Przeciążenia sieci elektrycznej, ujemne ceny prądu i tysiące więcej za ogrzewanie domów. Niemcy też mają problem z Zielonym Ładem
Farma fotowoltaiczna w Niemczech. Fot. Von Jeroen Komen, CC BY-SA 2.0, via Wikimedia Commons. Skutki wprowadzanego w życie Zielonego Ładu dają się dotkliwie odczuć w Niemczech. Po pierwsze, tamtejsza sieć energetyczna doświadcza ogromnego obciążenia w słoneczne dni wolne od pracy. Szczególnie w maju elektrownie wiatrowe i słoneczne często produkowały więcej energii elektrycznej, niż było faktycznie potrzebne. Operatorzy sieci są pod presją, ponieważ nadwyżki zielonej energii elektrycznej stanowią ogromne obciążenie dla stabilności sieci energetycznej, wykorzystując ją do granic możliwości.
Werner Götz, szef TransnetBW, ostrzega, że infrastruktura ma trudności z wytrzymaniem tego rozwoju, a bez nowych przepisów istnieje ryzyko przeciążenia. Według niego gwałtownie zmieniające się ceny energii elektrycznej są wyraźnym sygnałem ostrzegawczym. Cena energii elektrycznej na giełdzie była już na minusie przez ponad 120 godzin w maju, a gwałtowne wahania cen – od minus 250 do plus 800 euro za megawatogodzinę – pokazują niestabilność systemu. Podczas gdy konsumenci z elastycznymi taryfami i operatorzy magazynów akumulatorowych odnoszą korzyści z tego tytułu, operatorzy farm słonecznych i wiatrowych zmagają się ze stratami ekonomicznymi. Im częściej cena spada poniżej zera, tym niższe są ich przychody. Co więcej, muszą się nieustannie dostosowywać, aby utrzymać równowagę między dostawą a zużyciem.
W Zielone Świątki zużycie energii elektrycznej w Niemczech wynosiło zaledwie 30 gigawatów, podczas gdy moc instalacji fotowoltaicznych osiągnęła 100 gigawatów.
Energia elektryczna, która początkowo nie jest potrzebna, przepływa do innych krajów europejskich. Jej źródła wyłącza się dopiero wtedy, gdy nadal jest jej za dużo. Götz obrazowo opisuje ryzyko przeciążenia: „Jeśli sieć będzie eksploatowana poza swoją obciążalnością prądową, zostanie przeciążona termicznie. Linie zaczną się żarzyć”.
Co więcej, nowy europejski system handlu emisjami, który po raz pierwszy obejmuje budynki i sektor transportu, sprawia, że właściciele domów w UE muszą nastawić się od 2027 r. na znaczne dodatkowe koszty. Ci, którzy ogrzewają gazem ziemnym lub olejem opałowym, mogą się wówczas spodziewać dodatkowych rocznych kosztów rzędu kilku tysięcy euro, w zależności od ceny CO2 . Wynika to z analizy berlińskiej firmy Purpose Green, o której informuje magazyn „Der Spiegel”.
Obecnie koszt emisji jednej tony CO2 w Niemczech wynosi już 55 euro, ale cenę w przyszłości ustali rynek. Prognozy przewidują do 149 euro za tonę do 2030 roku. W skrajnym przypadku – przy 400 euro – 165-metrowy dom jednorodzinny w Hamburgu mógłby generować ponad 3100 euro rocznie tylko z tytułu emisji CO2 . W przypadku źle odnowionych budynków mieszkalnych obciążenie właścicieli może wzrosnąć do prawie 46 000 euro rocznie.
W przyszłości dystrybucja kosztów będzie oparta na efektywności energetycznej nieruchomości: jeśli jest słabo izolowana, prawie wszystko zapłaci właściciel. Dobrze odnowione budynki będą natomiast obciążały kosztami lokatorów. System ma na celu stworzenie zachęt do energooszczędnych modernizacji.
Jednak jak dotąd wiele renowacji nie doszło do skutku. Według statystyk, w 2024 r. tylko 0,69 proc. budynków mieszkalnych zostało zmodernizowanych w celu poprawy efektywności energetycznej. Rząd dofinansowuje pompy ciepła i wymianę systemów grzewczych, ale obecnie nie istnieje ogólny „dodatek klimatyczny” dla obywateli.
Źródło: blackout-news.de, weltwoche.ch, AM
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki o absurdach współczesnych, szkodliwych ideologii:

Czas walki z Bogiem
Od XIX wieku, od czasu legalizacji partii lewicowych, toczy się oficjalna walka z Bogiem. Można nawet mówić o permanentnej wojnie z wiarą chrześcijańską. Walki rozpoczęte w sposób niezwykle krwawy jeszcze podczas rewolucji francuskiej znalazły potem swoje rozwinięcie w quasi-naukowych pracach quasi-filozofów, ideologów i zbuntowanych wobec Boga artystów.

Roztrzaskane lustro. Upadek cywilizacji zachodniej
Czy to już koniec naszej cywilizacji?
Trzymamy w ręku książkę, która jest jednym z najważniejszych dzieł współczesnej humanistyki, nie tylko polskiej. Wybitny uczony i pisarz, wielki erudyta, prof. Wojciech Roszkowski, dokonuje w niej bilansu naszej cywilizacji. Bilans to dramatyczny.

Bunt barbarzyńców. 105 pytań o przyszłość naszej cywilizacji
Czy cywilizacja zachodnia, do której wszak należymy, już upadła? A jeśli tak, to czy będzie w stanie się podnieść i pod jakimi warunkami? Pytania te nurtują wielu ludzi, także wybitnego intelektualistę i świetnego pisarza prof. Wojciecha Roszkowskiego. Autor rozważał je już w skrzącym się imponującą erudycją dziele „Roztrzaskane lustro”, które stało się bestsellerem ubiegłego roku.

Bezbożność, terror i propaganda. Fałszywe proroctwa marksizmu
Nikt nie zrozumie, co złego dzieje się we współczesnym świecie zachodnim, a więc i w Polsce, nie znając przyczyn. Tkwią one jeszcze w ideach rewolucji francuskiej, a później w coraz bardziej lewicowej filozofii, zwłaszcza Karola Marksa. Poglądy tego ostatniego miały, jak wiadomo, tyleż wielki, co tragiczny wpływ na życie wielu narodów, choć myśliciel z Trewiru (zmarły w 1883 r.) sam tego nie doczekał.

Historia cenzury. Od starożytności do XXI wieku
Polacy w ciągu minionych dwóch stuleci zmagali się z bezwzględnie egzekwowaną antynarodową, ale też antyreligijną cenzurą stosowaną wobec nas przez obcych (zaborców, komunistów). Niewiele jednak powstało na ten temat książek, a to jest pierwsze całościowe opracowanie. Czyżby sam temat cenzury był zawsze niewygodny i cenzurowany? – pyta autor niniejszej książki, Jakub Maciejewski.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.