Podziemie - fragment książki „Opresja. Ilustrowana historia PRL” autorstwa prof. Wojciecha Polaka
Prawie od pierwszych dni stanu wojennego zaczęło działać podziemie solidarnościowe. Powstawały tajne, zakładowe i regionalne, struktury Związku. W regionach władze Związku nosiły najczęściej nazwy regionalnych komisji wykonawczych. 22 kwietnia 1982 r. powstała Tymczasowa Komisja Koordynacyjna (TKK) NSZZ „Solidarność”, która stała się najwyższą władzą „Solidarności” w podziemiu. W jej skład weszli przedstawiciele najważniejszych regionów: Zbigniew Bujak (Mazowsze), Bogdan Lis (Gdańsk), Władysław Frasyniuk (Dolny Śląsk), Władysław Hardek (Małopolska). Później skład TKK zmieniał się, co było m.in. skutkiem aresztowań członków. Z polecenia TKK gdański działacz „Solidarności” Jerzy Milewski otworzył w lipcu 1982 r. w Brukseli Biuro Koordynacyjne „Solidarności” za Granicą. Zbierało ono fundusze dla Związku, prowadziło działalność informacyjną, organizowało transporty ze sprzętem poligraficznym. Pomocy podziemnej „Solidarności” udzielały liczne organizacje i związki zawodowe w Europie Zachodniej oraz rząd USA. Zwłaszcza prezydent Ronald Reagan werbalnie i czynnie wspierał niepodległościowe podziemie w Polsce.
Działacze zakazanej „Solidarności” liczyli początkowo, że efektem ich pracy będzie strajk generalny, który zmusi komunistów do ustępstw. Spodziewano się nawet, że wybuchnie on wiosną 1982 r., stąd popularne stało się w prasie podziemnej hasło: „zima wasza, wiosna nasza”. Z upływem czasu okazywało się jednak, że koncepcja ta jest nierealna, a Związek czeka długi okres żmudnej pracy podziemnej. Najważniejszym przejawem tej pracy było wydawanie nielegalnych pism. Od wprowadzenia stanu wojennego do połowy 1986 r. wydano ich co najmniej 2300 różnego rodzaju. Niektóre z nich wychodziły krótko, inne całymi latami, z imponującą wręcz regularnością.
Najpopularniejszym pismem był niewątpliwie „Tygodnik Mazowsze”, wydawany od lutego 1982 r. do kwietnia 1989 r. (290 numerów). Do połowy lat 1980. wychodził „Tygodnik Wojenny”. Oba pisma wydawano w Warszawie, lecz miały one zasięg ogólnopolski. Z gazetek regionalnych popularne były m.in.: „Z dnia na dzień” (Wrocław), „Obserwator Wielkopolski” (Poznań), „Solidarność Małopolska” (Kraków), „Biuletyn Informacyjny Solidarność” (Białystok), „Jedność” (Szczecin), „Solidarność Podbeskidzia” (Bielsko-Biała), „RIS – Regionalny Informator Solidarności Śląsko-Dąbrowskiej”, „Solidarni” (Łódź), „Gdańsk”, „Solidarność Gdańsk”, „Feniks” (Gorzów Wielkopolski), „Rezonans” (Olsztyn), „Toruński Informator Solidarności”. Struktury „Solidarności” i środowiska z nią związane drukowały też rozmaite książki i pisma społeczno-polityczne o dużej objętości. Wydawano też masowo kasety z nagraniami muzycznymi i znaczki pocztowe (często na bardzo wysokim poziomie graficznym).
W Gdańsku jako pierwsi podziemną działalność drukarską rozpoczęli Piotr Kapczyński, Zbigniew Nowek i Marek Wachnik, którzy jeszcze przed sierpniem 1980 r. stworzyli podziemne Wydawnictwo „Alternatywy”. Drukarnią stał się dom Danuty Zientarskiej przy ulicy Sobolowej w Oliwie. W powielaniu ulotek i gazetek, oprócz Zbigniewa Nowka, Piotra Kapczyńskiego i Marka Wachnika, brali udział także studenci Politechniki Gdańskiej: Wojciech Falkowski, Wojciech Drozd i Bogdan Dziadziuszko oraz właścicielka domu Danuta Zientarska z córkami Izą i Alą (Albiną). W porozumieniu z ukrywającym się Bogdanem Borusewiczem ulotki szybko zaczęły być sygnowane jego nazwiskiem.
Wprowadzenie stanu wojennego nie przerwało wydawania prasy zakładowej. Działacze podziemnej „Solidarności” zdawali sobie sprawę z ogromnych korzyści, jakie przynosi Związkowi publikowanie gazetek w różnych zakładach pracy i środowiskach. Na początku stanu wojennego, nakładem podziemnego „Tygodnika Wojennego”, ukazała się broszura podpisana pseudonimem „Delta” pt. „Wojna pozycyjna”. Zawierała ona szereg porad dla podziemnych związkowców, dotyczących metod i form działania. Podkreślano w niej, że przekazywanie informacji jest podstawowym warunkiem istnienia i działania „Solidarności”. W rozdzialiku dotyczącym prasy anonimowy autor powołał się dowcipnie na wypowiedź… Włodzimierza Lenina: „Warto pamiętać o opinii… Lenina, że gazeta to nie tylko zbiorowy informator i zbiorowy propagandysta, lecz również organizator. Stały krąg odbiorców gazety tworzy zespół ludzi posiadających te same informacje, zbliżone poglądy, a dalej związanych z ośrodkiem, który gazetę wydaje”.
Pisma zakładowe w stanie wojennym i w latach następnych były niekiedy kontynuacją biuletynów z okresu poprzedniego. W wielu przypadkach tworzono jednak nowe tytuły. Zdarzało się też, że pismo istniejące wcześniej było przemianowywane w związku ze zmienionymi warunkami. I tak np. gazetka „Motor Odnowy”, ukazująca się w toruńskim Polmozbycie, zamieniła się w „Motor Odmowy”. Wydawanie różnorakich pism zakładowych możliwe było wówczas tylko w warunkach konspiracyjnych. Chaos panujący w pierwszych dniach stanu wojennego umożliwił przechwycenie przez tworzące się struktury podziemne dużej ilości sprzętu drukarskiego, farby, papieru. Drukarnie urządzano zazwyczaj poza zakładami pracy. Nadal nierzadkie były przypadki, że władze regionalne (podziemne) w trosce o rozwój struktur podziemnych w zakładach pracy drukowały im pisma. Prace redakcyjne wykonywane były przez pracowników zakładu.
W pierwszych miesiącach stanu wojennego najwięcej pism zakładowych drukowano na powielaczach lub w technikach pokrewnych (ramka z matrycą białkową albo tzw. wałek). Z czasem (począwszy od 1983 r.) zaczęła się rozpowszechniać technika sitodrukowa. Od połowy lat 1980. coraz więcej pism podziemnych, także zakładowych, było wydawanych na offsetach, przemycanych do Polski z Zachodu. Wśród nich nadal mnóstwo było „biuletynów”, „informatorów”, „Solidarności”. Odnosi się jednak wrażenie, że więcej gazetek (niż w poprzednim okresie) przybierało w tytule nazwę związaną z rodzimym zakładem pracy (np. „Hutnik” w Hucie im. Lenina w Krakowie, „Hipolit” w Zakładach im. Hipolita Cegielskiego w Poznaniu, „Budostalowiec” w krakowskim przedsiębiorstwie „Budostal”, „Elana” w Zakładach Włókien Chemicznych „Elana” w Toruniu). Można to wytłumaczyć potrzebą podkreślenia bliskiej więzi grup podziemnych z rodzimym środowiskiem.
W pierwszych tygodniach i miesiącach stanu wojennego w pismach zakładowych dominowały informacje. Wynikało to z potrzeby przełamywania blokady informacyjnej narzuconej przez władze. Były więc wiadomości o dramatycznych wydarzeniach nocy 12/13 grudnia 1981 r., o akcjach protestacyjnych (także wezwania do takich akcji), opisy różnych form represji i szykan wobec działaczy „Solidarności” itp. Szybko zaczęto też publikować komunikaty i odezwy kierowniczych struktur podziemnej „Solidarności”. Z czasem w pismach zakładowych pojawiła się też obszerniejsza publicystyka gospodarcza i polityczna, teksty historyczne, humor (również rysunkowy). Dużo pisano np. na temat problemów samorządów zakładowych (w niektórych zakładach toczono dyskusję, czy nie spróbować opanowania ich przez podziemną „Solidarność”), fiaska reform gospodarczych przeprowadzanych przez ekipę Jaruzelskiego, prawa pracy, polityki społecznej, kryzysu służby zdrowia, strategii i taktyki podziemnej „Solidarności”.
Najwięcej było jednak zazwyczaj informacji i komentarzy dotyczących tzw. własnego podwórka. Publikowano więc komunikaty i odezwy tajnych komisji zakładowych „Solidarności”. Zamieszczano rozliczenia ze zbieranych składek. Szeroko opisywano problemy zakładów pracy, postawę kadry kierowniczej i partyjnej, wszelkie posunięcia wymierzone przeciwko załodze i związkowcom z „Solidarności”, wypaczenia w polityce płacowej polegające na uprzywilejowaniu członków PZPR i nowych związków. Tym ostatnim poświęcano zawsze dużo uwagi, najczęściej w tonie ironicznym – akcentowano ich zależność od dyrekcji i partii. Sporo miejsca zajmowały wezwania do protestów, bojkotu wyborów do Sejmu i rad narodowych czy piętnowania kolaborantów i osób prześladujących „Solidarność”.
Pisma zakładowe były najważniejszym przejawem aktywności podziemnej „Solidarności” w zakładach pracy, przedsiębiorstwach i na uczelniach. To często dzięki nim powstawały prężne struktury Związku. Konieczność tworzenia rozgałęzionych struktur kolportażu zwiększała ilość osób czynnie angażujących się w prace „Solidarności”. Mimo że pisma te wydawane były w podziemiu i miały charakter nielegalny, wywierały duży nacisk na dyrekcję zakładów. Podawanie do wiadomości publicznej przypadków nadużyć i łamania prawa przez osoby kierujące przedsiębiorstwami chroniło często pracowników przed skutkami owych bezprawnych działań. Trzeba jednak dodać, że wielu działaczy swoją aktywność przypłacało więzieniem lub zwolnieniem z pracy.
Do pism zakładowych zaliczyć możemy także gazetki wydawane przez podziemne struktury uczelniane i wydziałowe Niezależnego Zrzeszenia Studentów. W niektórych zakładach pracy własne pisma wydawała też „Solidarność Walcząca”.
Tymczasowa Komisja Koordynacyjna NSZZ „Solidarność” przyznawała co roku nagrodę dla najlepszego pisma zakładowego w Polsce. Wynosiła ona 500 dolarów, co w tamtych czasach było kwotą bardzo pokaźną.
Także w stanie wojennym znaczenie niektórych pism zakładowych było wyjątkowe. Przykładem może być „Hutnik”, wydawany w Hucie im. Lenina w Krakowie, który osiągał nakład 20 tys. egzemplarzy i był kolportowany w całym Regionie Małopolska; trafiał także m.in. do Warszawy i Gdańska.
Liberalizacja polityczna, która nastąpiła w latach 1987–1989, zaowocowała pojawieniem się licznych nowych pism zakładowych. Tworzyły je zwłaszcza te Komisje Zakładowe „Solidarności”, które w latach 1988–1989 zdecydowały się na jawną działalność, nie czekając na ponowną legalizację Związku. Także część gazetek wychodzących od dawna rozpoczęła w tym okresie działalność półjawną lub jawną. Pisma tego okresu miały często w większym stopniu niż w latach poprzednich charakter związkowy. Dominowały w nich informacje dotyczące zakładu pracy, kwestii płacowych i socjalnych. Dużo też było komunikatów i przedrukowanych dokumentów związanych z organizowaniem zakładowych struktur „Solidarności”.
Gazetki zakładowe odegrały ważną rolę w przełomowych dla historii Polski latach 1980. Uczestniczyły w łamaniu monopolu informacyjnego komunistycznych władz. Publikowały ciekawe artykuły na tematy polityczne, społeczne i historyczne, przeciwdziałając polityce zakłamania prowadzonej w oficjalnych środkach masowego przekazu. Wzmacniały podziemne struktury „Solidarności” na najniższym, ale przecież bardzo ważnym szczeblu zakładów pracy. Integrowały załogi wokół programu Związku i zachęcały do prowadzenia systematycznej walki o prawa człowieka i niepodległą Polskę.
Z wydawcami i drukarzami współpracowali kolporterzy. Pajęczyna sieci kolportażu obejmowała nie tylko poszczególne miasta i regiony, ale także całą Polskę. Była ona dość skomplikowana i z tego powodu trudna do rozpracowania przez SB. W wielu zakładach pracy i środowiskach powstawały biblioteki wydawnictw niezależnych. Organizowano też grupy drukujące i rozrzucające ulotki, malujące napisy na murach. W wielu miastach i regionach działały struktury samokształceniowe. Tajne prelekcje odbywały się w mieszkaniach prywatnych lub na plebaniach. W licznych zakładach pracy zbierano co miesiąc składki członkowskie „Solidarności”, a także wypłacano w sposób tajny statutowe zapomogi. Spektakularną formą działalności podziemnej były audycje Radia „Solidarność”. W Warszawie po raz pierwszy wyemitowało ono program 12 kwietnia 1982 r., dzięki staraniom specjalnej ekipy z Zofią i Zbigniewem Romaszewskimi na czele. Wkrótce emisję Radia „Solidarność” zaczęto organizować w innych miastach.
W prace struktur podziemnych zaangażowane były dziesiątki tysięcy osób – wydawcy i drukarze gazetek oraz książek podziemnych, dziennikarze prasy drugiego obiegu, kolporterzy różnych szczebli, osoby udostępniające mieszkania i lokale na cele konspiracyjne, podziemni bibliotekarze i organizatorzy spotkań samokształceniowych, skarbnicy zbierający składki związkowe w zakładach pracy, osoby prowadzące (najczęściej we współpracy z Kościołem) prace charytatywne, organizatorzy Radia „Solidarność”, grupy rozrzucające ulotki i rozklejające plakaty na ulicach, a także inne osoby wspierające podziemie na rozmaite sposoby. Lata 1980. oznaczały powstanie w Polsce społeczeństwa alternatywnego, które próbowało, z niezłym skutkiem, spełniać te role, których komunistyczne państwo spełniać nie chciało bądź już spełniać nie było w stanie. Szczególne sukcesy odniesiono w dziedzinie informacyjnej (tysiące gazetek, ulotki, Radio „Solidarność”) oraz edukacyjnej (odkłamywanie historii, publikowanie zakazanych dzieł z dziedziny literatury pięknej, historii, ekonomii i in.). Warto dodać, że ogromnego wsparcia tym działaniom, chociaż w sposób mniej lub bardziej zawoalowany, udzielał Kościół katolicki.
Pomimo rozmaitych represji państwo komunistyczne nie było w stanie zlikwidować podziemia. Służba Bezpieczeństwa nie potrafiła bowiem rozpracować tak liczebnych struktur konspiracyjnych, w dodatku zaopatrzonych w sprzęt i materiały uratowane po 13 grudnia 1981 r.
Podziemne władze związku wzywały do licznych akcji protestacyjnych. Formą protestu było palenie świeczek w oknach trzynastego dnia każdego miesiąca, popularne zwłaszcza na początku stanu wojennego. Zachęcano też do brania udziału w Mszach św. za Ojczyznę, odprawianych w wielu kościołach. Niektórzy z celebrujących je kapłanów cieszyli się ogromną popularnością wśród wiernych. Warto wymienić spośród nich księży: Jerzego Popiełuszkę i Stanisława Małkowskiego z Warszawy, Henryka Jankowskiego z Gdańska, Mieczysława Nowaka z Ursusa, Kazimierza Jancarza z Krakowa, Hilarego Jastaka z Gdyni, Stanisława Kardasza i Władysława Wołoszyna z Torunia. Zwolennicy „Solidarności” organizowali także manifestacje uliczne. Odbywały się one w święta i rocznice narodowe, a przez pierwsze miesiące stanu wojennego także trzynastego dnia każdego miesiąca. Manifestanci byli rozpraszani przez oddziały ZOMO, co prowadziło do długotrwałych starć ulicznych. Na wezwanie TKK w 66 miastach całego kraju doszło 31 sierpnia 1982 r. do demonstracji. ZOMO wykazało w tym dniu wyjątkową brutalność. W Lubinie zomowcy zastrzelili 3 osoby, ofiary śmiertelne były także we Wrocławiu i Gdańsku. Po zajściach aresztowano ponad 4 tys. osób, które skazano na kary grzywny, więzienia lub internowania.
Opresja. Ilustrowana historia PRL
Ta książka powstała z dwóch powodów. Po pierwsze, poziom wiedzy o tak przecież nieodległych czasach jak historia państwa nazwanego Polską Rzeczpospolitą Ludową (PRL) jest w naszym społeczeństwie bardzo niski, zwłaszcza wśród ludzi młodych i średniego pokolenia. Są bowiem siły i ośrodki usilnie pracujące nad utajnianiem prawdy o latach 1944–1989.
8 października 1982 r. Sejm uchwalił nową ustawę o związkach zawodowych, która oznaczała delegalizację „Solidarności”. TKK wezwała więc do ośmiogodzinnego strajku 10 listopada 1982 r. Apel ten nie przyniósł jednak rezultatu, obawy przed represjami i brak wiary w sukces akcji spowodowały jej bardzo niewielki zasięg. 31 grudnia 1982 r. stan wojenny został „zawieszony”. Wcześniej wypuszczono wszystkich internowanych, równocześnie jednak aresztując siedmiu członków Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”: Andrzeja Gwiazdę, Seweryna Jaworskiego, Mariana Jurczyka, Karola Modzelewskiego, Grzegorza Palkę, Andrzeja Rozpłochowskiego i Jana Rulewskiego. Już na początku września 1982 r. podobnie postąpiono z dawnymi działaczami KSS „KOR”: Jackiem Kuroniem, Adamem Michnikiem, Janem Lityńskim i Henrykiem Wujcem. Zwolniony z internowania Lech Wałęsa utrzymywał w konspiracji kontakt z TKK.
Nowa ustawa o związkach zawodowych pozwalała tworzyć związki zawodowe na zasadzie „jeden związek w jednym zakładzie”. Jeszcze przed jej uchwaleniem komitety zakładowe PZPR przygotowały komitety założycielskie owych nowych związków, żeby uniemożliwić inicjatywę innym grupom. W ten sposób PZPR opanowała owe neozwiązki, jak je nazywano, które nie cieszyły się żadnym zaufaniem, jako podporządkowane władzom i dyrekcji zakładów. Podziemna „Solidarność” zwalczała je i wyszydzała. Krążyły na ich temat różne złośliwe wierszyki, np. „Nowe związki na Powązki”.
22 stycznia 1983 r. TKK wydała oświadczenie „Solidarność dziś”, rysując w nim cele działalności Związku w podziemiu. Nawiązywało ono do programu „Samorządnej Rzeczpospolitej”, podkreślając jednocześnie potrzebę zawarcia kompromisu z władzą, który doprowadziłby do legalizacji „Solidarności” i reform państwa. Metodami w walce o te cele miały być m.in.: „front odmowy” (bojkotowanie fasadowych instytucji życia publicznego), tworzenie „środowiskowych kodeksów postępowania”, które formułowałyby dopuszczalne ramy uczestnictwa przyzwoitego człowieka w oficjalnym życiu publicznym, przeciwstawianie się marnotrawstwu i złemu zarządzaniu zakładami pracy (m.in. poprzez strajki), tworzenie niezależnej myśli, łamanie monopolu władzy na informację i działalność kulturalną.
Program miał charakter długofalowy i miał doprowadzić do powstania „społeczeństwa podziemnego”, alternatywnego wobec państwa i jego instytucji; wynikał z zasady „samoograniczającej się rewolucji”. W późniejszych jednak dokumentach i oświadczeniach „Solidarność” nie rezygnowała także z programu dalekosiężnego, zakładającego w przyszłości dążenie do pełnej niepodległości Polski. Dużo mocniej sprawę niepodległości akcentowała organizacja o nazwie „Solidarność Walcząca” utworzona w czerwcu 1982 r. Nie odrzucała ona pewnych radykalniejszych metod walki przeciwko komunistycznej władzy, np. „terroru wobec rzeczy”, czyli sabotażu. Na czele Solidarności Walczącej stał Kornel Morawiecki, a od 1987 r. Andrzej Kołodziej.
5 października 1983 r. Lech Wałęsa otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, co wywołało entuzjazm w kraju. Odebrała ją w Oslo jego żona Danuta. 22 lipca 1983 r. władze zniosły stan wojenny i ogłosiły amnestię, w wyniku której zwolniono większość więźniów politycznych (z wyjątkiem ok. 60 osób).
Stan wojenny pogrzebał nadzieje społeczeństwa polskiego związane z powstaniem „Solidarności”. W okresie 16 miesięcy legalnego działania Związku powszechnie liczono na możliwość ewolucyjnych przemian systemu komunistycznego, które uczyniłyby ten system bardziej ludzkim i zdroworozsądkowym. „Solidarność” miała nadzieję, że reformy będzie można wprowadzić dzięki taktyce kompromisu i dialogu z komunistyczną władzą. Tymczasem stan wojenny pokazał, że władza myślała jedynie o zniszczeniu „Solidarności” lub stworzeniu z niej związku zupełnie uzależnionego od PZPR. Gdy ta ostatnia koncepcja okazała się nierealna, zrealizowano projekt pierwszy.
Stan wojenny oznaczał też zniszczenie wielu autentycznych przejawów życia politycznego, społecznego i kulturalnego, które ujawniły się po sierpniu 1980 r. Autentyczne i samorządne związki zawodowe, organizacje i stowarzyszenia zastąpiono tworami zupełnie zależnymi od władz. Zniszczono względną wolność słowa, która panowała w środkach masowego przekazu przed 13 grudnia 1981 r. W dziedzinie gospodarki zniweczono wszelkie plany prawdziwych reform, kultywując nakazowo-rozdzielcze metody zarządzania. Prowadziło to z roku na rok do pogłębiania się zapaści w przemyśle, handlu i rolnictwie.
Nikczemność i honor. Stan wojenny w stu odsłonach
Pisząc o stanie wojennym, można, wbrew pozorom, podkreślać także zachowania pełne honoru i godności. I nie chodzi tu bynajmniej o zachowania gen. Jaruzelskiego, określanego przez niektórych mianem „człowieka honoru”, co należy uznać za rzecz wielce haniebną. Chodzi tu o pełną godności postawę osób gnębionych i prześladowanych, którzy potrafili zachować ją nawet w warunkach ekstremalnych.
Nasilenie represji owocowało także szybkim zapełnianiem się zakładów karnych więźniami politycznymi, mimo kolejnej amnestii uchwalonej 21 lipca 1984 r.
Przetrwanie „Solidarności” w tym trudnym okresie było w dużej mierze zasługą Kościoła katolickiego. Msze św. za Ojczyznę nadal przyciągały licznych zwolenników Związku i cementowały środowiska opozycyjne. Przy kościołach powstały komitety prowadzące działalność charytatywną. Udzielały one także pomocy więźniom politycznym i ich rodzinom. Na plebaniach przechowywano często wydawnictwa i pieniądze Związku, odbywały się tam także zebrania struktur „Solidarności”. Jednoznaczne poparcie dla „Solidarności” przez papieża Jana Pawła II było inspiracją dla licznych działaczy podziemia różnego szczebla.
Druga połowa lat 1980. przyniosła powstanie nowych ugrupowań opozycyjnych, ściśle związanych z „Solidarnością”, ale zachowujących odrębność organizacyjną. Jedną z nich był Ruch Wolność i Pokój (WiP), który założono w 1985 r. dla obrony osób odmawiających złożenia przysięgi wojskowej. Środowisko WiP (niekiedy z lekka anarchizujące) zasłynęło z licznych manifestacji pacyfistycznych i ekologicznych. Zbuntowane przeciwko systemowi pokolenie nastolatków działało w Ruchu Społeczeństwa Alternatywnego (RSA) i w Federacji Młodzieży Walczącej (FMW – szerzej piszę o tej organizacji nieco dalej). Waldemar Fydrych, stojący na czele grupy Pomarańczowa Alternatywa, rozpoczął od 1986 r. organizowanie we Wrocławiu happeningów niemiłosiernie wykpiwających absurdy realnego socjalizmu. Nadal prężnie działała Solidarność Walcząca, odradzała się też Konfederacja Polski Niepodległej, aktywne było podziemne, a od 1988 r. jawnie działające Niezależne Zrzeszenie Studentów.
***
Jest to fragment książki „Opresja. Ilustrowana historia PRL” autorstwa prof. Wojciecha Polaka, która ukazała się 21 października 2024 r. nakładem Wydawnictwa Biały Kruk.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.