Tęczowy Trzaskowski wydaje ponad 700 tys. zł na promocję wynaturzeń
"Tęcza" na placu Zbawiciela w Warszawie była niszczona i odtwarzana ponownie; na zdjęciu widok z 2014 r. Fot. Adrian Grycuk, CC BY-SA 3.0 pl, via Wikimedia Commons. Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, który podczas kampanii prezydenckiej chował wszelkie odniesienia, że jest zwolennikiem LGBT i promotorem homoseksualnych wynaturzeń łącznie z demoralizującą paradą LGBT przechodzącą przez stolicę, tym razem sypnął prawie milionem złotych, by… ponownie postawić ohydną tęczową instalację naprzeciwko katolickiego kościoła.
Promocja zachowań, które psychologia od zawsze klasyfikowała jako zaburzenia, choć od kilku lat unika tego typu diagnoz, bojąc się ataku propagandzistów tęczowej zarazy, stała się dla Rafała Trzaskowskiego ponownie jednym z najpilniejszych zadań jako prezydenta stolicy. Pamiętamy dobrze sławne podpisanie przez Trzaskowskiego karty LGBT, która to spowodowała, że w warszawskich szkołach zagościli towarzysze tęczowej propagandy i demoralizowali młodzież licealną. Na marginesie – należy podjąć wysiłek tak intelektualny, jak i społeczny i dobrze zbadać, jaki wpływ na rozwój psychiczny miały takie zajęcia LGBT serwowane 16-latkom w liceum. Są głosy, że wielu młodych ludzi poddanych tego typu propagandzie dziś ma problemy ze swoją seksualnością, psychiką i identyfikacją. Nie trzeba kończyć studiów, by wiedzieć, że ingerencja – nie tylko farmakologiczna – w naturę człowieka kończy się tragicznie.
Ale wracając do tęczowego Rafała, po przegranych wyborach prezydenckich po prostu odnalazł – na powrót – swoje prawdziwe ja i zaczął inwestować publiczne pieniądze, pieniądze podatników Warszawy, w promocję demoralizujących projektów. Bo czymże jest owa tęcza na pl. Zbawiciela, jak nie prowokacją i uderzeniem w podwaliny i fundamenty polskiej, katolickiej tożsamości? Podobno to mieszkańcy stolicy wybrali projekt tęczy na pl. Zbawiciela spośród 1373 projektów w ramach tegorocznej edycji budżetu obywatelskiego. Niby zdobył aż 6811 głosów. Więc po 11 latach, kiedy spłonęła poprzednia tęcza, instalacja wraca na stare miejsce za … 700 tys. zł.
No cóż, Warszawa stała się miejscem, gdzie tradycja miasta została całkowicie przeorana przez najazd współczesnych barbarzyńców. A tęczowa zaraza, tak jak w krajach zachodnich, będzie chciała dotrzeć do każdego domu i każdej rodziny. Dlatego trzeba prosić Maryję o wstawiennictwo, by zatrzymać tego współczesnego demona demoralizacji.
Sebastian Moryń
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki o zagrożeniach, z jakimi mierzy się obecnie Polska:

Dokąd zmierzamy? Wiara, edukacja, tradycja
Niniejsza antologia publicystyki patriotycznej próbuje dać odpowiedź na postawione w tytule pytanie: Dokąd zmierzamy, my jako Polacy? A co za tym idzie – kto nam wyznacza, lub usiłuje wyznaczać, drogę? Jakże często czujemy się zagubieni, zdezorientowani, manipulowani.
Szukamy stałych punktów odniesienia, niezmiennych wartości, na których można by się oprzeć bez obawy, że pobłądzimy.

Pandemia grzechu, czyli śmierć nauczycielką życia
Czy zdajemy sobie sprawę z tego, dokąd prowadzą nas najnowsze trendy światopoglądowe? Postnowocześni ideologowie, pseudonaukowcy oraz zgenderyzowani politycy chwycili w swoje ręce stery w wielu krajach i wiodą ludzkość w tragiczną otchłań. Zgodnie z jeszcze oświeceniowymi, a potem z marksistowskimi, leninowskimi i nazistowskimi zaleceniami także dzisiejsi utopiści godzą się z tym, że na drodze do świata bez skazy muszą być ofiary.

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu
Nikt nie zrozumie, co złego dzieje się we współczesnym świecie zachodnim, a więc i w Polsce, nie znając przyczyn. Tkwią one jeszcze w ideach rewolucji francuskiej, a później w coraz bardziej lewicowej filozofii, zwłaszcza Karola Marksa. Poglądy tego ostatniego miały, jak wiadomo, tyleż wielki, co tragiczny wpływ na życie wielu narodów, choć myśliciel z Trewiru (zmarły w 1883 r.) sam tego nie doczekał.

Wojna. Reportaż z Ukrainy
Ta wojna jest blisko. Kilkanaście kilometrów od polskiej granicy znajdują się w pełni uzbrojone posterunki wojskowe, a w nich żołnierze gotowi walczyć z rosyjskim najeźdźcą aż do śmierci. Ale oprócz geografii chowa się w bliskości tej wojny jeszcze inna, upiorna prawda. Niemiłosiernie bombardowana charkowska dzielnica Sałtiwka łudząco przypomina przecież blokowiska łódzkiego Widzewa czy warszawskiego Ursusa.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.