Prof. Kantor: Obawy przed posądzeniem o mowę nienawiści hamują krytykę antykultury!

Nasi autorzy

Prof. Kantor: Obawy przed posądzeniem o mowę nienawiści hamują krytykę antykultury!

W ostatnim numerze miesięcznika „Wpis“ ukazał się artykuł prof. Ryszarda Kantora, badacza kultury z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który unaocznia przyczyny agresji w debacie publicznej oraz w życiu publicznym. Są to odejście od wartości chrześcijańskich, fałszywe pojmowanie pojęć „wolność“ i „tolerancja“ oraz usilne promowanie antykultury. Poniżej główne fragmenty artykułu:

 

Nie łudźmy się, dla radykalnych krytyków kultury zwanej chrześcijańską bądź łacińską, albo kulturą Zachodu, nie istnieje debata – toczą z nią wojnę na śmierć i życie. W tych zmaganiach może być tylko jeden zwycięzca, nie bierze się w niej jeńców i mowy nie ma o kompromisach. Wojnę tę nazywa się wojną cywilizacji, ja wolę jednak używać określenia „wojna kultur”, a ze względu na to, iż antagoniści kultury chcą jej całkowitego unicestwienia i zastąpienia inną kulturą, wojnę tę widzę jako wojnę kultury z antykulturą (ewentualnie z kontrkulturą). (...)

Kultura pozwala jednostce ludzkiej i ludzkim zbiorowościom przetrwać i rozwijać się, odpowiadać na wyzwania zewnętrzne i wewnętrzne, kumulować wiedzę, dzięki której człowiek opanował otaczający go świat. Dzięki temu – co niepokojące – uzyskał złudne przekonanie o swojej nieograniczonej potędze. Z tego przekonania rodzi się zwodnicze pragnienie, iż będzie on jak Bóg znający dobro i zło. (...)

Inni, i ci interesują nas tutaj najbardziej, odrzucają kulturę w całości, dystansują się od niej, wreszcie dążą do jej zniszczenia – na ogół nie wiedząc, czym ją zastąpić. To ojcowie destrukcji, antykultury, kontrkultury; jednostki czasem śmieszne, często groźne, niebezpieczne dla społecznego ładu. Należeli do nich skrajni reformatorzy religijni, artyści o skłonnościach anarchistycznych, wszelkiej maści liberałowie, dziś przede wszystkim lewacy, którzy żyją na koszt społeczeństwa, marząc o jego zniszczeniu. Wielu z nich zapisało się na czołowych miejscach listy niszczycieli. Organizatorzy francuskiej rewolucji (jak najsłuszniej zwanej antyfrancuską), bolszewicy czy niemieccy naziści chcieli zmiany, która miała uszczęśliwić społeczeństwo, dać mu wymarzoną wolność, zapewnić dynamikę, uczynić potęgą, a kiedy ich pomysły nie podobały się ludziom, nie przekonywały ich, narzędziem perswazji stawała się gilotyna, strzał w potylicę, cyklon B. Wszak budowa nowego wspaniałego świata wymaga ofiar...

Jaki ma być ów nowy wspaniały świat, na czym ma polegać nowy ład, jakie ma być nowe społeczeństwo, jaka ma być kultura przezeń tworzona? Jaka ma być treść nowej kultury i jakimi sposobami ową treść osiągnąć? Zatem interesuje nas wizja i czyn. O ile wizja przyszłej kultury zdradza cechy utopii, to czyny bywają jednak konkretne i druzgocące. Możemy się o tym przekonać choćby na przykładzie powszechnie znanej hipisowskiej utopii antykulturowej.

W 1971 roku idol zanarchizowanej młodzieży zachodniego (a i poniekąd także wschodniego) świata, John Lennon, wydał album zatytułowany Imagine. Tytułowa piosenka, niezbyt zresztą muzycznie interesująca, zawierała płomienny apel do „ludzi dobrej woli”, czyli w tym przypadku do niezliczonej rzeszy fanów piosenkarza. Apel ten warto przytoczyć w topornym tłumaczeniu, co zresztą nie ma większego znaczenia, bowiem oryginalny tekst jest równie toporny: „Wyobraź sobie, że nie ma Nieba / To proste, gdy spróbujesz / Nie ma piekła pod nami / Nad nami jest tylko niebo”.

Nie ma piekła i nie ma nieba w rozumieniu religijnym, jest tylko „świeckie” niebo nad nami, niebo bez żadnych konotacji.

„Wyobraź sobie wszystkich ludzi, którzy żyli do naszych czasów / Wyobraź sobie, że nie ma żadnych państw / Nie jest to trudne / Nie ma powodów do zabijania czy poświęcania życia / I religii również nie ma”.

Wygnani z raju

Wygnani z raju

Adam Bujak, Marek Skwarnicki

Adam i Ewa zostali z raju wygnani, a ich cierpienie przeniosło się na wszystkie następne generacje. Od tamtego czasu nikt już nie rodzi się w raju. Jesteśmy wygnani przed przyjściem na świat. Próbujemy budować raj sami, ale jak to się udaje – no cóż, wystarczy rozejrzeć się dookoła… Daremny trud; przekleństwo Adama i Ewy wlecze się za nami. Jeżeli coś naprawdę łagodzi jego skutki, to na pewno poezja. Oczywiście nie każda. Lecz Marka Skwarnickiego – owszem.

 

Tu już objawia się w zarysach strategia antykultury; celem jest świat bez państw (zwłaszcza narodowych), zapewne także bez jakichkolwiek wspólnot, i bez religii (wiary). Ludzie są szczęśliwi, bo nie muszą zabijać czy poświęcać życia w imię wiary i patriotyzmu.

Świat bez religii i narodów, bez chciwości i głodu? Bez własności? Świat ludzi szczęśliwych, którzy nic nie muszą, zwłaszcza umierać za wiarę i ojczyznę, świat zmitologizowanego braterstwa, bez jakichkolwiek zobowiązań i ograniczeń – czyż to nie piękny świat? Bez wątpienia piękny, ale dla znarkotyzowanego, oderwanego od rzeczywistości pięknoducha. Albo dla masona, który nie rozumie do końca, czy zabawia się, ubierając masoński fartuszek, czy zbawia ludzkość, prowadząc ją ku świetlanej przyszłości.

Jednakże żarty się kończą, gdy patrzymy na otaczający nas świat, gdzie trwa rzeczywista i bezwzględna walka z religią, gdzie trwa batalia z państwami narodowymi, które jakoby nie mają już racji bytu, gdzie lży się patriotyzm, ośmiesza postawy obywatelskie, gdzie coraz mniej miejsca na honor, etykę. Moralność, cnota, wierność, a zwłaszcza prawda już dawno znalazły się w słowniku coraz to bardziej obcych wyrazów. Króluje relatywizm, na naszych oczach powstaje przez wielu wymarzony twór: społeczeństwo otwarte, multikulturowe, wolne od lojalności względem kogokolwiek i czegokolwiek. Społeczeństwo ludzi wolnych od wszelkich skrupułów, ludzi, dla których aborcja na żądanie i eutanazja (nawet dla dzieci), to tylko dania z karty praw człowieka. Ludzi wolnych w zrelatywizowanym rozumieniu wolności, która – jak u Orwella – oznacza najgłębsze zniewolenie. Udany marsz przez instytucje połączony z przeinaczaniem słów to taktyka antykultury. (...)

Źródła finansowania destrukcyjnych działań antykulturowych to ciekawy i obszerny temat. Np. do międzynarodowej organizacji noszącej niewinną nazwę Planned Parenthood (Planowane Rodzicielstwo) napływają rocznie ogromne dotacje z różnych źródeł, między innymi od „postępowych” hollywoodzkich idoli. Lista tych ostatnich jest długa, wymienię jedynie kilka gwiazd mających, w przekonaniu osób przeciwnych ich działaniu, krew na rękach: Al Pacino, Jane Fonda, Robin Williams, Nicolas Cage. Z innych źródeł wystarczy wymienić wielomilionowe dotacje płynące od Billa Gatesa. Organizacje tego typu, często dotowane przez rządy niektórych krajów (szczególnie hojny był Barack Obama!), propagują aborcję jako środek antykoncepcyjny, prowadzą aborcyjne kliniki w wielu krajach. Czynią to oczywiście w imię wolności człowieka; w istocie są promotorami antykultury, zwanej niekiedy nader celnie „kulturą śmierci”.

Przejdźmy na polskie podwórko. Nie da się do końca ustalić, jakie są centralne wartości polskiej kultury. Spór wśród badaczy trwa, jednakże bardzo znaczna część Polaków chętnie podpisałaby się pod syntetycznym, znanym im hasłem: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Śledząc dzieje narodu polskiego zgodzimy się, że toczyły się one w dużym stopniu wedle wartości religijnych i patriotycznych oraz opierały się na dość oczywistym etycznym modelu. Tak jest i dziś, co niezmiernie drażni rozmaite siły, które toczą wojnę z naszą kulturą, chcą ją zniszczyć i zastąpić całkowicie odmienną, opartą na innych wartościach, dla nas będących antywartościami.

Ich celem jest wykreowanie nowego Polaka, właściwie już nie Polaka, a obywatela nowego świata: pozbawionego wiary i patriotyzmu, wykorzenionego z jakiejkolwiek wspólnoty hedonisty. Czy jest to możliwe? Z pozoru wydaje się bardzo trudne, ale od czego jest wiedza o istocie kultury? Starszych pokoleń już się nie zmieni, ale te młodsze, wchodzące dopiero w życie, jak najbardziej. Wystarczy zniszczyć rodzinę, w obrębie której dokonuje się przekaz wartości centralnych, zastąpić tradycyjne autorytety nowymi: ogólnie nazwijmy je celebryckimi, następnie wyśmiać religię i patriotyzm, co ochoczo czynią środki masowego przekazu. Oczyszczone pole zajmie gej (oczyszczeniu posłużą Tęczowe Piątki w szkołach, zajęcia z równości w przedszkolach, „genderyzacja” ZHP i tym podobne działania seksedukatorów). W tej edukacji nie przez przypadek pojawia się gej – symbol wolności, który należy tolerować, co w nowym języku oznacza nie tylko akceptować, ale i podziwiać oraz naśladować.

Wiele tzw. organizacji pozarządowych (np. Fundacja Batorego) działa w Polsce bezkarnie na rzecz takiego „postępu”, rozumianego jako tworzenie alternatywnych form kultury, propagowania wolności seksualnej, zachwalania wśród młodzieży zboczeń. Łatwo dostrzec za sloganami wolnościowymi i równościowymi, że organizacje te stanowią wręcz modelowe forpoczty antykultury.

George Soros. Najniebezpieczniejszy człowiek świata

George Soros. Najniebezpieczniejszy człowiek świata

Andreas von Rétyi

Kim jest naprawdę? Wygląda na to, że globalnym cinkciarzem, który dorobił się na gigantycznych spekulacjach walutami. Sam siebie kreuje na wielkiego filantropa, w rzeczywistości jest megazagrożeniem dla świata.

 

Głosy sprzeciwu wobec ofensywy antykultury nie brzmią zbyt głośno i wyraźnie. Może to być skutkiem obawy przed posądzeniem o mowę nienawiści, o przekroczenie niepisanych, a brutalnie wymuszanych (nawet sądownie!) reguł poprawności politycznej, co już niejednego wypowiadającego się publicznie drogo kosztowało. (...)

Antykultura powstająca na naszych oczach to nowy, „doskonalszy” niż wszystkie poprzednie, totalitaryzm liberalny. „Totalitaryzm liberalny – pisze Anna Pawełczyńska – uczynił z pojęć ‘wolność’ i ‘tolerancja’ narzędzie ucisku i manipulacji. Ograniczył wolność człowieka i jego tolerancję głównie do dziedziny permisywnego hedonizmu. W ten sposób swoboda poglądów i zachowań konsumpcyjnych i seksualnych, a także spektakularne manifestacje tych zachowań stały się zasłoną dymną ukrywającą zniewolenie i brak tolerancji w dziedzinach mających dla życia umysłowego, uczuciowego i społecznego człowieka znaczenie podstawowe. W dziedzinach warunkujących rozwój człowieka i kształtowania się opartego na zdrowych zasadach współżycia ludzkich wspólnot”.

Wojna między kulturą a antykulturą toczy się z narastającym uszczerbkiem dla tej pierwszej. Jednak nie została jeszcze przegrana. Szukajmy w sobie siły, która pozwoli nam na uratowanie świata przez wieki tworzonego przez naszych przodków, a dziś zagrożonego przez liberalnych barbarzyńców.

 

Prof. Ryszard Kantor

Prof. dr hab. Ryszard Kantor jest antropologiem w Instytucie Studiów Międzykulturowych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Opublikował kilkanaście książek i ponad czterysta artykułów, haseł encyklopedycznych, omówień i recenzji. W najbliższym czasie ma się ukazać jego książka na temat  zabawy we współczesnym świecie. Pełni funkcję Kierownika Katedry Antropologii Kultury Współczesnej. W 2011 roku został wybrany do Komitetu Nauk Etnologicznych PAN. Działacz Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Lecha Kaczyńskiego w Krakowie. Jako publicysta pojawia się na łamach „Wpisu”

Numer 12/2018

Wiara Patriotyzm i Sztuka

Numer 12/2018

 


 

Komentarze (1)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Wolska Grażyna

    I to jest cała groźna dla nas prawda, której ludzie nie mogą pojąć.

  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.