Rocznica pamiętnych prymicji. 2 listopada 1946 r. ks. Karol Wojtyła odprawił Msze św. w krypcie św. Leonarda na Wawelu
Modlitwa Jana Pawła II w 1997 r. w katedrze na Wawelu w romańskiej krypcie św. Leonarda, w której jako neoprezbiter odprawił 2 listopada 1946 r. Mszę św. prymicyjną. Po prawej kard. Franciszek Macharski. Fot. Adam Bujak Kilka miesięcy po wypadku, 6 sierpnia 1944 r., kiedy miała miejsce w Krakowie największa łapanka – Niemcy w Rzeszy na gwałt potrzebowali kolejnych robotników-niewolników – tajny alumn Karol Wojtyła cudem uniknął aresztowania przez gestapo, które wtargnęło również do domu przy ul. Tynieckiej 10. Poszukiwano młodych mężczyzn w ramach represji za wzniecone w stolicy Powstanie Warszawskie i w obawie, by podobne powstanie nie wybuchło w Krakowie. Niemcy przeszukali mieszkania na parterze i na piętrze, ale nie weszli do „katakumby”. Sądzili, że w suterenie nikogo nie ma, bo na drzwiach zobaczyli pajęczynę; pająk zrobił ją właśnie przed chwilą. Tymczasem przyszły papież stał cały czas za drzwiami swego mieszkania…
Dzień 6 sierpnia 1944 r. zapisał się w historii Krakowa jako „czarna niedziela”. Podczas masowych łapanek aresztowano i osadzono wówczas w KL Plaszow około 6 tys. krakowian. Wtedy krakowski metropolita Adam Sapieha ściągnął wszystkich alumnów do swojej rezydencji i pod swoją opiekę. Przejął też osobiście funkcję rektora seminarium. Tak więc i kleryk Karol Wojtyła znalazł się na Franciszkańskiej 3, gdzie przebywał aż do przepędzenia Niemców przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 r.
Karol zaniechał też wtedy pracy w Solvayu, o czym już jako kardynał napisze: „Opuszczenie pracy wywołało poszukiwanie i zagrożenie ze strony władz okupacyjnych, ale dzięki Bogu nie udało im się wpaść na trop”. Samowolne opuszczenie pracy w czasie niemieckiej okupacji było bardzo niebezpieczne, gdyż zaczął upominać się o niego Arbeitsamt (niemiecki Urząd Pracy). Na ul. Tyniecką wysyłano monity przypominające listy gończe, sytuacja stawała się bardzo groźna, gdyż zaczęto podejrzewać, że Wojtyła wstąpił do partyzantki. Wtedy kard. Sapieha polecił ks. Figlewiczowi, by załatwił tę sprawę i porozmawiał z dyrektorem Solvayu Kułakowskim. Problem polegał jednak na tym, że Książę Niezłomny nie wiedział, że dyrektorem nie był już Kułakowski, a pewien Niemiec o nazwisku Föhl. Jakoś jednak Kułakowski sobie z tym poważnym problemem poradził, gdyż na ulicę Tyniecką przestały przychodzić monity.
9 listopada 1944 r. kleryk Karol Wojtyła otrzymał tonsurę z rąk abp. Adama Sapiehy. Miesiąc później (8 grudnia) recytował w auli seminaryjnej Norwidowską „Litanię do Matki Boskiej”. Prefektem i kierownikiem studiów filozoficznych w konspiracyjnym seminarium duchownym był ks. Kazimierz Kłósak, a ojcem duchownym ks. Stanisław Smoleński. Bardzo musiał się Karol wyróżniać wiedzą, inteligencją i zdolnościami, skoro 1 listopada 1945 r. podjął, w wymiarze 15 godzin tygodniowo, pracę na Uniwersytecie Jagiellońskim jako kontraktowy młodszy asystent przy seminarium dogmatyki szczegółowej i historii dogmatów na Wydziale Teologicznym. Mało tego, już wówczas zaczął pisać pracę doktorską, co zaproponował mu ks. prof. Ignacy Różycki, dogmatyk. Ponieważ pod wpływem Jana Tyranowskiego młody Wojtyła czytał pisma św. Jana od Krzyża, stąd też zaczerpnął temat swej dysertacji – Questio de fide apud S. Joannem a Cruce (Problem wiary u św. Jana od Krzyża).
Cały październik roku 1946 związany był bezpośrednio ze święceniami subdiakonatu i diakonatu oraz poprzedzającymi je trzema seriami rekolekcji. Rekolekcje sześciodniowe odbył Karol przed subdiakonatem – który otrzymał 13 października, trzydniowe przed diakonatem – który został mu udzielony 20 października, i znów sześciodniowe przed święceniami kapłańskimi – te ostatnie rekolekcje odprawiał zupełnie sam, pod kierownictwem duchowym ks. Smoleńskiego, w kaplicy seminaryjnej. W podaniu do Rektoratu Książęco-Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie z dnia 20 października 1946 r. prosił o dopuszczenie go do święceń prezbiteriatu, zapewniając, iż w pełni zdaje sobie „sprawę z obowiązków, jakie one na mnie wkładają, stwierdzam pod przysięgą w załączonym dokumencie całkowitą świadomość i zupełną wolność woli w przystąpieniu do tego aktu”.
Rankiem w dniu Wszystkich Świętych zjawił się w pałacu arcybiskupim na ul. Franciszkańskiej 3. Choć to katedra jest miejscem, w którym udzielane są przez biskupa święcenia kapłańskie, Karol Wojtyła przyjął je tego dnia – mimo iż 1 listopada sakrament kapłaństwa zwykle nie jest udzielany – z rąk kard. Adama Stefana Sapiehy właśnie w prywatnej kaplicy pałacu arcybiskupów krakowskich. Stało się tak dlatego, że metropolita, który był dla kleryków niczym ojciec, postanowił przyspieszyć procedurę wobec niezwykle zdolnego i pobożnego Karola Wojtyły, by wysłać go jak najszybciej na dalsze studia do Rzymu. Za tym pośpiechem kryło się też realne zagrożenie ze strony bardzo już aktywnych komunistycznych służb, które inwigilowały środowisko krakowskiej kurii. W uroczystości święceń, tak ważnej w życiu każdego kapłana, uczestniczyła niewielka grupa krewnych i przyjaciół; koledzy Karola z tego samego rocznika seminaryjnego mieli otrzymać święcenia dopiero następnego roku w Niedzielę Palmową.
2 listopada, w Dzień Zaduszny, nowo wyświęcony ks. Karol Wojtyła odprawił na Wawelu, w krypcie św. Leonarda, Mszę św. prymicyjną. Było to spełnienie jego wielkiego pragnienia. „Z pewnością to pragnienie zrodziło się z głębokiej miłości, jaką darzyłem wszystko to, co niosło w sobie ślady mojej Ojczyzny. Jest mi drogie to miejsce, w którym każdy kamień mówi o Polsce, o polskiej wielkości” – napisał w książce „Wstańcie, chodźmy”. W prymicjach nie mógł niestety uczestniczyć ciężko chory wówczas i przebywający w szpitalu Jan Tyranowski, który, jak już pisaliśmy, zaczął go formować w kierunku kapłaństwa jeszcze przed wstąpieniem do seminarium duchownego. Apostoł z Dębnik – „jeden z nieznanych świętych” – po ciężkiej chorobie umrze za cztery miesiące, 15 marca 1947 r., w wieku 46 lat.
Katedrę wawelską nazywał Karol Wojtyła najczęściej „krakowskim Wieczernikiem”, ale też „domem świętych”, „sanktuarium naszej historii”, „wspaniałym świadectwem przeszłości”. Mówił, że jest ona „królewska w swej przeszłości od fundamentów aż po szczyt”. Nigdy nie krył zachwytu i dumy wobec tego jedynego w swoim rodzaju skarbca polskiej historii, miejsca, gdzie spoczywa Patron Polski – św. Stanisław biskup i męczennik.
W książce „Wstańcie, chodźmy” wyznał, że najdroższym mu miejscem jest krypta św. Leonarda, a wszystkie miejsca katedry – każdy pomnik, każdy sarkofag królewski, groby wieszczów – ma żywo przed oczami. A przecież wtedy, gdy pisał te wspomnienia, już od 26 lat nie był biskupem krakowskim, tylko biskupem Rzymu. Św. Jan Paweł II nie pamiętał, kiedy pierwszy raz był w wawelskiej świątyni, ale wiedział, że odkąd zaczął tam przychodzić, czuł się „szczególnie zauroczony i osobiście związany z tą katedrą”.
Także pierwsza samodzielnie sprawowana Eucharystia stała się dla młodego kapłana wielkim, niezapomnianym przeżyciem, do którego często powracał. Tzw. manuduktorem, czyli asystentem podczas sprawowania pierwszej Mszy świętej, był ks. Kazimierz Figlewicz, dawny, dobrze znany i bliski sercu Karola Wojtyły katecheta z Wadowic, a wtedy już proboszcz wawelskiej katedry, który wyznał we wspomnieniach: „Ks. Wojtyła prosił mnie o objęcie roli ‘manuductora’, tak więc byłem świadkiem. Trzy msze – ‘ciche’ – za dusze zmarłych rodziców i brata, odprawił młody celebrans w niezwykłym miejscu: na Wawelu w romańskiej krypcie św. Leonarda, wśród sarkofagów królów i bohaterów narodowych. Uroczysta msza prymicyjna odbyła się dopiero po kilku dniach w Wadowicach”. Odprawił ją ks. Karol Wojtyła w niedzielę 10 listopada w kościele parafialnym Ofiarowania Najświętszej Marii Panny. Wcześniej, 3 listopada, sprawował Mszę św. prymicyjną w krakowskim kościele św. Stanisława Kostki na Dębnikach, w której uczestniczyli głównie członkowie „Żywego Różańca”. Kazanie wygłosił ks. Kazimierz Figlewicz. Na obrazku prymicyjnym ks. Karol Wojtyła napisał ręcznie po łacinie: „Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny…”.
Skromne przyjęcie prymicyjne nie odbyło się w Krakowie u wujostwa Wiadrowskich na Floriańskiej, choć Karol chciał je tam urządzić. Ciotka Maria (siostra Emilii Wojtyłowej), która była jego matką chrzestną, krępowała się podobno, że jej mieszkanie jest zbyt ciasne i że wejście do niego prowadzi przez zaniedbane podwórze… Z pomocą przyszli wtedy zaprzyjaźnieni z Karolem od 1938 r. państwo Szkoccy. Nie mieszkali już Pod Lipkami na Salwatorze, skąd zostali przez Niemców wysiedleni, lecz na Dębnikach, na ul. Szwedzkiej 12.
Irena Szkocka była nauczycielką szkoły podstawowej, osobą o wielkiej osobistej kulturze, wiedzy literackiej i bezpośredniości, za którą uczniowie wprost przepadali. Niektórzy, jak m.in. Juliusz Kydryński, utrzymywali z nią kontakt nawet w dorosłości. To właśnie Juliusz przyprowadził Karola do Szkockich, wówczas na ul. Księcia Józefa na Salwatorze, pod koniec 1938 r. Karol zwracał się do pani Ireny „babciu”, co wiele mówi o jego potrzebie przylgnięcia do rodziny, której tak wcześnie został zupełnie pozbawiony. Mąż pani Szkockiej, Leon, był urzędnikiem Towarzystwa Ubezpieczeń „Florianka”, zaś ich córka Zofia, zamężna z muzykologiem Włodzimierzem Poźniakiem, była pianistką. Mieszkali pod jednym dachem.
Obszerny, gościnny dom państwa Szkockich, zwany Pod Lipkami, słynął szczególnie przed wojną ze wspaniałej, rodzinnej atmosfery, sprzyjającej długim rozmowom o literaturze polskiej i słuchaniu muzyki. Zofia Poźniakowa grywała gościom m.in. Chopina i Bacha. Juliusz Kydryński wyznał: „dbała o nasze dokształcanie się muzyczne, urządzając nam od czasu do czasu pamiętne koncerty fortepianowe”. W „Darze i Tajemnicy” przepełniony wdzięcznością św. Jan Paweł II napisze: „Tam [w domu Pod Lipkami] zacząłem się uczyć języka francuskiego, dzięki mieszkającej w ich domu pani Jadwidze Lewaj. Najstarsza córka państwa Szkockich, Zofia Poźniakowa, której mąż znajdował się w obozie jenieckim, zapraszała nas nieraz na domowe koncerty. W ten sposób ponury okres wojny i okupacji był opromieniony światłem tego piękna, które czerpaliśmy z muzyki i poezji. Było to jeszcze przed moją decyzją wstąpienia do seminarium”.
4 listopada 1946 r. neoprezbiter Karol Wojtyła ponownie odprawił na Wawelu Mszę św. – tym razem przy ołtarzu konfesji św. Stanisława, „Ojca Ojczyzny”. W Eucharystii tej uczestniczyła spora grupa jego przyjaciół, w tym cały zespół Teatru Rapsodycznego i podziemnej organizacji „Unia”.
(...)
Jolanta Sosnowska
*
Powyższy fragment pochodzi z książki Jolanty Sosnowskiej "Święty Prorok", wyd. Biały Kruk.

Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II
Św. Jan Paweł II bywał nazywany prorokiem naszych czasów, nikt jednak do tej pory nie spojrzał w tym kontekście na całe jego życie. Próby takiej dokonuje w tej książce Jolanta Sosnowska (autorka czterotomowej biografii Papieża Polaka „Hetman Chrystusa”), śledząc pod tym kątem życiorys Karola Wojtyły – Jana Pawła II.
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki o życiu i nauczaniu św. Jana Pawła II:

Największy z rodu Polaków
Największy z rodu Polaków – to określenie wobec Jana Pawła II pojawiło się już na początku jego pontyfikatu, a potem było powszechnie wypowiadane z dumą przy bardzo wielu okazjach, w tysiącach miejsc, przez ludzi Kościoła i przez zwykłych wiernych, ale też przez polityków i środki masowego przekazu, nie wyłączając tych, którzy dzisiaj tak zaciekle zwalczają Papieża Polaka.

PAKIET Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie
Książka ta zrodziła się z fascynacji polskim Papieżem i z niezgody na traktowanie go jako dobrotliwego staruszka i miłośnika kremówek, na umniejszanie jego postaci, przebogatego dorobku i ogromnego autorytetu. Ojciec Święty jawi się tu jako osobowość zachwycająca – pasterz wyrazisty, konsekwentny, inteligentny, odpowiedzialny i odważny.

Wstańcie, chodźmy!
Albumowe wydanie bestsellerowego dzieła Jana Pawła II, w którym na prawie 300 fotografiach ukazane zostały osoby i miejsca, o których Papież pisze w swoim tekście. Przez karty albumu przewijają się najwybitniejsze postaci powojennej historii Polski - Prymas Tysiąclecia i inni wybitni hierarchowie Kościoła, znakomici artyści, działacze podziemia, zasłużeni legioniści oraz zwykli ludzie, jak choćby mieszkańcy podhalańskiej wsi czy krakowskich Bieńczyc.

Via Crucis. Rozważania Drogi Krzyżowej
Wszyscy kojarzymy wielkopiątkowe Drogi Krzyżowe z Janem Pawłem II w Koloseum, pamiętamy, jak wielkim czcicielem Krzyża był polski Papież. Mało kto jednak wie, że Ojciec Święty niemal co piątek odprawiał nabożeństwo Drogi Krzyżowej na… dachu Pałacu Apostolskiego. Znajduje się tam ogród z 14 stacjami wykonanymi na polecenie Pawła VI.

Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II
Św. Jan Paweł II bywał nazywany prorokiem naszych czasów, nikt jednak do tej pory nie spojrzał w tym kontekście na całe jego życie. Próby takiej dokonuje w tej książce Jolanta Sosnowska (autorka czterotomowej biografii Papieża Polaka „Hetman Chrystusa”), śledząc pod tym kątem życiorys Karola Wojtyły – Jana Pawła II.




Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.