Pierwsza na świecie biografia multimedalistki olimpijskiej Justyny Kowalczyk.
Niewiarygodne tempo - książkę wieńczy relacja z Vancouver.
We wszystkich dobrych księgarniach "Bieg życia Justyny" znalazł się już w tydzień po olimpiadzie!

Książka dokumentuje osiągnięcia polskiej królowej nart, stwarza również niepowtarzalną okazję bliższego jej poznania. Na zdjęciach - w większości dotąd nie znanych, wielu wprost unikatowych - widzimy dzieciństwo i lata szkolne Justyny, trudy treningu i radość po wygranych zawodach, a także wspaniałe scenerie, w jakich odbywają się biegi narciarskie.

Fotografiom towarzyszą zajmujące teksty dwóch dziennikarzy sportowych, Adama Sosnowskiego i Andrzeja Stanowskiego, którzy opisują bieg życia polskiej biegaczki, od najmłodszych lat w Kasinie Wielkiej, poprzez wszystkie najważniejsze etapy jej kariery sportowej - pierwszą wygraną w Estonii, brązowy medal w Turynie, mistrzostwa świata w Libercu, po historyczne sukcesy w kanadyjskim Vancouver. Dramat i szczęście, wyczerpanie i nagroda, bardzo często chodzą w sporcie parami. W tym albumie widzimy Justynę przeżywającą wszystkie te skrajne emocje. Rysuje nam się pełny obraz sportsmenki, jej wytrwałości, talentu, samozaparcia, zdecydowania, wyjątkowej pracowitości, odporności na ból, mocnego charakteru.
Sponsorem albumu jest firma RAFAKO S.A.

Rozdział I Od dawien dawna
Rozdział II Nazwisko po mamie
Rozdział III Legenda o kaplicy "Na Brzegu"
Rozdział IV Kropelką soli…
Rozdział V Rodzeństwo
Rozdział VI Nie lubiła płakać
Rozdział VII Wiara w rodzinie
Rozdział VIII Z lubością pod górę
Rozdział IX Początki zainteresowania sportem
Rozdział X Klub Maraton
Rozdział XI Trudne chwile
Rozdział XIINie tylko narty
Rozdział XIII Energia Wierietielnego
Rozdział XIV Zadra w sercu
Rozdział XV W oczach pociemniało…
Rozdział XVI Nie będę żałowała nie zdobytego złota
Rozdział XVII Tłusty czwartek Justyny
Rozdział XVIII Dziękuję trenerze!
Rozdział XIX Ekspres Kowalczyk odjechał
Rozdział XX Królowa pracuś
Rozdział XXI Aż serce we mnie rośnie
Rozdział XXII Życie z chipem?
Rozdział XXIII Magister
Rozdział XXIV Warto było!
Rozdział XXV To moja miłość
Rozdział XXVI Mordercze zawody
Rozdział XXVII Praca zespołowa
Rozdział XXVIII Vancouver: dramaty i radości

Kropelką soli…  

„Z tego to chyba nic nie będzie” – powiedział lekarz badający malutką Justynkę, niedługo po urodzeniu, trzymając malucha za paluszki u nóg i mierząc ją krytycznym wzrokiem. Faktycznie, w pierwszych tygodniach życia Justyna była bardzo wątła i chorowita. „O tym, że będzie kiedyś sportowcem, nikt wtedy nawet nie pomyślał” – mówi pan Józef. W początkowym okresie ciąży pani Janina była na tzw. podtrzymaniu – płód był zagrożony i mogło dojść do poronienia. Matka i jej najmłodsze dziecko przetrwały, dzięki Bogu, te krytyczne chwile. Niestety, nie oznaczało to końca problemów. Mimo że Justyna urodziła się w przewidywanym terminie i jej waga odpowiadała normom, to jednak była bardzo odwodniona i słaba. Obawiano się o jej życie. Także dla jej matki poród okazał się ogromnym wysiłkiem. Była tak słaba i wycieńczona, że dwa tygodnie przeleżała w łóżku. Mamy z dzieckiem nie wypisano ze szpitala po rutynowych czterech dniach, zostały tam dłużej. Mimo to Justynka po powrocie do domu bardzo źle się czuła. Dodatkowo, wskutek tych komplikacji, w szpitalu pomylono faktyczną datę urodzenia Justyny Kowalczyk i wpisano 23 stycznia 1983 roku. Nigdy tego nie poprawiono i w dokumentach oficjalnych pojawia się właśnie ta data. Rodzina jednak urodziny Justyny obchodzi 19 stycznia. Po powrocie ze szpitala załamany ojciec i wyczerpana matka nie wiedzieli co robić. Zdawali sobie sprawę, że bez profesjonalnej opieki medycznej może zdarzyć się tragedia. „Rany Boskie – krzyknęła wówczas przerażona pani Janina do swojego męża – przecież to dziecko może nie doczekać jutra. To nie jest mój pierwszy poród, wiem, jak powinno wyglądać zdrowe dziecko!”. Zatrwożeni rodzice zwrócili się więc do znajomego lekarza z Krakowa, który akurat mieszkał w ich okolicy. I to właśnie on, patrząc na niemowlę, zawyrokował: „Z tego to chyba nic nie będzie.” Dzisiaj wiemy, jak bardzo się mylił. Mimo tej mrocznej prognozy zarządził natychmiast dalsze działania. Dziecko było dramatycznie odwodnione i potrzebowało leczenia szpitalnego, ponieważ jednak zostało stamtąd wypisane, zdani na samych siebie państwo Kowalczykowie zastosowali się do porady znajomego lekarza. Nieustannie czuwali przy swej nowo narodzonej córeczce i co minutę jedno z nich wkładało palec do wody z solą i karmiło nią Justynkę kropelka po kropelce. Tą prowizoryczną kroplówką i ogromną miłością rodzice utrzymali dziewczynkę przy życiu. Dwa miesiące po narodzinach czwartego dziecka, które wymagało nieustannej opieki, rodzinę czekała przeprowadzka ze starego domu do sutereny nowego, w którym było już centralne ogrzewanie i dostęp do bieżącej wody. W dzień po tym ważnym dla Kowalczyków wydarzeniu, rankiem w sobotę 19 marca 1983 roku Justyna przyjęła chrzest św. w kościele parafialnym w Kasinie Wielkiej, a goście przyjęci zostali już w nowym domu. Była malutka, miała zaledwie kilka tygodni, ale podczas całej uroczystości w świątyni nie płakała. Podobnie jak starsza siostra Wiola, Justyna też została ochrzczona w dniu św. Józefa, patrona swego taty. Rodzice modlili się o zdrowie swojej najmłodszej córeczki za jego wstawiennictwem. Wielkie, bezgraniczne poświęcenie matki i ojca nie gwarantowało jednak ustabilizowania stanu zdrowia małej Justynki. Pierwszy rok jej życia był krytyczny. Przez cały czas ważyły się losy tej dziewczynki, która lata później miała pokazać, do jak wielkich wyczynów zdolny jest jej organizm. Nie dość, że była słaba, wątła i chorowita, to na domiar złego dopadło ją zapalenie płuc. Z pomocą rodziców i rodziny udało jej się przetrwać i te trudne chwile. Później już pięknie się rozwijała, nawet ospa ją ominęła. Ta mała, niepozorna dziewczynka, która od chwili narodzin tak dzielnie walczyła o życie, lata później porwała się na wielką walkę sportową. Jej wyczyny miały dać jej samej, rodzinie i wszystkim Polakom ogrom satysfakcji. Justyna miała sięgnąć po pierwsze od czasów Józefa Łuszczka medale na wielkich imprezach narciarstwa klasycznego.  

 

Rodzeństwo  

Justyna jest najmłodsza z czwórki rodzeństwa. Najstarszy jest brat Tomasz, a po nim na świat przyszły kolejno Wiola, Ilona i właśnie Justyna. Rodzice mówią, że rodzeństwo zawsze miało ze sobą bardzo dobry kontakt, mimo iż rozbieżność wiekowa jest dosyć duża – Tomek jest o 11 lat starszy od Justyny. Z tego też powodu najmłodsza córka wychowała się w zasadzie samotnie. Cztery lata od niej starsza Ilona chodziła już do przedszkola bądź szkoły, kiedy Justyna jeszcze była w domu. W sąsiedztwie brakowało rówieśników, dzieci były albo dużo starsze, albo dużo młodsze. Dziewczynka spędzała więc większość czasu z rodzicami albo sama. Dzisiaj rodzeństwo rzadko się widuje, gdyż studia, praca i życie prywatne porozrzucały całą czwórkę w różne miejsca. Od kiedy Justyna zaczęła karierę sportową, nieczęsto bywa w domu, a nawet podczas tych pobytów nie ma właściwie czasu wolnego. Tu także codziennie trenuje, wstaje około piątej rano. „My się wtedy jeszcze przewracamy z boku na bok” – śmieje się mama. – „Ale jeżeli o tej porze nie słyszymy krzątającej się po kuchni Justyny i nie czujemy zapachu kawy, to zaczynamy się martwić, gdyż wiemy, że coś jest nie tak”. Jedynym luksusem, na który pozwala sobie Justyna podczas pobytów w rodzinnym domu, jest to, że nie kładzie się spać jak zazwyczaj o godzinie 21, ale siedzi wspólnie z rodziną przy kuchennym stole przy lampce wina. A kiedy zmęczeni rodzice idą do swojej sypialni, czwórka rodzeństwa przenosi się do pokoju, żeby dalej cieszyć się wspólnie spędzanym czasem, porozmawiać i powspominać… Tomasz jest lekarzem zatrudnionym w krakowskiej Akademii Medycznej. Pracuje w jej filii w Nowym Targu, która specjalizuje się w nieinwazyjnej chirurgii kardiologicznej. Wiola ukończyła studia polonistyczne i jest nauczycielką w Kasince Małej. Ilona zaś poszła w ślady starszego brata i również jest lekarką, pracuje w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Ludwika Rydygiera w Krakowie. Trójka starszego rodzeństwa wybrała karierę naukową i odnosi w niej spore sukcesy. Mama Justyny myślała, że z najmłodszą córką będzie podobnie: „Moim marzeniem było, żeby Justynka poszła na prawo. Zawsze była taka wygadana i lubiła udowadniać innym swoją rację. Ale gdy zaczęły się sukcesy w sporcie, córka poszła inną drogą. I dobrze. Przecież to jej życie”. Justyna czuła jednak pewien niedosyt i bardzo chciała dorównać bratu i siostrom, którzy ukończyli studia wyższe. Udało się to w 2009 roku, gdy ukończyła z wyróżnieniem studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Temat pracy magisterskiej był jej dosyć bliski, gdyż brzmiał „Analiza obciążeń treningowych Justyny Kowalczyk w sezonie 2002-2003”.    

Adam Sosnowski na portalu lublin.com.pl

Bieg życia Justyny” to chyba pierwsza na świecie biografia naszej wspaniałej biegaczki?

Dokładnie tak. Trzeba jednak dodać, że nie jest to zwyczajna biografia. Tekst napisaliśmy wspólnie z redaktorem Andrzejem Stanowskim. Obaj jesteśmy dziennikarzami sportowymi, pan Andrzej, nestor w tym zawodzie, towarzyszy Justynie od jej pierwszych sukcesów. Dlatego też to on opisał życie Justyny od momentu, gdy zaczęła stawiać pierwsze kroki w wielkim świecie sportu. Ja zająłem się drogą Justyny, która ją do tych właśnie sukcesów doprowadziła. Przedstawiłem jej dzieciństwo i lata młodzieńcze, jej najbliższą rodzinę oraz Kasinę Wielką, rodzinną miejscowość, w której nasza bohaterka się wychowała.

Piotr Stokłosa, sportowahistoria.pl

Sosnowski ze Stanowskim przybliżają czytelnikom historię życia narciarki, wzbogacając narrację m.in. wypowiedziami rodziny, znajomych Kowalczyk, jej trenera Aleksandra Wieretelnego, lekarza Roberta Śmigielskiego czy wreszcie samej zainteresowanej. Wszystko to sprawia, że książka „Bieg życia Justyny” staje się fascynującą opowieścią o życiu i karierze upartej dziewczyny z Kasiny Wielkiej, która obiecała sobie, że zostanie najlepsza na świecie. Co najważniejsze, jest to wciągająca opowieść prowadzona równolegle w dwóch formach – literackiej i zdjęciowej. Całość wypada świetnie i robi duże wrażenie, dlatego nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na kolejne tego typu wydawnictwa.

Tomek Kalemba, kalemba.blog.onet.pl

Dobra książka o tematyce sportowej to na naszym rynku wydawniczym naprawdę rzadkość. Tym bardziej cieszy fakt, że wydawnictwo Biały Kruk zdecydował się na wydanie biografii Justyny Kowalczyk pod znamiennym tytułem „Bieg życia Justyny”. 160-stronicowa publikacja autorstwa Andrzeja Stanowskiego i Adama Sosnowskiego powinna – moim zdaniem – znaleźć się na półce o każdego prawdziwego fana sportu.

Opinie o produkcie (0)

do góry

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl