Wspomnienie o biskupie poecie Józefie Zawitkowskim w 86. rocznicę urodzin
Drugi z lewej przy ołtarzu bp Józef Zawitkowski podczas Mszy św. na zakończenie rewaloryzacji łowickiej katedry w 2011 r.; głównym celebransem był biskup łowicki Andrzej Dziuba. Fot. Adam Bujak Jeszcze 16 sierpnia 2020 roku, w nawiązaniu do obchodów stulecia Cudu nad Wisłą, do kolejnej rocznicy ciężkich polskich bojów w czasie Powstania Warszawskiego, ale też do ostatnich potwornych i zatrważających napaści na kościoły, kler i wiernych, sędziwy biskup Józef Zawitkowski wstrząsał sumieniami Polaków. Odprawiając Mszę św. w kościele Świętego Krzyża w Warszawie, poruszony do głębi i pomny na niedawną profanację stojącej przed świątynią figury Chrystusa dźwigającego krzyż, wołał:
„Księże Prymasie Tysiąclecia,
czy ja doczekam Twej beatyfikacji?
Kiedy Kościół powie, że jesteś święty?
Przyjdź i powiedz jeszcze raz,
na Wiejskiej i w Brukseli:
Non possumus!
Panowie, dalej nie możemy!
Kocham Polskę bardziej
niż własne serce!
Wtedy spadną maski,
niech zapełnią się kościoły,
niech wrócą rodzice do pracy,
a dzieci do szkoły.
Księże Prymasie!
Teraz przyjdź i stań po naszej stronie.
Jeszcze raz nas przeprowadź,
przez Morze, ale już nie Czerwone!”.
Schorowany biskup Józef, przy którym stali po obu stronach, niczym pełniący wartę, piękna młoda łowiczanka i przystojny młody łowiczanin, jakby przeczuwając, że czasu nie zostało mu już zbyt wiele, prosił:
„Wybaczcie mi
mój chrypliwy głos,
a może to mój łabędzi śpiew?
Słuchajcie więc tego,
co mówi moje serce”.
Niezłomny kapłan, poeta i kompozytor
Miał zwyczaj mówić właśnie to, co podpowiadało mu gorące serce kapłana, a nie tylko chłodny rozum – bardzo dziś przeceniany, zmuszany do akceptacji postprawdy i kryjących się pod tym pojęciem przeróżnych kłamstw. Biskup Józef zawsze zaczynał swoje przemowy od „Kochani moi!”.
Nigdy nie stał z boku i nie przyglądał się biernie demolowaniu chrześcijańskich wartości we wszelakich aspektach życia osobistego, społecznego, kulturalnego i politycznego. Potrafił reagować na zło w życiu publicznym i to zło nazywać po imieniu. Miał do końca odwagę zabierać głos, nawet „chrypliwie”, gdy był osłabiony fizycznie, a gdy innym hierarchom o silnym głosie tej odwagi brakowało i nadal jej nie wykazują. Nie bał się dyskredytującego ośmieszania – zabójczej broni stosowanej przez mainstreamowe, czyli lewacko-liberalne media. Nie o ich uznanie i poklask zabiegał, nie u nich szukał akceptacji.
Biskup Józef Zawitkowski od lat wyrażał swe myśli w typowy dla siebie wierszowany sposób, umiejętnie wplatając w ten przekaz biblijne cytaty oraz strofy wielkich polskich poetów. Prezentował nie tylko znawstwo i umiłowanie rodzimej literatury, ale także krzewił dorobek ojczystych klasyków. Wytrwale propagował ich wspaniałą twórczość w czasach kolejnego w naszych dziejach zachłyśnięcia się cudzoziemczyzną (wręcz narzucania jej!), rugowania polskości nawet ze szkolnych podręczników.
Nie można przy tym zapominać, że sam był poetą – wierszowanie, rytmizowanie przekazu było dla niego naturalnym, najlepszym sposobem porozumiewania się z wiernymi. Nie bez powodu zachwycano się jego kazaniami. Był także wykształconym muzykiem i kompozytorem. Komponował małe formy muzyczne dla chórów, zespołów wokalnych i orkiestr dętych. W Konferencji Episkopatu Polski w latach 1990. zasiadał w Komisji ds. Duszpasterstwa Liturgicznego, pełniąc w jej ramach funkcję przewodniczącego Podkomisji ds. Muzyki Kościelnej.
Któż nie zna pięknych pieśni śpiewanych w naszych kościołach od Bałtyku aż po Tatry: „Panie, dobry jak chleb”, „Abyśmy byli jedno”, czy „Jezu, ufam Tobie, Miłosierny Boże; jeszcze raz mi przebacz, błagam Cię w pokorze”. Nie tak wielu jednak wie, że stworzył je właśnie biskup Zawitkowski; swoje autorstwo skrywał pod pseudonimem ks. Tymoteusz (imię to nosił gorliwy uczeń św. Pawła Apostoła, pierwszy biskup Efezu). Pod tym imieniem opublikował też m.in. modlitewniki „Panie mój”, „Tobie, Panie, zaufałem”, bajki „Dawno, dawno temu”, książki: „…będę z Panem gadał”, „Trzymaj się!”, „To jest Ktoś!”. Za tę twórczość otrzymał w 1998 r. Ogólnopolską Nagrodę Literacką im. Franciszka Karpińskiego, następnie Nagrodę im. Włodzimierza Pietrzaka, Nagrodę im. ks. prof. Janusza Pasierba, a także Feniksa Specjalnego, przyznanego mu przez Stowarzyszenie Wydawców Katolickich. W 2007 r. uhonorowany został Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Biskup Józef miał odwagę upominać się o ochronę życia, okazywać pobożność i żarliwe (a więc wg progresistów niemodne, wykpiwane i tandetne) przywiązanie do modlitwy oraz ludowej pobożności w jej najpiękniejszych, osadzonych w polskiej tradycji wymiarach. Ryzykując przezwiskiem „moherowca”, nie odmawiał nigdy duszpasterskiej służby w Radiu Maryja i Telewizji Trwam. Miał prawy charakter, pryncypialność stojącego twardo na ziemi polskiego włościanina, a także silne i niewzruszone przedwojenne religijno-patriotyczne uformowanie. Dlatego też wspomnianej na początku, sierpniowej niedzieli 2020 r. pytał natarczywie w stolicy:
„Przecież jesteś ochrzczony,
tylko kto Cię tak oszpecił, człowieku?
Ja Ci nie ubliżam,
ja Cię nie straszę.
Ja tylko przypominam.
Słuchaj!
To mówi Pan, Bóg nasz:
Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy,
ani cudzołożnicy…
ani mężczyźni współżyjący ze sobą,
ani rozwiąźli, ani bluźniercy
nie odziedziczą Królestwa Bożego (por. 1 Kor 6,9).
Rozpustników i cudzołożników
spotka surowy sąd Boży (Hbr 13,4).
Pamiętaj też, że twoje ciało,
nawet na tęczowo oszpecone,
jest Świątynią Boga,
więc uważaj!
Kto zniszczy tę świątynię
ręką Boga wzniesioną,
tego zniszczy sam Bóg (1 Kor 6,19).
Pogruchoce Was Pan Bóg
jako ten gliniany garniec (ks. P. Skarga). […]
Europo, pamiętaj!
Pamiętajcie, bezbożni i bogaci
mocarze UE.
Od stu lat
chodzilibyście w sowieckich kufajkach,
gdyby nie wiara, modlitwa i męstwo
naszych Ojców.
Nie straszcie nas,
że odbierzecie nam pieniądze.
Niech bezbożni nie uczą nas praworządności.
Uważajcie na samych siebie, byście nie popadli
w nowe niewole i jasyry,
a to już się zaczęło.
Hannibal ante portas!
I w Grenadzie zaraza!”.
Koleje życia bp. Zawitkowskiego
Józef Zawitkowski urodził się 23 listopada 1938 r. we wsi Wał należącej do parafii św. Mikołaja w Żdżarach, niedaleko Nowego Miasta nad Pilicą. Pochodził z bardzo religijnej chłopskiej rodziny. Z domu wyniósł nie tylko umiłowanie Boga, ale też poszanowanie dla ciężkiej pracy na roli, przywiązanie do ojczystej ziemi, gniazda rodzinnego i ojcowizny, szacunek dla chleba, ukochanie Ojczyzny. Mając 12 lat, został osierocony przez matkę. Po skończeniu szkoły podstawowej uczył się w małym seminarium duchownym w Warszawie przy ul. Kawęczyńskiej, gdzie nauczycielem literatury polskiej był ks. Jan Twardowski, później znany bardzo poeta. W 1956 r. Józef wstąpił do warszawskiego wyższego seminarium duchownego; święceń kapłańskich udzielił mu po sześciu latach studiów, 20 maja 1962 r., kardynał Prymas Stefan Wyszyński.
Przed wizerunkiem Matki Bożej, Księżnej Łowickiej, bp Józef Zawitkowski upraszał łaski dla siebie i innych. Fot. Adam Bujak Ks. Zawitkowski uważał, że „czytać Pismo Święte, to znaczy ‘rozmawiać z Bogiem jak z Przyjacielem’”. Oprócz seminarium ukończył również studia muzyczne w Instytucie „Musica Sacra” w Aninie, a także muzykologię na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Był m.in. wikariuszem w Krośniewicach, Legionowie, w parafii św. Zygmunta na Bielanach w Warszawie. Był również pracownikiem Wydziału Duszpasterstwa Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. 26 maja 1990 r. został mianowany biskupem pomocniczym archidiecezji warszawskiej, sakrę biskupią otrzymał 9 czerwca 1990 r. w Łowiczu z rąk kard. Józefa Glempa. Swoim zawołaniem uczynił zaczerpnięte z Psalmu 116 słowa: Servus et filius ancillae („Jam sługa Twój, syn Twej służebnicy”). W latach 1990-92 piastował urząd wikariusza generalnego; rezydował w Łowiczu jako tamtejszy wikariusz biskupi, pozostając proboszczem parafii kolegiackiej.
25 marca 1992 r. został mianowany biskupem pomocniczym dla nowo utworzonej diecezji łowickiej. Objął urząd wikariusza generalnego, a także przewodniczącego Wydziału Duszpasterskiego, Wydziału Nauki Katolickiej i Wydziału Spraw Zakonnych. Został ponadto członkiem Komisji Organistowskiej, a także rady kapłańskiej i kolegium konsultorów. W 1995 r. uszanowała go władza państwowa, otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. W 2008 r. przejął opiekę duchową nad Związkiem Towarzystw Gimnastycznych „Sokół” w Polsce. Pięć lat później został biskupem seniorem, ale wcale nie zrezygnował z aktywnej posługi.
Warto przypomnieć, że biskup Józef Zawitkowski napisał wierszowane, oczywiście, oraz połączone z pieśniami pasyjnymi piękne rozważania Drogi Krzyżowej, która odprawiona została na Placu św. Piotra w Godzinie Miłosierdzia 16 października 1998 r. Uczestniczyli w niej członkowie Narodowej Pielgrzymki Polaków przybyli do Rzymu na obchody 20. rocznicy pontyfikatu Jana Pawła II. Choć uważał, że recenzowanie książki wybitnego teologa i papieża Benedykta XVI, „Jezus z Nazaretu”, to z jego strony zuchwałość, to jednak poważył się i dokonał oceny tego wybitnego dzieła z jakże wielką prostotą i zarazem celnością:
„Ludzie piszą ‘Kod Leonarda da Vinci’, ‘Ewangelię
Judasza’, mówią, że znaleźli grób rodziny Jezusa.
Marne to, a mówią, że to naukowa sensacja.
Tylko sensacja!
A papieska książka jest piramidą
wiedzy i wiary.
To jest nauka bez sensacji”.
Osobiście poznałam biskupa Józefa Zawitkowskiego w 2018 r. na Zamku Królewskim w Warszawie podczas otwarcia Targów Książki Katolickiej. Podziękowałam mu wtedy z radością za pełne życzliwości i ojcowskiego ciepła listy pisane do naszego wydawnictwa. Szczególnie wdzięczna byłam za słowa, jakie otrzymałam po publikacji pierwszego tomu biografii św. Jana Pawła II. „W Łowiczu, przed Matką Boską Księżną Łowicką, mówię pacierz z prośbą, aby Pani wyśpiewała następne tomy o Chrystusowym Hetmanie” – pisał 15 czerwca 2018 r. biskup Józef. Serdeczna ta prośba najwidoczniej została wysłuchana, albowiem zamierzone dzieło udało mi się doprowadzić do szczęśliwego końca.
Od 16 października 2020 r. biskup Józef przebywał w szpitalu, długo chorował. Zmarł 29 października, nie doczekawszy 82. urodzin.
W cytowanej homilii na stulecie Cudu nad Wisłą usłyszeliśmy swoisty testament tego skromnego, wielce pobożnego hierarchy:
„Dług za szkołę
spłacam swoim życiem.
Za wpojoną mi
miłość do Ojczyzny,
płacę miłością serca…
Pochowajcie mnie
w albie i w stule.
Boże, wystarczy!
Bo serce nie wytrzyma.
O, jak nam dziś brak wodza,
kapłana i proroka (por. Dz 3,25)”.
Biskup Józef Zawitkowski spoczął 7 listopada 2020 r. zgodnie ze swoją wolą na zwyczajnym cmentarzu w swej rodzinnej parafii św. Mikołaja w Żdżarach, niedaleko grobu rodziców. We wnętrzu świątyni wzniesionej w 1850 r. w klasycystycznym ołtarzu głównym znajduje się podarowany przez króla Jana Kazimierza obraz Matki Bożej Częstochowskiej w sukienkach z XVIII w., opatrzony inskrypcją „Królowo pokoju, módl się za nami”. Maryja w tym wizerunku nazywana jest Matką Bożą Żdżarską. Przed Jej obliczem odprawiona została Msza św. pogrzebowa. Potem rodzina, kapłani, przyjaciele, sąsiedzi i liczni wierni odprowadzili biskupa Józefa Zawitkowskiego przy dźwiękach ulubionej muzyki dętej do grobu. Wielu ubranych było w piękne ludowe łowickie stroje. Wszyscy trzymali w rękach różańce, spełniając gorącą prośbę biskupa poety: „Pamiętajcie o mnie w pacierzach”, „Choć o jedno ‘Zdrowaś’ proszę...”.
*
Powyższy artykuł red. Jolanty Sosnowskiej ukazał się w miesięczniku WPiS nr 121. Śródtytuły pochodzą od redakcji; red. AD.
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po miesięcznik WPiS oraz literaturę piękną:
Prenumerata miesięcznika WPIS na rok 2025. Wydanie drukowane
Miesięcznik „Wpis” już od trzynastu lat pozostaje wierny swym założeniom i przedstawia Czytelnikom podstawowe wartości, a więc wiarę, patriotyzm i sztukę.
Publikują u nas tak znakomici autorzy, jak m.in.: Adam Bujak, ks. prof. Waldemar Chrostowski, Leszek Długosz, prof. Ryszard Kantor, dr Marek Klecel, ks. prof. Janusz Królikowski, prof. Grzegorz Kucharczyk, dr Monika Makowska, prof. Aleksander Nalaskowski, prof.
Poezje zebrane. Tryptyk rzymski
Wielkie Wydanie Jubileuszowe! Album na 25 rocznicę Pontyfikatu i na 83. urodziny Ojca Świętego! Zawiera wszystkie wiersze i poetyckie medytacje, jakie napisał Karol Wojtyła oraz bestseller Jana Pawła II "Tryptyk rzymski". Książka ta to dokument nie mający precedensu w historii polskiej literatury.
Wstańcie, chodźmy!
Albumowe wydanie bestsellerowego dzieła Jana Pawła II, w którym na prawie 300 fotografiach ukazane zostały osoby i miejsca, o których Papież pisze w swoim tekście. Przez karty albumu przewijają się najwybitniejsze postaci powojennej historii Polski - Prymas Tysiąclecia i inni wybitni hierarchowie Kościoła, znakomici artyści, działacze podziemia, zasłużeni legioniści oraz zwykli ludzie, jak choćby mieszkańcy podhalańskiej wsi czy krakowskich Bieńczyc.
Księga Norwidowa. Życie, poezja, rysunki. wyd. 2024
Ten rodem z mazowieckiego dworku szlacheckiego artysta mówił sam o sobie – jakże słusznie! – że jest sztuk-mistrzem, a więc twórcą korzystającym z wielu narzędzi: słowa, pędzla, piórka, rylca, a nawet dłuta. W istocie Cyprian Kamil Norwid był artystą tyleż wybitnym, co wszechstronnym.
Moje zakazane piosenki
Prezentowane tu utwory nigdy jeszcze nie ukazały się w formie książkowej, choć niektóre z nich są szeroko znane w Polsce, a nawet w świecie, jak np. „Żeby Polska była Polską”. Jan Pietrzak występuje przed nami tym razem nie tylko jako chwytający życie na gorąco przenikliwy satyryk, ale także jako pełen fantazji poeta, nieraz liryczny, nieraz dramatyczny, ale zawsze refleksyjny.
Na Powrót. Wiersze
Zamieszczone w tym tomie wiersze powstały na przestrzeni wielu lat; mimo swej różnorodności tematycznej stanowią spójną całość. Sam Autor określa ten zbiór mianem „cyklu poetyckiego o duszy w czterech częściach: metafizycznej, katastroficznej, eschatologicznej oraz odrodzeniowej (rewitalizacyjnej)”.
János Pilinszky. Kamień i chleb. Wybór poezji i prozy
János Pilinszky (1921–1981) należy do najbardziej cenionych węgierskich pisarzy XX w. Jeszcze za życia uznano go za czołowego reprezentanta swego pokolenia, otaczając niemal kultem. Jego twórczość, zwłaszcza tajemnicza i przejmująca poezja, wywierała na Węgrów jakby nadprzyrodzony wpływ.
Sándor Petőfi. Lutnia i miecz
Sándor Petőfi żył krótko, niespełna 27 lat. Zginął jako adiutant gen. Józefa Bema w okrutnej bitwie z przeważającymi wojskami rosyjskimi pod Szegeszwarem, w gorący lipcowy dzień 1849 roku. Ten młody bohater nie odszedł jednak w zapomnienie, bowiem pozostawił po sobie obfitą spuściznę literacką, która do dziś stanowi tyleż patriotyczną, co romantyczną inspirację Węgrów. Zważywszy na wiek poety, bogactwo jego twórczości jest zdumiewające.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.