Czarne chmury nad konklawe? Relacja z Watykanu - dzień 8
Watykan jest rozdarty między dwiema skrajnymi emocjami – z jednej strony radosne oczekiwanie na nowego papieża, z drugiej zaś zbierają się czarne chmury nad konklawe z uwagi na działania papieża Franciszka w ostatnich miesiącach jego pontyfikatu. Sprawa jest na tyle poważna, że konklawe mogłoby zostać uznane nawet za nieważne. Przyjrzyjmy się temu dokładniej. Zapraszam na kolejny dzień relacji z Watykanu, z drugiego dnia konklawe.
Wszyscy czekamy na dym, nie może być inaczej. Wczoraj komin Kaplicy Sykstyńskiej komunikował się z nami po raz pierwszy – fumata nera, czarny dym, dzisiaj przed południem tak samo. Dym pojawił się wyjątkowo późno, dopiero ok. godz. 21, co już wczoraj wieczorem spowodowało mnóstwo spekulacji. Najpierw, że papież najpewniej został już wybrany w pierwszym głosowaniu, potem, że może kardynałowie w ogóle nie głosowali, bo też rzeczywiście napisana przez Jana Pawła II konstytucja apostolska Universi Dominici Gregis przewiduje taką możliwość. Ja z kolei podejrzewam, że powód był prozaiczny – dla większości uczestników jest to pierwsze konklawe w życiu, a wszystkiego trzeba się przecież nauczyć. Poza tym po haśle Extra Omnes i zakończeniu wszelkich transmisji z konklawe kardynałowie wysłuchali jeszcze rekolekcji wygłoszonych przez kardynała seniora Raniero Cantalamessę, kapucyna i byłego kaznodzieję Domu Papieskiego, które mogły trwać dłużej niż planowano. Wiemy przynajmniej tyle, że kard. Cantalamessa późno opuścił Sykstynę, więc pewnie tak było. Żadnej sensacji tu nie ma.
Ale skoro już mówimy o Universi Dominici Gregis… Niestety, w trakcie konklawe po Watykanie zaczęły krążyć niepokojące plotki, ale jednak z na tyle prawdopodobnym tłem, że ustosunkowała się do nich bezpośrednio Stolica Apostolska. Chodzi o to, że mogą się pojawić podstawy prawne, aby to konklawe unieważnić. Nie chodzi tutaj o kalkę polskiej dyskusji w sprawie neosędziów czy paleosędziów, ale o poważną sprawę, która rzeczywiście ma swoje podłoże merytoryczne i opiera się na wspomnianej konstytucji apostolskiej Jana Pawła II. To ona bowiem reguluje okres sede vacante oraz cały przebieg konklawe, a nasz papież był ostatnim, który opublikował dokument w tej sprawie, powołując się przy tym na wcześniejsze rozporządzenia Piusa X, XI, XII, Jana XXIII oraz Pawła VI. Benedykt XVI w konstytucji apostolskiej Jana Pawła II dokonał tylko jednej małej zmiany, o której Wam już mówiłem – zniósł wentyl bezpieczeństwa polegający na tym, że po 33 turach wyborczych bez decyzji można wybrać papieża zwykłą większością głosów. Benedykt XVI uchylił ten zapis kilka dni przed swoją rezygnacją w 2013 roku, a więc nowy papież bezwzględnie musi zgromadzić 2/3 głosów. Teoretycznie konklawe może zatem potrwać bardzo długo.
Ale nie o to chodzi w tym, co obecnie niepokoi Stolicę Apostolską. Problem leży gdzie indziej. Jan Paweł II ustanowił, a Benedykt XVI potwierdził, maksymalną ilość kardynałów mogących wziąć udział w konklawe na 120.
Co prawda, już podczas pontyfikatu Jana Pawła II ilość kardynałów elektorów po dwóch konsystorzach przekraczała 120 osób, ale to tylko przez chwilę. Natomiast zarówno w konklawe 2005, jak i 2013 elektorów było mniej niż 120, wszystko było zatem w porządku. Tymczasem Franciszek jeszcze cztery miesiące przed swoją śmiercią, kiedy już mocno podupadł na zdrowiu, powołał aż 20 nowych kardynałów elektorów i tym samym przekroczył wszelkie limity. Jak wiadomo, obecnie elektorów jest 135, z czego 133 zjawiło się w Rzymie. O 13 za dużo.
Oczywiście, że papież, mając władzę praktycznie absolutną, mógł to uporządkować, wydając chociażby motu proprio jak Benedykt – 6 dni przed rezygnacją! – ale Franciszek tego nie zrobił. I problem teraz rzeczywiście jest poważny, bo Jan Paweł II ustanowił jasno:
„W aktualnych uwarunkowaniach historycznych wymiar uniwersalny Kościoła wydaje się wystarczająco ukazany przez Kolegium stu dwudziestu Kardynałów wyborców, pochodzących ze wszystkich części świata i bardzo zróżnicowanych kultur. Potwierdzam zatem tę liczbę Kardynałów wyborców jako maksymalną”.
Niektórzy, także w Kurii, zwracali uwagę na ten problem jeszcze przed konsystorzem z 2024 roku, a także po nim. Niestety, to wygląda trochę tak, jakby papież Franciszek w ostatniej chwili chciał wprowadzić jeszcze 20 swoich szabel do kolegium kardynalskiego, zresztą i tak zupełnie zdominowanego przez jego nominatów. Wśród kardynałów wykreowanych w 2024 roku znajdują się niektórzy przedstawiciele najbardziej progresywnego skrzydła Kościoła katolickiego, jak chociażby kard. Timothy Radcliffe, dominikanin, który zyskał od Franciszka specjalne pozwolenie, aby jako kardynał dalej chodzić w swym białym habicie dominikańskim, bo – jak to ujął – nie lubi przebieranek… Albo kard. Carlos Mattasoglio z Brazylii, zwolennik teologii wyzwolenia, który przed Bożym Narodzeniem 2021 powiedział, że „Chrystus umarł jako osoba świecka bez złożenia żadnej ofiary”. To stoi oczywiście w jawnej sprzeczności z nauką Kościoła, tego stwierdzenia nie przyjęłyby w większości nawet środowiska protestanckie, a jednak Mattasoglio jest kardynałem Świętego Kościoła Rzymskiego i w tej chwili współwybiera nowego papieża. To ten konsystorz wykreował Jean-Paula Vesco, który był bohaterem poprzednich odcinków, a także kard. Spenglera z Brazylii, zwolennika błogosławieństw dla par homoseksualnych.
Przykłady z ostatniego konsystorza można mnożyć, ale nie będę Was tutaj zanudzał kolejnymi nazwiskami, sami widzicie, w jakim to idzie kierunku.
Niektórzy starsi rangą i stażem kardynałowie domagali się, aby wykreowanych w 2024 roku kardynałów po prostu nie dopuścić do konklawe, powołując się na limit ustanowiony przez Jana Pawła II. Jak wiemy, tak się nie stało. Podczas przygotowań do konklawe ten problem został poruszony na kongregacjach generalnych, ale już na samym początku, kiedy wielu kardynałów jeszcze nie było nawet w Rzymie, a efektem tego był lakoniczny komunikat biura prasowego, że papież Franciszek, korzystając ze swojej najwyższej władzy, mianował większą liczbę kardynałów poniżej 80. roku życia. Na wszelki wypadek pod tym komunikatem nikt się nie podpisał. Sądzę, że w przyszłości będą jeszcze z tego problemy, a kwestię tę będą podnosić zwłaszcza ci, którym będzie nie po drodze z nowym papieżem.
Dobrze, że kardynałowie podczas konklawe są odcięci od świata i na ten moment nie muszą sobie tym zaprzątać głowy. Bo też w Rzymie obecnie nie ma innego tematu niż konklawe. Gdziekolwiek człowiek się nie ruszy, wszędzie mówi się o konklawe! Parolin, Pizzaballa, Zuppi – te nazwiska co rusz padają z ust rzymian, a Włosi ewidentnie mają ochotę na to, aby papiestwo wróciło do nich. Aczkolwiek trzeba przyznać, że rzymianie czują się odpowiedzialni za papieża, kimkolwiek by on nie był. Tu nie ma marudzenia, że są korki wokół Watykanu przez konklawe. Rozmawiamy sporo z ludźmi stąd – w taksówkach, w restauracjach czy kawiarniach, w hotelu czy gdziekolwiek i wszyscy oni mówią z bardzo dużym uczuciem o papieżu, niezależnie, czy to Jan Paweł II, Benedykt XVI czy Franciszek. Ze znajomym watykanistą byłem na kolacji w restauracji, do której turyści nie zaglądają, a tam właściciel, starszy pan, ze wzruszenia się popłakał, mówiąc o tym, że to będzie ostatnie konklawe jego życia. A pamiętał jeszcze dobrze rok 1978, słynny rok trzech papieży. Il papa, jak to mówią Włosi – tatuś, bo tak naprawdę to oznacza słowo „papa”. Dla Włochów papież jest zarówno papieżem, jak i tatusiem. Ta piękna homonimia kryje w sobie właśnie to ciepło i tę bliskość, którą Włosi odczuwają wobec papieża. Zresztą Jan Paweł II wielokrotnie mówił o tym i dziękował Włochom, a zwłaszcza rzymianom, że go tak ciepło przyjęli.
Rzymian wczoraj na Placu św. Piotra jednak prawie nie było. To doświadczeni zawodnicy, oni doskonale wiedzieli, że papieża w pierwszym głosowaniu się nie wybiera. Niemniej na placu było już kilkadziesiąt tysięcy osób, w dużej mierze turyści. Jak już się pojawi biały dym, to plac zapełni się natychmiast i będzie już nie kilkadziesiąt, ale kilkaset tysięcy osób przed Bazyliką św. Piotra. To jest rzymska tradycja – gdy pojawia się fumata bianca, to ludzie rzucają wszystko i biegną przywitać swojego nowego pasterza. Przecież to papież – czyli biskup Rzymu.
Wczoraj na dym czekaliśmy długo, bardzo, bardzo długo. Ale to nam dało czas, aby wejść w tłum, porozmawiać i porobić zdjęcia. A propos zdjęć – w tym miejscu należą się ogromne słowa uznania dla naszego fotografa Michała Klaga, bo to właśnie dzięki niemu możecie oglądać te wszystkie wspaniałe obrazy.
Wczoraj zgromadzony na Placu św. Piotra tłum zdawał się nie zauważać ani zmęczenia, ani opadającego słońca. W powietrzu unosiło się oczekiwanie, modlitwa, a także zwyczajna ludzka nadzieja, bo przecież każdy ma swojego faworyta na konklawe. Ale dla wielu obecnych to coś znacznie więcej niż chwila – to spotkanie z historią Kościoła. Z Duchem Świętym. Z wiarą żywą. Wydarzenie, którego nigdy w życiu nie zapomną i które pozostanie na pokolenia w rodzinnych opowieściach.
Wśród zgromadzonych jest młoda rodzina z Perth w Australii – przylecieli na wakacje, ale nie mogli nie przyjść na Plac św. Piotra, gdy usłyszeli, że zaczyna się konklawe. Rodzice – rozmodleni, skupieni. Ich dzieci – pomimo znużenia, bo przecież dym pojawił się dopiero o 21! – czekały z bijącymi sercami na znak z nieba: biały czy czarny dym?
Kilka metrów dalej księża z Kolumbii, studiujący w Rzymie. Jeszcze dzień wcześniej kibicowali Interowi w emocjonującym meczu Ligi Mistrzów, a dziś w koloratkach i czarnym ubiorze stali ramię w ramię, modląc się o dobrego pasterza dla Kościoła. Jeden z nich wspominał z przejęciem swoją ubiegłoroczną pielgrzymkę do Polski. Wymieniał Jasną Górę, Łagiewniki, Koronkę do Bożego Miłosierdzia – w jego głosie była wdzięczność i duchowe poruszenie. „Nie wiem, czy nie modliłem się wtedy właśnie o ten moment” – powiedział z uśmiechem. Ale zwróćcie uwagę, kto i co jest wizytówką Polski. Łagiewniki i Częstochowa. Św. Faustyna i Czarna Madonna.
A nagle z przeciwległej strony Placu słychać głos pielgrzyma z Maroka. Niecierpliwi się – „może już wybrali?” – ale włoscy sąsiedzi uspokajają go z uśmiechem: „To Watykan. Tutaj czas płynie inaczej”. Napięcie miesza się ze spokojem, a żart z modlitwą.
Czytałem w komentarzach, że niektórym u nas to przeszkadza, bo atmosfera rzekomo jest jarmarczna. To bardzo krzywdzące podejście. Większość obecnych ma ze sobą różaniec, a grupy razem się modlą i to w różnych językach. Gdzie wzrok nie padnie, to widać księdza – najczęściej młodego! – lub siostrę zakonną. Przychodzą całe rodziny z dziećmi, wieloma dziećmi, które się bawią, śmieją, tańczą. I to ma być złe? Że gromadzą się ludzie z całego świata i z radością czekają, aż zostanie wybrany nowy pasterz dla nas wszystkich? Już w jakimś wcześniejszym odcinku mówiłem, że katolicyzm to jedyne „multi-kulti”, które się sprawdza. Setki tysięcy ludzi w jednym miejscu, a nie ma żadnej przemocy, żadnych przekleństw, zero złych emocji. Gdzie indziej byłoby to możliwe?
W Watykanie trwa czas modlitwy, oczekiwania i nadziei. Plac św. Piotra – to teraz centrum świata. Samych dziennikarzy przybyło blisko sześć tysięcy! Setki tysięcy ludzi gromadzi się na wielkim placu, aby godzinami patrzeć na komin. Pomyślcie sobie o tym. Cały świat patrzy na skromny komin na dachu. Jest jeszcze potężna siła w Kościele katolickim, nie władza w sensie świeckim – choć ta oczywiście też – ale siła przyciągania duchowego. A Wieczne Miasto modli się o papieża, który siłę na nowo rozbudzi i pokieruje we właściwe strony.
Adam Sosnowski
Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki papieskie:

Największy z rodu Polaków
Największy z rodu Polaków – to określenie wobec Jana Pawła II pojawiło się już na początku jego pontyfikatu, a potem było powszechnie wypowiadane z dumą przy bardzo wielu okazjach, w tysiącach miejsc, przez ludzi Kościoła i przez zwykłych wiernych, ale też przez polityków i środki masowego przekazu, nie wyłączając tych, którzy dzisiaj tak zaciekle zwalczają Papieża Polaka.

Kaplica Sykstyńska na nowo odkryta
Kaplica Sykstyńska, miejsce tak ważne dla dziejów Kościoła katolickiego i światowej kultury, w 2013 r. obchodziła 530-lecie istnienia! W tym czasie była świadkiem wielu wyborów Następcy św. Piotra i najważniejszych uroczystości, a także została ozdobiona bezcennymi freskami. Tegoroczny jubileusz to wspaniała okazja, by odkryć ją na nowo.

Tajemnica opuszczenia Łodzi Piotrowej. Życie Benedykta XVI
Benedykt XVI należał do największych w dziejach papieży – przyjaciół Rzeczypospolitej, co zostało w tej książce mocno zaakcentowane. Autorka, znana z wielu książek i artykułów m.in. upamiętniających św. Jana Pawła II, przedstawia tu wszakże całe życie Josepha Ratzingera. Poznajemy jego bawarskie korzenie, brnąc także przez ponure czasy hitlerowskiego reżimu.

Pielgrzymka odwagi i nadziei - Franciszek w Polsce z młodzieżą świata
Bez wątpienia Papież pokochał Polskę, a Polska pokochała papieża. Pielgrzymka Franciszka do naszej Ojczyzny z okazji Światowych Dni Młodzieży w Krakowie wykorzystana została znakomicie przez obie strony do wzajemnego poznania się. Przyglądając się z bliska zachowaniu i słuchając słów Ojca Świętego, mogliśmy przekonać się, że opinie na temat papieża Franciszka jakże często bywają krzywdzące, a jego wypowiedzi jakże często przekłamywane, poddawane lewicowej „obróbce”.

Franciszek. Prawdziwa historia życia
Pierwsza pełna biografia Ojca Świętego Franciszka na polskim rynku. Od włoskich przodków rodziny Bergoglio aż po koniec pierwszego roku pontyfikatu! Agnieszka Gracz i Adam Sosnowski przewędrowali ścieżki jego życia: od Piemontu poprzez Buenos Aires aż po Watykan. Opisują koleje życia Ojca Świętego, ale i argentyńską rzeczywistość, krańcowo odbiegającą od europejskiej – bez tego nie sposób zrozumieć fenomenu papieża Franciszka.

PAKIET Hetman Chrystusa - komplet tomów 1-4 w promocyjnej cenie
Książka ta zrodziła się z fascynacji polskim Papieżem i z niezgody na traktowanie go jako dobrotliwego staruszka i miłośnika kremówek, na umniejszanie jego postaci, przebogatego dorobku i ogromnego autorytetu. Ojciec Święty jawi się tu jako osobowość zachwycająca – pasterz wyrazisty, konsekwentny, inteligentny, odpowiedzialny i odważny.

Święty Prorok. Karol Wojtyła – Jan Paweł II
Św. Jan Paweł II bywał nazywany prorokiem naszych czasów, nikt jednak do tej pory nie spojrzał w tym kontekście na całe jego życie. Próby takiej dokonuje w tej książce Jolanta Sosnowska (autorka czterotomowej biografii Papieża Polaka „Hetman Chrystusa”), śledząc pod tym kątem życiorys Karola Wojtyły – Jana Pawła II.
Komentarze (0)
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.