Uwagi o głosach nieważnych. Powyborcza analiza prof. Janusza Kaweckiego, cz.2
Fot. Zrzut ekranu ze strony Państwowej Komisji Wyborczej. Zastosowanie aplikacji weryfikującej prawidłowe wykorzystanie zaświadczeń uniemożliwiło manipulacje wyborcze.
W pierwszej części przeprowadzonej przeze mnie analizy wyników wyborów prezydenckich („Uwagi o głosowaniu na podstawie zaświadczeń”, „Nasz Dziennik”, 11 czerwca 2025 r.) zawarłem swoje spostrzeżenia dotyczące wykorzystywania w wyborach zaświadczeń o prawie do głosowania w dowolnej obwodowej komisji wyborczej. Znaczący wzrost liczby wyborców korzystających z takich zaświadczeń w drugiej turze wyborów oraz lokalizacja tego wzrostu wskazywały środowisko, które mogło być zainteresowane zwielokrotnieniem wykorzystania wydanych zaświadczeń. Wydaje się, że podjęta społeczna kontrola przebiegu wyborów uchroniła przed większą „dewastacją” demokratycznej procedury wyłaniania głowy państwa.
Wzrost liczby głosów nieważnych
Przy okazji tamtej analizy poczyniłem interesujące spostrzeżenia odnośnie do innego wątku. Chodzi o głosy nieważne. W „Protokole” PKW z drugiej tury wyborów w 2025 r. podano, iż głosów nieważnych odnotowano 189 294. Jest to znaczący, bo aż o 120%, wzrost w porównaniu z liczbą głosów nieważnych w pierwszej turze wyborów (było ich 85 813). Tak duży wzrost głosów nieważnych staje się tym bardziej niepokojący, jeśli porówna się go ze wzrostem liczby wyborców uczestniczących w wyborach w drugiej turze w odniesieniu do pierwszej tury (wynosi on tylko 6,8%).
Jeszcze większe zdziwienie może wywołać porównanie innych danych dotyczących głosów nieważnych. W protokołach rozróżnia się głosy nieważne z powodu umieszczenia na karcie wyborczej więcej niż jednego znaczka „X” oraz z powodu nie wskazania żadnego kandydata. W pierwszej turze niedawnych wyborów 25 574 wyborców umieściło na karcie więcej niż jeden „X”, w drugiej zaś było ich aż 101 845.
Nastąpił więc wzrost o 300% wyborców, którzy przyszli głosować po to, aby postawić dwa znaczki „X”, czyniąc w ten sposób swój glos nieważnym. Jaki więc był cel ich udziału w wyborach? Czy mogło być tak, że część z nich zagłosowała prawidłowo, zaznaczając na karcie jeden „X”, ale ktoś, mający dostęp do karty, już po oddaniu głosu przez wyborcę mógł „dopisać” drugi znaczek „X” przy drugim kandydacie? Wydaje się, że mogło to nastąpić jedynie podczas procedury zliczania głosów, czyli przez kogoś z obwodowej komisji wyborczej. W jakim celu mógł to zrobić? Przykładowo wtedy, gdy wskazany przez wyborcę kandydat nie był tym, którego popiera liczący głosy.
Preferencje polityczne członków komisji można było poznać przez symboliczny gadżet - czerwone korale, używane przez kandydatkę, która przed drugą turą jednoznacznie poparła Rafała Trzaskowskiego. Widziałem fotografie zamieszczane w mediach, gdzie nawet mężczyzna – członek komisji, siedział za stołem w obwodowej komisji z takimi koralami na szyi. Było to naruszenie kodeksu wyborczego, który zabrania jakiejkolwiek identyfikacji członków komisji obwodowej ze środowiskami popierającymi kandydatów.
Być może te wywody idą zbyt daleko, ale liczby przywołane wyżej w pewnym stopniu na to pozwalają. Dziwnym też trafem ta nieumiejętność głosowania jest znacząco większa w obwodach w dużych miastach.
Niepokojący trend
W celu porównania warto spojrzeć na liczby odpowiadające pierwszej i drugiej turze głosowania w niedawnych wyborach w odniesieniu do kart, na których nie postawiono żadnego znaczka „X”. Liczba takich kart w drugiej turze (87 440) wzrosła w stosunku do pierwszej tury (60 239) jedynie o 45%, gdy w odniesieniu do kart z dwoma znakami „X” ten wzrost – przypomnę – wynosi aż 300%.
Kiedy wydawało się, że tę analizę wyników mogę zakończyć, pojawiły się nowe spostrzeżenia. Powstały one przy porównywaniu wyników obecnych wyborów prezydenckich z wcześniejszymi tzn. z 2020 r. Już w poprzednim opracowaniu wskazałem na pewne podobieństwo odnośnie do trendów ujawniających się w porównaniu pierwszej i drugiej tury wyborów prezydenckich w latach 2020 i 2025.
Warto, w uzupełnieniu tamtych danych, przywołać tu wielkości występujące w protokołach PKW z głosowania w 2020 r., dotyczące głosów nieważnych. Takich głosów w pierwszej turze wyborów w 2020 r. było 58 301, z tej liczby 20 071 było nieważnych z powodu postawienia więcej niż jednego znaczka „X” na karcie wyborczej. W drugiej turze wszystkich głosów nieważnych było 177 724, co stanowi wzrost o ponad 300% w porównaniu z pierwszą turą. W odniesieniu zaś do głosów nieważnych z powodu postawienia więcej niż jednego znaczka „X” na karcie wyborczej, było ich aż 102 453, co stanowi 510% głosów z pierwszej tury.
Widać wyraźnie, że opisane przy prezentacji danych z wyborów w 2025 r. zjawisko wzrostu tych parametrów w drugiej turze w stosunku do pierwszej tury nie jest nowością. Wystąpiło już wcześniej.
Próby podważenia wyborów
W kolejnych dniach po wyborze nowego Prezydenta RP w mediach zaczęły się pojawiać informacje o wystąpieniach polityków, które świadczą o zamiarze podważenia wyników głosowania. Pierwszy sygnał odnosił się do komisji wyborczej nr 95 w Krakowie (przewodniczącym był Stanisław Brzozowski), która zgłosiła, iż błędnie wpisała do protokołu wyniki. Liczbę głosów uzyskanych przez Karola Nawrockiego przypisano Rafałowi Trzaskowskiemu.
Jest to pomyłka zupełnie nieistotna w odniesieniu do wyniku końcowego wyborów, ale wywołała kolejne dywagacje typu: „trzeba ponownie przeliczyć głosy”. To zaś spowodowało następne pomysły, aby przeliczaniem objąć protokoły innych obwodowych komisji zgłaszanych przez polityków. Realizacja takiego pomysłu może prowadzić do chaosu w państwie. Jeden przypadek zgłoszony przez samą 10-osobową komisję obwodową nie może stanowić podstawy do weryfikowania innych wyników, które nie spodobały się komuś.
Muszę tu także stanowczo zaznaczyć, iż moje uwagi nie wiążą się z jakąkolwiek wątpliwością co do rezultatów wyborów. Wręcz przeciwnie, mogą świadczyć o tym, że zwycięstwo mogłoby być jeszcze wyższe. Wskazuję przede wszystkim na potrzebę dopracowania i stosowania przez obwodowe komisje weryfikacji zaświadczeń do głosowania w celu uniemożliwienia ich kilkukrotnego użycia. Moim celem jest też uwrażliwienie członków komisji na przestrzeganie zapisów zawartych w dokumentach opisujących ich pracę. W szczególności zasady wspólnego liczenia głosów.
Pożyteczna aplikacja
Na zakończenie jeszcze jeden wniosek, który wynika z analiz. Porównałem liczbę wyborców korzystających z prawa do głosowania na podstawie zaświadczeń w wyborach w 2020 r. i wyznaczyłem wskaźnik zwiększenia tej liczby w drugiej turze w porównaniu z pierwszą turą. Wyniósł on 2,7. Przypomnę, że wtedy (w 2020 r.) nie prowadzono w komisjach weryfikacji ewentualnego wcześniejszego wykorzystania zaświadczeń.
Wskaźnik ten zastosowałem do wyborów w 2025 r. Na podstawie liczby zaświadczeń z pierwszej tury mogłem wyznaczyć prognozowaną liczbę osób z zaświadczeniami w drugiej turze. Ustaliłem, że gdyby bez weryfikacji stosowano zaświadczenia, to mogłoby być takich osób aż 851 858. W rzeczywistości (to wynika z protokołów) przybyło do obwodowych komisji w 2025 r. 531 416 takich osób. Tę liczbę uznaję za wymierną korzyść z zastosowania aplikacji weryfikującej prawidłowe wykorzystanie zaświadczeń. Tego właśnie chciała zabronić sędzia Julia Kuciel z Gdańska. A to już mogło całkowicie zmienić wynik wyborów.
Powyższe przeliczenie należy traktować jako informację o tym, co mogło się stać, gdyby nie upowszechniono informacji o możliwości weryfikowania zaświadczeń w obwodowych komisjach wyborczych. Trzeba więc, radując się wynikami wyborów, dostrzec trudną pracę licznej grupy społeczników czuwających nad zapewnieniem kontroli przebiegu głosowania, i udział niektórych mediów w upowszechnieniu informacji o weryfikowaniu zaświadczeń.
Prof. Janusz Kawecki
Powyższą analizę publikujemy za "Naszym Dziennikiem" z 12 czerwca 2025 (str. 13). (AD)
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki o zagrożeniach, z jakimi mierzy się obecnie Polska:

Dokąd zmierzamy? Wiara, edukacja, tradycja
Niniejsza antologia publicystyki patriotycznej próbuje dać odpowiedź na postawione w tytule pytanie: Dokąd zmierzamy, my jako Polacy? A co za tym idzie – kto nam wyznacza, lub usiłuje wyznaczać, drogę? Jakże często czujemy się zagubieni, zdezorientowani, manipulowani.
Szukamy stałych punktów odniesienia, niezmiennych wartości, na których można by się oprzeć bez obawy, że pobłądzimy.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.