Prof. Kantor: prawdziwy polityk zostanie zabity moralnie przez medialny przemysł pogardy i dosłownie przez nieznanych sprawców!

Nasi autorzy

Prof. Kantor: prawdziwy polityk zostanie zabity moralnie przez medialny przemysł pogardy i dosłownie przez nieznanych sprawców!

Piotruś Pan w Nibylandii. Ilustracja do znanej książki Jamesa M. Barriego z 1911 r. Społeczeństwo konsumpcyjne pełne jest niedojrzałych dorosłych – Piotrusiów Panów, ludzi zabawy. Piotruś Pan w Nibylandii. Ilustracja do znanej książki Jamesa M. Barriego z 1911 r. Społeczeństwo konsumpcyjne pełne jest niedojrzałych dorosłych – Piotrusiów Panów, ludzi zabawy.

Można, bez wdawania się w szczegóły, scharakteryzować statystycznego człowieka kultury masowej, członka społeczeństwa masowego i zdezintegrowanego, w którym widać uwiąd więzi międzyludzkich, jako osobnika niesolidarnego, kultywującego postawy egoistyczne. Nie twierdzę oczywiście, że taka charakterystyka dotyczy wszystkich członków społeczeństwa masowego, że wszyscy oni prezentują wymienione cechy. Społeczeństwo masowe i kultura masowa są dopiero w budowie, ich destrukcyjny wpływ ujrzymy – oby nigdy to się nie stało! – dopiero w pełni jej rozkwitu. Wiele jednak wskazuje na to, że postępy procesu budowania „człowieka masowego”, uczestnika „masowej kultury” są niepokojąco szybkie.

Człowiek żyjący w społeczeństwie masowym, uczestnik masowej kultury, jest podatny na wszelkie zewnętrzne wpływy, w szczególności na treści kultury popularnej i na propagandę serwowaną przez środki masowego przekazu. Człowiek taki traci stopniowo umiejętność indywidualnego, zdroworozsądkowego osądu ludzi, rzeczy i zdarzeń. Kieruje się opiniami sączonymi przez środki masowego przekazu, zachowuje się stadnie, zgodnie z narzucanymi mu schematami, ocenia świat, w którym żyje, wedle wskazań samozwańczych autorytetów, coraz rzadziej korzysta z właściwej człowiekowi umiejętności „krytyki czystego rozumu”. W konsekwencji staje się bierny, niezdolny do sprzeciwu, jest jak nakręcony mechanizm, którego ruchy łatwo przewidzieć, którym łatwo manipulować.

W społeczeństwach tradycyjnych jedynie w niektórych sytuacjach zbiorowość ludzi stawała się masą, tłumem i działała jak tłum, bezrefleksyjnie, w sposób narzucony przez tych, którzy potrafili taką sytuację wykorzystać. Dziś działania środków masowego przekazu, ludzi w nich zatrudnionych, znających naturę człowieka i mechanizmy socjotechniki, służą budowie społeczeństwa jako masy, tłumu, którym łatwo rządzić, któremu można narzucić wszelkie, nawet najbardziej absurdalne poglądy.

Właściwie już to widać, że dominacja medialnej indoktrynacji w kulturze masowej, indoktrynacji o treści konsumpcyjnej i hedonistycznej (podawana m.in. w łatwo strawnym pakiecie zwanym „prawa człowieka”) prowadzi do produkcji jednostek sterownych z zewnątrz, dla których rozwaga i odpowiedzialność są pustymi dźwiękami, obowiązki rodzinne, powinności społeczne, postawy obywatelskie, wszystko to, co stanowiło dotychczas istotę ludzkiego zbiorowego bytu, zejdzie na daleki plan, już schodzi. Człowiek masowego społeczeństwa jest skłonny przyjąć bez sprzeciwu reguły poprawności politycznej. Służy temu system edukacyjny, który nie uczy myślenia przyczynowo-skutkowego, nie pozwala zobaczyć prawdziwej złożoności świata i każe zadowalać się widzeniem rzeczy i faktów jako osobnych, nie powiązanych ze sobą fenomenów.

Człowiek kultury masowej to istota niedojrzała. Nie patrzy on dalej niż nakazuje mu to własny, ciasny interes, a sens życia widzi w używaniu tu i teraz (carpe diem). Swoje lęki egzystencjalne, a tych nawet kultura masowa nie jest w stanie usunąć, topi w konsumpcji, zabawie i rozrywce. Świat masowej kultury daje mu to wszystko w nadmiarze, do przesytu. (…)

Roztrzaskane Lustro - Upadek cywilizacji zachodniej

Roztrzaskane Lustro - Upadek cywilizacji zachodniej

Wojciech Roszkowski

Czy to już koniec naszej cywilizacji?
Trzymamy w ręku książkę, która jest jednym z najważniejszych dzieł współczesnej humanistyki, nie tylko polskiej. Wybitny uczony i pisarz, wielki erudyta, prof. Wojciech Roszkowski, dokonuje w niej bilansu naszej cywilizacji. Bilans to dramatyczny.

 

Postpolityka to teatr albo raczej kabaret medialny, apelujący do emocji, najgorszych cech człowieka masowego, unikający refleksji nad interesem społecznym, narodowym, państwowym bądź nawet indywidualnym. Kabaret wykorzystujący nieumiejętność myślenia przyczynowo-skutkowego. Kultura masowa oswoiła politykę, uczyniła ją nie tylko postpolityką, ale istotnym elementem świata zabawy. Prawdziwa polityka łączyła się ściśle z powagą i odpowiedzialnością, postpolityka nie ma z tym nic wspólnego.

O ile w społeczeństwach tradycyjnych władcy często posiadali błaznów, społeczeństwo masowe samo wybiera i posiada władców-błaznów. Co więcej, takich właśnie oczekuje i z takich jest zadowolone. Zatem nie dziwi fakt, iż nawet nie będący głupcem postpolityk udaje głupca, bo jest to cena za władzę. A głupi postpolityk nawet nie potrzebuje głupca udawać, dzięki swojej głupocie świetnie pasuje do miejsca w strukturze władzy, miejsca, które – można tak powiedzieć – zajmuje absolutnie „zasłużenie”. (…)

Kiedy, jakimś cudem pojawi się prawdziwy polityk i będzie miał tyle determinizmu, iż zacznie uprawiać politykę, zostanie zabity moralnie przez medialny przemysł pogardy i zabity dosłownie przez nieznanych, choć dość oczywistych sprawców. Nie ma dla niego miejsca w społeczeństwie konsumentów, niedojrzałych dorosłych – Piotrusiów Panów, ludzi zabawy.

Uważam, że w społeczeństwie masowym nie ma już dorosłych (no, może bez przesady; nieliczni jeszcze się zdarzają), są niemal same dzieci. Społeczeństwo masowe cierpi na chorobę niedojrzałości. Niektórzy chorzy mają objawy, które nazwać można zespołem konsumenta, inni cierpią na zespół homo ludens, jeszcze inni na zespół, który określa się wdzięcznie jako syndrom Piotrusia Pana (żeńską wersję tego syndromu można nazwać „Wiecznie Młoda Barbie”). Zdarzają się nierzadko chorzy cierpiący na wszystkie wymienione schorzenia, a ich zestaw da się określić jako puerylizm – infantylizm, zdziecinnienie, zanik powagi i odpowiedzialności.

Wiele na to wskazuje, że konsumpcja i konsumeryzm stanowią najważniejszą przyczynę współczesnej choroby niedojrzałości. (…).

Człowiek w społeczeństwie konsumpcyjnym jest przedmiotem nieustającego nacisku, perswazji, która go zachęca, aby konsumował. Ale przecież konsumuje nie tylko z powodu nacisków; naciski spełniają ważną, ale raczej pomocniczą funkcję. Ludzie konsumują, bo zaspokajają w ten sposób swoje naturalne potrzeby materialne i emocjonalne, bo konsumowanie odgrywa rolę integrującą (a któż nie chciałby być zintegrowany), bo konsumowanie wypełnia funkcję klasyfikującą, włącza lub wyłącza jednostki z grona konsumentów danych dóbr, bo konsumowanie ułatwia komunikację między ludźmi, bo kreuje tożsamość i autoekspresję.

Konsumowanie odgrywa rolę centrum współczesnej kultury. „Media masowe – pisze M. Lisowska-Magdziarz – podsycają potrzeby i ambicje, prezentują konsumpcję jako działalność ze wszech miar pożądaną, źródło satysfakcji, poważania wśród ludzi i po prostu szczęścia”.

(…) Środki masowego przekazu (radio, telewizję, Internet, znaczną część prasy, literaturę popularną etc.) można podejrzewać – podobnie jak wszelkie instytucje komercyjne – o świadome działanie na rzecz kształtowania konsumenta i jego preferencji, choćby ze względu na przynoszące zyski reklamy. Można zatem zaryzykować twierdzenie, iż poza instytucjami, które jasno opowiadają się przeciw konsumeryzmowi, np. instytucje religijne, wszystkie inne działają na rzecz budowania społeczeństwa konsumpcyjnego składającego się z zadowolonych z życia konsumentów, jakże łatwych do manipulowania.

Czy zadowolony z życia konsument to prymitywny, jednowymiarowy „pochłaniacz konsumpcyjnej papki”, na którą składają się dobra materialne i tworzone według reguły dobra kultury? Wydaje mi się, że tak właśnie jest, choć na problem konsumenta kultury masowej można spojrzeć nieco inaczej, bardziej optymistycznie. A może tylko naiwnie? (…)

Prawdziwy niepokój winna budzić niedojrzałość dorosłych. Ich naturalnym i społecznie oczekiwanym stanem jest właśnie dojrzałość, która oznacza – zgodnie ze standardami naszej kultury, wyrażanymi przez pokolenia filozofów i pedagogów – rozsądek, mądrość, pełne usamodzielnienie (zwłaszcza ekonomiczne), umiejętność utrzymania się przy życiu i utrzymania rodziny, cierpliwość, wytrwałość, samokontrolę i najwyższe oznaki oczekiwanej od dorosłego dojrzałości: intelekt, cnotę rozumu. Można to nazwać kompletnym wyposażeniem dojrzałego człowieka, które pozwala mu uczestniczyć w życiu realnym (także w procesie wychowywania do dojrzałości dzieci i młodzieży!). Oczywiście stopień opanowania umiejętności należących do owego wyposażenia może być bardzo zróżnicowany. Człowiek dorosły, dojrzały, podejmuje z determinizmem wyzwania realnego świata. Natomiast „ludzie niedojrzali unikają trudności, starają się sprawy upraszczać i wygładzać – dojrzali potrzebują czegoś przeciwnego, choć oczywiście czasami nie odmawiają sobie tego, co mniej skomplikowane, co łatwo wchodzi w ucho, co jest tylko rozrywką. Człowiek dojrzały może sobie pozwolić na chwilę niedojrzałości – niedojrzały nie wie nawet, co to takiego niedojrzałość”.

Wiek XX okazał się wiekiem niedojrzałych dorosłych. Niepokojąco upowszechnił się, ze wszystkimi negatywnymi skutkami dla życia społecznego i polityki, syndrom wiecznego dziecka (puer aeternus), zwany bardziej potocznie postawą Piotrusia Pana. Chodzi o skłonność, pragnienie, aby nigdy nie dorastać, by wiecznie żyć w świecie nieustającej konsumpcji zabawy, w świecie słodkiej nieodpowiedzialności. Współczesna kultura masowo propaguje i upowszechnia tego rodzaju ułudę. Trzeba natomiast poszukiwać odpowiedzi na pytanie, jakie są tego stanu rzeczy przyczyny, a także jakie są dziś i jakie będą w przyszłości tego skutki. Wydaje się bowiem, że problem rozszerzającej się niedojrzałości dorosłych członków społeczeństwa masowego, odmawiających odpowiedzialności wobec siebie, rodziny, narodu i ludzkości, nie zniknie w cudowny sposób w XXI wieku, przeciwnie – moim zdaniem – stanie się jeszcze dotkliwszy. Narasta plaga niedojrzałych postpolityków i ich wyborców!

Lęk przed odpowiedzialnością za siebie i innych, lęk przed wyzwaniami realnego świata każe ludziom trwać w kreowanym przez kulturę masową świecie ułudy i fantazji, w świecie nieustannej przyjemności, która jest, jak głoszą środki masowego przekazu, prawem człowieka! O innej jeszcze przyczynie takiego stanu rzeczy pisał J. E. Combs: „jeśli o młodości myślimy jako o czasie zabawy, a o dorosłości jako okresie nudy, w obliczu takiej alternatywy nie sposób oprzeć się syndromowi Piotrusia Pana – pozostania na zawsze młodym dzięki dobrej zabawie”. Kultura masowa kreuje mity, w tym mit wiecznej młodości, w istocie wiecznej niedojrzałości i nieodpowiedzialności!

Nie sposób nie zauważyć ideologii stojącej za wyborami, mniej lub bardziej świadomymi, postawy Piotrusia Pana, ideologii hedonistycznej przenikającej kulturę masową, decydującej o charakterze masowego społeczeństwa. „Powszechny sceptycyzm – zacytujmy słowa kardynała C. M. Martiniego – brak zainteresowań wyższymi wartościami, przekonanie, że w życiu nie warto szukać niczego innego prócz własnej przyjemności i własnego doraźnego szczęścia. Ludzie unikają ryzyka i odpowiedzialności, nie chcą dorastać, chcą tkwić w dzieciństwie, już nie w tym niewinnym, tylko w tym za nic nieodpowiedzialnym, odkładają zawarcie małżeństwa, prokreację, trudne zadania, nie chcą się troszczyć o innych. Słowem wciąż trwa zabawa, żyje się wyłącznie chwilą, i tyle”.

Pragnienie, by pławić się w konsumpcji i zabawie, by doznawać nieustającej przyjemności, by za nic nie odpowiadać, by nie dorastać, bo dojrzałość to problemy i strapienia – oto kwintesencja hedonizmu. Zachęcają do tego przede wszystkim środki masowego przekazu, wedle których dążenie do przyjemności jest nie tylko niezbywalnym prawem człowieka, ale i szczytem jego egzystencji.

W tej atmosferze etycznej nie może dziwić upowszechnianie się przekonania, że zabawą jest wszystko, co zadowala, dostarcza radości, odpręża, co zaspokaja niepohamowaną niczym potrzebę osiągania przyjemności. Konsumpcja najszerzej rozumianej zabawy staje się nie tylko źródłem przyjemności, celem życia, ale wręcz obowiązkiem społecznym. Bądź szczęśliwy, bądź wesoły, baw się! – słyszy bez przerwy współczesny homo ludens, niedojrzały członek społeczeństwa masowego, ulepiony przez wszechobecną perswazję (propagandę!) lejącą się ze środków masowego przekazu.

O ile naczelną zasadą i celem konsumpcji dla członków społeczeństwa masowego pozostaje rozkosz/przyjemność, dla tych, którzy tym społeczeństwem manipulują, taką zasadą jest zysk, a celem władza. Jakże łatwo manipulować i władać społeczeństwem niedojrzałym, jakże łatwo takie społeczeństwo grabić!

Fakty powyższe powinny niepokoić nie tylko obserwatorów, badaczy kultury, ale przede wszystkim pedagogów. Ci ostatni, jak się zdaje, zapomnieli już słów przestrogi, które wypowiedział wielki amerykański filozof i nauczyciel, Neil Postman (1931-2003): „kiedy życie kulturalne zostaje zdefiniowane na nowo jako nieustające pasmo rozrywki, kiedy publiczna rozmowa upodabnia się do niemowlęcego gaworzenia, kiedy wreszcie społeczeństwo staje się widownią, a jego interes publiczny wodewilowym spektaklem, narodowi zagraża niebezpieczeństwo, a możliwość śmierci kultury staje się nieuchronna”.

Artykuł ukazał się w aktualnym wydaniu miesięcznika Wpis (3/2019).

Numer 3/2019

Wiara Patriotyzm i Sztuka

Numer 3/2019

 


Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.