Wymiary ołtarza Mariackiego (wysokość około 13 m, szerokość blisko 11 m) stawiają go na pierwszym miejscu wśród zachowanych gotyckich retabulów. Dzięki ruchomym skrzydłom program ikonograficzny ołtarza można zmieniać, dostosowując do liturgii. Na co dzień eksponowano odsłonę tak zwaną ferialną (szafa zamknięta), z okazji radosnych uroczystości skrzydła były otwierane i oczom wiernych ukazywała się odsłona świąteczna. Sceny umieszczone w ołtarzu ukazują, najogólniej mówiąc, ewangeliczną prawdę o odkupieniu świata dokonanym przez Jezusa Chrystusa. Ze względu na wezwanie krakowskiej fary na pierwszy plan wysunięto osobę Marii jako matki Syna Bożego oraz jej udział w dziele Zbawienia.

Stwosz był doskonałym obserwatorem rzeczywistości i potrafił niezwykle trafnie charakteryzować ludzi w różnym wieku, różnego stanu, doznających różnych uczuć. Dowodzą tego postacie apostołów, ludzi w większości dojrzałych lub starych, których kościste albo nalane, poorane zmarszczkami twarze, kontrastują z subtelną, delikatną, gładką twarzą Dziewicy Marii. Spójrzmy również na ich dłonie... Cechą typową dla rzeźb Stwosza jest też ich poruszenie, ujęcie w ruchu, często gwałtownym. Dramatyczna ekspresja osiągnięta została poprzez gesty, ale nade wszystko poprzez skomplikowane, łamane, zawijane, skręcane wirowo, tworzące łyżkowate, muszlowate fałdy szat. Wit Stwosz potrafił zainscenizować świętą historię w sposób genialny. Jak reżyser prawdziwie mistycznego spektaklu. Nikt, kto obejrzał ołtarz Mariacki, nie ma chyba co do tego wątpliwości.

Ołtarz Mariacki

W 1533 r. w Krakowie znaleziono za głównym ołtarzem w chórze kościoła Mariackiego zamknięty w puszce niezwykłej wagi dokument. Niestety, nie dotrwał do obecnych czasów, ale jego treść znamy z późniejszego odpisu. Łaciński oryginał został spisany przez notariusza miejskiego Jana Heydeke dla upamiętnienia okoliczności wzniesienia ołtarza.

Rozpoczęto dzieło około św. Urbana roku od Wcielenia Pana Naszego Jezusa Chrystusa tysiąc czterysta siedemdziesiątego siódmego, gdy urzędującymi rajcami byli..., i tu wymieniono nazwiska członków rady miejskiej, a następnie osób wydelegowanych do sprawowania nadzoru nad pracami. Dowiadujemy się dalej, że koszty realizacji wyniosły 2808 florenów, a pokryto je wyłącznie ze składek publicznych, w tym z zapisu testamentowego Franciszka Gleywicza (200 fl.). Dzieło to ukończono zatem roku Pańskiego tysiąc czterysta osiemdziesiątego dziewiątego około święta Jakuba Apostoła, za panowania najjaśniejszego księcia i pana Kazimierza, króla Polski, i Fryderyka, biskupa krakowskiego - dalej skład rady rządzącej Krakowem - ku czci Boga i Najświętszej Panny Marii najbardziej chwalebnej, niech będzie błogosławiona na wieki.

Na końcu aktu fundacyjnego, tuż przed podpisem skryptora, podano po łacinie informację o twórcy ołtarza: Wykonawcą tego dzieła był mistrz Wit, Niemiec z Norymbergi, mąż rzadkiej wytrwałości i wierności, którego talent i praca wysławiają w całym świecie chrześcijańskim, którego i to dzieło chwali na wieki.

Wit Stwosz

Wzniosłe to słowa, lecz ze wszech miar słuszne. Wspomniany Wit Stwosz (Veit Stoss), uważany za jednego z najwybitniejszych artystów europejskich schyłku średniowiecza, urodził się w Horb nad Neckarem w Szwabii. Daty przyjścia na świat nie znamy. Gdzie i u kogo się kształcił, możemy się jedynie domyślać na podstawie analizy stylowej jego dzieł. Pierwsza informacja archiwalna dotycząca jego osoby pochodzi z 1477 r., kiedy zrzekł się obywatelstwa Norymbergi. Oczywiste jest, że miało to związek z przyjazdem do Krakowa, gdzie w maju zaczął prace przy wielkim retabulum do głównego kościoła farnego. W stolicy Królestwa Polskiego zamieszkał przy ulicy Grodzkiej i założył warsztat, który zrealizował wiele prestiżowych zamówień. Znalazły się wśród nich: nagrobek Kazimierza Jagiellończyka w katedrze na Wawelu, krucyfiks w nawie południowej kościoła Mariackiego, płaskorzeźba Chrystusa w Ogrójcu z cmentarza przy tej świątyni (obecnie w Muzeum Narodowym w Krakowie), płyty nagrobne kard. Zbigniewa Oleśnickiego w Gnieźnie oraz biskupa Piotra z Bnina we Włocławku. Poza tym zachowały się wzmianki źródłowe o innych pracach, a ostatnio z mistrzem Witem związano płaskorzeźbę w Ptaszkowej (Modlitwa w Ogrójcu) i krucyfiks w Iwanowicach - przeniesione w XVIII w. do prowincjonalnych kościołów z fary Mariackiej.

W 1496 r. artysta opuścił Kraków i przyjął ponownie obywatelstwo norymberskie. Wspaniałe dzieła znaczą kolejne lata jego życia: epitafium Volckamerów, krucyfiks oraz figury Marii, świętych Jana i Andrzeja u św. Sebalda, słynne Pozdrowienie Anielskie u św. Wawrzyńca, w końcu ołtarz dla kościoła Karmelitów, obecnie wkatedrze bamberskiej (rysunek projektowy znajduje się w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego). Inne prace z tego okresu znajdujemy w Krakowie (płyta nagrobna Filipa Kallimacha u Dominikanów, odlana przez Petera Vischera starszego według modelu Stwosza), a nawet we Florencji (statua św. Rocha w Santissima Annunziata). Nie był to jednak czas łatwy dla rzeźbiarza, który wdał się w niepewne układy finansowe, skutkujące niewypłacalnością. Niestety, Stwosz pogorszył swoją sytuację podrabiając dokument, co było karane śmiercią. Zdołał jednak wybronić się przed najwyższym wyrokiem i ukarany został ostatecznie grzywną, zakazem opuszczania miasta, a ponadto upokorzony wypaleniem piętna na policzkach, co się dokonało publicznie 4 grudnia 1503 r. Mistrz zmarł we wrześniu 1533 r. i pochowany został na cmentarzu św. Jana w Norymberdze.

Groźba zniszczenia

Retabulum Mariackie było wielokrotnie odnawiane. Gruntowne prace (w tym wymiana niektórych detali, rekonstrukcja innych, przemalowania) przeprowadzono w latach 1866-70, 1932-33, 1946-49, 1989, 1999. Groźba zniszczenia zawisła nad tym arcydziełem w czasie II wojny światowej. Tuż przed wybuchem konfliktu zbrojnego Karol Estreicher mł., przewidując słusznie, iż niemieccy faszyści mogą dokonać grabieży ołtarza, wymontował z niego figury i płaskorzeźby, a następnie wywiózł do Sandomierza, gdzie ukrył je w katedrze oraz seminarium duchownym. Okupanci w październiku 1939 r. wywieźli pozostałe zabytki do Berlina. W marcu następnego roku zdemontowali szafę ołtarzową, a potem całe retabulum zmagazynowali w Norymberdze. W 1945 r. Karol Estreicher odnalazł wszystkie części i dzieło mogło powrócić do Krakowa. Tutaj wykonano konserwację w wydzielonych pomieszczeniach na Wawelu.

Władze komunistyczne nie chciały jednak przywrócić ołtarza na pierwotne miejsce (w prezbiterium fary znajdował się tymczasowo ołtarz Matki Bożej Bolesnej przeniesiony przez Niemców z wawelskiej kaplicy Świętokrzyskiej). Dopiero w kwietniu 1957 r. stanął ponownie tam, gdzie być powinien.

Największy ołtarz gotycki

Wymiary ołtarza Mariackiego (wysokość około 13 m, szerokość blisko 11 m, sama szafa 7,25 na 5,34 m) stawiają go na pierwszym miejscu wśród zachowanych gotyckich retabulów. Należy do typu zwanego poliptykiem. Najczęściej spotykanym rodzajem są tryptyki - szafiaste nastawy trzyczęściowe, dzieło Stwosza reprezentuje bardziej złożoną formę, określaną mianem pentaptyku. Centralna część - wielka prostokątna szafa - wspiera się za pośrednictwem predelli na mensie ołtarza. Do niej zamocowano po bokach dwie pary skrzydeł mieszczących po trzy kwatery. Wewnętrzne służą do zamykania szafy, zewnętrzne są nieruchome. Zwieńczenie ołtarza tworzy szereg baldachimów rozpiętych pomiędzy wysmukłymi filarkami.

Dzięki ruchomym skrzydłom program ikonograficzny ołtarza można zmieniać, dostosowując do liturgii. Na co dzień eksponowano odsłonę tak zwaną ferialną (szafa zamknięta), z okazji radosnych uroczystości skrzydła były otwierane i oczom wiernych ukazywała się odsłona świąteczna. Sceny umieszczone w ołtarzu ukazują, najogólniej mówiąc, ewangeliczną prawdę o odkupieniu świata dokonanym przez Jezusa Chrystusa. Ze względu na wezwanie krakowskiej fary na pierwszy plan wysunięto osobę Marii jako matki Syna Bożego oraz jej udział w dziele Zbawienia.

W predelli przedstawiono wywód genealogiczny Syna Człowieczego secundum carnem, czyli "według ciała". Na konarach rozłożystego drzewa wyrastającego z piersi leżącego Jessego rzeźbiarz rozmieścił figurki siedzących mężczyzn - ziemskich przodków Jezusa. W centralnej części nastawy wyobrażono dwa wydarzenia: Zaśnięcie oraz Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny, ujęte wielką półkolistą arkadą z drobnymi figurkami (m.in. prorokami), z popiersiami czterech wielkich Ojców Kościoła (święci: Ambroży, Augustyn, Hieronim i Grzegorz) w przyłuczach. Idąc ku górze, docieramy do zwieńczenia ze sceną Koronacji Marii w towarzystwie aniołów oraz patronów Królestwa Polskiego - św. Wojciecha i Stanisława. Na awersach skrzydeł wewnętrznych (widocznych przy otwartym ołtarzu) pomieszczono następujące epizody z Ewangelii: Zwiastowanie Marii, Hołd Pasterzy, Pokłon Trzech Króli (skrzydło lewe), Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie Chrystusa, Zesłanie Ducha Świętego (skrzydło prawe). Po zamknięciu pentaptyku obserwujemy kolejno (idąc od lewej): Zwiastowanie Joachimowi oraz Spotkanie Joachima i Anny przy Złotej Bramie, Narodziny Marii, Ofiarowanie Marii w świątyni, Ofiarowanie Jezusa w świątyni, Dwunastoletni Chrystus wśród uczonych w Piśmie, Pojmanie Jezusa, Ukrzyżowanie, Zdjęcie z krzyża, Złożenie do grobu, Zstąpienie Chrystusa do Otchłani, Trzy Marie u grobu Jezusa, Chrystus ukazujący się Marii Magdalenie (Noli me tangere).

Program teologiczny

Tajemnice wiary wyrażane są w sztuce chrześcijańskiej poprzez różnego typu obrazy. Część z nich odtwarza wydarzenia opisane w Starym i Nowym Testamencie, część zaś poprzez personifikacje, alegorie i symbole przedstawia pojęcia teologiczne. Ikonografia religijna kształtowała się przez stulecia tak, by w sposób możliwie precyzyjny przybliżyć wiernym Boga w Trójcy Świętej Jedynego i jego działanie w świecie. By uzyskać klarowny przekaz, artyści z pomocą teologów wypracowywali nowe, coraz doskonalsze formuły ikonograficzne. Wspaniałym przykładem wykorzystania zarówno utrwalonych w tradycji, jak i nowatorskich sposobów obrazowania, jest krakowski ołtarz mistrza Wita. Aby zrozumieć program teologiczny zawarty w tym dziele, zaprojektowany niewątpliwie przez dobrze wykształconego duchownego (lub duchownych), należy wnikliwie przyjrzeć się wymienionym powyżej rzeźbionym wyobrażeniom. Warto przy tym posiłkować się odpowiednimi fragmentami Pisma Świętego, a także pism apokryficznych. Te ostatnie nie zyskały co prawda sankcji Kościoła, ale czerpano z nich chętnie wtedy, gdy o pewnych osobach i wydarzeniach milczały księgi kanoniczne.

Rozpocząć wypada od szafy, w której Wit Stwosz przedstawił koniec ziemskiego życia Matki Bożej oraz jej pośmiertną chwałę. Maria ze względu na szczególne zasługi Bogarodzicy, wolnej od skutków grzechu pierworodnego, nie zamknęła swego ziemskiego bytowania śmiercią jak inni ludzie, ale z woli Boga przeniesiona została z duszą i ciałem do wieczności. Takie przekonanie było rozpowszechnione w późnym średniowieczu, mimo że nie miało jeszcze charakteru dogmatu.

Już św. Grzegorz z Tours pisał w IV stuleciu: Gdy błogosławiona Maryja zakończyła już bieg swojego życia i gdy została powołana z tego świata, zgromadzili się w jej domu wszyscy apostołowie z poszczególnych krain. A gdy usłyszeli, że ona ma być zabrana z tego świata, czuwali wraz z nią. I oto Pan Jezus nadszedł ze swymi aniołami, i wziąwszy jej duszę oddał ją aniołowi Michałowi, i odszedł. Rankiem zaś wzięli apostołowie jej ciało, złożyli w grobie, i strzegli jej gotowi na przyjście Pana. I oto znowu stanął przed nimi Pan, i wziąwszy święte ciało nakazał ponieść je na chmurze do raju, gdzie teraz, przybrawszy znowu swą duszę i ciesząc się z wybranymi Pana, używa dóbr wiecznych, które nigdy się nie skończą.

Zaśnięcie i koronacja

Wit Stwosz ukazał opisane wydarzenia nieco inaczej. Przede wszystkim zaakcentował szczególny charakter momentu, gdy Maria opuszczała Ziemię - określano go jako "przejście" (gr. koimesis) lub "zaśnięcie" (łac. dormitio). Tak więc nie widzimy jakichkolwiek odwołań do śmierci - Matka Boża nie spoczywa na łożu, nie ma nawet samego łoża śmiertelnego w tle.

Nietknięta starością Niepokalanie Poczęta Dziewica (starzenie się jest jednym ze skutków grzechu popełnionego przez Adama i Ewę), osuwa się na kolana jakby omdlewając, podtrzymywana przez jednego z apostołów (św. Jakuba?). Towarzyszą jej także pozostali uczniowie wybrani przez Chrystusa. Po charakterystycznej fizjonomii rozpoznajemy św. Piotra, najmłodszego identyfikujemy ze św. Janem. Niektórzy apostołowie modlą się, obserwują Marię, jeden osłania ją z góry splecionymi dłońmi. Inni spoglądają ku górze, gdzie rozgrywa się misterium Wniebowzięcia - Chrystus wraz ze swą Matką unosi się na chmurze otoczony zastępem grających i śpiewających aniołów. Co ważne, obie postacie są tej samej wielkości, co dowodzi, że Jezus zabiera do nieba nie tylko duszę, ale i ciało Marii.

Jednocześnie przedstawienie to nawiązuje do Pieśni nad Pieśniami, w której pod postaciami Oblubieńca i Oblubienicy zapowiedziano mistyczny związek między Bogiem a Kościołem.

Niewiasta, którą Ojciec wybrał na rodzicielkę swego Syna, określana jest wieloma tytułami, między innymi Królowej Niebios i Aniołów. Wyrazem wiary w to, że Bogarodzica zasiada w niebie wraz z Bogiem jako władczyni, jest scena umieszczona na szczycie ołtarza. Pod baldachimem, w przestrzeni przenikniętej światłem przefiltrowanym przez barwne witraże, odbywa się podniosła ceremonia: Trójca Święta dokonuje koronacji Panny z Nazaretu, cieszą się aniołowie przygrywając na instrumentach, a także zbawieni reprezentowani przez męczenników Wojciecha i Stanisława ze Szczepanowa.

Zwiastowanie

Dzięki pokorze i posłuszeństwu Marii możliwa była realizacja Boskiego planu Odkupienia. Poszczególne jego etapy zilustrowano na skrzydłach poliptyku. Do otwarcia świątecznego wybrano wydarzenia radosne i chwalebne.

Cykl Wcielenia inicjuje Zwiastowanie w Nazarecie przedstawione zgodnie z opisem św. Łukasza: Anioł wszedł do Niej i rzekł: "Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami". Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Lecz anioł rzekł do niej: "Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego ojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a jego panowaniu nie będzie końca". Na to Maryja rzekła do anioła: "Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?". Anioł Jej odpowiedział: "Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego". Na to rzekła Maryja: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa!" (por. Łk 1, 28-37).

Płaskorzeźba w ołtarzu Mariackim przedstawia młodziutką Miriam, którą oderwał od lektury Pisma anioł ubrany w szaty liturgiczne - albę i kapę - spełnia on misję powierzoną przez Ojca ukazanego u góry wśród obłoków i promieni.

W posłaniu archanioła Gabriela pojawia się imię Dawida jako ziemskiego przodka Jezusa. Jak wspomniano wcześniej, w predelli retabulum pomieszczone jest Drzewo Jessego, które "zakorzenia" Zbawiciela w dziejach narodu wybranego i szerzej, całego rodzaju ludzkiego. Rodowód Syna Bożego przywołuje św. Mateusz na początku swej Ewangelii. Podaje on imiona przodków w układzie chronologicznym, a następnie podaje, że od Abrahama do Dawida jest czternaście pokoleń; od Dawida do przesiedlenia babilońskiego czternaście pokoleń; od przesiedlenia babilońskiego do Chrystusa czternaście pokoleń (por. Mt 1, 17). Stwosz zaczyna (zgodnie z utrwaloną tradycją ikonograficzną) swój wywód dopiero od ojca Dawida, Jessego.

Cykl chwalebny

Kolejne kwatery na awersie lewego skrzydła ruchomego zawierają dobrze znane wszystkim sceny. Najpierw widzimy Marię i Józefa adorujących narodzone w grocie betlejemskiej Dziecię, do którego przybyli także pasterze, powiadomieni o nadzwyczajnym wydarzeniu przez anioła. Hołd Królowi Wszechświata, który przyszedł na świat w ubóstwie, oddają również mędrcy (zwani tradycyjnie Trzema Królami) przybyli z daleka za przewodem gwiazdy.

Przechodząc do skrzydła prawego rozpoczynamy od wydarzenia, które stanowi fundament wiary chrześcijańskiej - Zmartwychwstania Jezusa. Pisze św. Paweł w 1 Liście do Koryntian: Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. [...] Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka też dokona się zmartwychwstanie (por. 1 Kor 15, 12-14, 20-21).

Niżej widnieje scena Wniebowstąpienia opisana w Dziejach Apostolskich: Po tych słowach uniósł się w ich [tj. Apostołów] obecności i obłok zabrał go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: "Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba." (por. Dz 1, 9-11). A uczniowie wciąż wpatrują się w niebiosa, jest wśród nich także Maria, zaś na szczycie góry pozostały tylko otoczone promieniami odciski stóp Boga, który chodził po ziemi.

Cykl chwalebny zamyka wyobrażenie Zesłania Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy: Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić (por. Dz 2, 2-4).

Narodziny Marii

Po zamknięciu ołtarza oglądamy najpierw wydarzenia związane z przyjściem na świat Marii. Cykl oparty na przekazach apokryficznych mieści się na lewym skrzydle zewnętrznym. Objaśnienie dwóch epizodów zilustrowanych w pierwszej kwaterze znajdujemy w Protoewangelii Jakuba. Widzimy więc najpierw Joachima, którego Jahwe doświadczył długoletnim oczekiwaniem na przyjście potomka, jak przebywając na ­pustyni modlił się o łaskę. I wtedy Anioł [...] Pański zstąpił do Joachima i powiedział: "Joachimie, Joachimie, ­wysłuchał Pan Bóg twoją modlitwę. Zstąp stąd! Oto bowiem żona twoja Anna poczęła w swym łonie" (ProtEwJk IV 2). Oglądamy obok dalszy ciąg historii: I oto przyszedł Joachim ze swymi stadami. I stanęła Anna [jego żona] koło bramy, i ujrzała Joachima wchodzącego ze swymi stadami, i natychmiast wybiegła, i rzuciła mu się na szyję, i rzekła: "Teraz wiem, że Pan Bóg wielce mi pobłogosławił: Oto bowiem ja, wdowa, już nie jestem wdową, oto ja, bezdzietna, poczęłam w łonie" (ProtEwJk IV 4). Według tradycji opisane radosne spotkanie odbyło się przy Złotej Bramie w Jerozolimie.

Kolejna kwatera detalicznie ukazuje komnatę, w której na łożu pod baldachimem spoczywa Anna. I wypełniły się jej miesiące około sześciu. W siódmym zaś miesiącu porodziła Anna i rzekła do położnej: "Co porodziłam?". I rzekła położna: "Dziewczynkę". I rzekła Anna: "W tym dniu dusza moja została wywyższona". I ułożyła ją [dziewczynkę]. Gdy zaś wypełniły się dni, została oczyszczona Anna ze swej nieczystości i poczęła piersią karmić dziecko, i nazwała je imieniem Maryja (ProtEwJk V 2).

Z dnia na dzień dziecko wzrastało w siły. Gdy zaś minęło sześć miesięcy, postawiła je matka na ziemi, by wypróbować, czy będzie stała. I przeszedłszy siedem kroków wróciła na łono swej matki. I wzięła je matka w ramiona, mówiąc: "Na Boga żywego, nie będziesz chodziła po tej ziemi, dopóki nie zaprowadzę cię do świątyni Pańskiej" (ProtEwJk VI 1).

Ofiarowanie Marii

Ostatni obraz z cyklu Narodzin Marii tłumaczy się także w świetle Protoewangelii Jakuba: Upływały dzieweczce miesiące. Gdy dziecię osiągnęło wiek dwu lat, rzekł Joachim: "Zaprowadzimy ją do świątyni Pana dla wypełnienia przyrzeczenia, które złożyliśmy, by snadź Pan wszechwładny nie zesłał [na nas kary], i nasza ofiara nie została odrzucona". I rzekła Anna: "Poczekajmy, aż będzie miała trzy lata, by nie szukała ojca i matki". I rzekł Joachim: "Poczekajmy". W końcu dziecię osiągnęło wiek trzech lat, i rzekł Joachim: "Zawołajmy córki Hebrajczyków, które są bez zmazy, i niech każda z nich weźmie kaganek; niech kaganki będą zapalone, by nie zwróciła się wstecz i serce jej nie zostało uwięzione daleko od świątyni Pańskiej". I uczyniły tak, aż doszły do świątyni Pańskiej. I przyjął ją kapłan, i ucałowawszy pobłogosławił ją i rzekł: "Pan Bóg wywyższył twe imię pośród wszystkich narodów. Na tobie w dniach ostatecznych ukaże Pan zbawienie synom Izraela". I posadził ją na trzecim stopniu ołtarza, i Pan Bóg zesłał na nią łaskę, i zatańczyła na swych nóżkach, i ukochał ją cały dom Izraela. I rodzice jej odeszli podziwiając, chwaląc i sławiąc Pana Boga wszechwładnego za to, że nie zwrócił się przeciw nim. A Maryja przebywała w świątyni Pańskiej i żyła jak gołąbka, i otrzymywała pokarm z rąk anioła (ProtEwJk VII 1-3, VIII 1). Wit Stwosz "dopowiedział" opisany epizod, ukazując Syna Bożego w postaci Dzieciątka, które z wysokości ołtarza Jerozolimskiej Świątyni błogosławi wstępującej po schodach przyszłej Matce.

Ofiarowanie Jezusa

Nieprzypadkowo projektant nastawy mariackiej umieścił tuż obok Ofiarowania Marii scenę Ofiarowania jej Syna. U św. Łukasza znajdujemy opis tego wydarzenia: Gdy potem upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Je do Jerozolimy, aby je przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: "Każde dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu" (por. Łk 2, 22). Nie można zapomnieć, że obecny przy tym wydarzeniu starzec Symeon przepowiedział Marii cierpienia, których dozna z powodu swego dziecka: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamiary serc wielu (por. Łk 2, 34-35).

Niezwykła natura Jezusa objawiła się już, gdy osiągnął wiek dwunastu lat. Jak co roku Maria z Józefem poszli wtedy z Synem do Jerozolimy na święto Paschy. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy, szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami (por. Łk 2, 43-47). Ten to moment uchwycił Wit Stwosz, który Jezusa wywyższył, sadzając na podium pod baldachimem, przypominającym bimę znajdującą się pośrodku każdej synagogi. I dalej przytacza św. Łukasz szczególny dialog Matki i Dziecka: "Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i Ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie". Lecz On Im odpowiedział: "Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?". Oni jednak nie zrozumieli tego, co Im powiedział (por. Łk 2, 48-50).

Znak, któremu sprzeciwiać się będą

Przenosząc wzrok na sceny ukazane w kolejnych siedmiu polach skrzydeł ołtarza Mariackiego, zmieniamy całkowicie nastrój. Rozpoczyna się dramat Męki i Śmierci Pana Naszego Jezusa Chrystusa. Realizuje się zapowiedź Symeona - Maria jako matka Chrystusa musiała dogłębnie i boleśnie odczuwać każdą chwilę upokorzenia i cierpienia umiłowanego dziecka. Stąd też teolodzy wnioskowali, iż można Ją uznać za Współodkupicielkę całego świata. Nie ma potrzeby przypominania w tym miejscu obszernych opisów Pasji, na których oparł się Stwosz, rzeźbiąc kolejno dramatyczne Pojmanie Jezusa w Ogrodzie Oliwnym, wzniosłe Ukrzyżowanie, przeniknięte tragizmem Opłakiwanie Umęczonego przez Matkę, w końcu pełne bolesnej rezygnacji Złożenie do Grobu.

Następna scena przerywa ciąg wydarzeń znanych z Ewangelii. Dotyczy ona tajemniczego momentu, gdy ciało Chrystusa po śmierci spoczywało w grobie aż do Zmartwychwstania dnia trzeciego. Refleksja teologiczna doprowadziła do sformułowania prawdy o zstąpieniu w tym czasie Odkupiciela do Otchłani - miejsca, gdzie przebywali zmarli. Św. Paweł w Liście do Efezjan pisał: Dlatego mówi Pismo: "Wstąpiwszy do góry wziął do niewoli jeńców, rozdał ludziom dary". Słowo zaś "wstąpił" cóż oznacza, jeśli nie to, że również zstąpił do niższych części ziemi? Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić (Ef 4, 8-10). Passus ten nie mógł stanowić wystarczającej podstawy dla artystów, którzy mieli przedstawić Jezusa uwalniającego sprawiedliwych z okowów szatana. Widzimy więc, jak Jezus z widocznymi ranami zadanymi przez oprawców wyciąga dłoń ku Adamowi i Ewie, którzy wychodzą z ciemnej jaskini zamkniętej dotąd potężnymi wrotami (połamane leżą teraz u stóp Zbawiciela), mimo że straszne diabły usiłują temu przeszkodzić. Źródłem inspiracji dla autora rzeźby były po raz kolejny teksty apokryficzne. Na przykład ten: Oto Król chwały wyciągnął swą prawicę, ujął nią i obudził praojca Adama, a następnie zwróciwszy się do pozostałych, powiedział: "Nuże, naprzód za mną wszyscy, którzy pomarliście ze względu na drzewo, którego on dotknął: oto ja was wszystkich podnoszę znowu, przez drzewo krzyża". Z tymi słowami wypchnął wszystkich na zewnątrz, a praojciec Adam ukazał się przepełniony radością i rzekł: "Dzięki składam Twojej wielkoduszności, o Panie, ponieważ wyprowadziłeś mnie z najgłębszej otchłani". Tak samo mówili prorocy i święci: "Dziękujemy Ci, Chryste, Zbawicielu świata, ponieważ wyprowadziłeś życie nasze od zguby". Gdy to powiedzieli, Zbawiciel pobłogosławił Adama, kreśląc na czole znak krzyża; to samo uczynił patriarchom, prorokom, męczennikom i praojcom, i wziąwszy ich wyszedł z otchłani. A gdy on szedł, święci ojcowie, którzy mu towarzyszyli, śpiewali te słowa psalmu: "Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie. Alleluja. Jemu niech będzie chwała od wszystkich świętych." (Zstąp VIII 1-2). W przytoczonym fragmencie pojawia się niezwykle ważny wątek teologiczny - przez rajskie drzewo Dobrego i Złego przyszła na świat śmierć, skutek grzechu popełnionego przez Ewę; zaś przez drzewo krzyża śmierć została pokonana, dzięki ofierze Syna zrodzonego z Marii, nowej Ewy.

Tak się kończy opowieść

Ostatnie dwie sceny na skrzydłach zamkniętego ołtarza ukazują wydarzenia, które rozegrały się w poranek wielkanocny. Najpierw widzimy trzy niewiasty przy grobie Jezusa. Przyszły one namaścić Jego ciało, ale widząc młodzieńca w jaśniejących szatach, siedzącego na odsuniętej pokrywie tumby, przestraszyły się. Lecz on rzekł do nich: "Nie bójcie się. Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział" - tak relacjonuje św. Marek (por. Mk 16, 6-7).

Do Ewangelii Janowej z kolei odwołuje się ostatnie przedstawienie. Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, ­siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa [...]. I rzekli do niej: "Niewiasto, czemu płaczesz?". Odpowiedziała im: "Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie go położono". Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: "Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?". Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: "Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę". Jezus rzekł do niej: "Mario!". A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: "Rabbuni", to znaczy: Nauczycielu. Rzekł do niej Jezus: "Nie zatrzymuj mnie, bowiem jeszcze nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Boga waszego" (por. J 20, 11-17). Tak się kończy opowieść biblijna wyrzeźbiona dłutem mistrza Wita Stwosza.

Dzieło genialne

Przesłanie teologiczne ołtarza zostało doskonale wyrażone dzięki zastosowaniu przez autora odpowiednich środków artystycznych. Efekt monumentalizmu uzyskał rzeźbiarz w scenie Zaśnięcia Marii przez powiększenie postaci do ponadnaturalnych rozmiarów i ograniczenie głębokości planu, a także rezygnację z jakichkolwiek "rekwizytów" charakteryzujących okoliczności wydarzenia (meble, architektura pomieszczenia). Jednocześnie w płaskorzeźbach na skrzydłach ukazywał drobiazgowo krajobraz, wnętrza, przedmioty - zawsze jednak jest to uzasadnione względami ikonograficznymi.

Stwosz był doskonałym obserwatorem rzeczywistości i potrafił niezwykle trafnie charakteryzować ludzi w różnym wieku, różnego stanu, doznających różnych uczuć. Dowodzą tego postacie apostołów, ludzi w większości dojrzałych lub starych, których kościste albo nalane, poorane zmarszczkami twarze kontrastują z subtelną, delikatną, gładką twarzą Dziewicy Marii. Spójrzmy również na ich dłonie... Cechą typową dla rzeźb Stwosza jest też ich poruszenie, ujęcie w ruchu, często gwałtownym. Dramatyczna ekspresja osiągnięta została poprzez gesty (splecione dłonie apostoła uniesione nad Matką Bożą), ale nade wszystko poprzez skomplikowane, łamane, zawijane, skręcane wirowo, tworzące łyżkowate, muszlowate układy fałdy szat.

Wit Stwosz potrafił zainscenizować świętą historię w sposób genialny. Jak reżyser prawdziwie mistycznego spektaklu. Nikt, kto obejrzał ołtarz Mariacki, nie ma chyba co do tego wątpliwości.

Krzysztof Czyżewski

ksiazki.onet.pl

Zdjęcia gotyckiego ołtarza Wita Stwosza w Bazylice Mariackiej w Krakowie wykonane przez znanego fotografika Adama Bujaka znalazły się w albumie wydanym przez Wydawnictwo Biały Kruk. Książka trafia do księgarń w 50. rocznicę powrotu ołtarza do świątyni po okresie wojennej tułaczki i późniejszej renowacji. Adam Bujak, korzystając z wysięgnika, fotografował fragment po fragmencie największy spośród zachowanych gotyckich ołtarzy (wysokość ok. 13 m, szerokość ok. 11 m). W albumie można oglądać pełny obraz dzieła: wszystkie kwatery, ruchome skrzydła umożliwiające zmianę programu ikonograficznego w zależności od liturgii, zwieńczenie ołtarza, predella (dolna część nastawy ołtarza), zdobienia.

PAP – Nauka w Polsce

Fotografiom towarzyszy tekst znanego historyka sztuki Krzysztofa Czyżewskiego, omawiający dzieje ołtarza, przybliżający sylwetkę mistrza Stwosza, a przede wszystkim dający wykładnię teologiczną dzieła. Album wydano w trzech wersjach językowych: polskiej, angielskiej i niemieckiej. Jak ocenił wydawca albumu Leszek Sosnowski, jego powstanie nie byłoby możliwe bez wsparcia gospodarza bazyliki, księdza infułata Bronisława Fidelisa, który zezwolił fotografikowi na „buszowanie” po świątyni”. „Adam wspinał się od dołu do góry i aparatem wydobywał wszystkie fragmenty, niuanse ołtarza, tak aby na zdjęciach oddać cały kunszt mistrza Stwosza” – dodał Sosnowski.

Joanna Szczerbińska, „Niedziela”

W bazylice Mariackiej zachwyca w sposób szczególny fantastyczne gotyckie dzieło: ołtarz Wita Stwosza. Nie sposób dokładnie przyjrzeć się arcydziełu mistrza z Norymbergi, ogarnąć je w całości, gdy patrzymy z dołu, stojąc w prezbiterium, nawet gdybyśmy mocno zadzierali głowę i długo kontemplowali. Adam Bujak fotografował je systematycznie z kilkunastometrowego wysięgnika – tak powstało kolejne dzieło, tym razem fotograficzne – album zatytułowany „Wit Stwosz. Ołtarz mariacki”, wydany w oficynie Biały Kruk. Choć ołtarz na wysokość mierzy ok. 13 m, na szerokość blisko 11 m – co stawia go na pierwszym miejscu wśród zachowanych gotyckich retabulów – to nie wydaje się aż tak olbrzymi w niezwykle bogato zdobionym wnętrzu kościoła Mariackiego. Poza tym, aby odczytać niezwykle bogaty zawarty w nim program teologiczny, potrzeba pewnej biegłości, zarówno w dziedzinie teologii, jak i historii sztuki.

Opinie o produkcie (0)

do góry

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl