Benedykt XVI i Polska. Opowieść w 98. rocznicę urodzin papieża z Niemiec

Nasi autorzy

Benedykt XVI i Polska. Opowieść w 98. rocznicę urodzin papieża z Niemiec

W Wadowicach Benedykt XVI otrzymał w darze portret przedstawiający Jana Pawła II modlącego się na klęczniku, a z okna widać wadowicką bazylikę oraz zegar na murze z napisem „Czas ucieka wieczność czeka”. Fot. z książki W Wadowicach Benedykt XVI otrzymał w darze portret przedstawiający Jana Pawła II modlącego się na klęczniku, a z okna widać wadowicką bazylikę oraz zegar na murze z napisem „Czas ucieka wieczność czeka”. Fot. z książki "Tajemnica opuszczenia Łodzi Piotrowej", wyd. Biały Kruk. Kiedy Benedykt XVI wstępował na papieski tron, Polacy powitali go z ogromną życzliwością, serdecznością i nadzieją. Widzieli w nim oczywistego kontynuatora dzieła Jana Pawła II i jego jakże godnego następcę, którego najprawdopodobniej sam wskazał. Ośmielę się powiedzieć, bo miałam możliwość osobiście to obserwować, że Polacy cieszyli się z tego wyboru nawet dużo bardziej i bardziej spontanicznie niż rodacy kard. Josepha Ratzingera. Dobrze wiedzieli, że będzie kontynuatorem dzieła papy Wojtyły.

Polacy wysoko sobie cenili fakt, że kard. Ratzinger jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary należał przez 23 lata do najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników Jana Pawła II. Pamiętaliśmy dobrze, jak podczas liturgii w Wielki Piątek 2004 r. udzielał schorowanemu już bardzo Papieżowi Komunii św. w Bazylice św. Piotra. Potem w uszach naszych długo dźwięczała piękna i wzruszająca homilia, którą wygłosił podczas pogrzebu Jana Pawła II.

Nie powinniśmy nigdy zapomnieć, jak Benedykt XVI zawsze z niebywałym szacunkiem wyrażał się o swoim „ukochanym poprzedniku”, o Papieżu Polaku. Bardzo się to nam, rodakom Jana Pawła II, podobało i umacniało wdzięczność wobec nowego papieża. Mogliśmy wtedy ulegać (i jakże chętnie ulegaliśmy) wrażeniu, że wiele z tego uznania spada także na każdego z nas z osobna. Tym bardziej, że Benedykt XVI niemal na naszych oczach uczył się języka polskiego i zawsze podczas audiencji, choćby tylko w dwóch zdaniach, zwracał się specjalnie do Polaków w ich ojczystej, niełatwej przecież mowie. Z czasem papież rodem z Bawarii dzielnie wypowiadał nawet najtrudniejsze polskie słowa, jak np. „przeistoczenie”. W pamięci pozostaną nam mówione już potem bez kartki i wywołujące niezmiennie entuzjazm zwroty: „Witam wszystkich Polaków” oraz „Niech Bóg wam błogosławi”.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Wadowice – rodzinne miasto Karola Wojtyły i Marktl, miejscowość, w której urodził się Joseph Ratzinger, bardzo szybko nawiązały ze sobą przyjazne stosunki i podjęły współpracę, zyskującą rangę ważnego symbolu polsko-niemieckiej przyjaźni, a Muzeum Dom Urodzin Benedykta XVI w Marktlu i Muzeum Jana Pawła II w Wadowicach ściśle ze sobą współpracowały. Przed odwiedzanym nagle przez tysiące ludzi z całego świata domem rodzinnym Ratzingerów zaczęły powiewać flagi Marktla, Bawarii i – Wadowic.

Polska nie była mu obca; przed wyborem na papieża kard. Joseph Ratzinger ośmiokrotnie odwiedzał nasz kraj – po raz pierwszy w 1977 r. jako arcybiskup Monachium. W 1979 r. towarzyszył Janowi Pawłowi II w czasie pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w 1980 r. był ponownie w Oświęcimiu na terenie byłego KL Auschwitz oraz na Jasnej Górze (11 i 12 września). Wówczas znajdował się w szesnastoosobowej delegacji Konferencji Episkopatu Niemiec, na której czele stał przewodniczący, kard. Joseph Höffner z Kolonii.

Warto wspomnieć, że w katowickiej katedrze Chrystusa Króla, w kaplicy Najświętszego Sakramentu, znajduje się złota mozaika wenecka ufundowana w 1980 r. ad maiorem Dei Gloriam [na większą chwałę Bożą] przez kard. Josepha Ratzingera. Trzy lata później modlił się tu Jan Paweł II podczas drugiej pielgrzymki do ojczyzny. Wdzięczni gospodarze świątyni nazywają kaplicę „niezwykłą pamiątką dwóch Papieży, przyjaciół i współpracowników: Jana Pawła II i Benedykta XVI”.

W 1981 r. kard. Ratzinger uczestniczył w pogrzebie Prymasa Tysiąclecia. Kiedy został ogłoszony stan wojenny, organizował w Monachium modlitwy w intencji Polski i Polaków. 25 maja 2002 r. udzielił w Radomiu święceń biskupich ks. Zygmuntowi Zimowskiemu, a następnego dnia świętował na Jasnej Górze – w Kaplicy Cudownego Obrazu – 25-lecie swojej sakry biskupiej. W homilii, wygłoszonej przed obliczem Pani Jasnogórskiej, mówił m.in.: „Nasze świętowanie, nasza uroczystość jest niczym innym, jak wdzięcznością Bogu za to, że jest. Za to, że nas kocha, za Jego miłość. I tę wdzięczność Mu wyrażamy i manifestujemy jego chwałę. Jesteśmy wdzięczni Bogu w Trójcy jedynemu za to, iż nasza egzystencja nie jest czymś niewiadomym, wiemy, skąd pochodzimy, wiemy, dokąd świat zmierza – że znajduje kulminację w Bogu, który jest Ojcem, Synem i Duchem. To jest ta głębia naszej wiary. I nasza radość właśnie polega na tym, iż wiemy o naszej przeszłości, wiemy, skąd świat i człowiek pochodzi, i jaka jest nasza przyszłość. Nasz początek to miłość. Cały świat jest miłością, stworzony jest z miłości. Naszym przeznaczeniem, naszym celem ostatecznym jest powrót do Miłości Odwiecznej”34.

W wywiadzie udzielonym dla Radia Jasna Góra monachijski metropolita wyjawił zaś jakże pięknie: „Jak dobrze być katolikiem, jak dobrze być tutaj, u Matki Bożej. Widzieć modlitwę, która prowadzi do Boga, widzieć całą atmosferę sanktuarium”.

W 2003 r. kard. Joseph Ratzinger znów przyjechał do Polski, by – jak już pisaliśmy – podczas uroczystości 750-lecia kanonizacji św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Krakowie i Szczepanowie pełnić rolę wysłannika Jana Pawła II.

We wdzięcznej pamięci przechowamy, że z pierwszą zaplanowaną już przez siebie (wyjazd na ŚDM do Kolonii zaplanował jeszcze Jan Paweł II) pielgrzymką zagraniczną Benedykt XVI udał się do Polski z przesłaniem „Trwajcie mocni w wierze!”. O, jakże to przesłanie jest aktualne… Jeszcze bardziej niż wtedy.

Znając nasze, zbytnie być może, skłonności do uczuciowości i sentymentalizmu, papież zaznaczył już na wstępie, podczas przemówienia na Okęciu, że jest to w pierwszym rzędzie podróż dla pokrzepienia wiary, a nie tylko śladami Papieża Polaka. Była w tym również kontynuacja misji Jana Pawła II, który przyjeżdżał do Ojczyzny, by umacniać swych rodaków w wierze i zachęcać ich do jej pogłębiania. Na lotnisku Okęcie Benedykt XVI wyjawił 25 maja, że na drodze tej pielgrzymki chciałby „spotkać i lepiej poznać pokolenia wierzących, które wydały go [Jana Pawła II] do służby Bogu i Kościołowi, jak też te, które zrodziły się i wzrastały dla Pana pod duchowym kierunkiem tego kapłana, biskupa i papieża”35.

Papież rodem z Bawarii był przyjmowany przez cztery dni pobytu w Polsce z wielkimi honorami, szacunkiem, serdecznością i miłością nie tylko przez wiernych, ale też przez najwyższe władze z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim na czele. Podczas spotkania z duchownymi w warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela znakomicie radził im, po ojcowsku, kim mają być i jakie jest ich zadanie wobec wyzwań niespokojnej współczesności: „Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego. Dlatego, gdy młody kapłan stawia swoje pierwsze kroki, potrzebuje u swego boku poważnego mistrza, który mu pomoże, by nie zagubił się pośród propozycji kultury chwili. Aby przeciwstawić się pokusom relatywizmu i permisywizmu, nie jest wcale konieczne, aby kapłan był zorientowany we wszystkich aktualnych, zmiennych trendach; wierni oczekują od niego, że będzie raczej świadkiem odwiecznej mądrości, płynącej z objawionego Słowa. (…) Chrystus potrzebuje kapłanów, którzy będą dojrzali, męscy, zdolni do praktykowania duchowego ojcostwa. Aby to nastąpiło, trzeba rzetelności wobec siebie, otwartości wobec kierownika duchowego i ufności w miłosierdzie Boże”36.

Benedykt XVI, który całkiem nieźle znał Polskę, polską religijność, żywą pobożność Polaków i jej praktykowane od wieków wielorakie formy, dostrzegał w tym bez wątpienia wielką wartość. Zależało mu na kultywowaniu tradycyjnych nabożeństw, od których na przykład w jego ojczyźnie coraz powszechniej zaczęto odchodzić, także pod wpływem protestantyzmu. Zachęcał więc nas podczas Mszy św. na placu Piłsudskiego w Warszawie: „Kto wierzy i kocha, staje się budowniczym ‘cywilizacji miłości’, której centrum jest Chrystus. Dwadzieścia siedem lat temu, w tym miejscu, Jan Paweł II powiedział: ‘Polska stała się w naszych czasach Ziemią szczególnie odpowiedzialnego świadectwa’ (Warszawa, 2 czerwca 1979). Proszę was, pielęgnujcie to bogate dziedzictwo wiary poprzednich pokoleń, dziedzictwo myśli i posługi wielkiego Polaka, Papieża Jana Pawła II. Trwajcie mocni w wierze, przekazujcie ją waszym dzieciom, dawajcie świadectwo łasce, której doświadczyliście w sposób tak obfity przez działanie Ducha Świętego w waszej historii”37.

Przybywając na Jasną Górę 26 maja, akurat w Dzień Matki, Benedykt XVI ofiarował Czarnej Madonnie złotą różę, którą w 1966 r. chciał Jej przekazać w darze papież Paweł VI z okazji obchodów milenijnych, ale komunistyczne władze udaremniły wtedy jego przyjazd. Modliło się wówczas z Benedyktem XVI na nabożeństwie majowym kilkaset tysięcy wiernych, którymi wprost usiane były jasnogórskie błonia. Wieczorem zaś, po przybyciu do Krakowa, nie mogło zabraknąć spotkania w oknie papieskim na Franciszkańskiej 3, który to zwyczaj zainaugurował św. Jan Paweł II. Następnego dnia, podążając śladami Papieża Polaka, Benedykt XVI odwiedził Kalwarię Zebrzydowską, Łagiewniki i oczywiście Wadowice, gdzie powiedział m.in.: „pragnę przed tym wizerunkiem [Pani Wadowickiej] dziękować Bogu za pontyfikat Jana Pawła II i jak on prosić Matkę Bożą, aby miała pieczę nad Kościołem, któremu z woli Boga przychodzi mi przewodzić. I was proszę, drodzy bracia i siostry, abyście towarzyszyli mi tą samą modlitwą, jaką wspieraliście waszego wielkiego Rodaka”38.

Wielki ciężar gatunkowy ze względu na wymiar nie tylko religijny, ale ogólnoludzki miał 28 maja pobyt papieża Niemca na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Wielce poruszający był widok Benedykta XVI przejętego ogromną powagą i smutkiem, który samotnie i w milczeniu przeszedł przez bramę z szyderczym napisem Arbeit macht frei i udał się do Bloku 11, zwanego Blokiem Śmierci. Tam przez dłuższą chwilę modlił się w ciszy i postawił zapalony znicz. Następnie spotkał się na dziedzińcu Bloku 11 z grupą byłych więźniów KL Auschwitz i nie było to spotkanie zdawkowe, ale przeszyte boleścią.

Następnie wszedłszy do celi śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego, modlił się przy zapalonej świecy paschalnej, którą 7 czerwca 1979 r. ofiarował Jan Paweł II. Potem, w byłym obozie zagłady Birkenau, udał się pod pomnik Męczeństwa Narodów. Tu również chodził samotnie, zatrzymując się przed wielojęzycznymi tablicami upamiętniającymi pomordowanych. Najdłużej stał przed tablicą w języku niemieckim.

Podczas przemówienia wygłoszonego po nabożeństwie, jakie na terenie byłego obozu koncentracyjnego odprawione zostało z udziałem przedstawicieli kilku religii w językach romskim, rosyjskim, polskim i hebrajskim, Benedykt XVI powiedział w przeszywającej ciszy m.in.: „Mówić w tym miejscu kaźni i niezliczonych zbrodni przeciwko Bogu i człowiekowi, nie mających sobie równych w historii, jest rzeczą prawie niemożliwą – a szczególnie trudną i przygnębiającą dla chrześcijanina, dla papieża, który pochodzi z Niemiec. (…) Jan Paweł II był tu jako syn polskiego narodu. Ja przychodzę tutaj jako syn narodu niemieckiego i dlatego muszę i mogę powtórzyć za moim poprzednikiem: Nie mogłem tutaj nie przybyć. Przybyć tu musiałem. Był to i jest obowiązek wobec prawdy, wobec tych, którzy tu cierpieli, obowiązek wobec Boga: jestem tu jako następca Jana Pawła II i jako syn narodu niemieckiego – syn tego narodu, nad którym grupa zbrodniarzy zdobyła władzę przez zwodnicze obietnice wielkości, przywrócenia honoru i znaczenia narodowi, roztaczając perspektywy dobrobytu, ale też stosując terror i zastraszenie, by posłużyć się narodem jako narzędziem swojej żądzy zniszczenia i panowania. Tak, nie mogłem tu nie przybyć. 7 czerwca 1979 roku jako Arcybiskup Monachium-Fryzyngi byłem tu wśród wielu biskupów, którzy towarzyszyli Janowi Pawłowi II, słuchali go i modlili się z nim. W 1980 roku powróciłem raz jeszcze na to miejsce zbrodni z delegacją biskupów niemieckich, poruszony ogromem zła i wdzięczny za to, że nad tymi ciemnościami zabłysła gwiazda pojednania. Dlatego też jestem tu dziś: aby prosić o łaskę pojednania – aby prosić przede wszystkim Boga, bo tylko On może otworzyć i oczyścić ludzkie serca; ale również ludzi, którzy tu cierpieli. Modlę się o dar pojednania wszystkich, którzy w tej godzinie naszych dziejów wciąż cierpią pod panowaniem nienawiści i przemocy zrodzonej przez nienawiść”39.

Benedykt XVI nie tylko umiał znaleźć odpowiednie słowa, ale też szczerze wyrażały one, poza wszelką poprawnością polityczną, winę Niemców, która jest dzisiaj marginalizowana, która ma ulec zapomnieniu. Benedykt XVI, który prawdziwie był „współpracownikiem prawdy”, nie mógł jej przeinaczać, fałszować. Poza tym, także na własnej osobie doznał szykan i przemocy ze strony owładniętych nienawiścią brunatnych zwolenników Hitlera. Z bliska obserwował terror niemieckich nazistów.

Również trzy dni wcześniej, w Warszawie, Ojciec Święty wspominał cierpienia, jakich doznali Polacy z rąk niemieckich okupantów: „Spotykam się z wami dzisiaj w archikatedrze warszawskiej, której każdy kamień przypomina bolesne dzieje waszej stolicy i waszego kraju. Na jak wielkie próby byliście wystawiani w nie tak dawnych czasach! Pamiętajmy o heroicznych świadkach wiary i ufności, którzy oddali swe życie Bogu i ludziom, o kanonizowanych świętych i o zwyczajnych ludziach, którzy pozostali prawi, autentyczni i dobrzy, nie ulegając zwątpieniu, nie tracąc wiary”40.

Benedykt XVI, przybywając do naszej Ojczyzny, chciał bez wątpienia zaczerpnąć z tego rezerwuaru, z którego przez tyle lat czerpał Jan Paweł II. Mówił o tym m.in. na krakowskich Błoniach 28 maja: „Na początku drugiego roku mojego Pontyfikatu przybyłem do Polski i do Krakowa z potrzeby serca, w pielgrzymce po śladach mojego Poprzednika. Pragnąłem oddychać powietrzem jego Ojczyzny. Pragnąłem patrzeć na ziemię, na której się urodził i na której dorastał do podjęcia niestrudzonej służby Chrystusowi i Jego Kościołowi powszechnemu. (…) Wraz z wyborem Karola Wojtyły na Stolicę św. Piotra, by służył całemu Kościołowi, wasza ziemia stała się miejscem szczególnego świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa. Wy sami zostaliście powołani, by to świadectwo składać wobec całego świata. To wasze powołanie jest nadal aktualne, a może nawet jeszcze bardziej od chwili błogosławionej śmierci Sługi Bożego. Niech nie zabraknie światu waszego świadectwa!”41.

Na końcu homilii na krakowskich Błoniach Benedykt XVI dodał: „proszę was w końcu, byście skarbem wiary dzielili się z innymi narodami Europy i świata, również przez pamięć o waszym Rodaku, który jako Następca św. Piotra czynił to z niezwykłą mocą i skutecznością; proszę was także, byście pamiętali o mnie w waszych modlitwach i ofiarach, tak jak pamiętaliście o moim wielkim Poprzedniku, bym wypełnił misję powierzoną mi przez Chrystusa. Proszę was, trwajcie mocni w wierze! Trwajcie mocni w nadziei! Trwajcie mocni w miłości!”42. Wydaje się, że szczególnie teraz, pośród nieustannie sianego zamętu, słowa te trzeba z całą mocą i nieustannie przywoływać.

Odjeżdżając z Polski, Benedykt XVI raz jeszcze nawiązał do spuścizny Papieża Wojtyły: „Kiedy przed czterema laty, opuszczając ojczyznę po raz ostatni, żegnał się z wami mój umiłowany poprzednik Jan Paweł II, wezwał naród polski, by kierował się duchem miłosierdzia, bratniej solidarności, troską o wspólne dobro, i wyraził mocną nadzieję, że w ten sposób naród ten nie tylko znajdzie właściwe sobie miejsce w zjednoczonej Europie, ale wzbogaci swą tradycją ten kontynent i cały świat. Dziś, gdy wasza obecność w rodzinie państw Europy jest coraz bardziej ugruntowana, pragnę z całego serca powtórzyć te słowa nadziei. Proszę was, abyście pozostawali wiernymi strażnikami chrześcijańskiego depozytu, byście go strzegli i przekazywali następnym pokoleniom”43.

Po śmierci papieża rodem z Bawarii trzeba zapytać, czy czasem nie zapomnieliśmy już całkiem o tych, kierowanych do nas z wielką nadzieją, prośbach…

Choć po wyborze Benedykta XVI Niemcy przybywali do Rzymu tłumniej od Polaków (z wiadomych względów: w PRL mało kto dostawał paszport), to naszych rodaków w Wiecznym Mieście nigdy nie brakowało – ani na Placu św. Piotra, ani w Castel Gandolfo. Jak nie z Polski, to przyjeżdżała Polonia z całego świata. Wbrew różnym zakusom, jak np. przywoływanie antagonizmów polsko-niemieckich przez lewackie media, jesteśmy duchowo związani zarówno ze św. Janem Pawłem II, jak i z Benedyktem XVI, a poprzez przykład tych dwóch wielkich papieży – także z papiestwem oraz ze Stolicą św. Piotra. 

Przypomina mi się w tym momencie pewna znamienna historyjka. Otóż niedługo po wyborze kard. Ratzingera na papieża nasza ekipa realizowała w przepięknej scenerii Górnej Bawarii film o jego dzieciństwie i młodości („Papież rodem z Bawarii”, reż. Katarzyna Kotula), do którego napisałam scenariusz. Wędrując śladami rodziny Ratzingerów, zapukaliśmy pewnego razu do odludnego domostwa pewnego bauera, bowiem z jego podwórka roztaczał się wspaniały widok na dolinę Salzachu – nasz operator wymarzył sobie ujęcia stamtąd. Bauer zgodził się bez problemu, a przy okazji nawiązała się rozmowa. Gdy ten starszy już, prosty i mocno spracowany człowiek dowiedział się, jaki film kręcimy i że przyjechaliśmy z Krakowa, aż uniósł w górę ręce w geście radości. „To wy jesteście z miasta papieża Jana Pawła II – zawołał – ach, co to był za wielki człowiek, to prawdziwy święty, jak my go kochamy! Oczywiście naszego Benedykta też bardzo lubimy, ale ten wasz… To był papież! Oj, niedobrze, że go już nie ma…”. Prędko z tej zagrody stary Bawarczyk nas nie wypuścił, trzeba było i piwo wypić, i gorące kiełbaski zjeść… I w taki sposób nasz Ojciec Święty też działał, też jednoczył.

To Benedyktowi XVI zawdzięczamy beatyfikację ks. Jerzego Popiełuszki oraz szybkie wyniesienie na ołtarze Jana Pawła II. 19 grudnia 2010 r. papież rodem z Bawarii podpisał dekret o heroiczności cnót Jana Pawła II. Podczas beatyfikacji 1 maja 2011 r., w trakcie której panowała na Placu św. Piotra niewypowiedziana radość, Benedykt XVI powiedział po polsku: „Swoim świadectwem wiary, miłości i odwagi apostolskiej, pełnym ludzkiej wrażliwości, ten znakomity Syn Narodu polskiego pomógł chrześcijanom na całym świecie, by nie lękali się być chrześcijanami, należeć do Kościoła, głosić Ewangelię. Jednym słowem: pomógł nam nie lękać się prawdy, gdyż prawda jest gwarancją wolności”44.

Benedykt XVI pamiętał o ważnych datach historii Polski; pod koniec lipca 2012 r., nawiązując do zbliżającej się 68. rocznicy Powstania Warszawskiego, powiedział po polsku: „Zawierzając wszystko Bogu, jak powstańcy warszawscy, trwając w jedności z Chrystusem, nie zbłądzicie w codziennych wyborach wartości, nawet gdy świat będzie was kusił mirażami szczęścia i rozrywki”45. Prorocze słowa!

Podczas pontyfikatu Benedykta XVI polscy hierarchowie byli też legatami papieskimi na różne uroczystości. I tak np. kard. Józef Glemp reprezentował go podczas obchodów 1000-lecia śmierci św. Brunona z Kwerfurtu w Łomży i Giżycku 19–21 czerwca 2009 r. Kard. Zygmunt Grocholewski został następnie legatem na obchody 600-lecia konsekracji katedry we Włocławku, które odbyły się 26 czerwca 2011 r. a także na 400-lecie powstania Papieskiego Uniwersytetu Santo Tomás w Manili na Filipinach 28 stycznia 2011 r. Abp Zygmunt Zimowski, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, był wysłannikiem Benedykta XVI na 20. Światowy Dzień Chorych 11 lutego 2013 r. w sanktuarium Maryjnym w Altötting, a kard. Stanisław Dziwisz został mianowany przez Benedykta XVI papieskim legatem na obchody 600-lecia katedry w Kownie na Litwie, które odbyły się 5 maja 2013 r. (na tronie św. Piotra zasiadał już wtedy Franciszek).

Jolanta Sosnowska

*

Powyższy fragment pochodzi z książki Jolanty Sosnowskiej "Tajemnica opuszczenia Łodzi Piotrowej", wyd. Biały Kruk.


Wiadomości o premierach nowych książek Białego Kruka i spotkaniach autorskich prosto na Twoją skrzynkę mailową, a do tego jeszcze prezent - bon 50 zł na zakupy w naszej księgarni internetowej! Dołącz już dziś do grona Czytelników Biuletynu Białego Kruka! Aby to zrobić, kliknij TUTAJ.

Zapraszamy do naszej Księgarni Internetowej po książki związane z następcą św. Jana Pawła II:

Tajemnica opuszczenia Łodzi Piotrowej. Życie Benedykta XVI

Tajemnica opuszczenia Łodzi Piotrowej. Życie Benedykta XVI

Jolanta Sosnowska

Benedykt XVI należał do największych w dziejach papieży – przyjaciół Rzeczypospolitej, co zostało w tej książce mocno zaakcentowane. Autorka, znana z wielu książek i artykułów m.in. upamiętniających św. Jana Pawła II, przedstawia tu wszakże całe życie Josepha Ratzingera. Poznajemy jego bawarskie korzenie, brnąc także przez ponure czasy hitlerowskiego reżimu.

Benedykt XVI. Tom 1. Apostołowie

Benedykt XVI. Tom 1. Apostołowie

Benedykt XVI

W tym niezwykłym albumie Ojciec Święty Benedykt XVI krok po kroku kreśli jasnym, głębokim i tchnącym świeżością językiem drogi życia Apostołów, w tym ich przemiany duchowe. Słowa papieskie, poświęcone najbliższym towarzyszom Chrystusa, uzupełniono elementami artystycznymi, reprodukcjami obrazów, które powstały w pracowniach największych mistrzów; te dzieła to kamienie milowe w historii sztuki. Na kolejnych kartach albumu spotykamy m.in.

Benedykt XVI. Tom 2. Paweł i pierwsi świadkowie Chrystusa

Benedykt XVI. Tom 2. Paweł i pierwsi świadkowie Chrystusa

Benedykt XVI

Rok św. Pawła na nowo rozbudził zainteresowanie tą wielką, fundamentalną postacią Kościoła. Paweł wspaniale interpretował dzieło Chrystusa, poniósł je w świat, a my z kolei jesteśmy kontynuatorami jego nauk, które trwają niezmienione od wieków i wskazują drogę coraz to nowemu pokoleniu chrześcijan. Wielkie, wspólne dobro, jakim jest Ewangelia, stało się powszechne między innymi dzięki słowom i czynom Pawła.

Jan Paweł II i Benedykt XVI śladami Jezusa. Z Ziemi Świętej do Watykanu

Jan Paweł II i Benedykt XVI śladami Jezusa. Z Ziemi Świętej do Watykanu

Jan Paweł II, Benedykt XVI

Ziemia Święta i Rzym – nie wszyscy mogą wybrać się tam osobiście, by stąpać śladami Jezusa i św. Piotra. Ten album jednak pozwala każdemu odetchnąć atmosferą tamtych miejsc oraz poznać je z bliska. Wędrując po kartach książki pielgrzymujemy wspólnie z...

Kraina Benedykta XVI

Kraina Benedykta XVI

Leszek Sosnowski

W niewielkim Marktl, w malowniczej dolinie szeroko płynącego Innu przyszedł na świat Joseph Ratzinger. Syn żandarma i kucharki, ludzi prostych i głęboko pobożnych. Nieopodal znajduje się wielkie sanktuarium w Altötting. Ta kraina to Górna Bawaria. Kraina jezior i rzek, alpejskich szczytów, zaoranych pagórków, cennych zabytków. Stąd wyszedł w świat dzisiejszy Namiestnik Chrystusa, do niedawna najbliższy współpracownik Jana Pawła II.

 

Komentarze (0)

  • Podpis:
    E-mail:
  • Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za ich treść. Wpisy są moderowane przed dodaniem.

Zamknij X W ramach naszego serwisu stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.