Prezentowane tu utwory nigdy jeszcze nie ukazały się w formie książkowej, choć niektóre z nich są szeroko znane w Polsce, a nawet w świecie, jak np. „Żeby Polska była Polską”. Jan Pietrzak występuje przed nami tym razem nie tylko jako chwytający życie na gorąco przenikliwy satyryk, ale także jako pełen fantazji poeta, nieraz liryczny, nieraz dramatyczny, ale zawsze refleksyjny. W tym bardzo bogatym zbiorze (98 wierszy) szydzi z nielicznych, a wierzy w siłę i niezłomność narodu. Jego patriotyzm jest tyleż wzruszający, co niepodważalny – zupełnie niezależny od koniunktury politycznej.

Założyciel słynnego Kabaretu pod Egidą występuje na estradzie od 64 lat (!), niezłomnie budząc wśród kolejnych pokoleń Polaków narodowego ducha zgodnie z dewizą „Nie ma wolności bez wesołości”. To już nie tylko wielki artysta, to wielka narodowa instytucja; trudno opowiadać historię kilkudziesięciu ostatnich lat, pomijając jego twórczość. Twórczość ta musi przetrwać – stąd ta książka, bowiem występy sceniczne są siłą rzeczy bardziej ulotne.

„Moje zakazane piosenki” – tytuł książki nawiązuje do tego, że przez wiele lat utwory Jana Pietrzaka były faktycznie zakazane, a i dziś, w kraju niby wolnym, Autor doświadcza prowokujących napaści, łącznie z nasyłaniem nań prokuratorów.

Książka ta utrwala główne dokonania Jana Pietrzaka, chłopaka z warszawskiej Pragi, obdarzonego przez Boga talentami, których nie zmarnował, stając się narodowym bardem. Jakże potrzebna nam dziś jego twórczość, dawniejsza i najnowsza, kiedy znów różne siły usiłują pozbawić nas suwerenności i wynarodowić. Okazuje się, że z pozoru proste: „aby Polska była Polską” – wcale nie jest łatwe do zrealizowania. Wymaga potęgi ducha, a Jan Pietrzak ją ma!

Wielkim bogactwem tej książki jest także jej warstwa ilustracyjna – 175 zdjęć dokumentujących nie tylko życie i działalność Jana Pietrzaka, ale również opowiadające o ponad 50 latach życia artystycznego, estradowego w naszym kraju. Z Panem Jankiem bowiem współpracowali naprawdę najwybitniejsi.

„Moje zakazane piosenki” są wciągającą lekturą, która wywoła u starszych sentymentalne wspomnienia, a młodszych zachęci do czynów patriotycznych.

  • Zbigniew Herbert: Stare, poniżane tyle lat słowa…
  • Jan Nowak-Jeziorański: Nie żałuję…
  • Gustaw Holoubek: Znacznie więcej niż drobiazgowe analizy
  • Maciej Radwan Rybiński: Nie będzie żadnej emerytury
  •  
  • Spis piosenek
  •  
  • Takie miejsce, taki kraj
  • Z notatnika satyryka
  • Liryczne klimaty
  • Wątki osobiste
  • Z notatnika satyryka
  • Między nami ziomalami
  • Z notatnika satyryka
  • Świat i inne drobiazgi
  • Z notatnika satyryka
  • Trawestacje, parafrazy
  •  
  • Obrazki rodzinne
  • Nie ma jak w kabarecie!
  • W doborowym towarzystwie
  • 40-lecie Egidy
  • W odwiedzinach za Atlantykiem
  • Kadry filmowe
  • Żeby Polska…
  •  
  • Końcówka

Zbigniew Herbert (1981)

Stare, poniżane tyle lat słowa…

Nie ośmielałbym się wypowiadać o kabarecie Jana Pietrzaka, gdyby nie fakt, że obecnie głos w różnych sprawach mają u nas nie tylko umęczeni „fachowcy”, ale także zwykli ludzie, którzy przez długie dekady, błędy i wypaczenia, zakręty i przełomy obronili swoje święte prawo do zdrowego rozsądku i zdrowych reakcji psychicznych. Okazało się, że jest ich nad Wisłą niespodziewanie dużo. Legion.

W ostatnim programie uczestniczyłem po raz pierwszy w życiu jako aktywista. Pan Pietrzak w niewyczerpanej swojej dobroci pozwolił na to, żebym nie opuszczając stolika śpiewał wraz z całym świetnym zespołem. Więc śpiewałem, myląc nuty, ale wiernie trzymając się treści „Żeby Polska była Polską”. To zwalnia mnie od obowiązku krytycznej analizy. Nie wiem, czy jest ona w tym osobliwym przypadku możliwa. Jak każde dobre dzieło sztuki kabaret Jana Pietrzaka nie daje się rozłożyć na części składowe – tekst, nastrój, aktorstwo, muzykę, światło – czy co tam jeszcze. Tak dzieje się zawsze, kiedy twórca potrafi połączyć talent z charakterem, kiedy głowa, rzemiosło i serce pracują harmonijnie.

Moja naiwność rodzi powagę. Więc zupełnie poważnie: nie udało mi się dotychczas spotkać kabaretu, w którym jak tutaj, stare słowa – a bez nich każda opowieść jest efemeryczna i skazana na zatracenie – stare, poniżane tyle lat słowa – ojczyzna, godność ludzka, sprawiedliwość brzmią prosto, czysto, niedwuznacznie. Mężny i wzruszający, komiczny i prawdziwy – Jan Pietrzak. Bardzo nam potrzebny.

Jan Nowak-Jeziorański (2002)

Nie żałuję…

Piszę pod wrażeniem wczorajszego wieczoru. Oglądałem w przeszłości takich artystów kabaretu jak Marian Hemar, Wiktor Budzyński („Przedwojenna Lwowska Fala”), Ref-Ren – Konarski, a także gwiazdy przedwojennych kabaretów Qui-Pro-Quo i Morskie Oko. Pierwszy raz w życiu oglądałem kabaret prowadzony solo i artystę, który umiał doskonale zabawiać publiczność przez dwie i pół godziny, z przerwą kwadransa. Była to doprawdy imponująca kaskada kawałów, żartów i anegdot, zaprezentowanych przez Pana świetnie, w sposób niezwykle swobodny. Chociaż każdy z tych dowcipów powtarzał Pan zapewne tysiąc razy, umiał Pan zachować pewną spontaniczność. Pod koniec bałem się, czy głos Pana wytrzyma tak olbrzymi wysiłek.

Od początku do końca bawiłem się znakomicie, zapominając o wszystkich troskach dnia codziennego. W ostatnich dwóch piosenkach umiał Pan także uderzyć bardzo przekonująco w nutę patriotyczną.

Z uwagi na mój wiek coraz rzadziej uczestniczę ostatnio w tego typu imprezach. Nie żałuję, że tym razem uległem atrakcyjności Pana nazwiska. Nigdy przedtem nie widziałem tej sali tak szczelnie wypełnionej.

Żałuję, że nie jest Pan o 40 lat młodszy i że nie miałem Pana pod ręką, kiedy rekrutowałem polski zespół RWE. Z całą pewnością dla dobra programu znalazłby się Pan na falach Polskiej Rozgłośni RWE.

Nie jestem w stanie zrozumieć, że Polskie Radio i Telewizja nie korzysta z Pana talentów. Czyżby oznaczało to brak poczucia humoru?

Pragnę serdecznie podziękować Panu za ten wieczór i życzyć jeszcze większych, dobrze zasłużonych sukcesów w przyszłości.

Gustaw Holoubek

Znacznie więcej

niż drobiazgowe analizy

Ja tutaj przyjechałem z Warszawy, zwlokłem się, żeby powiedzieć coś zabawnego, żeby sprostać nastrojowi tej uroczystości, ale wszystko zapomniałem…

A to wszystko zapomniałem przez ciebie, Janku.

Jest coś nad tobą dominującego…

A to są twoje własne słowa, które wymyśliłeś i wypowiedziałeś i które unoszą się nad całą twoją twórczością.

Mówią o tobie znacznie więcej niż drobiazgowe analizy.

To są słowa, które są wielką nadzieją, nie tylko twoją, nas wszystkich.

Słowa tęsknoty nas wszystkich…

To są słowa bólu, słowa rozpaczy, gniewu i wściekłości…

A także słowa bezmiernej miłości…

,,Żeby Polska była Polską”.

Opinie o produkcie (0)

do góry

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl