Sowiecka dezinformacja wokół śmierci gen. Sikorskiego. Te wydarzenia do dziś owiane są tajemnicą
Gen. Władysław Sikorski. Fot. domena publiczna. To, co wydarzyło się wieczorem 4 lipca 1943 r., do dziś owiane jest tajemnicą. Wówczas za lotniskiem wojskowym na Gibraltarze samolot z gen. Władysławem Sikorskim na pokładzie spadł do morza, zabijając prawie wszystkich na pokładzie, w tym samego premiera i Naczelnego Wodza RP. Dokumenty brytyjskiego wywiadu na ten temat nadal są tajne, a wyobraźnię komentatorów i historyków rozpala teza o zamachu. Niniejszy tekst opisuje dzieje jednej z teorii o zamachu na polskiego dowódcę, z której nagle wyparowali uczestnicy i świadkowie pochodzący z jednego kraju – Związku Sowieckiego. Gdy jednak zajrzy się głębiej, to zarówno rosyjscy komuniści, jak i ich polscy współpracownicy odnajdują się w przygotowywaniu dezinformacji, w której Moskwa ma zostać wybielona, a Londyn obarczony winą.
W 2009 r. stacja TVN wyemitowała czteroodcinkowy serial dokumentalny „Generał”. Jest on oparty o przeprowadzaną w różnych miejscach w Polsce, Wielkiej Brytanii i na samym Gibraltarze rozmowę historyka Dariusza Baliszewskiego z dyrektorem programowym TVN Edwardem Miszczakiem. Program ten był dla Baliszewskiego zwieńczeniem jego życiowych poszukiwań – urodzony w 1946 r. historyk i dziennikarz badał przez kilka dekad okoliczności śmierci na Gibraltarze. Dotarł do setek dokumentów, listów, zdjęć, rozmawiał z dziesiątkami przedstawicieli polskiej emigracji, w tym z bliskimi współpracownikami gen. Sikorskiego i ze świadkami katastrofy. Baliszewski przestudiował dokładnie setki stron notatek i dokumentów. Pozostawił po sobie kilka opasłych tomów notatek w tej jednej sprawie.
Czteroczęściowy „Generał” kręcony był wczesną wiosną 2008 r. i opublikowany rok później. Stacja zapowiadała emisję tego dokumentu jako przełomowego materiału, który odsłania kulisy śmierci, a ściślej – zamachu na premiera emigracyjnego rządu RP i Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych, gen. Władysława Sikorskiego.
Przez trzy odcinki Baliszewski i Miszczak kreślili kryzys polityczny emigracyjnego rządu, międzynarodowe napięcia oraz trudne położenie okupowanej Polski i jej legalnych władz w Londynie. Rozmowy scenarzystów przeplatały się z fabularyzowanymi scenami, w których Generała odgrywał znany aktor Krzysztof Pieczyński, a w pomniejszych oficerów wcielili się m.in. Łukasz Simlat i Marcin Bosak. Cała ekipa z rozmachem rzadkim jak na filmy dokumentalne roztaczała przed widzami dramatyzm położenia Polski, ale też samego Naczelnego Wodza. W czwartym odcinku Baliszewski z Miszczakiem wprost sformułowali arcysensacyjną tezę, że Sikorskiego i całą załogę samolotu (prawdopodobnie wraz z córką premiera i korpusem oficerskim) mieli zamordować Polacy z inspiracji brytyjskich tajnych służb. Polacy mieli tego dokonać z powodów podziałów politycznych i frakcyjnych, a Brytyjczycy mieli ich do tego popychać ze względu na obawę, że Sikorski dysponując pełną wiedzą na temat Katynia zerwie stosunki ze Stalinem, narażając Winstona Churchilla na konsekwencje dyplomatyczne i polityczne.
Jednak nie tylko domniemani sprawcy są tu sensacyjną wiadomością. Zdaniem Baliszewskiego oraz ostatecznie zgadzającego się z nim Miszczaka Sikorski nie zginął w wyniku wypadku, ale został przez polskich oficerów zamordowany wcześniej, a następnie jego ciało zostało wraz z innymi zwłokami wniesione po kryjomu do samolotu, by po późniejszej katastrofie mogło zostać odnalezione w wodzie. Ale co w takim razie ze świadkami, którzy widzieli, jak Sikorski i jego ludzie wsiadali do Liberatora? Autorzy „Generała” przygotowali i na to odpowiedź – mieli to być wynajęci aktorzy, którzy w tamtym czasie przebywali na Gibraltarze.
Faktycznie, mało kto wierzy w to, że samolot z gen. Sikorskim na pokładzie ot tak sobie spadł ze skały do morza, i to w ten sposób, że ocalał jedynie pilot, Czech Eduard Prchal. Faktycznie od 80 lat trwają domysły, że może zrobili to Anglicy, może Polacy, może Sowieci, może Niemcy, a może zamach był efektem działania jeszcze innych służb. Dokumenty w Londynie i Moskwie nadal są utajnione, nie znamy więc tak wielu faktów. Rozstrzygające pytania o wieczór 4 lipca 1943 r. muszą niestety jeszcze poczekać na pełną i wiarygodną odpowiedź.
To, co jednak uderza w wersji Baliszewskiego, Miszczaka i stacji TVN, to nie tylko zupełna sensacyjność ich tezy i nierealność ich wersji wydarzeń. O ile można by doszukiwać się inspiracji brytyjskiej w takim politycznym morderstwie, o tyle aktorzy wchodzący do samolotu z trupami, następnie wychodzący drugim wyjściem i rozmywający się w historii Europy w zupełny niebyt, brzmią jak scenariusz kiepskiego kina wojennego. Dziwi jednak jeszcze coś – otóż w rozważaniach Baliszewskiego i Miszczaka zupełnie zostali pominięci Rosjanie. Sowieci i ich wywiad nie pojawiają się zupełnie w tym w świetnie zrealizowanym filmie paradokumentalnym, choć Baliszewski pozostawił w swoich dokumentach liczne tropy prowadzące do sprawstwa ludzi Józefa Stalina. W ostatecznej wersji „Generała” komuniści jednak wyparowali, a pozostali „źli Anglicy”. Mało tego – Baliszewski ukształtował swoją wersję zamachu łudząco podobnie do innych komentatorów, którzy opowiadali światu o gibraltarskiej tragedii. Dziwnie się składa, że owi komentatorzy, którzy myśleli tak samo jak Baliszewski, byli dość skrupulatnie otoczeni opieką agentów KGB...
W niniejszym tekście prześledzimy, jak Moskwa kreowała teorię o brytyjskim zamachu na gen. Władysława Sikorskiego i jak posłużyli jej do tego dziennikarze, historycy, a nawet ludzie sztuki o światowej sławie.
(...)
Pół roku po zdjęciach do serialu dokumentalnego „Generał” Instytut Pamięci Narodowej dokonał ekshumacji ciała Naczelnego Wodza, które spoczywa w podziemiach katedry św. Stanisława na Wawelu. Wyniki tego ważnego badania, przeprowadzone przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna, jednoznacznie obaliły teorię Baliszewskiego (czy Hochhutha) o wcześniejszej śmierci załogi samolotu, w tym gen. Sikorskiego. Jak czytamy w komunikacie prokuratora Marcina Gołębiewicza: „W opinii łącznej dotyczącej interpretacji obrażeń ww. uczestników katastrofy biegli wskazali, że przyczyn ich śmierci nie da się wytłumaczyć np. pobiciem, postrzałami z broni palnej, pozorowanymi urazami zadawanymi po śmierci. Stwierdzone obrażenia należą do spotykanych u ofiar wypadków komunikacyjnych lub upadków z dużej wysokości. Mogły zatem powstać na skutek upadku samolotu do morza”.
Śledczy z IPN przyznają co prawda, że w sprawie 4 lipca 1943 r. nie wszystko jest jasne – np. dlaczego czeski pilot w chwili upadku jako jedyny był w kamizelce ratunkowej – ale reszta koncepcji o wcześniejszym zabiciu Naczelnego Wodza została ostatecznie obalona. Nie było żadnego strzału w pokoju, przenoszenia zwłok, a już scena z udziałem aktorów udających załogę i pasażerów Liberatora wydaje się po prostu niedorzeczna.
Mimo wyników oficjalnych badań IPN Dariusz Baliszewski i Edward Miszczak zdecydowali się w 2009 r. na emisję swego dokumentu, który tak bardzo rozmijał się treściowo z wynikami profesjonalnego śledztwa. Teoria o spisku Anglików i Polaków (w celu brutalnego mordu na własnym premierze) przedostała się do mainstreamu krajowych mediów. Zapewne daleko posunięte przygotowania produkcyjne i pułapka zaangażowania u historyka sprawiły, że mimo twardych odkryć Instytutu Sehna nie zweryfikowano podejścia do tragedii gibraltarskiej.
Być może jednak w dokumentach Baliszewskiego znajduje się odpowiedź na pytanie o charakter determinacji dziennikarza w forsowaniu teorii uznanej przez jego otoczenie za jedyną słuszną. „Był rok 77, a może 78, schyłkowy Gierek. Polska śpiewała Abbę i przeżywała wizytę [prezydenta USA] J. Cartera. Jak wiadomo, to była pierwsza jaskółka zbliżającej się wolności. Tak optymistyczna, że aż późny Breżniew podejrzewający Polaków o jakieś tajne układy z Ameryką zareagował ostrym listem” – zaczyna swoją opowieść o genezie śledztwa Dariusz Baliszewski. Opowiada też o przełomie w swoim podejściu do badań nad najnowszą historią Polski: „Być może pod wpływem tych wydarzeń zapukałem do drzwi gabinetu ówczesnego twórcy i szefa [telewizyjnego] studia Mariusza Waltera. Walter już wówczas był geniuszem, który zamiast przewodzić [niewyraźne] Polsce znajdował się na stanowisku dyrektora w telewizji. Dla nas pracowników studia 2 wiadomo było tylko tyle, że czego się nie dotknie, zamieni to w sukces” – chwalił późniejszego założyciela TVN historyk i dziennikarz. „Szefie, zapytałem, czy Pan wie, co przejdzie do historii? Walter, z racji swego dyrektorowania w telewizji przywykł do głupich pytań, uniósł głowę znad biurka. – Mów jaśniej – poprosił. Chodzi mi o to, wyjaśniłem, że człowiek nie wie, co przechodzi do historii. Skazany jest na różne oficjalne wykładnie, a to z dziennika, a to z ‘Trybuny Ludu’. A przecież gdyby posadzić w studiu trzech swych mądrych ludzi i zadać im to pytanie, to okazałoby się, że do historii przejdzie jakaś tam trzecia nagroda Polaka na konkursie skrzypcowym w Zurichu, a zupełnie zostanie zapomniana wizyta Gierka w NRD” – rozwodził się dziennikarz.
Baliszewski streścił tamtą rozmowę jako przełomową w swoim życiu zawodowym i chwalił Waltera na równi z późniejszą pochwałą Jerzego Urbana, który właśnie Waltera rekomendował gen. Czesławowi Kiszczakowi jako twórcę przyszłych mediów, które będą uczyły Polaków, jak mają myśleć. Jak ujawnił IPN, propagandysta stanu wojennego tak właśnie pisał w 1983 r. o Mariuszu Walterze do PRL-owskiego generała.
Podczas samego spotkania z Baliszewskim Walter miał jednak przerwać wywody swojego rozmówcy, by pół żartem, pół serio odpowiedzieć, że takie materiały będzie realizował kiedy indziej. Kiedy? Kiedy znajdzie „trzech mądrych Polaków. Na razie jest nas tylko dwóch. (...) Takie rzeczy można było usłyszeć tylko w dobie PRL” – konstatuje Baliszewski.
Późniejszy założyciel TVN, a wówczas aspirujący gracz w nieoficjalnej polityce wewnętrznej PRL, był więc patronem medialnym Baliszewskiego, tworząc z nim duet „mądrych Polaków”, rozumiejących wagę historii. Trzecim miał się okazać Edward Miszczak, który pojawi się jako kluczowa postać TVN-owskiego dokumentu o śmierci Sikorskiego. Całość przekazu będzie się mieścić w PRL-owskim myśleniu o złych Anglikach mordujących głupich i skłóconych Polaków przy gorzkich i rzekomo prawdziwych świadectwach przejętych komunistów.
Ale to nie wszystko. Piętnaście lat po tamtym spotkaniu z Walterem Dariusz Baliszewski otrzymał 4 lipca 1993 r. tajemniczą depeszę. Przeczytał jej treść: „Ja, córka premiera Sikorskiego Zofia Sikorska żyję (po mężu Kosla) i chciałabym wyjaśnić sprawę gibraltarską. Proszę o kontakt [tu numer telefonu] lub kontakt osobisty”. Baliszewski, jak wspominał, „uznał depeszę za kiepski żart. Z czasem jednak badania doprowadziły go do wniosków, które są zaskakująco zbieżne z treścią tego telegramu” – czytamy w notatkach historyka. Tyle że wygląda to na klasyczną operację dezinformacyjną na samym Baliszewskim. Tak jak do NRD-owskiego lekarza Segala przyszli „oficerowie CIA” i zdradzili mu sekret o AIDS, jak do Hochhutha po premierze jego sztuki przyszedł „oficer brytyjskich służb”, tak do Baliszewskiego napisała „córka Sikorskiego”. Inspirowanie dezinformacji nie jest takie trudne, zwłaszcza, gdy adresuje się ją do człowieka będącego w odpowiednim, prorosyjskim towarzystwie. W świat może iść wtedy najbardziej zakłamana wersja zdarzeń, nieprzypadkowo uderzająca w Zachód, a stawiająca Rosję w roli niewinnej ofiary brutalnej burzy dziejowej.
Jakub Augustyn Maciejewski
*
Powyższe fragmenty pochodzą z artykułu Jakuba A. Maciejewskiego, który w całości ukazał się w miesięczniku WPIS nr 164.
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki o naszej historii najnowszej oraz miesięcznik WPIS:

Opresja. Ilustrowana historia PRL
Ta książka powstała z dwóch powodów. Po pierwsze, poziom wiedzy o tak przecież nieodległych czasach jak historia państwa nazwanego Polską Rzeczpospolitą Ludową (PRL) jest w naszym społeczeństwie bardzo niski, zwłaszcza wśród ludzi młodych i średniego pokolenia. Są bowiem siły i ośrodki usilnie pracujące nad utajnianiem prawdy o latach 1944–1989.

Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach
Pisząc o stanie wojennym, można, wbrew pozorom, podkreślać także zachowania pełne honoru i godności. I nie chodzi tu bynajmniej o zachowania gen. Jaruzelskiego, określanego przez niektórych mianem „człowieka honoru”, co należy uznać za rzecz wielce haniebną. Chodzi tu o pełną godności postawę osób gnębionych i prześladowanych, którzy potrafili zachować ją nawet w warunkach ekstremalnych.

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945–1979.
Nowy przedmiot Historia i Teraźniejszość wymaga także nowego podejścia do podręcznika. Autor – wybitny badacz, historyk i ekonomista, człowiek bardzo aktywny społecznie – postawił na narracyjność. W połączeniu z atrakcyjnym stylem pisania powinno przynieść to istotny efekt dydaktyczny, pobudza bowiem ciekawość czytelnika-ucznia.

Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 2. 1980-2015
Nowy przedmiot szkolny Historia i teraźniejszość wzbudził w 2022 roku olbrzymie zainteresowanie – okazał się niezwykle potrzebny. W naszym podręczniku rozczytywała się i wciąż rozczytuje cała Polska, głównie młodzież, ale nie tylko. Wynika to z faktu, że książka napisana została w sposób szczególnie atrakcyjny.

WPIS 06/2024 (e-wydanie)
Ukazał się już czerwcowy numer naszego miesięcznika – znanego i lubianego „Wpisu”. Jak każdego miesiąca przygotowaliśmy dla Państwa całą serię felietonów na aktualne tematy, jak również wyselekcjonowany zbiór artykułów na tematy historyczne, powiązane z aktualnymi rocznicami. Znakomity publicysta Leszek Sosnowski jak zwykle w celny sposób komentuje rzeczywistość polityczną, wyjaśniając m.in.

WPIS 06/2025 (e-wydanie)
Czerwcowy numer waszego ulubionego miesięcznika już w sprzedaży! Jak każdego miesiąca prezentujemy dla Was na łamach „Wpisu” wyselekcjonowany zbiór felietonów na aktualne tematy, ekskluzywne wywiady ze specjalistami z rozmaitych dziedzin, jak również serię artykułów powiązanych z aktualnymi rocznicami ważnych wydarzeń historycznych.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.