Ogród wiary. Listy do Ojca Świętego
liczba stron: | 96 |
obwoluta: | nie |
format: | 165x235 mm |
papier: | 170 g kreda błysk |
oprawa: | twarda lakierowana |
data wydania: | 17-05-2010 |
ISBN: | 978-83-7553-088-9 |
Jubileuszowe wydanie poetyckich listów Marka Skwarnickiego do Jana Pawła II, "wzbogaconych piękną oprawą nadającą słowom wizualną rzeczywistość", jak pisał Ojciec Święty o sugestywnych fotografiach Adama Bujaka. Album wydany z okazji 80. urodzin Poety.
Potwierdza się wielość talentów Marka Skwarnickiego, który nie tylko pisze piękne wiersze i tłumaczy je, ale potrafi też wypowiadać się jako krytyk, mówiąc przy tym ważne rzeczy. To przecież do niego zwróciła się Komisja Liturgiczna Episkopatu Polski o dokonanie przekładu psalmów do użytku liturgicznego. Czytałem jego pojawiające się książki, zwłaszcza wiersze. Wielkie wrażenie wywarły na mnie te pisane w okresie ciężkiej choroby. Bardzo ważnym jego dokonaniem jest też udostępnienie czytelnikom poezji Karola Wojtyły. Papież obdarzył go zaufaniem.
Ks. Jan Twardowski
Upłynęło osiemdziesiąt lat życia 4
CZĘŚĆ I Kościół w Twoich dłoniach 10
CZĘŚĆ II Czas bólu i radości 51
LIST I
Kochany Ojcze Święty!
U nas już jesień w pełni.
Lasy wokół Kalwarii pokryły złoto i rdza.
Halne wiatry zbudzone dmą w polskiej pustelni,
cichną pod Bazyliką. Listopadowa mgła
z dolin jak dym kadzideł, albo pielgrzymki duchów,
zwabionych wypominkami ich imion pośród gór,
pnie się Drogą Krzyżową wśród drzew skulonych ze skruchą
na wzgórze, gdzie w kapliczce spoczywa zabity Bóg.
Dwa tysiące lat buntu po Objawieniu się Słowa.
Jedni w Słowo nie wierzą, drudzy lękają się Prawdy.
Od Tatr nadciąga burza i gna na podbój Krakowa.
Przeminie burza jak wojna, albo jak czasy pogardy.
Słońce tutaj się budzi nad starą Lanckoroną,
wieczorem krwawo zachodzi na niebie Oświęcimia.
W Twoich rodzinnych stronach lud modli się za Ciebie,
odkąd Bóg Cię uczynił dożywotnim pielgrzymem.
I mnie ten list dyktuje potrzeba o Tobie pamięci,
gdy siedzę jesienną porą u Rozalii na Puszczy.
We wnętrzu drewnianej pustelni żyją od wieków święci:
Magdalena, Franciszek i jego przyjaciel – puszczyk.
Tu także wisi obraz księżniczki Rozalii z Palermo,
na innym przedstawiono betlejemską stajenkę.
Gwiazda nad Beskidami idzie już dróżką podniebną,
by w bernardyńskim klasztorze uczcić Najświętszą Panienkę.
Tymczasem są święta zaduszne, a to mi przypomina,
gdy do klasztoru idę od Świętej Rozalii,
figurę Matki Bolesnej, pierś której przebito mieczem;
boleje nad tymi, co na zarazę pomarli.
U podnóża figury z sercem przebitym żelazem
zawsze, wracając z klasztoru, lubię też odpoczywać
i przyjaciół wspominać, nasze dzieje człowiecze,
zanim Bóg postanowił bieg ich serc zatrzymać.
Zbigniew Herbert, poeta, długą chorobą dręczony
wzywał Pana swym własnym, lirycznym brewiarzem,
ulgę w cierpieniach mu niosły ręce jego żony.
Niedawno odprawiono na wawelskim ołtarzu
Eucharystię za duszę poety Zbigniewa.
Pośród królewskich grobów biskup Ofiarę składał
cierpiącego Chrystusa. Lud pieśni Bogu śpiewał.
Domine non sum dignus – Zbyszek zawsze błagał
całą swoją poezją o wieczne przetrwanie
piękna ludzkich arcydzieł i o zła świata klęskę.
Daj mu laurowy wieniec po śmierci w niebie, Panie,
za słowa zawsze czyste, prawdziwe i męskie,
w czasach gdyśmy byli za Prawdę prześladowani
wśród pokus totalizmu kłamliwej otchłani.
Po lasach wokół Kalwarii chodzą anioły Herberta:
Szemkel i Azrafael dekorator świata,
smok piekielny na kopię Michała tu zerka,
a Gabryel z Nazaret już z radością wzlata.
Od tego domkukaplicy w ślad dawnych zwyczajów
w pogrzebie Matki Boskiej wiernych idą tysiące,
na ich czele Kardynał, biskupi, prałaci.
Ty też chodziłeś kiedyś w tym pogrzebie, Ojcze.
A po latach przybyłeś do miasta Loreto.
Tam Domek z Nazaretu cudowną swą mocą
podobno aniołowie przenieśli przed wielu wiekami
nad Morzem Śródziemnym szmaragdową nocą,
aby wojska diabelskie pod wodzą sułtana,
podobnie jak współcześni z Sarajewa Serbowie,
nie zrobili krzywdy Matce Chrystusa Pana.
Ty Ojcze tam przybyłeś, by razem z młodymi
wspierać i wspomóc odwagę umęczonych w Sarajewie,
godności ludzkiej bronić na spalonej ziemi,
otuchy dodawać w modlitwie i śpiewie.
Tak jak nas wsparłeś, gdy byliśmy zniewoleni.
Bo choć wieki mijają i słabną imperializmy,
w dwudziestym jeszcze wieku terror trwa na ziemi.
Módlmy się, by nie wrócił do naszej ojczyzny.
Gdy przed Zaduszkami byłem w Rozalii pustelni,
to Józefa Tischnera nagle wspominałem.
Ksiądz filozof walczący z Przeciwnikiem piekielnym
kochał góry i Platona z jednakowym zapałem,
a co najważniejsze kochał też i człowieka,
chyba każdego jako to bydlątko boże,
dlatego ciągle z uporem cierpliwie dociekał,
jak ratować od Złego tyle pięknych stworzeń.
Tak jak Ty Ojcze czynisz, często cytował Norwida,
a odkrył przed śmiercią tajemnicę Faustyny.
Robespiere i Faustyna, terror czy Miłosierdzie,
kara czy wybaczenie największej nawet winy?
Na cmentarzu góralskim w rodzinnej swej wiosce,
której strzegą w błękicie Tatr ostre opoki,
spoczywasz pogodny księże wciąż pogrążony w trosce
o Polskę, o młodych ludzi, o los naszej epoki.
Jerzy Turowicz w Tyńcu od roku jest w grobie,
obok żona Anna, dwoje cudownych ludzi,
którzy zawsze mówili, pisali o Tobie,
aż ich jasny anioł do wieczności zbudził.
Z Jerzym wędrowałem po całym Kościele
i razem walczyliśmy z wrogami Kościoła.
Razem do Świętej Anny chadzaliśmy w niedzielę
z licznymi wiernymi starego Krakowa.
W kolegiacie spoczywa Pietraszko, Sługa Boży,
biskup i proboszcz, pasterz i kaznodzieja,
jego na pewno Pan Bóg na pasterza stworzył,
bo razem z nim na ambonę wchodziła nadzieja.
Niech te wspominki skończy wielki Magnificat,
gdyśmy z Jerzym w Rzymie czcili Twój pontyfikat.
I pośród śpiewu chórów, kadzidlanych dymów
szukałem dla swej radości najprostszego rymu.
Na tym list swój kończę i myślą wybiegam
Za Tatry i Alpy, w Twoje Ojcze strony.
Krzyż kreślę na piersiach i pierścień całuję.
Niech będzie Jezus Chrystus zawsze pochwalony.
Opinie o produkcie (0)