Tragiczna rocznica krwawo stłumionych protestów. 14 grudnia 1970 r. rozpoczęły się strajki na Wybrzeżu

Nasi autorzy

Tragiczna rocznica krwawo stłumionych protestów. 14 grudnia 1970 r. rozpoczęły się strajki na Wybrzeżu

Brak nawet artykułów pierwszej potrzeby, niekończące się kolejki po wszystko, pośniegowe błoto na nigdy nie odśnieżanych ulicach… ot, szara, beznadziejna peerelowska rzeczywistość. Fot. z książki Brak nawet artykułów pierwszej potrzeby, niekończące się kolejki po wszystko, pośniegowe błoto na nigdy nie odśnieżanych ulicach… ot, szara, beznadziejna peerelowska rzeczywistość. Fot. z książki "Opresja", wyd. Biały Kruk. Dwa lata później doszło do kolejnego kryzysu, który zakończył okres rządów Władysława Gomułki. Bezpośrednią jego przyczyną była wprowadzona 12 grudnia 1970 r. drastyczna podwyżka cen mięsa, wędlin i licznych artykułów spożywczych. Uderzała ona bardzo w robotnicze kieszenie. Średnia pensja w 1970 r. wynosiła 2235 zł, ale robotnicy często zarabiali mniej, nawet 1500 zł miesięcznie. Władysław Gomułka, aby zapobiec nędzy, utrzymywał niskie ceny podstawowych produktów spożywczych. Jednakże np. kilogram dobrej suszonej kiełbasy („myśliwskiej”) kosztował 100 zł, kilogram dobrej szynki tyle samo. Były to produkty w praktyce niedostępne dla rodzin robotniczych. Trudne warunki życiowe wiązały się także z niskim standardem mieszkań, drogimi artykułami przemysłowymi i marną opieką zdrowotną. Podwyżka cen żywności, zapowiedziana tuż przed świętami Bożego Narodzenia, wzmagała jeszcze oburzenie robotników. I niewiele pomagał fakt, że równocześnie obniżono ceny niektórych towarów przemysłowych.

Władysław Gomułka kalkulował, że podpisanie pomiędzy PRL i RFN układu o podstawach normalizacji wzajemnych stosunków, w którym Niemcy Zachodnie uznawały granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej (no, powiedzmy: na 90%), wywoła taki entuzjazm w kraju, że Polacy gładko przełkną gorzką pigułkę w postaci podwyżki cen żywności. Jednakże robotników mało obchodziły tajniki polityki i dyplomacji i na całą tę sytuację zareagowali gniewem.

Zaczęło się od Gdańska

14 grudnia 1970 r. wybuchł strajk w Stoczni Gdańskiej. Robotnicy domagali się zniesienia podwyżek i ustąpienia ekipy rządzącej. Od dyrektora stoczni Stanisława Żaczka żądano podjęcia negocjacji w sprawie cofnięcia podwyżek. Tego samego dnia po południu doszło do pierwszych starć z milicją (za wiaduktem Błędnik), a pod gmachem Komitetu Wojewódzkiego PZPR odbyły się wiece studentów Politechniki Gdańskiej i Akademii Medycznej w Gdańsku. Od rana 15 grudnia w Warszawie obradował najwyższy sztab kryzysowy pod przewodnictwem Władysława Gomułki, który podjął decyzję o zezwoleniu na użycie broni. Do Gdańska, w celu przeciwdziałania demonstracjom ulicznym, zaczęto ściągać wojskowe jednostki pancerne i zmotoryzowane.

15 grudnia stoczniowcy gdańscy ogłosili strajk powszechny, w Gdańsku zaczęły protestować także inne zakłady pracy. Rozpoczęły się ponadto strajki w Gdyni (m.in. Stocznia im. Komuny Paryskiej) i Elblągu. Gdy robotnicy gdańscy poszli pod Komitet Wojewódzki PZPR na zapowiedziany wiec, milicjanci ruszyli na nich z pałkami i gazem łzawiącym. Doszło do starć, a wieczorem do podpalenia gmachu Komitetu Wojewódzkiego.

Historyk prof. Jerzy Eisler pisał: „Demonstrantom udało się też podpalić siedzibę lokalnych władz partyjnych. Oczywiście, w akcji tej czynnie uczestniczyła tylko niewielka część spośród tłumu, szacowanego w tym momencie na ponad 20 tys. osób. Zdecydowana większość biernie się temu przyglądała, co najwyżej od czasu do czasu zagrzewając okrzykami tych najbardziej aktywnych. Wielu ludzi cieszyło się, gdy podpalono budynek, symbolizujący znienawidzoną przez nich władzę. Gdy ogień zaczął ogarniać kolejne piętra Domu Partii, który w grudniowe dni został przez gdańszczan przezwany ‘Reichstagiem’, zdesperowany tłum nie dopuścił interweniującej straży pożarnej. Żołnierzy wyposażonych w broń maszynową oraz ciężki sprzęt wprowadzono do Gdańska 15 grudnia. Mimo to (a może właśnie dlatego?) walki uliczne w mieście trwały praktycznie przez cały dzień. Zginęło w nich co najmniej siedem osób, kilkaset zostało rannych, a około pięciuset demonstrantów zostało zatrzymanych”.

Fala strajków na Wybrzeżu

Dramatyczne były również wydarzenia 16 grudnia i 17 grudnia 1970 r., które tak opisywał prof. Jerzy Eisler: „Nazajutrz rano, gdy pracownicy Stoczni im. Lenina przez bramę nr 2 ponownie w pochodzie chcieli wyjść na ulice Gdańska, zostali ostrzelani przez blokujących ich zakład milicjantów i żołnierzy. Według oficjalnych ustaleń zginęły Czołgi na gdańskim Długim Targu; protesty gdańskich stoczniowców zostały brutalnie spacyfikowane przez milicję i wojsko. Grudzień 1970. Fot. z książki Czołgi na gdańskim Długim Targu; protesty gdańskich stoczniowców zostały brutalnie spacyfikowane przez milicję i wojsko. Grudzień 1970. Fot. z książki "Opresja", wyd. Biały Kruk. tam wówczas dwie osoby, a jedenaście zostało rannych. Stoczniowcy cofnęli się na teren zakładu pracy, gdzie proklamowali strajk okupacyjny, który jednak po kilkunastu godzinach został złamany. Tymczasem fala strajkowa stopniowo rozlewała się na inne miasta Wybrzeża, obejmując Elbląg, Gdynię, Słupsk i Szczecin, gdzie walki uliczne przybrały najbardziej gwałtowny charakter. Wypada tutaj przypomnieć, że przed 17 grudnia w Szczecinie nie było żadnych demonstracji ulicznych, rabunków ani podpaleń. Jednak, począwszy od 17 grudnia, to stolica Pomorza Zachodniego stawała się z wolna centrum protestu społecznego. Przed południem pracownicy Stoczni im. Adolfa Warskiego w pochodzie wyszli poza bramę zakładu – podobnie jak przed trzema dniami ich koledzy w Gdańsku – kierując się w stronę KW PZPR. Do pierwszego gwałtownego starcia doszło w rejonie ulicy Dubois, gdzie milicjanci brutalnie zaatakowali pochód. Demonstranci spalili tam milicyjnego gazika i poważnie poturbowali jego załogę.

Przed lokalną siedzibą władz partyjnych systematycznie rosła liczba manifestantów; utrzymywała się tam napięta atmosfera. W obliczu groźby podpalenia budynku I sekretarz KW Antoni Walaszek podjął decyzję o jego ewakuacji. Ciekawe, że zanim doszło w tym rejonie do gwałtownych starć z ‘siłami porządkowymi’, żołnierze długo nie przeszkadzali w plądrowaniu, a nawet w próbach podpalenia gmachu KW. Co więcej, miały tam miejsce przypadki bratania się wojska ze stoczniowcami. Niewątpliwie za przyzwoleniem żołnierzy na transporterach opancerzonych demonstranci zatykali transparenty z napisami: ‘Żądamy podwyżki płac’ czy ‘Popieramy stoczniowców Gdańska i Gdyni’”.

Walki uliczne

17 grudnia 1970 r. wieczorem gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Szczecinie został spalony. Z jego okien wyrzucano meble i sprzęt biurowy, szafy pancerne, telewizory, dywany, portrety Gomułki, luksusowe artykuły spożywcze i alkohole. Tłum próbował też usilnie podpalić gmach Komendy Wojewódzkiej MO, gdzie doszło do dramatycznych walk. Historyk Michał Paziewski pisał: „Po zmroku oblężenie milicyjnego kompleksu przerwała, i tym samym uratowała przed spaleniem, odsiecz żołnierzy; zapobiegła ona jeszcze większej tragedii, w tym linczowi milicjantów, którzy użyliby broni na jeszcze większą skalę. Większość żołnierzy była zaraz po przysiędze, nie szkolono ich do walk ulicznych, poza tym również ich dowódcy nie byli przygotowani do dowodzenia w takich warunkach. Wojskowi, którzy powinni wiedzieć, że wozy bojowe w tłumie są w zasadzie bezbronne, przybyli na transporterach SKOT i BRDM-2 oraz na czołgach. Po drodze często obrzucano je ciężkimi i łatwopalnymi przedmiotami. Całkowicie spłonął skot próbujący oddzielić szturmowaną bramę główną komendy od atakujących. Pięć innych transporterów oraz trzy czołgi zdołano ugasić. Furgonetka ‘Żuk’ spłonęła w pobliżu wejścia do budynku milicji od strony ulicy Starzyńskiego, natomiast na ulicy Małopolskiej, poniżej zespołu gmachów milicyjnych, podpalono wóz strażacki, który po zepchnięciu w dół skarpy uległ zupełnemu zniszczeniu. Początkowo strzały seriami w górę z amunicji pokładowej (część salw oddawana była z użyciem amunicji smugowej) przyjmowano z niedowierzaniem. Dowodziły tego okrzyki: ‘Strzelają ze ślepaków!’, ‘Nie bójcie się!’, ale pojawiło się też skandowanie: ‘Strzelają do ludzi!’, ‘Bandyci!’. W tej okolicy od strzałów z broni strzeleckiej bądź pokładowej śmierć poniosło jedenaście osób, jedna osoba zginęła pod kołami skota. Również tutaj, spośród ponad 120 pokrzywdzonych osób cywilnych, najwięcej było rannych od kul. Ponadto w czasie grudniowych walk ulicznych rany odniosło 71 milicjantów, 24 strażaków, 7 żołnierzy”.

W Szczecinie w grudniu 1970 r. zginęło łącznie 16 osób. W następnych dniach (18–22 grudnia 1970 r.) w zakładach pracy Szczecina i okolic trwał strajk okupacyjny. Przystąpiło do niego aż 117 przedsiębiorstw. Stocznia im. Adolfa Warskiego otoczona była wojskiem. Władza strajkowa przejęła faktycznie odpowiedzialność za funkcjonowanie całej aglomeracji szczecińskiej.

17 grudnia 1970 r. doszło do dramatycznych wydarzeń w Gdyni. Rano, na przystanku Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia, oddziały Milicji Obywatelskiej i wojska ostrzelały tłum pracowników Stoczni im. Komuny Paryskiej. Według ustaleń prokuratury śmierć poniosło wówczas 10 osób. Wśród nich zginął Zbigniew Godlewski (1952–1970), znany powszechnie jako Janek Wiśniewski. W 1970 r. skończył on szkołę zawodową i pracował w Stoczni Gdyńskiej przy rozładunku statków. Został zastrzelony przez żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego ok. godz. 6 rano. Jego zwłoki robotnicy położyli na drzwiach i przenieśli ulicami miasta pod Urząd Miejski w Gdyni. Zachowała się fotografia, na której widoczne jest ciało Zbigniewa Godlewskiego niesione przez demonstrantów. Opisana Demonstracje Grudnia 1970 w Gdyni. Ciało Zbyszka Godlewskiego – 18-letniego pracownika Zarządu Portu Gdynia, zastrzelonego podczas protestów przez funkcjonariusza MO – niesione przez demonstrantów. Zabity młody człowiek – symbol ofiar Grudnia 1970 zapisał się w pamięci jako bohater napisanej na gorąco „Ballady o Janku Wiśniewskim”. Fot. z książki Demonstracje Grudnia 1970 w Gdyni. Ciało Zbyszka Godlewskiego – 18-letniego pracownika Zarządu Portu Gdynia, zastrzelonego podczas protestów przez funkcjonariusza MO – niesione przez demonstrantów. Zabity młody człowiek – symbol ofiar Grudnia 1970 zapisał się w pamięci jako bohater napisanej na gorąco „Ballady o Janku Wiśniewskim”. Fot. z książki "Opresja", wyd. Biały Kruk. powyżej historia zainspirowała Krzysztofa Dowgiałłę do napisania tekstu piosenki. Jako że nie znał imienia i nazwiska zabitego, nazwał go Jankiem Wiśniewskim. Tak powstała śpiewana w całej Polsce „Ballada o Janku Wiśniewskim”.

Pacyfikacja strajków

W Stoczni Gdańskiej po masakrze 16 grudnia 1970 r. pod bramą nr 2 powołano Komitet Strajkowy, którego nieformalnym przewodniczącym został Zbigniew Jarosz. Protest stoczniowców zaczął jednak wkraczać w fazę schyłkową. Historyk prof. Sławomir Cenckiewicz pisał: „Za namową dyrekcji stoczni, która na różne sposoby próbowała manipulować strajkującymi, zdecydowano się powołać Radę Delegatów Strajku Okupacyjnego liczącą prawie 200 osób (150 reprezentowało poszczególne wydziały stoczniowe, a pozostałe 50 głównie administrację stoczniową). W szeregach rady znalazły się osoby, których celem było szybkie zakończenie strajku, co wywoływało szereg wzajemnych nieporozumień i konfliktów. Kierownictwo Rady Delegatów spoczywało jednak w rękach komitetu strajkowego, który po południu ogłosił przez megafony komunikat o potrzebie kontynuowania strajku okupacyjnego, ale też zachowania spokoju i ochrony hal produkcyjnych, narzędzi i urządzeń.

Jednak informacje o aresztowaniu komitetu strajkowego w stoczni gdyńskiej, presja i strach przed kolejną pacyfikacją sprawiały, że sytuacja wśród strajkujących stawała się coraz bardziej nerwowa. Część załogi opowiedziała się za opuszczeniem zakładu, zwłaszcza po tym, jak o 20.40 dyrektor Żaczek zacytował robotnikom słowa gen. Korczyńskiego: ‘Wojsko daje cztery godziny na opuszczenie zakładu, a po tym czasie będą strzelać i bombardować’. Kilkanaście minut później, za pośrednictwem telewizji i radia, do mieszkańców Trójmiasta ponownie przemawiał wicepremier Kociołek. Po raz kolejny oznajmił, że ‘niemożliwe jest odwrócenie podjętych decyzji’ i wezwał do powrotu do ‘normalnej pracy’.

Nastroje w stoczni i stopniowe wygaszanie strajku zrelacjonował bezpiece inżynier Karol Hajduga: ‘Rada Delegatów co pewien czas zbierała się na posiedzeniu i radziła, jakie podejmować decyzje co do dalszego trwania strajku. Na jednej z kolejnych narad na salę obrad wszedł członek służby porządkowej i zakomunikował, że czołgi podjechały do bram Stoczni – było to około godziny 22. Po krótkim czasie przybył inny porządkowy, oświadczając, że MO wkracza do Stoczni. W tej sytuacji na skutek informacji o wkroczeniu MO na teren Stoczni i zbliżaniu się wojska do bram, w gronie delegatów zaczęła narastać nerwowość, obawa i strach, głównie uwidoczniło się to u członków powstałego komitetu strajkowego. W związku z tym dyrektor Żaczek wraz z jednym ze stoczniowców z komitetu strajkowego udał się do gabinetu i porozumiał się telefonicznie z komendantem wojewódzkim MO, od którego otrzymał zapewnienie, że jeżeli stoczniowcy będą się spokojnie zachowywać, w żadnym wypadku MO nie wkroczy na teren zakładu. W sprawie tej nadano odpowiedni komunikat przez radiowęzeł zakładowy. Mimo tego w szeregi strajkujących wkradł się niepokój i niedowierzanie obietnicy komendanta wojewódzkiego, gdyż ww. plotka bardzo szybko obiegła stocznię. Około godziny 2.00 dnia 17 grudnia 1970 r. zaczęły wychodzić pierwsze grupy robotników i, praktycznie rzecz biorąc, od tego momentu trwa nieprzerwanie opuszczanie stoczni. Charakterystycznym jest fakt, że sami członkowie komitetu strajkowego wyszli ze stoczni w jednej z pierwszych grup. Rozmówca mój zaznaczył, że komitet strajkowy ma zasługę w tym, że potrafił opanować sytuację i nie dopuścił do wyjścia na miasto. Moim zdaniem zasadniczy wpływ na powstrzymanie strajkujących miał fakt użycia przez wojsko broni i ranienia kilku osób, gdyż w tym przypadku reakcja była natychmiastowa – powrót do stoczni’.

Po złamaniu oporu w Stoczni Gdańskiej podobna sytuacja miała miejsce w pozostałych strajkujących zakładach: Stoczni Północnej, Gdańskiej Stoczni Remontowej, Zakładach Urządzeń Okrętowych ‘Hydroster’, Gdańskich Zakładach Nawozów Fosforowych, które w ciągu następnej doby zakończyły protesty. Najdłużej protestowała załoga Zarządu Portu Gdańskiego, gdzie strajk wygasł ostatecznie około południa 18 grudnia 1970 r.”

Działania wojska i milicji w grudniu 1970 r. spowodowały wg oficjalnych danych śmierć 45 osób. Rany odniosło 1165 osób, około 3 tys. zostało poddanych biciu i torturom, a następnie aresztowanych.

*

Powyższy fragment pochodzi z książki prof. Wojciecha Polaka "Opresja. Ilustrowana historia PRL". Śródtytuły pochodzą od redakcji; red. AD.

Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki o mrocznych czasach komunizmu w Polsce i na świecie:

Opresja. Ilustrowana historia PRL

Opresja. Ilustrowana historia PRL

Wojciech Polak

Ta książka powstała z dwóch powodów. Po pierwsze, poziom wiedzy o tak przecież nieodległych czasach jak historia państwa nazwanego Polską Rzeczpospolitą Ludową (PRL) jest w naszym społeczeństwie bardzo niski, zwłaszcza wśród ludzi młodych i średniego pokolenia. Są bowiem siły i ośrodki usilnie pracujące nad utajnianiem prawdy o latach 1944–1989.

Blaski i nędze życia w PRL

Blaski i nędze życia w PRL

Wacław Klag

Nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać, gdy zapoznajemy się z tą książką… Niewątpliwie jest to najlepsza satyra, jaka ukazała się na temat PRL w formie książkowej, ale satyra jakże smutna, co widać już na samej dramatycznej okładce. Zapewne znajdą się tacy, którzy powiedzą, że przecież w PRL-u toczyło się też inne życie, były i radosne momenty - ano czasem były, ale jakoś się nie utrwaliły.

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu

Wojciech Roszkowski

Nikt nie zrozumie, co złego dzieje się we współczesnym świecie zachodnim, a więc i w Polsce, nie znając przyczyn. Tkwią one jeszcze w ideach rewolucji francuskiej, a później w coraz bardziej lewicowej filozofii, zwłaszcza Karola Marksa. Poglądy tego ostatniego miały, jak wiadomo, tyleż wielki, co tragiczny wpływ na życie wielu narodów, choć myśliciel z Trewiru (zmarły w 1883 r.) sam tego nie doczekał.

Komunizm światowy. Od teorii do zbrodni

Komunizm światowy. Od teorii do zbrodni

Wojciech Roszkowski

Książka ta dowodzi, jak szybko może rozprzestrzeniać się zło, jeśli nie napotka od razu zdecydowanego sprzeciwu. Komunizm nie zaczął się od łagrów, mordów i zniewolenia narodów. Zaczął się od teorii – zupełnie utopijnej, ale pozornie niezwykle zatroskanej o dobro całej ludzkości. Wielu dało się nabrać; jak się to skończyło, to Polacy wiedzą najlepiej.

Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach

Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach

Wojciech Polak, Sylwia Galij-Skarbińska, ks. Michał Damazyn

Pisząc o stanie wojennym, można, wbrew pozorom, podkreślać także zachowania pełne honoru i godności. I nie chodzi tu bynajmniej o zachowania gen. Jaruzelskiego, określanego przez niektórych mianem „człowieka honoru”, co należy uznać za rzecz wielce haniebną. Chodzi tu o pełną godności postawę osób gnębionych i prześladowanych, którzy potrafili zachować ją nawet w warunkach ekstremalnych.

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945–1979.

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945–1979.

Wojciech Roszkowski

Nowy przedmiot Historia i Teraźniejszość wymaga także nowego podejścia do podręcznika. Autor – wybitny badacz, historyk i ekonomista, człowiek bardzo aktywny społecznie – postawił na narracyjność. W połączeniu z atrakcyjnym stylem pisania powinno przynieść to istotny efekt dydaktyczny, pobudza bowiem ciekawość czytelnika-ucznia.

 


Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.