966. Chrzest Polski
liczba stron: | 232 |
obwoluta: | tak |
format: | 168x238 |
papier: | Sora mat plus, 150g, kredowy |
oprawa: | twarda, lakierowana, złocenia |
data wydania: | 26-10-2015 |
ISBN: | 978-83-7553-194-7 |
KSIĄŻKA ROKU!!!
Jest wiele ważnych dat w historii naszego narodu, ale nie ma ważniejszej niż rok 966. Chrzest Polski. Oddanie się w poddaństwo - lecz tylko Chrystusowi. Polacy jako wierni Jego poddani szybko stali się niezależni i silni; już tysiąc lat temu państwo Bolesława Chrobrego, którego ojciec, Mieszko, zaledwie kilkadziesiąt lat wcześniej przyjął chrzest, urosło do rangi potęgi. Bolesław I był władcą w pełni europejskim, co wówczas oznaczało: chrześcijańskim. Poruszał się swobodnie wraz ze swą drużyną od Łaby po Kijów, od Kołobrzegu po Pasawę. Polacy, rozwijając się przez wieki w kręgu kultury i wiary chrześcijańskiej, doszli do prawdziwej wielkości: gospodarczej, kulturalnej, militarnej, politycznej i moralnej. Zdarzały się też na przestrzeni naszych dziejów różne potknięcia, ale nigdy nie doszło do upadku narodu - Chrystusowa wiara zawsze trzymała go w swojej mocy. I da Bóg, trzymać go będzie po wsze czasy. Bardzo istotne jest dokładne zapoznanie się z narodzinami wiary na ziemiach polskich, bowiem "nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego bez Chrystusa", jak powiedział św. Jan Paweł II.
Trudno znaleźć lepszego autora do opisania rozlicznych okoliczności narodzin chrześcijaństwa na naszych rdzennych terenach niż prof. Krzysztof Ożóg, człowiek tyleż głębokiej wiedzy, co głębokiej wiary - rzecz to niebagatelna przy badaniu kształtowania się naszej narodowej tożsamości. Różne czynniki sprzyjały powstaniu mocnego państwa Polan: korzystny układ sił politycznych, talenty osobiste Mieszka I i jego wielkiego syna, mądra, pokojowa ekspansja Rzymu na tereny pogańskich Słowian. O tym wszystkim pisze Autor, który wykazuje wszakże, iż decydujący był sam Chrzest święty, bowiem to jego konsekwencje spoiły rody i plemiona na naszych ziemiach tak silnie, że trwamy razem już jedenasty wiek, że wykształciliśmy wspaniałą kulturę, oryginalną tradycję, bogaty język.
Autor napisał swe dzieło w oparciu o najnowszy stan wiedzy; mamy w ręku nie tylko księgę jubileuszową (1050-lecie Chrztu), ale i obfitującą w fakty oraz wydarzenia książkę historyczną. Prof. Krzysztof Ożóg tak umiejętnie przybliża nam tamten świat, że bez trudności poruszamy się w ówczesnych realiach. Przywołuje okres wczesnosłowiański, misję świętych Cyryla i Metodego, następnie opisuje pasjonujący proces narodzin państwa i narodu - Polski i Polaków w wieku X i XI. Mówi o uwarunkowaniach zewnętrznych, opowiada o ówczesnym życiu we dworach i grodach, o pierwszych kościołach i męczennikach, o toczonych wojnach, o pierwszych zabytkach kultury. Mamy nieodparte wrażenie, iż to na naszych oczach wykuwa się Polska.
Książkę poprzedza wstęp Prezydenta RP Andrzeja Dudy.
Wstęp Prezydenta RP
Fundament Polski - chrzest Mieszka I i jego poddanych w roku 966
I Narodziny wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyzny
II Pierwsze państwa słowiańskie w VII-VIII w. i ich kontakty ze światem chrześcijańskim
III Powstanie państw na Słowiańszczyźnie w IX-X w. i proces ich chrystianizacji
IV Misja Konstantyna i Metodego wśród Słowian
V Plemiona słowiańskie na ziemiach polskich
VI Przedchrześcijańskie wierzenia plemion polskich
VII Państwo Wiślan i losy południowej Polski w IX-X w.
VIII Śląsk i Małopolska pod władzą czeskich Przemyślidów
IX Narodziny monarchii Piastów
X Przyczyny decyzji Mieszka I o przyjęciu chrztu świętego
XI Chrzest Mieszka I i jego poddanych w najstarszych przekazach źródłowych
XII Wizja chrztu Mieszka i Polski w dziełach Jana Długosza
XIII Czas i miejsce chrztu Mieszka I
XIV Utworzenie pierwszego biskupstwa w monarchii Mieszka I
XV Działalność ewangelizacyjna biskupów Jordana i Ungera w Polsce
XVI Zabiegi Mieszka I o wzmocnienie chrześcijaństwa - akt oblacji państwa Stolicy Apostolskiej
XVII Sytuacja monarchii piastowskiej po śmierci Mieszka I
XVIII Działalność św. Wojciecha jako biskupa praskiego
XIX Wyprawa misyjna św. Wojciecha do Prus i skutki jego śmierci męczeńskiej dla Kościoła i państwa polskiego
XX Pielgrzymka cesarza Ottona III do Gniezna i jej konsekwencje dla Kościoła w Polsce
XXI Cesarskie gesty Ottona III wobec Bolesława Chrobrego na zjeździe gnieźnieńskim
XXII Starania Bolesława Chrobrego o koronę królewską po zjeździe gnieźnieńskim
XXIII Początki funkcjonowania kościelnej metropolii gnieźnieńskiej
XXIV Budowa katedr i innych kościołów za panowania Bolesława Chrobrego
XXV Początki życia zakonnego w Polsce
XXVI Wspieranie misji do sąsiednich krajów pogańskich przez Bolesława Chrobrego
XXVII Umacnianie chrześcijaństwa w polskim społeczeństwie przez pierwszych Piastów
Epilog
X
Przyczyny decyzji Mieszka I o przyjęciu chrztu świętego
Okoliczności, które złożyły się na podjęcie fundamentalnej decyzji Mieszka I o porzuceniu starej wiary i przyjęciu nowej, o charakterze uniwersalnym, wymagają szerszego naświetlenia. Sytuacja zewnętrzna władztwa Piastów w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych X w. poważnie się skomplikowała. Co prawda dzięki konsolidacji i wzmocnieniu struktury militarnej państwa udało się Polanom uchronić przez dominacją ze strony Przemyślidów i Związku Wieleckiego, jednakże rosła potęga Ottona I i jego zaangażowanie w podporządkowanie Królestwu Niemieckiemu Słowian połabskich i ich chrystianizację. W 948 r. doprowadził do ustanowienia nad Łabą dwóch biskupstw dla Słowian: w Hobolinie (niem. Havelbergu) dla Wieletów oraz w Brennie dla plemion od Szczecina po rzeki Sprewę i Hawelę na południu. Erygowane biskupstwa podlegały mogunckiej metropolii kościelnej i rozpoczęły akcję chrystianizacyjną wśród Słowian. Ta polityka budziła jednak stały opór wśród ludności słowiańskiej i powodowała częste bunty na Połabiu. Z kolei w 950 r. Otton I zmusił księcia Bolesława I Srogiego do złożenia hołdu i uznania swego zwierzchnictwa nad Czechami. W następnym roku król niemiecki wyprawił się do Italii, aby uwolnić z rąk Berengara z Ivrei Adelajdę Burgundzką, wdowę po Lotarze, królu włoskim (zmarłym w 950 r.), która zaoferowała mu swą rękę z prawami do tronu Italii. Po zwycięstwie i zhołdowaniu Berengara faktycznie pojął ją za żonę. W Pawii Otton I został uznany przez możnych za króla Longobardów i miał otwartą drogę do korony cesarskiej, ale ze względu na niepokoje i spisek swego syna Ludolfa, księcia szwabskiego oraz zięcia Konrada Czerwonego, księcia lotaryńskiego, wrócił do Niemiec, gdzie przez kilka lat zmagał się z opozycją. Ostatecznie w 954 r. uporał się z wewnętrznym kryzysem, pozbawiając Ludolfa Szwabii na rzecz księcia Burcharda, zaś Lotaryngię przekazał swemu bratu Brunonowi, arcybiskupowi kolońskiemu. Wówczas mógł podjąć walkę z Węgrami, którzy zaatakowali Bawarię i oblegali Augsburg. Otton I pospieszył z pomocą oblężonym i pod Augsburgiem nad rzeką Lech 10 sierpnia 955 r. rozgromił siły Madziarów. To wielkie zwycięstwo spowodowało, że Węgrzy zaprzestali swych łupieskich wypraw na Niemcy.
Słowianie na Połabiu jeszcze w czasie najazdu Węgrów zaprzestali płacenia trybutu królowi niemieckiemu i zaatakowali Saksonię, uprowadzając w niewolę licznych jeńców. Odwetowa wyprawa, prowadzona osobiście przez Ottona I, ruszyła jesienią tegoż roku. Mimo że Obodryci i Wieleci pod wodzą księcia Stojgniewa gotowi byli z powrotem płacić trybut, 16 października nad rzeką Regnicą doszło do starć i bitwy, która zakończyła się klęską Słowian. Nie oznaczało to jednak końca ich oporu, wojna toczyła się nadal. W 957 r. Otton pokonał Redarów, zmuszając ich do uległości. W następnych latach Geron, margrabia Marchii Wschodniej, kontynuował wojenne wyprawy i w 963 r. zdołał podbić Łużyczan. W ciągu zaledwie kilkunastu lat polityczne, militarne i religijne działania podejmowane przez Ottona I i panów saskich objęły zasięgiem terytoria między Łabą i Odrą, które przylegały do zachodnich rubieży rozwijającej się monarchii Piastów.
Potęga Ottona I jeszcze wzrosła po sukcesach w polityce włoskiej. Wskutek zagrożenia Rzymu przez Berengara z Ivrei, w odpowiedzi na wezwania papieża Jana XII jesienią 961 r. wyprawił się po raz drugi do Italii. Po uporządkowaniu sytuacji w Rzymie został 2 lutego 962 r. ukoronowany przez papieża na cesarza. Odnowił ten tytuł po ponad sześćdziesięcioletniej przerwie, bowiem ostatnim Karolingiem koronowanym na cesarza był Arnulf (w 896 r.). Otton I jako najwyższy władca na Zachodzie czuł się odpowiedzialny za losy świata chrześcijańskiego, bezpieczeństwo Kościoła i schrystianizowanie ludów pogańskich. Dlatego przebywając jeszcze w Rzymie w 962 r., podjął plan utworzenia arcybiskupstwa w Magdeburgu nad Łabą i podporządkowania mu biskupstw położonych na terenach słowiańskich. Wypada podkreślić, że Magdeburg był ulubioną siedzibą cesarza, którą stale rozbudowywał. W kontekście fundamentów ideowych władzy cesarskiej Ottona I i celów jego polityki należy spojrzeć na rodzące się stosunki Cesarstwa z władztwem Mieszka I.
Wielkich kłopotów młodemu państwu Piastów przysporzyli w latach sześćdziesiątych X w. groźni Wieleci dowodzeni przez Wichmana, jednego z możnych saskich. Jego postać zasługuje na uwagę, bowiem pochodził z potężnego rodu Billungów i był spowinowacony z Ottonem I. Jego ojcem był komes Wichman (starszy), zaś bratankiem Herman, książę saski. Wichman nie był wiernym sojusznikiem. Po raz pierwszy zdradził króla około 953 r., gdy współdowodząc z bratem Ekbertem siłami saskimi z polecenia stryja Hermana Billunga w wyprawie przeciw stronnikom Ludolfa (syna Ottona), przeszedł na jego stronę. W tej sytuacji jednak książę Herman zwyciężył obu bratanków i ich pochwycił. Za sprawą Ottona I Wichman nie został ukarany i zbiegł spod kurateli stryja, podejmując z nim walkę. Pokonany uciekł do Słowian i wiosną 955 r. początkowo dowodził nimi w wojnie z Sasami. Z tego powodu został pozbawiony majątku i uznany za banitę. Potem wraz z bratem Ekbertem przebywał na wygnaniu we Francji, na dworze księcia Hugona. Gdy Redarowie ponownie walczyli z Sasami w 958 r., był w ich szeregach, ale później musiał skapitulować. Głównie za sprawą margrabiego Gerona uzyskał od Ottona I przebaczenie i zwrot majątku. Korzystając z wyprawy włoskiej króla, w latach 961 i 962 kolejny raz rozpoczął wojnę z księciem saskim Hermanem i przezeń pokonany, usiłował bezskutecznie pozyskać wsparcie Haralda Sinozębego, władcy duńskiego. Po tych niepowodzeniach Wichman ponownie uciekł do Wieletów i na ich czele w 963 r. groźnie zaatakował Mieszka I.
Benedyktyn Widukind z klasztoru w Nowej Korbei opisujący w Dziejach saskich burzliwe losy Wichmana, tak zrelacjonował te wydarzenia: "Komes Gero, dobrze pamiętny przysięgi, gdy zobaczył, że Wichman jest oskarżany i stwierdził, że jest winny, odstawił go do kraju barbarzyńców, od których był go odebrał. Chętnie przez owych przyjęty, częstymi najazdami trapił głębiej mieszkających barbarzyńców. Króla Mieszka, w którego władzy byli Słowianie, którzy nazywają się Licicaviki, za dwoma razami pokonał, brata jego zabił i wielki od niego wydobył łup". Nieco dalej kronikarz przekazał współczesną tym wydarzeniom informację o wyprawie Gerona na Łużyczan: "W tymże czasie margrabia Geron potężnie pogromił Słowian, którzy nazywają się Łużyczanie i przymusił ich do największej uległości, ale nie bez ciężkiej własnej rany, nie bez śmierci bratanka męża najlepszego, a także bardzo wielu innych szlachetnych rycerzy".
Ta pierwsza dziejopisarska wzmianka o Mieszku I i jego państwie oraz informacja o wojnie Gerona przeciw Łużyczanom budziły ogromne zainteresowanie historyków, tym bardziej że późniejszy historiograf, biskup merseburski w swojej Kronice streszczając przekaz Widukinda podał jedynie, iż: "Margrabia Marchii Wschodniej, Gero, podporządkował zwierzchnictwu cesarza Łużyczan i Słupian, a także Mieszka wraz z jego poddanymi. Książę Herman uczynił trybutariuszami cesarza Żelibora i Mściwoja". Interpretacja obu przekazów wywołała długotrwały spór o wiarygodność informacji podanych przez Widukinda i Thietmara, a także co do przebiegu wydarzeń. Między obu przekazami istnieje poważna sprzeczność. Wedle Widukinda to Wichman wraz z "barbarzyńcami", niewątpliwie Wieletami, dwukrotnie wyprawił się i pokonał Mieszka I, zabijając jego nieznanego z imienia brata. Z kolei zdaniem biskupa merseburskiego Thietmara, to margrabia Gero po narzuceniu zwierzchnictwa Łużyczanom i Słupianom kontynuował wyprawę i zmusił do uległości Mieszka I oraz jego poddanych. Thietmar zupełnie milczy na temat roli Wichmana w najazdach na władztwo księcia polańskiego. Skrupulatna analiza obu zacytowanych powyżej relacji o wydarzeniach z 963 r. prowadzi do mocnego przekonania, że Thietmar korzystając z przekazu Widukinda, nie posiadał dodatkowych informacji z innych źródeł, a tylko zniekształcił zapis saskiego benedyktyna, pomijając całkowicie Wichmana i przypisując wszystko Geronowi. Trudno sobie wyobrazić, aby Widukind opisując wyprawę margrabiego na Łużyczan, zamilczał o jego zwycięstwach nad Mieszkiem I i poddaniu go zwierzchnictwu cesarza. Zresztą informację o akcji Gerona przeciw samym tylko Łużyczanom w 963 r. zanotował jeszcze annalista Adalbert z Trewiru, późniejszy pierwszy arcybiskup magdeburski (968-981): "W tym także czasie margrabia Gero przepotężnie pokonał i do uległości ostatecznej zmusił Słowian, którzy nazywają się Łużycy". Potwierdza to autor kontynuacji Kroniki Reginona z Prüm: "U nas także Słowianie, którzy nazywają się Łużyczanie, poddali się". W świetle tych dwóch niezależnych not przekaz Widukinda o wydarzeniach z 963 r. musi mieć w interpretacjach historyków pierwszorzędne znaczenie, zaś Thietmar w tej właśnie sprawie nie może podważyć jego wiarygodności.
W tej sytuacji wiemy na pewno, że w 963 r. z północy dwukrotnie uderzył na władztwo Mieszka I Wichman na czele oddziałów wieleckich. W wyniku tych najazdów Mieszko poniósł klęskę i w starciach zginął jego brat. Widukind zanotował również, że Wichman zagarnął wielki łup. Nietrudno się domyśleć, że ataki wieleckie stanowiły wielkie zagrożenie dla Mieszka, bowiem skierowane były na centrum jego państwa i mogły doprowadzić go do upadku. W trzy lata później Ibrahim ibn Jakub, przebywając w Magdeburgu na dworze cesarza Ottona I, dowiedział się, że Wieleci dysponują dużą siłą bojową i właśnie wojują z Mieszkiem. Zagrożenie ze strony Wichmana i plemion wieleckich zmusiło władcę z dynastii piastowskiej do szukania sprzymierzeńca. Skutecznej pomocy w czekających go zmaganiach z wojowniczym północnym sąsiadem mógł mu udzielić książę czeski Bolesław, którego państwo graniczyło z piastowskimi terytoriami od północnego wschodu, zaś z ziemiami wieleckimi - na północnej rubieży. Ponadto Przemyślida był zaangażowany w walki przeciw Słowianom na Połabiu od 950 r. jako lennik Ottona I. Wydaje się, że Mieszko zdecydował się także na szukanie korzystnego dla siebie związku z cesarstwem, co było możliwe tylko po przyjęciu chrztu i wejściu w obręb świata chrześcijańskiego. Zawarcie sojuszu z księciem czeskim Bolesławem nastąpiło w 965 r. i został on przypieczętowany małżeństwem Mieszka z jego córką Dobrawą, zaś przyjęcie chrztu przez władcę polańskiego w rok później stwarzało mu szansę na dobre stosunki z cesarstwem. Zapewne sojusznicze układy polsko-czeskie były zawierane za wiedzą Ottona.
Polityczne porozumienie i militarny sojusz bardzo szybko, bo już w 967 r., przeszły próbę trwałości. Niespokojny Wichman około roku 966 wspierał Żelisława, księcia Wagrów, w wojnie przeciw swemu stryjowi, księciu saskiemu Hermanowi Billungowi, ale gdy wspomniany książę słowiański poniósł klęskę i Stargard, główny gród Wagrów, został zdobyty przez Sasów, Wichman udał się do Wolinian. Widukind w swoim dziele zanotował, że "układał się ze Słowianami, którzy nazywają się Wolinianami, w jaki by sposób mogli gnębić wojną Mieszka, przyjaciela cesarskiego". Rzeczywiście doszło do wojny, bo Wichman najechał terytoria Mieszka, który z kolei poprosił o pomoc swego teścia i ten przysłał mu dwa oddziały konnicy. Do głównego starcia bitewnego doszło 21 września 967 r. Mieszko zdołał zwyciężyć siły przeciwnika, stosując manewr polegający na pozorowanej ucieczce piechoty polańskiej i odciągnięciu od obozu Wichmana z częścią oddziałów wieleckich, a potem rozbiciu ich przez atakującą od tyłu konnicę i przeciwnatarcie piechoty. Wichman walcząc wyrwał się z grupą wojów z matni i przez całą noc wycofywał się z terenu walk. Nad ranem, według relacji Widukinda, "dobił do jakiegoś zabudowania z garstką towarzyszy. Przedniejsi zaś z wrogów, gdy go odnaleźli, z broni poznali, że mają przed sobą męża wybitnego. Wypytywany przez nich, kim jest, wyznał, że jest Wichmanem. I ci wezwali go do złożenia broni i zaklinali się, że całego odstawią swojemu księciu i to u niego wyjednają, aby go nietkniętego odstawił cesarzowi. Ów jednak, choć doprowadzony do ostateczności i baczny na swe starodawne szlachectwo i męstwo wzgardził podać takim dłoń, prosił jednak, aby donieśli o nim Mieszkowi: przed nim chce złożyć broń, jemu podać rękę. W czasie, gdy ci podążyli do Mieszka, otoczył go nieprzeliczony tłum i ostro go zaatakował. On zaś, choć wyczerpany, powaliwszy wielu z nich, wyciągnął wreszcie miecz i przekazał go przedniejszemu z wrogów z tymi słowami: 'Weź, powiada, ten miecz i zanieś panu twemu, niech go trzyma na znak zwycięstwa i niech go przekaże przyjacielowi, cesarzowi, aby, dowiedziawszy się o tym, mógł natrząsać się z poległego przeciwnika lub raczej opłakiwać powinowatego'. I to rzekłszy, zwrócony ku wschodowi, jak potrafił, błagał Pana w ojczystym języku i z duszą przepełnioną wielu biedami i udrękami wyzionął na łono Stwórcy wszechrzeczy".
Po tym zwycięstwie Mieszko I faktycznie wysłał cesarzowi, przebywającemu wtedy w Italii, miecz Wichmana wraz z wiadomością o okolicznościach jego śmierci. Klęska Wolinian i śmierć ich wodza umożliwiły władcy polańskiemu ekspansję na tereny Pomorza Nadodrzańskiego. Szczegółowy opis ostatniej wojny Wichmana toczonej z władcą piastowskim przynosi niezwykle ważną informację, że Mieszko był wówczas przyjacielem cesarza. Oznaczało to w ówczesnej rzeczywistości politycznej i ideowej dobrowolne poddanie się (spontanea deditio) Mieszka I zwierzchności Ottona I. Określenia "amicus imperatoris" nie można więc interpretować w kategoriach równoprawnego sojuszu, jakkolwiek książę Polan był sojusznikiem cesarza, najpewniej na mocy układu wszedł do grona władców skupionych wokół Ottona I. Owa przyjaźń (amicitia) nie była wynikiem militarnego podporządkowania władztwa piastowskiego cesarstwu, a jej wyrazem stało się polityczne współdziałanie wobec zagrożenia ze strony Wichmana i Wolinian, a także trybut płacony przez Mieszka cesarzowi "aż do rzeki Warty", jak o tym poinformował w swej Kronice Thietmar. Moment zawiązania przez Mieszka I przyjaźni z Ottonem nastąpił prawdopodobnie wraz z decyzją władcy polańskiego o małżeństwie z Dobrawą i nawróceniem się na wiarę chrześcijańską.
966. Chrzest Polski; www.polskieradio.pl
Autor napisał swe dzieło w oparciu o najnowszy stan wiedzy; mamy w ręku nie tylko księgę jubileuszową (1050-lecie Chrztu), ale i obfitującą w fakty oraz wydarzenia książkę historyczną. Przywołuje okres wczesnosłowiański, misję świętych Cyryla i Metodego, następnie opisuje pasjonujący proces narodzin państwa i narodu – Polski i Polaków w wieku X i XI. Mówi o uwarunkowaniach zewnętrznych, opowiada o ówczesnym życiu we dworach i grodach, o pierwszych kościołach i męczennikach, o toczonych wojnach, o pierwszych zabytkach kultury. Pokazuje, że to, kim dziś jesteśmy w dużym stopniu rozstrzygnęło się przed tysiącem lat.
966. Chrzest Polski; Andrzej Grajewski, „Gość Niedzielny”
Chrzest Polski, jak żadne inne wydarzenie w naszej historii, zdeterminował losy Polski i Polaków. Zadecydował o naszej religii, historii, mentalności. 1050. rocznica tego wydarzenia to okazja, aby przypomnieć, w jakich okolicznościach do niego doszło. Materiałem pomagającym w takich rozważaniach może być świeżo wydana książka prof. Krzysztofa Ożoga „966. Chrzest Polski”. Autor, wybitny krakowski mediewista z Uniwersytetu Jagiellońskiego, analizuje w niej znane źródła rękopiśmienne, systematyzuje je i ukazuje w świetle najnowszych badań, m.in. archeologicznych. Chrzest Polski przedstawia w szerokiej panoramie dziejowej.
966. Chrzest Polski; Joanna Szczerbińska, „Niedziela”
Takie publikacje, jak „966. Chrzest Polski” prof. Krzysztofa Ożoga bogacą naszą wiedzę i nie pozwalają zapomnieć o naszym wspaniałym dorobku chrześcijaństwa, kształtowanym przez 1050 lat. To jest nasz narodowy skarb, nasze dziedzictwo, z którego mamy prawo być dumni, na który mamy prawo się powoływać i do którego się odwoływać, którego mamy obowiązek bronić. Wbrew wszelkim fałszywym prorokom, deprawatorom i kusicielom.
Opinie o produkcie (0)