy cel i obowiązek Prezydenta RP. I to właśnie najlepiej wyraża i symbolizuje w tych wyborach Andrzej Duda."
Prof. Krzysztof Ożóg prezentuje 8 argumentacji przemawiających za Andrzejem Duda, w tym m.in..: "Wytrwale realizuje polską rację stanu na arenie międzynarodowej. Umacnia narodową kulturę i tradycję wypływającą z ponad tysiącletniego chrześcijańskiego dziedzictwa naszych przodków. Godnie pełni urząd Prezydenta i reprezentuje Rzeczpospolitą w świecie. Służebnie wobec narodu i państwa sprawuje władzę w duchu uniwersalnych zasad chrześcijańskich. Jest opatrznościowym mężem stanu na najbliższą, trudną przyszłość Polski."
Jan Pietrzak mówi prosto z mostu: " Polska nie ma czasu na eksperymenty personalne. Świat jest rozchwiany pandemią i kryzysem gospodarczym. Niezbędne jest doświadczone przywództwo rozumiejące skalę problemów i wagę decyzji podejmowanych w imieniu Polaków i dla dobra państwa polskiego. (…) W stulecie Bitwy Warszawskiej doceniamy, jak wielką wartością jest Niepodległość. Nie można zatem na najwyższe stanowiska w państwie wybierać ludzi podległych obcym stolicom, uzależnionych od zagranicznych ośrodków władzy. To się w naszej historii źle kończyło."
Prof. Wojciech Polak: "Oddając głos na Andrzeja Dudę, opowiadamy się za Polską normalną. Polską, w której w niedzielę budzą nas dzwony kościelne. W której podtrzymywana jest chrześcijańska i narodowa tożsamość, dzieci wychowuje ojciec i matka, a małżeństwo jest zawsze związkiem kobiety i mężczyzny. (…) Polska to skarb wywalczony krwią bohaterów i pracą pokoleń. Polityka Andrzeja Dudy opiera się na pamięci i wdzięczności dla ludzi, dzięki którym żyjemy w wolnym kraju. (…) Opowiadam się za Polską przynależną do chrześcijańskiej cywilizacji łacińskiej, suwerenną, bezpieczną, solidarną, silną duchowo i gospodarczo. Dlatego będę głosował na Andrzeja Dudę!"
Prof. Wojciech Roszkowski wyraża zdziwienie: "Szczerze mówiąc, dziwię się ludziom, którzy mają w tym względzie wątpliwości. Oczekiwałbym raczej wytłumaczenia, dlaczego ktoś nie chciałby na niego głosować. (…) Polska znajduje się w trudnym momencie. W stosunkach międzynarodowych panuje duża niepewność. Agresywna polityka Rosji tolerowana, a nawet wspierana pośrednio przez naszych głównych partnerów z zachodniej Europy, a także ideologiczna wrogość ze strony organów Unii Europejskiej zmniejszają bezpieczeństwo Polski. Epidemia koronawirusa osłabiła tempo naszego rozwoju gospodarczego. (…) Niestety, „totalna opozycja” robiła i robi co tylko może, by utrudnić działania rządu i prezydenta w tej trudnej sytuacji. Jest więc sprawą o fundamentalnym znaczeniu, by w tej sytuacji rząd i prezydent wykazywali ten sam poziom wzajemnego zrozumienia co dotąd. Zarzut, iż jako prezydent Andrzej Duda nie był politykiem „niezależnym”, jest prymitywny. Jakiż byłby bowiem pożytek z tego, by bez sensu sabotował słuszną politykę rządu? (…) Ma niewątpliwy talent krasomówczy, a przy tym zawsze wie, o czym mówi. Przy tym wszystkim jest człowiekiem sympatycznym i bezpośrednim. Nie ukrywa swego zdania i potrafi je realizować, ale używa kulturalnego języka i nie ucieka się, jak większość polityków opozycyjnych, do krętactw i manipulacji. Na ich tle wyróżnia się jasnością programu, klarownością jego prezentacji i świetnym kontaktem z ludźmi."
Czesław Ryszka, wieloletni poseł i senator, jest bardzo zdeterminowany: "To jedyny prawdziwy katolik wśród kandydatów, nie wybiórczy, ale szanujący katolicką naukę społeczną. A więc jest za życiem od poczęcia do naturalnej śmierci, zapewnił, że podpisze ustawę antyaborcyjną. Jest przeciw eutanazji. Nie podpisze ustawy o tzw. małżeństwach homoseksualnych, jest za prawem rodziców do wychowania swoich dzieci zgodnie z przekonaniami. Jest człowiekiem szanującym godność każdego człowieka, co jednak nie oznacza tolerancji dla dewiacji. Dba o polskie rodziny, w tym o tę wielką rodzinę rodzin, jaką jest Ojczyzna. (…) Podpisanie przez niego Karty Rodziny uważam za wyraz odwagi, świadomego narażenia się lobby LGBT, za zdecydowane przeciwstawienie się wyznawcom ideologii gender, wrogich rodzinie i chrześcijaństwu. (…) Ufam, że także iż skutecznie przeciwstawi się próbom narzucenia Polsce lewicowych ideologii z Unii Europejskiej. Polska ma wiele do zaoferowania Europie, prezydent Andrzej Duda, człowiek z pokolenia JP II, nie pozwoli, abyśmy wtopili się w kosmopolityczny świat, byśmy wyzbyli się własnej narodowej tożsamości na rzecz bliżej nieokreślonego kolosa na glinianych nogach i o chorej głowie. O to, tak naprawdę, toczy się dzisiaj walka. Porównując poglądy kandydatów na urząd głowy państwa widzę, że nie są to zwyczajne wybory prezydenckie, to jest coś więcej. Przed nami staje wybór cywilizacyjny: czy Polska będzie nadal oparta o etykę chrześcijańską i czy pozostanie ojczyzną św. Jana Pawła II. (…) Nie wolno części władzy oddać totalnej opozycji w imię jakiegoś wydumanego balansu politycznego. Taka logika jest zabójcza dla Polski, o czym najlepiej świadczy funkcjonowanie obecnego Senatu."
Prof. Krzysztof Szczerski, wielki politolog i doświadczony polityk, ceni zawodowstwo w polityce: "Stanowisko Głowy Państwa nie powinno być dla nikogo pierwszą w życiu pracą w instytucjach państwa czy też pierwszą pracą w ogóle – a takich kontrkandydatów w stawce ubiegających się obecnie o ten urząd mamy. (…) Może zaskoczę naszych Czytelników tym stwierdzeniem, że prezydent powinien być… politykiem. Niektórzy zapytają: ale o co chodzi? To oczywiste, że prezydent jest politykiem. Otóż, gdy przyjrzeć się grupie kandydatów w tych wyborach, jedynym politykiem w tym gronie jest Andrzej Duda. Oczywiście jest tak, jeśli podzielamy klasyczne rozumienie tego słowa, wedle którego polityk to osoba zaangażowana w losy swojej wspólnoty narodowej, zatroskana o sprawy publiczne, rozumiane jako dobro wspólne. Polityk to nie showman telewizyjny, to nie produkt agencji marketingowych, to nie wyuczony sloganista, gładkojęzykowy mędrek, wąskoideologiczny cwaniak czy przebojowy pustak. Polityk musi być przekonany, że funkcja, jaką pełni, jest mu POWIERZONA przez obywateli, że jest on depozytariuszem woli narodu, częścią jego historii i że to powinno go zobowiązywać. Prezydentury nie wygrywa się dla siebie, swojej kompanii, mocodawców krajowych i zagranicznych. Wygrywa się te wybory po to, by oddać, poprzez swoją pracę, przysługę obywatelom, którzy ten zaszczyt złożyli w czyjeś ręce. Trzeba zatem, by tą osobą był po raz kolejny Andrzej Duda."
Bohdan Urbankowski z właściwą sobie dosadnością tłumaczy: "Liderzy opozycji nie mają prawdziwych dokonań, takich, które kształtują i otoczenie, i własne charaktery. Nie mają ani własnych planów (co maskują negacją cudzych), ani własnych charakterów. To medialne wydmuszki spreparowane przez sztaby specjalistów od reklam, jak preparuje się atrakcyjne reklamy kiepskich towarów, podróbek. Zamiast poważnych wyborów mamy walkę medialnych ofert. (…) Zdolności i dokonania Rafała Trzaskowskiego pozwalają przewidywać, że zacznie od zalania całej Polski gównem, na zakopconych ulicach urządzi strefy przymusowego relaksu i nie opuści pałacu, dopóki nie udzieli ślubu ostatniemu z homoseksualistów. Czy jest zdolny do czegoś więcej – nie wiadomo. Trzaskowski to jest bowiem nie kandydat-człowiek, a właśnie medialna wydmuszka w stylu Macrona. Celebryta półświatka polityki. Nieobciążony tożsamością, potrafiłby z wdziękiem wykonywać zadania – problem w tym, kto i co mu zleci. Rokowania co do rządów innych kandydatów nie są tak ewidentne. (…) Brak jest kandydata lewicy; rzekomi lewicowcy to w większości przemalowani cwaniacy. Kandydat PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pomagał postkomunie likwidować szpitale, szkoły pielęgniarskie, emerytury, OFE, co pozwala przypuszczać, że jako prezydent nie spałby, nie jadłby, nie chędożyłby, lecz dniami i nocami likwidował. Nie wiem, czy z archiwum „Wyborczej”, czy też z kosza „Newsweeka” wygrzebany został Szymon Hołownia – znów pechowo. Jak dotąd potrafił tylko rozpłakać się rzewnie w telewizji. Broń nas, Panie, przed taką „głową państwa”, polityka nie jest dla mazgajów! Pewne szanse ma Paweł Tanajno, lecz raczej w podskokach i przysiadach, w polityce dał się poznać jako notoryczny nieudacznik. Nie można tu nie przypomnieć Napoleona: gdy zgłoszono mu kandydatów na stanowisko dowódcy jednej z armii, połowę ofert od razu podarł i wrzucił do kosza. Ależ Sire, zwrócił uwagę adiutant, przecież nie wiemy, kto to był, po prostu mieli pecha, że znaleźli się w pierwszej grupie ofert... – Właśnie, odpowiedział Napoleon, mieli pecha; czy chciałby pan pechowca na wodza armii? (…) Pozostali kandydaci, nawet prawdziwsi od Biedronia sklejonego z Trzaskowskim, są bez szans. Szanse mają ci, których wyliczyłem. I tu problem: czy chcielibyśmy na prezydenta któregoś z polityków bez dokonań, a do tego pechowych?"
*******
Piętnaście różnych osób, piętnaście różnych styli i piętnaście różnych argumentacji, a cel jeden: Polska i polskość. Spośród 11 mniej lub bardziej poważnych kandydatów polityczną drogę do tego celu uosabia, zdaniem tych wybitnych osobistości, tylko i wyłącznie Andrzej Duda. I nie przemoże tej opinii żaden zblatowany z Platformą Obywatelska sąd, który dla celów politycznych nie jest w stanie rozróżnić jednego miliona bezrobotnych od dwóch milionów. Należy mieć zatem nadzieję, że rządzący obóz przeforsuje ustawę o posyłaniu w szeregi bezrobotnych sędziów nie tylko durnych, ale i totalnie upolitycznionych. Andrzej Duda jako prezydent jest gwarantem podpisania takiej ustawy. Jak i każdej innej ustawy Obalającej resztki postkomuny w III RP.
Opr. Leszek Sosnowski
Całe wypowiedzi w aktualnym wydaniu miesięcznika „Wpis” (6/2020).
Fotografie: Adam Wojnar
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.